Skocz do zawartości

cham na drodze


GregorBa

Rekomendowane odpowiedzi

Tutaj antypozdrowienia dla kierowcy zielonego Legacy III wagon, który koło 19:00 w Godzikowicach koło Oławy wyprzedził mnie i dwa inne auta na podwójnej ciągłej (było ją widać pomimo śniegu) i przejściu dla pieszych (tego trudno było nie zauważyć) po tym jak zatrzymaliśmy się na czerwonym świetle... żałosne :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kto wie? Nie widziałem kto kierował... może orangutan? Droid tesli lub google? ;) Frustracja z powodu osób nie ogarniających zimowych klimatów na drodze i jadących, a raczej blokujących ruch? Najciekawsze, że w ciemnościach poza terenem zabudowanym ledwo osiągali 50-60, za to na wioskach, przy świetle ulicznych latarni nagle stawali się bardzo szybcy :P No, ale trudno tym usprawiedliwiać taki lekkomyślny manewr wyprzedzania :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i się wyjaśniła jedna z forumowych zagadek. Tichy, zacznij jak człowiek zaglądać do kieliszka, to świat nabierze barw ;)

 

 

sjak, problem w tym, że kółko i kieliszek w parze nie idą i odreagować można w domu dopiero... A co na miejscu robić??

Ja rozumiem Tichego, bo samemu mi nerwy puszczają i złośliwiec się włącza jak widzę debili drogowych. 

 

Ostatnio rozpatruję inne rozwiązanie... U Chińczyka pałka baseballowa, jednorazówka, kosztuje jakieś 30 zł... Najwyżej mnie zamkną :P 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem Panowie czy po innych drogach jeździmy czy to może jednak sposób myślenia że tak to nazwę? Bo np. ja bardzo rzadko denerwuję się na drodze, cieszę się swoją jazdą a nie skupiam się w większym procencie na unikaniu zagrożeń jak tu piszecie, nie mam też ochoty wyjść ja kogoś z pałką, to raczej ja kreuję swoją jazdę a nie jestem zmuszony do jakichś zachowań przez innych ;) A kiedy ostatnio Tichy czy mz56 wybraliście się po prostu na przejażdżkę? żeby tak trochę widoki pooglądać, żeby pocieszyć się wolnością za kółkiem swoich samochodów? Trochę więcej luzu, weźcie trochę więcej od życia i po prostu pojedźcie na wycieczkę dla przyjemności a na pewno Wam to pomoże :D

Edytowane przez Paweł_P
  • Lajk 4
  • Do kitu 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Paweł_P Wszystko zależy ile, gdzie i kiedy jeździsz ;) Jeśli trafiasz w szczyt zakupowo-szkolny lub późno niedzielne powroty z obiadów, to piękna droga potrafi stać się największym koszmarem. Ja doskonale wiem jak przyjemnie jeździ się np. po pustych ulicach dużego miasta w środku nocy... i jak upierdliwe to jest w godzinach szczytu... Ile przyjemności daje jazda górskimi serpentynami kiedy droga jest pusta, a jak irytuje jazda za kimś, kogo nie można legalnie wyprzedzić, a kto gwałtownie hamuje prawie do zera przed każdym zakrętem w warunkach gdy da się je przejechać spokojne 90km/h... ;) Robię kilkuset km trasy bardzo regularnie i wszystko jest kwestią szczęścia, tzn. jacy kierowcy akurat wyjechali na drogi - jeżdżenie Subaru daje nam mentalną przewagę, ale nie zmienia nas automatycznie w buddyjskich mnichów za kółkiem... Oczywiście nie popieram pomysłów z bejzbolem, ale czasem sam chciałbym mieć "mistyczny promień śmierci" zamontowany w samochodzie...

