Skocz do zawartości

cham na drodze


GregorBa

Rekomendowane odpowiedzi

W moim życiu miałem trzy takie sytuacje drogowe, o których pisze Tichy, gdzie właściwie ich eskalację sam sprowokowałem.

No cóż, młody gniewny byłem i chciałem walczyć z niesprawiedliwością tego świata i chamstwem na drodze, może to był u mnie syndrom Janosika i samozwańczego Szeryfa drogowego? Nie wiem, nie piję do nikogo, piszę tu o sobie. Potraktujecie to z przymróżeniem oka, albo jako ku przestrodze, albo jak spowiedź księdza Subarobaka ;)

 

1. Gość siedzi na zderzaku, ja jadę przepisowo i trzymam odstęp do poprzednika. Gość podjeżdża i robi przegazówki, błyska długimi.

Muśnięcie hamulca tylko zaostrzyło sytuację, a więc redukcja i najpierw noga z gazu, gdzie gość o mało mi nie wjechał do d... zderzaka.

Zaczął się więc wyścig moje Clio vs. stary Escort. Dwa kilometry pościgu, wyprzedzanie na gazetę, gość doszedł mnie przy skrzyżowaniu, gdzie była już kolejka na lewoskręcie. Wysiadł z auta, lecz zanim zrobił kilka kroków, by mi coś wytłumaczyć, ja zjechałem do rowu i omijając całą kolumnę bokiem i uciekłem.

Spociłem się.

 

2. Ta sama droga, przeciwny kierunek, wieczorna przejażdżka rowerem z pełnym oświetleniem, kask, kamizelka. W lusterku (turystyk) zbliża się Civic, gość wyraźnie ma nerwy, bo z przeciwka parę samochodów, a ja uparty nie zjeżdżam do rowu, tylko trzymam się asfaltu, a on nie może mnie wyprzedzić. W końcu jestem pełnoprawnym użytkownikiem drogi czy nie? Pół metra od krawędzi dziurawej drogi i jadę swoje. Klakson, nawet parę razy, a ja jadę. W końcu luka, gość daje po heblach i z ryjem do mnie. Pyskówka, gościowi język się plącze, musi się drzwi trzymać, a ja do niego: jak chcesz jeździć autem, to najpierw bądź trzeźwy! Trafiłem w dychę, bo gość wyraźnie chwiał się na nogach, a ja powiedziałem, że zadzwonię na policję, czy coś takiego, a gość do mnie: nie dojedzież do domu, zabiję cię! Odburknąłem: spróbuj. No więc w tył zwrot i rura, do domu ponad dwa kilometry, do znajomych cztery. Wierzcie mi, ten gość mówił to serio, zawrócił i za mną. Na pełnej prędkości chciał mnie rozjechać, ratowałem się ucieczką do rowu, nawrót i ucieczka w drugą stronę. Powtórzyło się to jeszcze dwa razy, ale udało mi się dotrzeć do pierwszej posesji i wjechałem przez uchyloną bramę, więc gość odpuścił i zwiał. Numerów nie pamiętam, nie byłem w stanie tego zapamiętać.

 

3. Trzecia sytuacja dwupasmówka, ograniczenie do 70. Ja ruszałem ze świateł, dosyć szybko, na prawym pasie ciągły się TIRy, więc pozostałem chwilę na lewym z zamiarem wyprzedzenia i zjechania w pierwszą lukę. Z przodu osobówki, z tyłu klakson i błyski, jakiś przedstawiciel handlowy Corsą. Zjechał przed nos TIRa, wyprzedził mnie prawym, gdzie właśnie chciałem zjeżdżać, wygestykulował, co mnie myśli i pojechał.

