Skocz do zawartości

cham na drodze


GregorBa

Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, subleo napisał:

następnie gdy zauważa, że Lexus (czy cokolwiek to było) zmienia pas na "wolny" zdecydowanie przyspiesza.

Moim zdaniem nie masz racji. Widać w 16-17 sekundzie filmu (tuż przed zmianą kamery na tylną), że Outback mocno przyśpieszył jeszcze zanim Lexus zaczął zmieniać pas. Potem przed próbą wyprzedzenia Lexusa, kierowca Obk uderza w hamulec, ale odpuszcza, daje kierunkowskaz i...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Owszem, ciekawa sytuacja. Na niekorzyść kierującego przemawia fakt, że piesza weszła na przejście jako druga (pierwsza osoba ledwie zeszła z pasa ruchu, po którym poruszał się pojazd). Tytuł filmiku jest więc jak najbardziej właściwy. I choć można tu mówić o przyczynieniu pieszej do zaistnienia zdarzenia, to główną przyczyną było niezachowanie szczególnej ostrożności podczas zbliżania się do przejścia, oraz brak reakcji kierującego (reakcja /odbicie w prawo/ pojawiła się dopiero, gdy już nic więcej nie można było zrobić). W warunkach, jakie widoczne są na filmiku kierujący powinien zwolnić już na widok pierwszej osoby wchodzącej na przejście - nie zrobił tego - gdyby bowiem z jakichś powodów tamta osoba zatrzymała się, cofnęła, to już byłby problem z wyhamowaniem. 

  • Lajk 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj wczesnym wieczorem miałem przykrą sytuację - siostra poślizgnęła się, wpadła na skarpę i miała miała miękką rolkę. Zdarzenie na drodze krajowej. Wisiała w pasach na dachu, tuż przy drodze. Zanim się ktoś zatrzymał minęły ją 3 inne samochody, nikt nawet nie zwolnił. Ludzie, co się kurna z nami dzieje?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Juan Rapru napisał:

Zatrzymasz się, to cię potraktują jako sprawcę... :censored:

Więc lepiej odjechać? 

Czasami udzielnie komuś pomocy przez te kilka minut zanim dotrą odpowiednie służby, może oznaczać "być, albo nie być", dla osoby uczestniczącej w wypadku. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obecnie nie bardzo można liczyć  na pomoc przypadkowych osób - być może to znak naszych czasów, a może tylko takie wychowanie, a może brak edukacji. Podobny przykład jak w centrum handlowym młody mężczyzna upada podczas ataku epilepsji, zbiera się tłum gapiów, każdy wyciąga telefon filmuje zamiast udzielić pomocy. Nie wystarczy wołać by ktoś zadzwonił po pomoc - trzeba wskazywać konkretne osoby by coś wykonały. Nie wiem może to jakaś zbiorowa psychoza. Ciężko jest trafić na kogoś rozgarniętego by zaczął udzielać pomocy i pokierował stojącym wokół stadem baranów.... owiec. Jest wielka znieczulica, każdy chętnie walnie łapkę w górę na portalach społecznościowych bo to nic nie kosztuje i nie narusza własnej strefy komfortu. Lepiej w najbliższej perspektywie nie będzie jak obecna młodzież z twarzą wpatrzoną w telefon nie potrafi nawet w komunikacji miejskiej ustąpić miejsca sobie starszej czy uprawnionej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, aflinta napisał:

Lepiej w najbliższej perspektywie nie będzie jak obecna młodzież z twarzą wpatrzoną w telefon nie potrafi nawet w komunikacji miejskiej ustąpić miejsca sobie starszej czy uprawnionej.

Tu już nie o telefon chodzi. To kompletny brak wychowania, zero empatii. Sąsiadka miała operację kolana i chodzi o kulach. W autobusie jakiś szczyl był uprzejmy odpyskować facetowi, który mu zwrócił uwagę, że powinien ustąpić miejsca: "a co ja mam bilet na miejsce stojące!?" 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, hak64 napisał:

Tu już nie o telefon chodzi. To kompletny brak wychowania, zero empatii. Sąsiadka miała operację kolana i chodzi o kulach. W autobusie jakiś szczyl był uprzejmy odpyskować facetowi, który mu zwrócił uwagę, że powinien ustąpić miejsca: "a co ja mam bilet na miejsce stojące!?" 