 

Taka akcja z przedwczoraj - droga 27, Żary-Zielona Góra - jedzie ciężarówka, a za nią (dość blisko) ciągnik siodłowy z pustą dwupoziomową lawetą, prędkość 60-80km/h i na górkach (oraz zakrętach, podwójnych ciągłych, zakazach wyprzedzania) nie ma szans, żeby wyprzedził... no chyba, że nagle odpali tajny silnik odrzutowy ;) Planuje wyprzedzanie na 2 razy, najpierw jednego, a potem w następnym dogodnym momencie drugiego. Nabieram prędkości, wyprzedzam lawetę, a tu moje miejsce nagle zniknęło, a z przeciwka nadjeżdża dostawczak... wybieram opcję "wyprzedzamy dalej" i ledwo się mieszczę... aż żałuję, że nie mam CB, żeby się zapytać czy bliżej się nie dało podjechać i najważniejsze PO CO? Bo jechałem za nimi ładnych parę km i odstęp był niewielki, ale stały... To co? Gość z naczepą-lawetą czekał na taką sytuację, żeby kogoś zabić? A może ten przed nim zaczął nagle zwalniać z górki? Serio, za takie coś bym zatrzymywał prawo jazdy... Oczywiście Paweł_P powie, że powinienem jechać za nimi te 60 i podziwiać widoki :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taka bezinteresowna zawiść. Kiedyś leciałem z Nałęczowa do Warszawy. Facet siodłowym zamknął lukę i jeszcze trąbił i świecił jak mu się pasowałem pod maskę. Musiałem, nie było miejsca na wyprzedzenie drugiego.


Wpasowałem się na 30 cm z przodu i 10 cm z tyłu.


Przy 95 na godzinę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Część z tych zachowań, to nie chamstwo tylko brak rozumu i umiejętności. I nie mają znaczenia marka samochodu wyprzedzanego i wyprzedzającego. Stałe doświadczenia z trasy: ciemno, trasa typu Radom-Białobrzegi-Kielce-Busko (ale to przykład). Na drodze dwukierunkowej wyprzedzam ciągi aut (i tylko gdzie można, nie na trzeciego, przepisowo). Czasem przerywana linia i ruch z przeciwka pozwala wyprzedzić 15-20 aut na raz jadąc 400-500m lewy pasem bo jest pusty. Peletony jadą 80-90, jak się trafi to i wolniej, ja jadę 100-110. W terenie zabudowanym zwalniam jak należy, na 70 zwalniam itp.

Wyprzedzę zwykle kilkadziesiąt aut - zaznaczam, spokojnie jadąc bez gwałtownych hamowań i przyspieszeń. Zaczyna się droga dwupasmowa, ja na tempomat 120 i co? Znaczna część z tych aut wyprzedza mnie jadąc 150-160-180. Za 30 km na nieoświetlonej jednopasmówce znów jadą 80.

 

Im gorsza pogoda, tym bardziej to zjawisko się nasila. Mam wrażenie, że jeden z głównych problemów kierowców to jazda po zmroku i ocena odległości. Jak już widać z przeciwka światła to nie wyprzedzamy. A to jest dwa kilometry dalej.

 

 

Sent from my iPhone using Tapatalk

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Paweł_P Wszystko zależy ile, gdzie i kiedy jeździsz ;) Jeśli trafiasz w szczyt zakupowo-szkolny lub późno niedzielne powroty z obiadów, to piękna droga potrafi stać się największym koszmarem. Ja doskonale wiem jak przyjemnie jeździ się np. po pustych ulicach dużego miasta w środku nocy... i jak upierdliwe to jest w godzinach szczytu... Ile przyjemności daje jazda górskimi serpentynami kiedy droga jest pusta, a jak irytuje jazda za kimś, kogo nie można legalnie wyprzedzić, a kto gwałtownie hamuje prawie do zera przed każdym zakrętem w warunkach gdy da się je przejechać spokojne 90km/h... ;) Robię kilkuset km trasy bardzo regularnie i wszystko jest kwestią szczęścia, tzn. jacy kierowcy akurat wyjechali na drogi - jeżdżenie Subaru daje nam mentalną przewagę, ale nie zmienia nas automatycznie w buddyjskich mnichów za kółkiem... Oczywiście nie popieram pomysłów z bejzbolem, ale czasem sam chciałbym mieć "mistyczny promień śmierci" zamontowany w samochodzie...

