Skocz do zawartości

Służba zdrowia- Trzeci Świat?


Adi

Rekomendowane odpowiedzi

Ten post nie jest inspirowany medykami ogólnie, ale konkretną sytuacją, a dokładniej jej kumulacją, które mnie spotkały.

 

Miało to miejsce 2 tygodnie temu, więc już mocno ochłonąłem i mogę pisać na zimno.

Właśnie 2 tygodnie temu moja partnerka przechodziła z moją (niepełnosprawną) córką w wózku przez pasy na swoim osiedlu. Taksówkarz miał ważniejsze sprawy niż szczególna uwaga (ustawiał nawigację, wg pasażera/świadka) i skosił wózek z moją córką. Wózek został wyrwany z rąk matki i poleciał wiele metrów dalej, całe szczęście córka była przypięta. 

Później wiadomo, płacz, krew, dziesiątki gapiów, wśród nich całe szczęście małżeństwo lekarzy (dziękuję im bardzo za pomoc), oni do mnie powiadomili, matka nie była w stanie, trzymała dziecko i czekała na pogotowie. Scena z horroru, takie rzeczy dzieją się gdzieś....a tu stały się rzeczywistością.

 

Ale do rzeczy, nie chcę wiele tu o wypadku, bo to sprawa ewidentna, ale o "opiece" jaką nas otoczono.

 

1. Karetka. Przyjazd szybki...i tyle plusów. Córka była przenoszona bez szczególnej uwagi, była przytomna, mocno płacząca. Została obejrzana i w drogę. Bez znieczulenia, bez...niczego.

I rzecz nie do wiary, medyk, widząc dziecko z zakrwawioną głową, przerażoną matką, która prosi o ostrożność, wskazując jednocześnie, że dziecko jest niepełnosprawne, pyta się: "Czy Państwo w zaistniałej sytuacji będą się starali o następne dziecko?" Cooo?

 

2. SOR, tu już się zaczyna ostrzej.

Liczne obrażenia głowy, wybite zęby, prześwietlenie bez pęknięć....opatrzona podłączona do kroplówki, kilka godzin obserwacji.

Dojeżdżam po 2,5 godzinie (podczas wypadku byłem w Katowicach), Nie chcą mnie wpuścić (covid) ale dziękuję za zrozumienie...wpuszczają.

Nela śpi, popłakuje przez sen. Wygląda źle, łzy płyną same. Lekarz przychodzi i mówi coś o wypisie. Pytam, czy to jest bezpieczne w takim stanie. On twierdzi, że dokładnie przebadali córkę i podczas obserwacji nic nie wskazuje, żeby miała zostać. Ale stwierdził na odchodne, że jeszcze z godzinę poczekają. 

Mnie oczywiście wypraszają.

Rozmawiam z partnerką przez telefon i mówi mi, że Nela nie daje się dotknąć w prawą nóżkę, mówię jej, żeby natychmiast wołała lekarza.

Przypomnę, moje dziecko nie wywróciło się na hulajnodze, tylko zostało potrącone przez samochód.

Prześwietlenie.... złamanie kości udowej z przemieszczeniem!!!!! A oni chcieli nas wypuścić nie badając dziecka po wypadku!!!! TRECI ŚWIAT

 

3. Ortopedia.

Przez obserwację zrobiło się na tyle późno, że operację zaplanowano na ranek następnego dnia.

I tu coś, w co nie mogę do teraz uwierzyć, że to usłyszałem.

Rozmawiam z lekarzem o zakresie operacji. Powiedział: " Zrobiliśmy rozpoznanie, przy niepełnosprawności Państwa córki istnieje duża szansa, że będzie chodzić, w związku z tym planujemy operację prostowania przemieszczenia i umocnienia złamania drutami" i dodał to!!!!: " Gdyby nie było wyraźnej szansy na chodzenie, pominęlibyśmy operację i tylko zagipsowalibyśmy nogę, by zrosła w obecnej formie"

Co?!!!!!!

Niepełnosprawnego, niechodzącego...na śmietnik, po co mu prosta noga, jak nie używa do chodzenia!!!

