Skocz do zawartości

Służba zdrowia- Trzeci Świat?


Adi

Rekomendowane odpowiedzi

8 minut temu, jaskier napisał:

To nie jest tak jak myślisz ;)

Większość pracuje na kilku etatach, bo też, tak jak ich koledzy po innych publicznych uczelniach, chcą odpoczywać w ciepłych krajach, mieszkać w wygodnych domach, mieć wyedukowane w dobrych szkołach dzieci, jeździć samochodami ulubionej marki...  

Ależ doskonale to wiem ;)

 

Też bym tak chciała, każdy by chciał :lol:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Aga napisał:

A lekarze kończą studia medyczne czy ekonomiczne? 

 

Kolejki do poradni raczej świadczą o tym, że lepiej byłoby wyleczyć. Lekarze wówczas nie musieliby tyrać na 5 etatach, bo byłoby ich wystarczająco dużo.

 

Nie chcę mieć do czynienia z lekarzem "tyrającym na 5 etatach" (rozumiem, że to przerysowanie) tak jak i on nie chciał by mieć do czynienia ze mną styranym "na 5 etatach". Lekarze lubią tylko te przypadki, które można leczyć i leczyć i leczyć. "leczenie" nadciśnienia tętniczego jest dobrym przykładem takiego leczenia.

7 minut temu, jaskier napisał:

To nie jest tak jak myślisz ;)

Większość pracuje na kilku etatach, bo też, tak jak ich koledzy po innych publicznych uczelniach, chcą odpoczywać w ciepłych krajach, mieszkać w wygodnych domach, mieć wyedukowane w dobrych szkołach dzieci, jeździć samochodami ulubionej marki...  

Jeżeli rodziców beneficjentów 500 plus stać na samochody ulubionej marki, mieszkania jak im wygodnie i na odpoczynek w ciepłych krajach to i lekarza na to jest stać. Zagadnienia edukacji dzieci nie będę rozwijał bo generalnie w Polsce nie jest potrzebna powszechna i na dobrym poziomie edukacja dzieci. Ostatnie żenujące posunięcia ministra od edukacji wyraźnie na to wskazują.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, Szürkebarát napisał:

Ktoś kto został wykształcony na publicznej (niepłatnej) uczelni w Polsce powinien mieć obowiązek pracy w publicznej służbie zdrowia w pełnym wymiarze czasu pracy a dopiero po tym może szukać pieniędzy albo przygód w prywatnych lecznicach, jeśli ma czas i siłę na to

Oczywiście!!! Prawnicy, inżynierowie, informatycy, ekonomiści - wszyscy na państwowe posady!!! Poniosło Cię.

  • Lajk 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Pan Dziedzic napisał:

.....i wiecznie narzekać.

Jak tzw. rolnicy, podniesieni cywilizacyjnie ze stanu chłopskiego.

10 minut temu, Aga napisał:

Ależ doskonale to wiem ;)

 

Też bym tak chciała, każdy by chciał :lol:

 

Hm, stopem przecież nie jeździsz więc o co ci chodzi?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, gourmet napisał:

Oczywiście!!! Prawnicy, inżynierowie, informatycy, ekonomiści - wszyscy na państwowe posady!!! Poniosło Cię.

Tak, czasem mnie ponosi. Czy to oznacza, że nie mam racji jeśli nie w ogóle to w szczególe?

 

Czyżbyś zadygotał, że powinieneś odpracować swoje studia za które zapłacili podatnicy? :biglol:

Edytowane przez Szürkebarát
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Szürkebarát napisał:

Hm, stopem przecież nie jeździsz więc o co ci chodzi?

Ale nie mogę pracować na dwóch etatach, a mam dużo wolnego czasu :P:mrgreen:

 

Chciałam otworzyć lodziarnię (na co też trzeba mieć zgodę rektora :blink:), ale pandemia mnie ubiegła ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Pan Dziedzic napisał:

Zauważyłem że TU na Forum nie można mieć swojego zdania a jak już sie je ma, to zadziobią kruki, wrony.

Przesadzasz. "TU na Forum" można mieć swoje zdanie jednak trzeba umieć je obronić. Co najwyżej możesz zostać zbanowany przez admina. :biglol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Aga napisał:

Ale nie mogę pracować na dwóch etatach, a mam dużo wolnego czasu :P:mrgreen:

 

Chciałam otworzyć lodziarnię (na co też trzeba mieć zgodę rektora :blink:), ale pandemia mnie ubiegła ;)

 

Chcieć to móc a co nie jest zabronione to jest dozwolone :ok: . Masz dużo wolnego czasu, myśl jak to zrobić. Nie masz nikogo kto by ci lodziarnię... podarował? Przecież JMR nie może decydować kto i co ma ci podarować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Aga napisał:

A po co mi ona w lockdownie? ;)

 

Oraz nie :lol:

No jak to po co? Żeby lody kręcić :biglol: choć to śliski interes :biglol: .