 

Taka akcja z przedwczoraj - droga 27, Żary-Zielona Góra - jedzie ciężarówka, a za nią (dość blisko) ciągnik siodłowy z pustą dwupoziomową lawetą, prędkość 60-80km/h i na górkach (oraz zakrętach, podwójnych ciągłych, zakazach wyprzedzania) nie ma szans, żeby wyprzedził... no chyba, że nagle odpali tajny silnik odrzutowy ;) Planuje wyprzedzanie na 2 razy, najpierw jednego, a potem w następnym dogodnym momencie drugiego. Nabieram prędkości, wyprzedzam lawetę, a tu moje miejsce nagle zniknęło, a z przeciwka nadjeżdża dostawczak... wybieram opcję "wyprzedzamy dalej" i ledwo się mieszczę... aż żałuję, że nie mam CB, żeby się zapytać czy bliżej się nie dało podjechać i najważniejsze PO CO? Bo jechałem za nimi ładnych parę km i odstęp był niewielki, ale stały... To co? Gość z naczepą-lawetą czekał na taką sytuację, żeby kogoś zabić? A może ten przed nim zaczął nagle zwalniać z górki? Serio, za takie coś bym zatrzymywał prawo jazdy... Oczywiście Paweł_P powie, że powinienem jechać za nimi te 60 i podziwiać widoki :P

 

Hehehehe, akurat jestem ostatni, który by Ci powiedział żebyś jechał 60 km/h, nie rób ze mnie aniołka :D Ja akurat wyznaję "zasadę" że jak ktoś jedzie wolniej ode mnie to go wyprzedzam i jadę dalej (jeśli się da oczywiście, ale generalnie bardzo dużo wyprzedzam) a nie jak duża grupa mistrzów prostej że doganiają mnie jadąc 50 km/h szybciej a potem 1, 2, 3 czy 4 km jadą metr za mną święcąc w lusterka... W takiej sytuacji wrzucam prawy kierunkowskaz, potem zwalniam, zjeżdżam do prawej - generalnie wszystko żeby gość pojechał sobie dalej ku mojej i jego uciesze  ;) jestem fanem WIN - WIN, niech każdy zwycieża i jest szczęśliwy :)

 

Jasne, że codzienna jazda może wkurzać i skoro sam doceniasz walory jazdy nocą po mieście czy gdzieś po pustych drogach to jedź! Pojedź raz w tygodniu tak dla luzu chociaż 10 km, nie zbankrutujesz a trip będzie fajny w 100% dla przyjemności  ;)

​Tak jak mówisz wszystko się może "trafić", ale brzmi to jak sporadyczna sytuacja co nie a nie codzienna awantura w korku? A jak czytam Tichego to po prostu największy pechowiec świata - wszystko najgorsze go spotyka, sorry ale uwielbiam takie stwierdzenie (nie pamiętam czy Briana Tracy czy Dale'a Carnegie) że "jesteś tym kim myślisz że jesteś", wszystko zależy od tego jak myślisz, jak myślisz o negatywach to wszędzie widzisz negatywy a jeszcze odzywki jakie TIchy dawał ludziom o myśleniu to po prostu nie do przyjęcia dla mnie i tak jak Dyrekcja napisała jak ktoś zrozumie swój błąd i przeprosi to sprawa załatwiona, jak go zjedziesz z góry na dół to nauki nie wyciągnie niestety :( Powtórzę się bo gdzieś już to pisałem na forum: uważam że te błędy ludzi na drogach to pewnie w 90% po prostu błąd/przypadek a nie celowe działania, no ale jak się chce widzieć celowe działanie negatywne to tylko takie się zauważa ;) ja jakiś czas temu podjąłem decyzję, że widzę w ludziach tylko dobre rzeczy i tylko takie zauważam, nie myślę o negatywach, nie oceniam, nie dogaduję, nie obgaduję za plecami itd.