A jak będzie skok medycyny/technologii i będzie możliwość chodzenia w przyszłości, to co? łamanie nogi i prostowanie? TRZECI ŚWIAT!!!

 

Jeszcze z nim rozmawiałem, że w związku z tym, że na SORze nie stwierdzili złamania nogi, tylko jak im palcem pokazaliśmy to dopiero zauważyli, proszę go o dokładne zbadanie mojego dziecka. Proszę o dokładne prześwietlenie, włącznie z tomografem, bo uderzenie było bardzo mocne.

Zapewniał, mnie, że dokładnie przebadali i dziecko jest w dobrych rękach.....nie ufałem mu

 

4. Tu już spokojniej. Operacja się udała. Ale, nie właśnie...."my już skończyliśmy, do widzenia". Noga w gipsie i finish. A gdzie kompleksowość, reszta badań.  Po dosłownie kilkunastu prośbach, odwołaniach, niemal groźbach przyszedł neurolog na badania po wypadku.  Przypomnę, dziecko jest niepełnosprawne, pod stałą opieką neurologa.

Oczywiście zalecił tomograf i szczegółowe badania.

Nikt nie przebadał matki, nie zapytał się, jak się czuje, nie zaproponował opieki psychologa (a jest źle)

 

To, tyle. Napisałem to by uczulić na to co mamy, trochę przed tym przestrzec, a jednocześnie mieć tego świadomość i próbować temu zaradzić. 

Nie życzę nikomu nawet ułamka tego co nam się przydarzyło.

  • Smutny 16
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Współczuję bardzo z powodu tej sytuacji. Mam nadzieję że córka szybko wróci do pełnią zdrowia. Za takie postępowanie lekarzy ktoś z nich powinien ostro beknąć. Tylko że oni siebie kryją nawzajem tak samo jak policja.

 

Co do patologii w służbie zdrowia to też mam dobry przykład. Bratowa ma lada dzień termin porodu. Ze względu na swój stan zdrowia jak i złe położenie dziecka jej lekarz ginekolog dał skierowanie na cesarkę bo to jedyny sposób na bezpieczny poród. Ze względu Covida w Gdańsku tylko w jednym szpitalu robią obecnie cesarki. Powiedzieli że może przyjechać ale nie obiecują że jej zrobią bo to zależy od kolejki. Udało się po znajomościach dopiero w Kartuzach w szpitalu umówić na zabieg. To jest patologiczna służba zdrowia która ma za nic zdrowie i życie ludzi. 

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo Ci współczuję i życzę Wam jak najszybszego powrotu do zdrowia i normalności.
Szkoda tylko że opisujesz to na forum Subaru, wiem, męczy w środku i trzeba to przetrawić, ale... jesteś w sytuacji wielu ludzi i podobnie jak oni nie kierujesz złoci I frustracji tam gdzie trzeba, czyli władz organizujących system.
Oni widzą to tak - przecież nic się nie stało, psy niech szczekają a karawana ma jechać dalej.
Moje przemyślenia po 10 latach pracy jako lekarz w tym kraju są tak że jak ludzie nie wezmą wideł i nie wyniosą ludzi odpowiedzialnych za tworzenie systemu na taczkach to nic się nie zmieni. Wyniesienie personelu nic nie zmieni, będzie jeszcze bardziej arogancki i złośliwy i jeszcze mniej staranny.
Z drugiej strony o dzis o 10 rano skończyłem dobowy dyżur w oddziale COVID, przez 2 godziny w nocy trzymałem ręce starszej pani duszącej się która usiłowała ściągnąć sobie tlen. A po drodze z pracy widzę jej rówieśniczki i rówieśników radoscie czlapiących po mieście z maskami pod brodą i pierdolących że pandemia to ściema i wyć mi się chce.
Drugi pacjent wentylowany leżał całą noc we własnym głównie bo szpital nie zatrudnia na nockach opiekunek medycznych a pielęgniarek jest za mało.
Wiecie jak powstają miejsca COVIDOWE o których piszą w mediach? Szpital dostaje maila od wojewody ile ma miejsc utworzyć, nikt nie pyta ile jest sal z tlenem, łóżek, gniazd tlenowych, reduktorów, kardiomonitorów itp.
Jest źle, ale to nie personel tworzy podwaliny tego systemu. My możemy w nim płynąć albo odejść, ja rozwijam obok pracy firmę żeby odejść pomimo wysokich pensji i wielu możliwości pracy w medycynie, mam dość.
Jeszcze raz wszystkiego dobrego, trzymam kciuki za jak najszybszy powrót do zdrowia córki i partnerki.