 

W Warszawie, na ul. Mokotowskiej blisko Placu Zbawiciela, jest modna lodziarnia która działa. W lockdownie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Szürkebarát napisał:

No jak to po co? Żeby lody kręcić :biglol: choć to śliski interes :biglol: .

Do tego nie potrzebuję lodziarni :mrgreen:

 

1 minutę temu, Szürkebarát napisał:

W Warszawie, na ul. Mokotowskiej blisko Placu Zbawiciela, jest modna lodziarnia która działa. W lockdownie.

Jest ich więcej ;)

 

Niemniej, to nie o tym wątek. 

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adi współczucia. Niech córa szybko wraca do zdrowia i żebyście trafiali na lepszych ludzi.

 

Ja jakiś rok temu przerabiałem temat z ojcem który nogą wpadł w jakąś dziurę i się przewrócił, pojechał do szpitala, prześwietlenie i diagnoza że na pewno nie ma złamania więc musi być poskręcane, itp i leżeć i odpoczywać. Po iluś dniach jak noga dalej puchła, a ojciec miał jeszcze większe problemy z poruszaniem się, umówiłem go na USG. W trakcie wizyty ojca pani doktor wychodzi do mnie i mówi że na USG dokładnie nie zobaczy, ale nawet z tego widzi że ewidentnie jest pęknięta kość. Od razu zleciła w recepcji żeby obdzwonili 2 placówki czy jeszcze jest szansa tego samego dnia zrobić prześwietlenie. Diagnoza oczywiście się potwierdziła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, Aga napisał:
55 minut temu, Szürkebarát napisał:

Nie masz nikogo kto by ci lodziarnię... podarował? 

A po co mi ona w lockdownie? ;)

 

Oraz nie :lol:

jak to po co?

 

z niedzieli

IMG_8800.thumb.jpeg.ecfcf6c88ab1c6e0be371974121e578b.jpeg

 

i to jeszcze było luźno i w przeciągu 2 godzin kolejka się co najwyżej zagęszczała albo wydłużała. I w kilku innych lodziarniach nie było wcale lepiej. Na gofra to samo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Szürkebarát napisał:

Tak, czasem mnie ponosi. Czy to oznacza, że nie mam racji jeśli nie w ogóle to w szczególe?

 

Czyżbyś zadygotał, że powinieneś odpracować swoje studia za które zapłacili podatnicy? :biglol:

W tym szczególe również nie masz racji. Absolwenci marketingu do SSP rozumiem? Ci z ASP do Mennicy Państwowej projektować banknoty? Z SGGW do stadniny w Janowie? Aktorzy grać w sejmie?

Istnieje jeden wyjątek - wydziały woj-lek, gdzie za studia, zakwaterowanie, wyżywienie, ubranie itp płaci MON, z obowiązkiem odpracowania w armii.

Mamy system solidarnościowy, starsi płacą za edukację młodych, młodzi finansują m.in. emerytury, opiekę zdrowotną, infrastrukturę itd.

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, gourmet napisał:

Mamy system solidarnościowy, starsi płacą za edukację młodych, młodzi finansują m.in. emerytury, opiekę zdrowotną, infrastrukturę itd.

 

W przypadku wykształcenia średniego i wyższego są też zajęcia niestacjonarne i są płatne ;). Przeważnie te osoby już zarabiają na swoją edukację ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co, ja widze to tak....

 

Mieszkalem 20 lat w Kanadzie, wyjechalem w podstawowce, wtedy co prawda nie korzystalem z uslug lekarzy na szczesice ale moj ojciec juz tak.

 

Zdiagnozowano u niego raka nerki, operacja i bylo ok. po paru ladnych latach ten sam syf ale w plucach (ojciec zreszta jaral jak ostatni osiol ale byl nie reformowalny). Wizyta u lekarza, jest na to lek ktory przytrzyma rozwoj nowotworu. Drogi lek. Lekarz wypisal prosbe o zfinansowanie tego leku przez rzad. Zalatwione, w dwa tygodnie ojciec odbieral recepte.

 

Potem ja sie przeprowadzilem do Polski. Ojciec dlugo zastanawial sie nad tym czy tez sie nie przeprowadzic, bo z jednej strony ma tu wnuki, corke, syna, rodzine... no a z drugiej ten lek, ktory w Polsce nie jest refundowany. Tzn jest ale nie na ten typ nowotworu, jakies pieprzenie tego typu.

 

Znany profesor w Polsce  powiedzial nam ze on ojca poprowadzi ale lek to sobie powinien kupowac w Indiach (paranoja).

 

Ok, ojciec zdecydowal ze wraca.

 

Mial zapas tych prochow na 3 m-ce. Zdawalo by sie ze ktos z nowotworem raczej zostanie "przepuszczony przez system" szybko.

 

Tak sie sklada ze mam sasiada rowniez znanego profesora (ale innego niz ten pierwszy) ktory to zobaczy co da sie zrobic.....