To prawda, ale jakoś nie odczuwam, żeby poziom chamstwa w tej materii się zmienił - gdy byłem młodzikiem, to też pamiętam, że ja - "dobrze wychowany" - prawie zawsze stałem, ale były typki w moim wieku, które siedziały rozparte na siedzeniach, a na zwróconą uwagę odpowiadały "spadaj, dziadku". Tekst typu "zapłaciłem, więc sobie siedzę" też jest stary jak świat i słyszałem go wielokrotnie. Ja patrzę na to wszystko trochę inaczej: w zasadzie wszyscy jesteśmy równi, tak? Każdy chciałby siedzieć. Jeżdżę (z przerwami) od ok. 35 lat na "miesięcznym" i co z tego mam? Komunikację nabitą tak, że często (co najmniej 3x w tygodniu) nie udaje mi się wsiąść do pojazdu, którym zamierzałem jechać, a gdzie tam o miejscu siedzącym mówić! Tak to mogło być zaraz po wojnie lub ewentualnie... gdybym jeździł za darmo. Jak płacę, to wymagam, mało sobie zresztą nie liczą :-( W dodatku krakowskie MPK od wielu lat kupuje tak tramwaje, jak i autobusy ewidentnie przystosowane tylko do jazdy na siedząco, miejsca stojące są trochę "na siłę" i powodują wielki dyskomfort pasażerów. Dawne autobusy (Jelcze, Ikarusy) były wyraźnie przystosowane do siedzenia i stania. Skoro tak kupują, to powinni zorganizować MPK tak, żeby każdy mógł usiąść, a nie iść w drugą stronę - żeby w ogóle się nie dawało wsiąść :-( Omawiany tu problem z panią o kulach nie miałby w ogóle miejsca, gdyby komunikacja zbiorowa była taka, jak powinna być - i do tego zmierzałem. Zawsze poszukuję PIERWOTNEJ przyczyny. To tak jak z kłótniami w kolejkach w czasach PRL: problemem nie byli niesympatyczni ludzie, tylko fakt, że istniały kolejki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, hak64 napisał:

W autobusie jakiś szczyl był uprzejmy odpyskować facetowi, który mu zwrócił uwagę, że powinien ustąpić miejsca: "a co ja mam bilet na miejsce stojące!?" 

W Krakowie ucząca się lokalnie młodzież i dzieci (czyli w zasadzie od 0 do dwadzieścia kilka) nie płaci za komunikację - więc nie kupują biletu ani go de facto nie mają :) Podatków raczej też jeszcze większość nie płaci... to tak, mają miejsce stojące lub na przystanku :D

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem od kiedy tak jest, ale ja studiując płaciłem i miałem bilet. Fakt że ulgowy chyba był połowę tańszy, ale nie można stwierdzić że nie płaciłem. Szczerze nie wydaje mi się aby teraz było inaczej (Ale nie zagłębiałem się w temat)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, aflinta napisał:

W Krakowie ucząca się lokalnie młodzież i dzieci (czyli w zasadzie od 0 do dwadzieścia kilka) nie płaci za komunikację - więc nie kupują biletu ani go de facto nie mają :) Podatków raczej też jeszcze większość nie płaci... to tak, mają miejsce stojące lub na przystanku :D

A widzisz, dobrze zauważyłeś - no to w takim razie młodzież na stojąco :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Tichy napisał:

powinni zorganizować MPK tak, żeby każdy mógł usiąść

 

Ale z Ciebie malkontent :) Wskaż jakiekolwiek miasto na świecie, gdzie każdy pasażer komunikacji publicznej ma gwarancję miejsca siedzącego ;) A wydaje mi się przy tym, że w Krakowie komunikacja miejska jest i tak nieźle rozwinięta

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 
Ale z Ciebie malkontent  Wskaż jakiekolwiek miasto na świecie, gdzie każdy pasażer komunikacji publicznej ma gwarancję miejsca siedzącego  A wydaje mi się przy tym, że w Krakowie komunikacja miejska jest i tak nieźle rozwinięta

Chwilowo trochę remontów naraz i nie ma jak puścić większej ilości tramwajów. Tak się nałożyło no.
A miejsc siedzących w nowych autobusach jest coraz mniej, coraz więcej pustej podłogi :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, bast napisał:

Nie wiem od kiedy tak jest, ale ja studiując płaciłem i miałem bilet. Fakt że ulgowy chyba był połowę tańszy, ale nie można stwierdzić że nie płaciłem. Szczerze nie wydaje mi się aby teraz było inaczej (Ale nie zagłębiałem się w temat)

Masz rację, poniosło mnie trochę. Bezpłatne przejazdy dotyczą młodzieży do końca szkoły podstawowej (z Krakowa i gmin ościennych). Sama akcja ma dopiero kilka lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Juan Rapru napisał:

Trochę żartuję, ale trochę boję się inwencji prokuratury, często na siłę poszukującej oskarżonego, by w papierach można było się wykazać..