Wysłane z mojego SM-G973F przy użyciu Tapatalka

  • Lajk 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyrazy współczucia dla Ciebie i rodziny. Miałem podobna sytuację z moją Mamą jakieś 8 lat temu czyli w czasach gdy nie było pandemii covida i tym podobnych problemów. Mama została potrącona w pracy przez wózek widłowy w taki sposób że najechał na nią tak niefortunnie że kołem na stopę a bokiem pchnął i upadła wykręcając nogę w kolanie. Pogotowie zabrało ją do szpitala gdzie zrobiono prześwietlenie kolana i założono gips od kotki do uda usztywniając kolano i zawieziono do domu zamiast zatrzymać na obserwacji czy nie ma wstrząsu mózgu itp. Oczywiście Mamusia też swoje za uszami miała bo nie zadzwoniła że ma wypadek w pracy i że jest w szpitalu , o tym dowiedziałem sie po fakcie jak przyjechałem do domu po pracy. W domu skarżyła sie że ja boli noga na wysokości  udo -  biodro , a następnego dnia rano cała noga sina w tym miejscu. Niewiele czekając zawiozłem mamę do prywatnej przychodni gdzie zrobiono przeswietlenie ponownie i okazało się że ma złamana nogę pomiędzy udem a biodrem a przez ten gips na kolanie stan złamania sie na tyle pogorszył że po operacji noga krótsza o 1 cm. Oczywiście ci sami lekarze operowali co przyjmowali na SOR gdy pogotowie przywiozło zaraz po wypadku i nie padło z ich strony zwykłe przepraszam.

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może się nie znam, ale w opisanej sytuacji problem wygląda bardziej na ludzki, a nie systemowy. Wiem, zaraz ktoś napisze, że mało ludzkie zachowania wynikają ze słabości systemu. Może tak, może nie.

Co do tezy „trzeciego świata” - owszem, w wielu dziedzinach nim jesteśmy i będziemy nadal. Jeżeli publiczne pieniądze będą przeznaczane na toruńskiego biznesmena, nieistniejące wybory, lewe respiratory, rządowe telewizje, sekty, durne inwestycje, itd. itp. , zamiast na poprawę ważnych dziedzin życia, to możemy „awansować” i do czwartego świata.

  • Super! 1
  • Lajk 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo mi przykro, współczuję i życze Wam powrotu do zdrowia. Trudno jest nie zgodzić się też z @janekbe choć z drugiej strony to ostatecznie każdy z nas zgodnie z własnym sumieniem godzi się podporządkowac systemowi lub działać tak jak nam podpowiada rozsądek. Ja zdaję sobie sprawe, że lekarze z racji swojego zawodu muszą wykształcić w sobie swoistą odpornośc na ludzki ból, cierpienie ale niech to będzie mechanizm uruchamiany kiedy trzeba działac profesjonalnie a nie po to by unikać odpowiedzialności lub wręcz uchylac się od obowiązków.

Daleki jestem jednak od oceniania całej służby zdrowia przez pryzmat złych przykładów...raczej zakładam, że wszyscy jesteśmy z natury dobrzy i prawi, ale zło jest zdecydowanie bardziej spektakularne więc lepiej widoczne, co nie znaczy, że ma nam zasłaniąc cały obraz.

PS.

Teraz jestem spokojny, ale znając siebie i będąc na Twoim miejscu to nie wiem czy, któraś z osób "zaangażowanych" nie nadawałaby się na SOR. Mnie żona zawsze powstrzymuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, janekbe napisał:

jesteś w sytuacji wielu ludzi i podobnie jak oni nie kierujesz złoci I frustracji tam gdzie trzeba, czyli władz organizujących system.