 

Za pół kilometra to samo: światła, ruszamy żwawo, ciągną się TIRy, a w lusterku poganiacz w BMW, błyski, sygnał dźwiękowy, więc noga na gaz, i do pierwszej luki, puściłem dresa (w moim mniemaniu) i z powrotem na lewy i gaz do dechy. Tego było mi za wiele, nie odpuszczę! Ja też potrafię! Ledwie nabrałem prędkości, a w lusterku kolejny poganiacz, błyski, sygnały, Vectra. Co za ludzie, myślę, wciskam gaz do dechy, szukam luki, ale nie mam zamiaru kolejnemu odpuszczać, tylko dlatego, że mam mniejsze auto. Spojrzenie w lusterko, błyski, sygnały, dyskoteka ze światłami, bo to Vectra, policyjna zresztą.

 

Zjazd na pobocze i zaproszenie z dokumentami do wozu. W środku Pan Władza do mnie... : Panie, aleś pan to spierd...! Myśmy to BMW gonili od trzech kilometrów, a pan się tak wystawił. Tamtego mamy na filmie, ale pan tak pojechał, że musieliśmy pana ściągnąć z drogi! Efekt: 21 punktów i 1200PLN.

 

Zapisałem się na szkolenie, żeby zdjąć 6 punktów i cały rok jeździłem z jajkiem na gazie. Tak uleczona została moja głupota, syndrom pouczyciela drogowego, Janosika, Zorro i Szeryfa drogowego. Po tym wszystkim najbardziej boli mnie duma, ale zacząłem po prostu jeździć inaczej.

 

PS: kamieni nie rzucam, bom bez winy nie jest. To tylko ku przestrodze.

 

 

 

 

_____

Gesendet vom iPhone mit Tapatalk

Nie mogles dostac 1200 zl mandatu.

Najwyzszy 1000 zl, w zbiegu przepisow (:

Jezeli napisali 1200 to bylo tego nie przyjmowac.

Nie jestem zadnym kozakiem (: podszedlem do goscia z usmiechem na twarz Nie z piana na ustach. Widzialem ze chcial przyszpanowac mlody przed swoja blondi Wkurzylo mnie to ze ja go ostrzeglem o tym ze rozwalilby mi subarke a sobie vagodupowoz (:

Przeprosil ja pogrozilem mu palcem i z usmiechem odszedlem.

Sam zaczal z tym fakiem a ja nie lubie jak jakis CHAM niezasluzenie mnie punktuje chcac zablysnac przed swoja pasazerka chamskim geste.

Co racja to racja Trzeba kalkulowac czy nie trafi sie na jakiegos psychola z kosa lub widlami (: To juz ryzyko wlasne (:

Chyba sie mlody zdezorientowal ze podszedlem do niego z usmiechem, mowie wam jego mina bezcenna ((:.

Ciekawe jakby niektorym z was wjechal w wasza subarynje pokazal faka i chcial odjechac z miejsca.

Ja tak mialem z poorzednim samochodem ):, niestety!

Gosc mi przywalil w przod wyszedl chcial mnie lac Aaaa do tego jeszcze nachlany byl, wyciagnal bejzbola (: swir jeden.

Ale udali sie obezwladnic i wezwac niebieskich przy pomocy gapiow.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

(...)

Bylem grzeczny (: aaale mowie wam jakby zapyszczyl to by wylecial z tego swjego kurnika a ten paluszek ........

 

 

 

I to jego zachowanie tylko za to ze ostrzeglem go ze zaraz przywal we mnie!!!! To sie nazywa cham!!!

Piękna akcja, mi się podoba, choć pewnie będę w mniejszości ;-) Nie ma rady, musimy zacząć idiotów wychowywać, niech się nauczą, że inni ludzie też żyją na tym świecie, nie tylko oni, egocentrycy i egoiści.

Hmm... ktoś powie: "on cham a Ty agresor"... Jaki jest sens? coś się stalo wielkiego że Ci faka pokazał? a jakby zamiast przeprosin itd gościu wyciągnął kosę i Cię poczęstował?? Ja bym nigdy tak się nie zachował bo nie wiem na kogo trafię i jestem zdania że na Kozaka w końcu się trafi większy Kozak. Lepiej się zastanów zanim następnym razem wyskoczysz z auta ;)