A znasz taki przypadek, czy tylko teoretyzujesz? Z takim myśleniem, to Ty w ogóle wychodzisz z domu czy się boisz, że ktoś, coś Ci przypisze, żeby się wykazać?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka lat temu wracałem do domu drogą 964. W Raciborsku jest taka ładna serpentyna. Jak do niej dojechaliśmy okazało się, że na środku drogi leży motocyklista. Otwarte złamanie nogi, krew z tętnicy na drodze. Był już obsługiwany przez kogoś, ale jako że droga wąska i bez widoczności, zacząłem kierować ruchem wahadłowo, do przyjazdu Policji. jak dzwoniłem na 112 to jeszcze opieprz dostałem, że już ktoś z tamtąd dzwonił i że nie potrafimy skoordynować działań. Było takie zamieszanie że jak już Policja przyjechała to się nawet okazało, że drugi motocyklista leżał gdzieś w krzakach - to oni się zderzyli - czołowo.

 

W każdym razie zostałem spisany jako świadek, choć wielokrotnie powtarzałem, że nie widziałem samego zdarzenia.

 

Po tym zostałem wezwany na komisariat gdzie musiałem powtórzyć że nic nie widziałem, a potem jeszcze pomimo tego parę razy dostałem wezwanie do sądu, gdzie za niestawienie się grozi jakaś grzywna. Za każdym razem musiałem brać urlop z pracy, bo przecież nikt mi nie da wolnego. Do rozpraw nie dochodziło ze względu na brak pozwanego, czy jakoś tak.

 

W każdym razie następnym razem jak będę coś takiego widział to co najwyżej się zatrzymam, żeby się upewnić jak wygląda sytuacja i znikam przed przyjazdem policji - dziękuję bardzo za takie traktowanie.

  • Super! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, diuk napisał:

Za każdym razem musiałem brać urlop z pracy

Cytując artykuł z bezprawnika:

Zgodnie z §3 pkt 4 rozporządzenia Ministra Pracy i Polityki Społecznej z dnia 15 maja 1996 r. w sprawie sposobu usprawiedliwiania nieobecności w pracy oraz udzielania pracownikom zwolnień od pracy, jednym ze sposobów usprawiedliwienia nieobecności w pracy jest imienne wezwanie pracownika do osobistego stawiennictwa, wystosowane m.in. przez sąd, prokuraturę, policję lub organ prowadzący postępowanie w sprawie o wykroczenia – w charakterze strony lub świadka w postępowaniu prowadzonym przed tymi organami, zawierające adnotację potwierdzającą stawienie się pracownika na to wezwanie.

Pracownik ma więc prawo do uzyskania zwolnienia z pracy w dniu, kiedy ma złożyć zeznania. Jedynym warunkiem jest przedstawienie wezwania wraz z adnotacją uzyskana w sądzie, potwierdzającą, że faktycznie w tym dniu dana osoba złożyła zeznania. Chyba oczywistym stwierdzeniem jest, że o planowanej nieobecności należy powiadomić pracodawcę wcześniej. Wezwanie do sądu zwykle doręczane jest jakiś czas przed rozprawą. Zaplanowanie nieobecności nie powinno więc stanowić problemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@aflinta masz rację, że tak jest, ale z drugiej strony sytuacja opisana przez @diuka jest absurdalna. Nie można po prostu marnować czasu osób pracujących. To jest bardzo niewychowawcze.

 

Choć sam muszę przyznać, że będąc w podobnej sytuacji tj. jedynie udzielania pomocy, zostałem wezwany na posterunek Policji w dogodnym dla mnie terminie i złożyłem zeznania. Na tym się skończyło, choć wypadek był bardzo tragiczny, zginęło 5 osób. Choć powiem szczerze, wolałbym n-krotnie chodzic do sądu niż widzieć tę tragedię.

 

 

 

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...