 

 Wiesz czemu nie napiszę oficjalnej skargi do szpitala, władz, etc.?

Z obawy przed "małością" ludzką, przed zwykłą, w tym wypadku obronnościową złośliwością.

Tak, to jest szpital, w którym nie raz przyjdzie nam przebywać (przypomnę, dziecko niepełnosprawne), a jak bohater Barei nie będę jeździł "do Bydgoszczy" .

 

W taki prosty sposób, nie system, a ludzie wiążą nam ręce.

 

1 godzinę temu, lukasdraz napisał:

Mam nadzieję że córka szybko wróci do pełnią zdrowia

 

Godzinę temu, janekbe napisał:

życzę Wam jak najszybszego powrotu do zdrowia i normalności.

 

Godzinę temu, ipsx82 napisał:

Wyrazy współczucia dla Ciebie i rodziny

 

55 minut temu, radnor napisał:

Jezu, trzymaj się stary.

 

 

3 minuty temu, Neutrino33 napisał:

Bardzo mi przykro, współczuję i życze Wam powrotu do zdrowia.

 

Dziękuję za wsparcie. Córka czuje się już dziś dobrze, nawet się uśmiecha. Tylko ten gipsior jej taki wielki założyli,  że nie ma  możliwości samodzielnie się nawet przekręcić z boku na bok.

 

9 minut temu, Zyzol napisał:

Może się nie znam, ale w opisanej sytuacji problem wygląda bardziej na ludzki, a nie systemowy

 

Równie się nie znam,  ponieważ uważam podobnie.

To nasz "ulubiony szpital", Nela miała tu już zabieg na ortopedii robiony przez cudownego Profesora Czopa.. w tym roku już niestety na emeryturze...i wszystko się zmieniło.

 

 

  • Super! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adrian, bardzo współczuję i życzę szybkiego powrotu do zdrowia i dobrej rehabilitacji, również tej psychicznej... dla obu Twoich dziewczyn. I wytrzymałości... 

 

Służba zdrowia już dawno ze słowem służba ma niewiele wspólnego, niestety... taka moja opinia, zupełnie nie nowa. Czasem zdarzają się wyjątki, ale to wciąż tylko wyjątki... 

  • Dzięki! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Współczuję całej akcji, niestety mam podobne doświadczenia ze szpitalem na Banacha, spieprzoną operacją kręgosłupa, aferą na cały oddział, próbami bronienia się szpitala przed procesem za pomocą źle zrobionych badań psychologicznych, mających udowodnić histeryzowanie pacjentki i zwiększone odczuwanie bólu po tym jak ordynator kazał żonie przyzwyczaić się do bólu i składać papiery o rentę, bo do zdrowia już nie wróci. Skończyło się na drugiej operacji prywatnie za grubą kasę, dzięki czemu żona od lat normalnie funkcjonuje i uprawia bieganie. Dlatego szczerze rozumiem niemoc związaną z walką z tym systemem. I mimo bardzo dobrego lekarza prowadzącego, który niestety nic nie mógł zrobić, mimo że bardzo dobrze wiedział co poszło nie tak i jak to naprawić, bo ordynator wiedział lepiej... 

 

Trzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia córki i partnerki. Szczególnie tego psychicznego, bo kości się łatwiej zrastają...

  • Smutny 1
  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdrowia, powodzenia, wytrwałości. 

Mnie nasza... (tu wstaw każdy, najgorszy epitet) służba zdrowia też uposledzila na kilka lat. Nic szczególnego niby. Przetoka z torbielą przy kości guzicznej. Wycięli, dzień lub dwa później do domu i chodzić na kontrolę gdzieś tam. Na kontrolach przemywanie otwartej rany (nie zszywa się takich, mają się goić swoim tempem) gazikiem czymś na bazie alkoholu. Bardzo przyjemne. Po jednej kontroli walilem to, na kolejną nie poszedłem, później poszedłem prywatnie. Eureka, specyfik opóźnił gojenie i rozbabral ranę. Oczyszczanie, równie przyjemne. I tyle od służby zdrowia, zero rehabilitacji, innej kontroli, nic. Jak po chyba 3 lub 4 latach poszedłem do fizjoterapeuty (z czym innym) okazało się że mam tak zbite plecy, że całe napinają się razem. 