 

Nie wiem czy moje 35-40 k km rocznie (w tym roku będzie pewnie 50 k km) to mało czy dużo, nie jeżdżę już zawodowo więc nie siedzę 10-12 h dzień w dzień za fajerą TIR'a, autobusu czy busa w transporcie EU, ale codziennie jeżdżę autem, 3-4 x w tygodniu poruszam się po Śląsku i Malopolsce, 3-4 razy w miesiącu (w sumie) jeżdżę do Wawy, Wrocka i np. Lublina więc poruszam się w różnych kierunkach raczej po bardzo zaludnionych regionach i jak zdarzy mi się gdzieś zahaczyć Mazury, Pomorze czy Dolny Śląsk (np. Kotlinę Kłodzką, Srebrną Górę, Wałbrzych, Świeradów, okolice nad Wrockiem) to jestem w szoku jak mały ruch tam jest :)Z

Z racji moich doświadczeń zawodowych (kto wie ten wie) tym bardziej powinienem być agresorem na drodze, powinienem tępić nieudolność na drodze, brak zdecydowania, brak umiejętności, brak życzliwości itd. Ale jednak tego nie robię ;)

Edytowane przez Paweł_P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rafacon, masz rację. Ślepe koty nie powinny jeździć. Kiedyś miałem taką legendarną sytuację. W-wa  - Wyszków. Jadę 90, i nagle stop. Sznurek ok.  50 samochodów, 50 na godzinę. Temperatura mi się podwyższyła, nikogo z przeciwka. Walę i co widzę ??!! Na początku jedzie Policja. Oszczędza benzynę. Pozdrowiliśmy się, sami się spytali, czy takich idiotów nie należy karać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... całkowita racja rafacon i Paweł_P, dokładnie takie same mam odczucia i bardzo podobnie jeżdżę :) Tylko, że to wątek o chamstwie na drodze i może dlatego wydaje się, że mz56 i Tichy spotykają na drodze samych chamów i wariatów? ;)

 

No i klasyka klasyki czyli "niewyprzedzalne" radiowozy lub zwalniamy 20-30 poniżej dozwolonej bo stoi radiowóz (czasem tylko zaparkowany) :D

 

Trzeba założyć wątek "uprzejmość na drodze", bo sam chętnie bym napisał o np. taksówce, która jako jedyna nie wyprzedziła mnie na przejściu dla pieszych (kierowca przyhamował) lub działającym zamku błyskawicznym co jakiś czas na ul. Traugutta we Wrocławiu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ! To były ekstrrmalne przypadki. Jeżeli zamieszkasz w Warszawie lub Krakowie to dopiero zobaczysz.

 

Krakowa nie znam, ale mieszkając w Polsce większość życia (od dziecka) spędziłem w Warszawie. W tym dwadzieścia kilka lat jeżdżąc samochodem.

Nie jest tak źle, przynajmniej ludzie szybciej (przeciętnie) jeżdżą i raczej ruszają na zielonym, a nie dopiero szukają jedynki. (Uwaga: z wyłączeniem sobót i niedziel)

 

Teraz mieszkam na obczyźnie - zupełnie inna kultura jazdy, mało kiedy się ktoś spieszy i "wcina". 

No, chyba że ma francuskie blachy :) - ale oni to chyba robią specjalnie, takie tam transgraniczne przepychanki :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Hmmm, to - moim zdaniem - nie jest właściwe. Jeżeli przeprosiła, to była szansa, że następnym razem pomyśli.

No nie wiem.

Dyrekcja jest z Krakowa, to się zorientuje.

Taka sytuacja - Pani wyjeżdża z ul. Mitkowskiego ( następna za Szwedzką ). Jest duży ruch, wiec wymusza pierwszeństwo. Klakson, ona przeprasza.

Zmiana pasa ruchu (dlaczego za chwilę się okaże), a że duży ruch więc wymuszenie. Klakson, ona przeprasza

Jak się okazuje Pani chce jechać na Rondzie Grunwaldzkim w lewo, w kierunku do Jubilata.