Ale jeżeli nasz Kolega miał np. w zanadrzu bazookę czy RPG (tego nie wiesz, bo nic na ten temat nie napisał, ale kto wie, co ze sobą wozi), to może się okazać, że istnieje minimalne prawdopodobieństwo trafienia na "większego kozaka" :D A w tej opowieści to właśnie On był "większym kozakiem" od prymitywa, którty potrafił tylko wystawić palec ;)

Heban71, no właśnie tutaj byłoby pytanie, kto był większym chamem. Tym gorzej, że Ty według opisu sobie całą sytuację skalkulowałeś i wyszło Ci, że to najlepsza metoda działania. :huh:

No i dobrze skalkulował, co zresztą pokazało doświadczenie (czyli ta konkretna sytuacja). Chyba nie zaprzeczysz ewidentnym faktom?

pisalem ze bylem mily i z usmiechem na twarz.

Zwrocilem mu uwage na jego zachowanie Tooo czy to jest agresywne z mojej strony. Nie mialem piany na ustach. Podszedlem do goscia i smiac mi sie chcialo ze jest taki pusty ze faka mi pokazal Aaa moze ta byl zawsze nauczony.......?

Ja sie oduczylem, odkad kiedys cham stojacy przede mna na swiatlach wywalil cala torbe smieci z McDonalda za okno i ja wysiadlem i mu ja z powrotem wrzucilem... :mrgreen:

 

Wkurzyl sie. Duzy byl. I chcial mnie z auta wyciagnac. :huh:

To mi się jeszcze bardziej podoba! Niestety, aby to robić, to trzeba mieć jakieś "argumenty", chociażby "potężny" wygląd czy tzw. "twarz bandyty", że o sztukach walki czy broni palnej nie wspomnę :D Ale gratulacje za pomysł i odwagę! Ja bym nie potrafił, choć oczywiście marzę o tym, że (wyglądając jak Stallone w "Cobrze") robię coś takiego :biglol:

 

 

Ja ja uważam, że jak sytuacja na to pozwala to trzeba buraków uczyć kultury.

A ja uważam że buraka nie nauczysz a przy okazji możesz zarobić kosą w brzuch...

Dlatego lepiej byłoby mieć coś wiecej niż "kosę"... ;)

Nie każda ;) tylko takie co pokazują że (przynajmniej ja tak to odbieram) mimo że jesteśmy maniakami motoryzacji i tak zacnej marki jak Subaru zamiast dawać dobry przykład co poniektórzy wolą też być chamami, agresorami, na agresję czy chamstwo odpowiadać agresją itp. Wcale jak widać nie jesteśmy do końca "lepsi" od tych innych chamów, których spotyka się na drodze. od karków w BMW itp.

Naprawdę zastanówmy się jak sami reagujemy, jaki dajemy przykład tu na forum, jaki dajemy przykład naszym dzieciom itd.

NIGDY sam chamsko czy agresywnie nie "zaczynam", szczerze mówiąc większość ludzi ma o mnie bardzo dobrą opinię, uchodzę za spokojnego i dobrze wychowanego ;-) Ale na wymierzoną we mnie agresję czy chamstwo odpowiadam adekwatnie, żeby ten, który zaczął, od razu poczuł, jakie to, co robi, jest niemiłe dla innych. Zrozumie - dobrze, nie zrozumie - trudno. Ale skakać sobie po pagonach nie dam, JUŻ NIE.

Problemem jest cały system, przez który dochodzi do masy tragedii - co powiesz na 17-to letnią dziewczynę, potrąconą przez samochód w Warszawie, która ... utonęła w kałuży w obecności tłumu gapiów, ponieważ wszyscy bali się jej ruszyć - bo może mieć uszkodzony kręgosłup. Sekcja wykazała, że nie miała ŻADNYCH obrażeń, wystarczyło wziąć ją za włosy i wyciągnąć twarz z kałuży. Tego typu tragedii jest niestety duuużo więcej. Drugą sprawą są tragiczne błędy w infrastrukturze drogowej, a (to, na co mamy natychmiastowy wpływ) zwłaszcza w oznakowaniu. Począwszy od zbyt dużego "nagromadzenia" znaków na małym obszarze, co nie pozwala przeciętnemu kierowcy skutecznie zarejestrować ich przekazu (żadnego z nich), a skończywszy na nieadekwatności oznakowania do rzeczywistych zagrożeń, co powoduje naturalne ignorowanie informacji, również tych istotnych. Sprawa nr 3 - brak nieuchronności kary - w Polsce karanych jest szacunkowo MNIEJ NIŻ 0,01 promila popełnionych wykroczeń. Potrzebny komentarz? I w końcu rzecz moim zdaniem najważniejsza - system szkolenia i weryfikacji... instruktorów nauki jazdy. Może da Ci coś do myślenia informacja, że ok 70% polskich instruktorów nie zdałoby egzaminu z jazdy w krajach skandynawskich. Egzaminu na prawo jazdy :o !