 

Wiem, że to jest nic w porównaniu z waszymi przejściami. Gorąco życzę wszystkiego dobrego, zdrowia i wytrwałości. 

Nasza służba zdrowia i podejście do ludzi jest.. Nieludzkie. Niech ktoś poda choć jeden powód, żeby młoda osoba miała planować przyszłość w tym kraju.. 

 

A po co się podzieliłem moimi wypocinami? Żeby trochę zwróci uwagę, że takie przypadki to nie są, pojedyncze sytuację.. Cała instytucja jest żartem, a przykładów jak wyżej mam więcej, z własnego doświadczenia i cudzych... 

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak czytam to horror, oby było lepiej. Do egzaminów med konieczny byłby egzamin z empatii. Nie bronię medyków, ale warunki w jakich przyszło im leczyć powodują, że pacjent to kolejna kreska do odhaczenia, zaczynając od triażowania.

Edytowane przez gourmet
...
  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adi jeżeli potrzebna jest jakaś pomoc, pisz śmiało, na pewno konieczna będzie rehabilitacja. Choć domyślam się, że jest cały czas potrzebna. A pewno wyrażam nie tylko swoją chęć, a także forum. Teraz jest choćby czas 1% więc jest sposobność, żeby dołożyć cegiełkę.

 

Bardzo przykra sytuacja, ale najważniejsze, że Nela ma takich Rodziców, szczególnie Tatę, to daje 200% do rehabilitacji.

 

 

  • Super! 1
  • Lajk 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Wam wszystkim za ciepłe słowa. 

 

@subleo. Dziękuję za chęć pomocy. Tak zbieramy 1%, to w naszym kraju normalne przy dziecku wymagającym szczególnych form leczenia/rehabilitacji.

Nie chcę zasmiecac nasza ulotka forum, wyślę Ci na priv. 

Ale jakby ktoś chciał, to można kupić książkę/bajkę  mojego autorstwa o marzeniacj i tolerancji. Z niej 100% przychodu przeznaczamy na rehabilitację Neli. 

https://m.facebook.com/Dzieci-z-Księżyca-119877022741908/?tsid=0.6031268137165653&source=result

 

https://dziecizksiezyca.v.1cart.eu/cart/

  • Super! 4
  • Lajk 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Adi napisał:

Nie chcę zasmiecac nasza ulotka forum, wyślę Ci na priv. 

To nie jest zaśmiecanie, jak masz chęć to wrzuć tutaj. Poza tym mamy i do tego wątek na głównym forum. 

W końcu, powinniśmy sobie pomagać jak możemy... 

  • Super! 3
  • Lajk 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adi, bardzo Ci współczuję i życzę wam wszystkim jak najszybszego i najpełniejszego powrotu do zdrowia.

Niestety wiele jeśli nie wszystko zależy od tego na kogo się trafi - wy mieliście paskudną kumulację i oby to wyczerpało wasz limit bezdusznych medyków na 3 pokolenia do przodu. Sam miałem naście lat temu na studiach sytuację gdzie potrącił mnie samochód na ścieżce rowerowej (skrzyżowanie, ja zielone, on zielona strzałka). Kask uratował mi chyba zycie bo łbem rozwaliłem mu szybę. Młody byłem i w szoku więc sie pozbierałem. Byłem jako tako przytomny - nie na tyle żeby wzywać karetkę jak mi się wydawało. Ojciec mnie zgarnął prosto na Brudno. Tam po pobieżnych badaniach wypuścili i dopiero na korytarzu im się przypomniało, że plułem krwią i walnąłem głową. I zamiast do domu trafiłem na 3 dni na obserwację co mi chyba uratowało życie - sam nie wiem - drugiej nocy dostałem takiego ścisku w klatce, ze nie mogłem oddychać. Pomoc przyszła szybko - w domu nie wiem cy bym się nie udusił. A to wszystko dzięki temu, ze stażysta sobie coś przypomniał.