Korek, wiec co ? Pani jedzie pasem do jazdy na wprost i na samym rondzie wciska się na chama. Klakson, ona przeprasza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ojciec Założyciel

 

 

wciska się na chama. Klakson, ona przeprasza

Oczywiście zdarzają się i tacy ( takie ). Ale to raczej wyjątek potwierdzający regułę. W moim odczuciu ogólnie na drogach jest kulturalniej, niż kilka lat temu. Większość sytuacji nieprzyjemnych, czy też wręcz groźnych, jest powodowana brakiem umiejętności, roztargnieniem itp. To co jednak obserwuję w nasileniu ( pomimo zakazu !) to różne nieprzewidywalne zachowania kierowców wynikające z telefonowania, czy też wręcz pisania SMS-ów.

 

Pozdrowienia 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Jeżeli zamieszkasz w Warszawie lub Krakowie to dopiero zobaczysz.

Około 2 lata już  mieszkam w Warszawie....i dopiero tutaj mi się dobrze jeździ. Oczywiście pomijając korki ;)

Kierowcy nauczyli się to większego zdecydowania, prawie nie ma tu maruderów. Wczoraj byłem w Toruniu i po chwili jazdy zastanawiałem się, co jest z tymi kierowcami, każdy z nich nosi kapelusz? ;)

Uwielbiam też ruch we Włoszech, zawsze jak jestem wśród nich, to czuję się jak ryba w wodzie. Włosi idealnie wykorzystują miejsce na ulicy, nie ma żadnych luk i ruch przez to jest znacznie płynniejszy. 

Zdecydowanie na drodze, to nie chamstwo!

Jeszcze jeden plus warszawskich kierowców (tu też mają podobnie do południowców). Sporo jeżdżę motocyklem, kultura kierowców samochodów wobec motocyklistów w stolicy jest nieporównywalnie większa, niż w innych polskich miastach. Tu zostawiają nam miejsce, albo je specjalnie robią widząc nas w lusterku.

W innych miastach potrafią nawet zajeżdżać, nie wiem co chcąc udowodnić. 


Moim skromnym zdaniem, Ci którzy widzą chamów na drodze codziennie, widzą też ich w pracy, na chodniku, w kinie, teatrze i czasem też w domu ;)

TTTM ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zeszły piątek wracam z zakupami do samochodu. Parking Kauflandu w Dzierżoniowie. Otwieram tylną klapę. Zatrzymuje się samochód, otwiera szyba i słyszę pytanie "To twoje?". Odpowiadam, że tak, poznając, że to akurat moja koleżanka z klasy szkoły podstawowej. Mówi mi, że przed chwilą jakieś zielone auto walnęło w mój tył, aż się buda zatrzęsła i uciekło. Chciała wyskoczyć, ale odjechało szybko. Gdyby nie ona, pewnie zauważyłbym po czasie, bo nie przyszło mi do głowy oglądać samochód dookoła po każdym postoju. Nie wiedziała jaka marka, model, a jedynie, że zielone i prawdopodobnie kobieta za kierownicą, dodając, żebym pokręcił się po parkingu.

Tak też zrobiłem. Jakieś 200 metrów dalej widzę zaparkowane zielone Audi A3 ze srebrnym lakierem na drzwiach. No to czekam, czekam, ale przecież nie będę czekał nie wiadomo, ile, więc po jakichś 25 minutach poszedłem do sklepu zapytać o monitoring, a następnie zadzwoniłem na policję, opisując zdarzenie. Wysłano patrol, ale w międzyczasie znalazł się właściciel. No kurde - książkowy model "Blondi za kierownicą". Rozmowa przebiegła nad wyraz spokojnie i kulturalnie, ale to zapewne dlatego, że od razu się przyznała, tłumacząc, że dziecko ją zagadało, ale chciała zaczekać na właściciela, lecz nie było żadnego wolnego miejsca parkingowego. Przerwałem jej, że to już jest nieistotne, pytając, co robimy - czekamy na policję, czy załatwiamy sprawę między sobą, spisując oświadczenie. Od razu przystała na rozwiązanie z pominięciem policji.

 

I teraz do czego zmierzam - mógłbym narobić jej problemów, bo spowodowała stłuczkę, oddalając się z miejsca zdarzenia (pomijając wybitną logikę całej tej sytuacji, z parkowaniem 200 metrów dalej), jednak odpuściłem, bo sprawczyni nie brnęła, przeprosiła, chciałem oszczędzić dziecku w foteliku całej sytuacji z przyjazdem policji, itd., jednak kilku moich znajomych było zdania, że powinienem nie darować, żeby miała lekcję na przyszłość.