 

Wiec najpierw zaczelo sie sprawdzanie czy aby ten lek napewno nie jest refundowany..

Probki jego wycinkow nerki musialem dostarczyc lekarzom bo opis badania tych probek z Kanady przetlumaczony przez przysieglego tlumacza (bo moje tlumaczenie oczywiscie nie moze byc) nie wystarczal. NIe jest latwo sprowadzic cos takiego, dobra zalatwione. 

Przebadali to sobie sami i nie nie ma refundacji i oczywiscie kupic tego leku tez u nas nie mozna.

Dwa miesiace sie sprawa ciagnela. W koncu zakwalifikowali go na jakis program badawczy innego leku

Badania, procedury, badania, badania, badania. Za kazdym razem 300 km do przejechania bo przeciez nie mozna tych badan wykonac u nas tylko w osrodku gdzie jest zakwalifikowany do tego programu.

W "miedzyczasie" konczy mu sie zapas leku. Pisze do lekarza w Kanadzie co dalej robic? Odpisuje w trzech zdaniach: Pospieszcie sie albo ojciec umrze.

Ewentualnie niech wraca, on zalatwi mu kontynuacje leczenia.

Czekamy na start tego programu, ma to byc juz juz, mija miesiac, dwa. Nie ma co czekac, ojciec podejmuje decyzje o powrocie do Kanady (co nie jest latwe bo sprzedal tam dom itd itp, ale spoko, mamy tam duza rodzine wiec do czasu az tu sie nie wyklaruje poczeka tam.

 

Nagle jego stan sie pogarsza, laduje w szpitalu, jest coraz gorzej. 

Umiera.

 

Ja od tego czasu jak slysze "sluzba zdrowia" to mi sie zygac chce. i wyc.

 

Mam porownanie jak to dziala tam i tu. 

 

Jasne ze lekarze to tez ludzie i jest mase wspanialych fachowcow i empatycznych lekarzy. Na pewno jest kupa ludzi ktorzy zapieprzaja od switu do nocy ratujac zycie, szczegolnie teraz. Na pewno, tego nie nieguje, ale

zdecydowana wiekszosc na ktorych trafialem to byli ludzie uwazajacy sie za lepszych od tych pacjentow dla ktorych nie maja czasu. Te durne zarciki, te czekanie na korytarzach w nieskonczonosc te kretynizmy z papierologia.. Pacjent przy tym jest jak mrowka obok piramidy. Kazda rzecz trzeba "zalatwic" z tym porozmawiac, tamtego opierdolic, z ta trzeba milo bo ona moze a tamten jakby chcial to tez byc cos mogl, ale czy bedzie chcial?

 

I co najciekawsze, ale nie najwazniejsze oczywiscie. Jak mam isc do lekarza to ide prywatnie bo pare razy robilem przymarke panstwowo i odpuscilem.

Ten sam lekarz, tu mozna a tam nie mozna.

 

W trzecim swiecie lekarz jest czlowiekiem i zazwyczaj pomaga jak moze i umie.

U nas jak chce, ma dobry dzien i czas. Bo za drzwiami ma kolejke innych zatruwaczy zycia a i jeszcze prywatnie zaraz zaczyna wiec tempo, tempo...

 

Ten caly "system" to jedna wielka kicha. To sie powinno wypalic zywym ogniem, ale nikt nie ma jaj i szybko miec ich nie bedzie, bo zmiana bedzie bolesna, droga i jaka ekipa chce krecic na siebie bat?

 

Badz tu lekarzem, szczgolnie mlodym ktory cos chce zrobic, pomagac...  Sciagna w dol, do szeregu i sie nie wychylaj kolego, bo tach to juz tu paru bylo przed toba.. 

Mysle ze trzeba miec duzo samozaparcia w sobie zeby sie nie dac, az w koncu przychodz moment ze w zasadzie po co? Moze lepiej gdzie indziej? 

I tu jeden z drugim ale przeciez on sie za darmo wyksztalcil wiec tu powinien panszczyzne odrabiac.

 

Miejmy nadzieje ze kiedys to jebnie (z duzym hukiem) i bedzie normalniej.

 

Tak to wyglada z mojej strony. 

 

 

  • Dzięki! 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W temacie wątku, to w 2005 roku na Banacha oglądał mnie bardzo znany profesor od zatok. Miałam wtedy z nimi poważne problemy, a że mieszkałam w Piasecznie, to tam trafiłam po kilku miesiącach leczenia. Obejrzał i zakwalifikował mnie na operację, ale termin miał wyznaczyć później i mieli do mnie zadzwonić. Do dzisiaj nie zadzwonili ;)

 

Na szczęście się wyleczyłam, problemy się skończyły i nie wróciły już. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, piwozniak napisał:

Spokojnie. Zadzwonią ze w Czwartek masz operacje, a jak nie możesz to chyba będzie wolne miejsce w 2028, ale to zadzwonią …..

Dlatego wciąż mam ten sam numer telefonu ;)

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...