  • Super! 1
  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Po pierwsze to oczywiście współczuję Ci, bo sam przeżyłem podobne piekło co Twoja córka.
Zbieraj wszystkie paragony związane z tym tematem, jeździj po lekarzach, poradniach, przychodniach. Kierowcy załóż sprawę z pomocą normalnego adwokata, unikaj wszelkiego rodzaju firm odszkodowawczych. Wisły nie zawrócisz i ameryki nie odkryjesz, ale możesz z tego wyciągnąć ładne pieniążki, które spożytkujesz na córcie.
Trzymam za Was kciuki i dokumentujcie totalnie wszystko.

  • Dzięki! 1
  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przerażająca i bardzo przejmująca historia @Adi 

Trzymam mocno kciuki za powrót obu Twoich dziewczyn do zdrowia. 

Oczekujemy od ratowników i lekarzy wybitnych kompetencji i empatii, jednak to tacy sami ludzie jak my w swoich zawodach, są lepsi i gorsi, a dyplom niczego nie gwarantuje. 

Moja rodzina w ostatnich latach mocno się skurczyła. Poznałem lekarzy, którzy z poświęceniem robili wszystko co mogli, ale były też momenty gdy pogotowie odmówiło przyjazdu , szpital przyjęcia, opieka nie byłaby taka jak powinna bez interwencji.    

Muszę przyznać, że podziwiam Twoje opanowanie w tej całej sytuacji.

Oby wszystko zakończyło się szczęśliwie. 

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Po pierwsze to oczywiście współczuję Ci, bo sam przeżyłem podobne piekło co Twoja córka.
Zbieraj wszystkie paragony związane z tym tematem, jeździj po lekarzach, poradniach, przychodniach. Kierowcy załóż sprawę z pomocą normalnego adwokata, unikaj wszelkiego rodzaju firm odszkodowawczych. Wisły nie zawrócisz i ameryki nie odkryjesz, ale możesz z tego wyciągnąć ładne pieniążki, które spożytkujesz na córcie.
Trzymam za Was kciuki i dokumentujcie totalnie wszystko.
Przepraszam ale Szanowny Kolega skąd spadł na głowę? Rozumiem że reguły "load and go" i " stay and play" Kolega nie ogarnia ... ale "kierowcy"?
Ktoś z pogotowia walnął tekstem totalnie z dupy i z tym się zgadzam, ale co miał w karetce robić TK CZY Rtg rannemu dziecku? Pakujesz się i pełną pi...ą jedziesz na SOR czyli po andachu (jak kiedyś mawiał mój synek) load and go.
Członkowie zespołów pogotowia ratunkowego mają różne pomysły, ale pozew za głupie pytanie? Hello....

Wysłane z mojego SM-G973F przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Adi napisał:

Ten post nie jest inspirowany medykami ogólnie, ale konkretną sytuacją, a dokładniej jej kumulacją, które mnie spotkały.

 

Miało to miejsce 2 tygodnie temu, więc już mocno ochłonąłem i mogę pisać na zimno.

Właśnie 2 tygodnie temu moja partnerka przechodziła z moją (niepełnosprawną) córką w wózku przez pasy na swoim osiedlu. Taksówkarz miał ważniejsze sprawy niż szczególna uwaga (ustawiał nawigację, wg pasażera/świadka) i skosił wózek z moją córką. Wózek został wyrwany z rąk matki i poleciał wiele metrów dalej, całe szczęście córka była przypięta. 

Później wiadomo, płacz, krew, dziesiątki gapiów, wśród nich całe szczęście małżeństwo lekarzy (dziękuję im bardzo za pomoc), oni do mnie powiadomili, matka nie była w stanie, trzymała dziecko i czekała na pogotowie. Scena z horroru, takie rzeczy dzieją się gdzieś....a tu stały się rzeczywistością.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...