Jak Wy byście zareagowali w tej sytuacji?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam 40 lat, prawo jazdy od przeszło 20 lat, przebieg koło 700.000 i czas kiedy uważałem się za najlepszego kierowcę na świecie, dawno za sobą. 

Jeżdżę rozważnie, ale zdecydowanie i tak, żeby nie utrudniać życia innym (przynajmniej się staram). Przeprowadziłem się, 10 lat temu z Krakowa do Wawy i niestety muszę przyznać, że kierowcy w Warszawie jeżdżą lepiej niż w Krk. Nie oznacza to jednak, że w Warszawie jest raj. Staram się wybaczać ludziom błędy (bo wszyscy je popełniamy). Już nawet nie rzucam mięsem jak ktoś się wlecze, albo mi zajedzie drogę, bo akurat teraz, w tej chwili, absolutnie natychmiast pan z tira musi wyprzedzać tira przed nim, chociaż oprócz nas trzech nie widać nikogo po horyzont i mógłby poczekać 10 sekund, aż go wyprzedzę - chyba wszyscy znamy takie momenty. 

 

Niedawno jednak przydarzyła mi się następująca przygoda.  Pewnego pięknego dnia pokonuję z rodziną trasę z Katowic do Warszawy. Jestem w pomiędzy Siewierzem a Częstochową. Jadę prawym pasem 120km/h wymyślając zagadki dla mojego 6-latka (który ma dokładnie 6,5 a to już niedługo 7 a to juz przecież prawie 8 - jak twierdzi). Lewym pasem wyprzedza mnie jakiś inny tatuś jadąc 140km/h. Kiedy gość na lewym pasie się ze mną zrównał nagle pasem awaryjnym/poboczem o szerokości 150-200 cm, po mojej prawej stronie wyprzedza mnie z prędkością pewnie ze 180 gościu w A klasie AMG, rycząc tak poczwórnym wydechem, że dobrze, że ułamek sekundy wcześniej go zobaczyłem z lusterku i jakoś się w tą chwilę przygotowałem. Inaczej bym się regularnie osr...ł ze strachu. AMG wjeżdża 2 kołami na pas szutro-brudu biegnący wzdłuż jezdni, wznieca tuman kurzu, piachu, kamieni i innego szlamu, dodaje gazu i wykonując slalom między autami znika. 

 

Teraz myślę, że to musiał być albo Loeb albo jakiś pryszczaty 20 latek, ale raczej to drugie. Kiedyś koło karmy mu się domknie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<ciach> AMG wjeżdża 2 kołami na pas szutro-brudu biegnący wzdłuż jezdni, wznieca tuman kurzu, piachu, kamieni i innego szlamu, dodaje gazu i wykonując slalom między autami znika. 

 

Teraz myślę, że to musiał być albo Loeb albo jakiś pryszczaty 20 latek, ale raczej to drugie. Kiedyś koło karmy mu się domknie. <ciach>

 

Na takich tylko kamerki działają, najlepiej z tyłu i z przodu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Różne rzeczy się na drodze widuje, ale wyprzedzanie na trzeciego, prawą stroną, poboczem na takiej kicie naprawdę mnie zaskoczyło.

Całkiem możliwe, że jakbym nie zauważył nanosekundę wcześniej w lusterku, to ze strachu odbiłbym kierownicą i przygrzmocił w kolesia na lewym pasie. Albo mógłbym zjechać na niego - a tam naprawdę miejsca nie było dużo i zepchnąłbym dziada do lasu, bo nie było bariery. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już kiedyś pisałem. Mam ochotę wziąć lanosa córki. Ma pasy, gruba blacha, wartość ok. 1000 PLN.


PR7EMEK, może to starcze ułomności ? A może więcej widzę ? Wzrok już nie ten, ale refleks 0,18 (średnia z 20 pomiarów- grałem w siatkę) i doświadczenie. Tego mi nikt nie zabierze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...