Ależ masz całkowitą rację! To wszystko wiem (oraz duuużo więcej), co mogę, to robię. W głosowaniach/wyborach itp. (zwłaszcza tych "lokalnych") staram się głosować na takich, którzy przynajmniej trochę wyglądają na chętnych do zmiany tego "zastałego" stanu rzeczy, piszę pisma tu i ówdzie, stawiam "bierny opór" systemowi w tych punktach, które są ewidentnym debilizmem, oczywiście w budżecie obywatelskim, który był w tym roku w Krakowie, zagłosowałem i to na takie projekty, które mogą poprawić bezpieczeństwo lub infrastrukturę drogową (co ciekawe, większość przepadła w głosowaniu, m.in. stworzenie ogólnodostępnego placu/toru do doskonalenia technik jazdy!). Nawet piszę często maile do programu "Jedź bezpiecznie" :-) Od pewnego czasu np. wieszczę wzrost wypadków z udziałem pieszych, gdyż zaróno parlament, jak i "Jedź bezpiecznie" i podobne programy robią od pewnego czasu z pieszych i rowerzystów święte krowy, co wg mnie skończy się tragicznie. Ale o wszystkim, co napisałeś, decydują ludzie na stołkach, obsadzeni odgórnie, często bez żadnego merytorycznego zaplecza (filolodzy jako szefowie departamentów/działów odpowiedzialnych za infrastrukturę itp.), zwykłe urzędasy bez żadnych kompetencji i wyobraźni, co powoduje, że mamy jak mamy :-(

Paweł_P

Bylem mily dla goscia i smiac mi sie z niego chcialo Nie mialem piany na ustach(:

Gdzie tu jest agresja z mojej strony.

jezeli wiecznie bedzie sie popuszczac takim burakom to wejda nam na glowe (:

Zawsze podchodze do goscia grzecznie No oprocz tego pijanego co musialem go glebowac i zabrac kija bejzbolowego ktorym chcial mi przywalic, po wymuszeniu mi pierwszenstwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[...]
3. Trzecia sytuacja dwupasmówka, ograniczenie do 70. Ja ruszałem ze świateł, dosyć szybko, na prawym pasie ciągły się TIRy, więc pozostałem chwilę na lewym z zamiarem wyprzedzenia i zjechania w pierwszą lukę. Z przodu osobówki, z tyłu klakson i błyski, jakiś przedstawiciel handlowy Corsą. Zjechał przed nos TIRa, wyprzedził mnie prawym, gdzie właśnie chciałem zjeżdżać, wygestykulował, co mnie myśli i pojechał.

Za pół kilometra to samo: światła, ruszamy żwawo, ciągną się TIRy, a w lusterku poganiacz w BMW, błyski, sygnał dźwiękowy, więc noga na gaz, i do pierwszej luki, puściłem dresa (w moim mniemaniu) i z powrotem na lewy i gaz do dechy. Tego było mi za wiele, nie odpuszczę! Ja też potrafię! Ledwie nabrałem prędkości, a w lusterku kolejny poganiacz, błyski, sygnały, Vectra. Co za ludzie, myślę, wciskam gaz do dechy, szukam luki, ale nie mam zamiaru kolejnemu odpuszczać, tylko dlatego, że mam mniejsze auto. [...]

 

ale coś w tym jest i to się sprawdza na drodze, że dużego auta z lewego pasa tak nikt nie wygania jak małe...

na co dzień kulam się takim sedanem (może myślą że ja z policji jak wyżej ;) ) i nie pamiętam żeby mi ktoś ostatnio światłami mrugnął, jak tylko wsiądę do czegoś małego (seicento, fabia) to mam kogoś z ciężkim ADHD na zderzaku i nerwowe ruchy, mimo że jadę więcej niż zezwalają znaki i przede jedzie sznur aut z taką samą prędkością. Że co niby że małego to można gnoić i najlepiej to niech krawężnikami jeździ... albo najlepiej po chodnikach ;)

 

zwykle jednak puszczam, zmieniam wtedy pas dosyć flegmatycznie, na tyle by wyrazić niezadowolenie z faktu bycia poganianym. Rzadziej nie puszczam z lenistwa, bo na lewym musiałbym przyhamować przed autem wolniej jadącym a to mało optymalne i czasem też mało bezpieczne (np jak jest odcinek gdzie jeden pas się dołącza/rozdziela i ktoś niespodziewanie z prawego chce zjechać na środkowy). odwieczny dylemat- być wariatem drogowym czy jechać jak emeryt :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Paweł_P

Bylem mily dla goscia i smiac mi sie z niego chcialo Nie mialem piany na ustach(:

Gdzie tu jest agresja z mojej strony.

jezeli wiecznie bedzie sie popuszczac takim burakom to wejda nam na glowe (:

Zawsze podchodze do goscia grzecznie No oprocz tego pijanego co musialem go glebowac i zabrac kija bejzbolowego ktorym chcial mi przywalic, po wymuszeniu mi pierwszenstwa.

 

Jakby przeprowadzić badania/doświadczenia czy takie Twoje "wychowywanie" działa na takich buraków to myslę byśmy się zdziwili - albo nie zdziwili tzn. moim zdaniem pewnie nic to nie daje... Jak ktoś jest burakiem to w mojej ocenie dalej będzie burakiem albo może jak będzie starszy to zmądrzeje, "wychowywanie" go tylko wzmocni u niego frustracje, zmniejszy poczucie wartości itp.  Nie chcę być złym prorokiem ale możesz w końcu źle trafić i z uśmiechem na ustach dostaniesz łomot tak jak ten rowerzysta ostatnio :(

Naprawdę nie rozumiem jak się pienicie za byle bzdury na drodze i tak to analizujecie że ktoś Wam "zrobił" to czy tamto, że specjalnie itp. Moim zdaniem to kwestia psychiki - jak jesteś podatny na takie sytuacje to będziesz się wkurzał całe życie, ja się strasznie cieszę że mam to gdzieś i naprawdę jeżdżę autem z przyjemnością, na spokojnie, kulturalnie itd. choć pewnie dla niektórych wyprzedzenie przez Evo to jest trauma na całe życie i pewnie dla części z nich jestem wariatem, aniołkiem nie jestem, ale mam swoje zasady i nikomu krzywdy nie robię, nie straszę, nie wymuszam, nie wykorzystuję mocy czy prędkości przeciw komuś itd.

Naprawdę Panowie dajcie sobie na luz i tak jak pisałem wcześniej dajmy innym dobry przykład bo mnie osobiście się w głowie nie mieści, że pasjonaci samochodowi robią tutaj takie akcje i biorą się za wychowywanie innych a sami niestety leczą frustracje w swoich Subarakach...

Edytowane przez Paweł_P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka dni temu miałem spotkanie 1 stopnia z chamem:

 

Godzina około 17:00 wracam do domu jak co dzień z pracy i aby wyjechać z drogi podporządkowanej prostopadłej do głównej trasy Łódź - Tomaszów Maz.  muszę skręcić w prawo  (czasem jest niemożliwe do wykonania  ponieważ od tego wjazdu na ul. Rokicińską do przejazdu kolejowego jest jakieś 300 m ) i tak samo było tego felernego dnia bodajże środa lub wtorek. Po wyjechaniu z pracy dojechałem do głównej trasy i chcąc skręcić w prawo czekam aż ktoś mnie wpuści i tak se czekam i czekam i jeszcze troszkę czekam, nadal czekam pomimo że przejechało już z 30 aut a ja nadal czekam mija już 2, 3 a nawet 4 minuta a ja nadal czekam (ale oni nie są chamami oni się spieszą do domu po 8 godzinnej biurowej pracy :biglol: ) aż widzę że szlaban się zamyka i auta zaczynają zwalniać ale mnie nikt nadal nie wpuszcza bo po co. Gdy już korek kończy się jakieś 15 m od miejsca gdzie stoję widzę że kolejne auto nadjeżdżające z Miasta Łodzi zwalnia i będąc  jakieś 40 m przed moja maska decyduje się na wjechanie , wow udało się wjechałem ale w lusterku widzę że pacjent przyspiesza i siedzi mi już na zderzaku trąbi na mnie i mruga mi długimi po oczach odbijając się w lusterkach. No okej mógł potraktować mnie jako jakiegoś chama co mu się wpycha w kolejkę do odczekania bo przejazd kolejowy zamknięty. Tak że ja nie zastanawiając się mu ładnie awaryjnymi 3 razy w ramach przeprosin choć nie powinienem bo był daleko a moja subarynka nie ma problemu w ruszaniu z miejsca jednocześnie skręcając. I to był chyba mój błąd bo gościu przestał mrugać i trąbić, a włączył długie na stałe i mi po oczach wali. Gdyby nie to że ja sam w aucie a on ma kogoś na fotelu pasażera to bym wysiadł i podlazł do niego i se inaczej porozmawiał z tym cymbałem. Po 3 minutach stania w tym korku postanowiłem porobić porządki w kabinie dzięki pięknemu oświetleniu mojej kabiny i pozbierałem papierki , wytarłem kurze na liczniku itp bo było widać w tym blasku świateł długich gościa  :biglol:  Ale po około 8 min zaczęło już mnie drażnić to oślepianie mnie i musiałem przestawić lusterka boczne w duł a te na szybie w gore minęły kolejne minuty i wreszcie szlaban otworzony możemy jechać. Ruszyliśmy a gościu nadal na długich za mną jedzie tak by jak najbardziej oślepiać mnie czyli wychylony w stosunku do mojej osi auta o jakieś 30 %  w kierunku pobocza. No teraz gościu awansował u mnie z cymbała na chama i buraka wiejskiego  :mrgreen: Oślepiał mnie w ten sposób około 1 km , ja jedynie co robiłem aby mu się odwdzięczyć to zatrzymywałem się przy każdej okazji jaką miałem przy skrzyżowaniach i wpuszczałem chętnych do włączenia się do ruchu. Raz przeszło mi przez myśl gwałtowne zahamowanie przed przejściem dla pieszych bez sygnalizacji świetlnej by ustąpić kobiecie z rowerem ale przypomniałem sobie ile to czasu czekałem na auto dając je 2 miesiące wcześniej do lakiernika (skubaniec 3 tygodnie mi auto trzymał ) i ile kasy wydałem w tym też lakierowanie tylnego zderzaka że zrezygnowałem z tego pomysłu , a wiem że gościu by we mnie przydzwonił bo jechał mi prawie na zderzaku (około 2 metry odstępu utrzymywał cały czas). Dopiero po około 1 kilometrze skręcił w jakąś uliczkę w Andrespolu i na tym skończyło się moje bliskie spotkanie 1 stopnia z chamem.

Czy ktoś z Was miał może podobny przypadek ?? jak zachować się w takiej sytuacji ? myślałem że będzie jechać za mną aż do mojego zatrzymania się docelowego i już w trakcie tego procederu zadzwoniłem do kupla nakreślając temat i był gotowy na odsiecz (mieszka po drodze jadąc do mojego domu) z sąsiadem. Kiedyś jak jeszcze na studia chodziłem miałem takiego profesora psychologii na wykładach co opowiadał o ludzkich poczynaniach i tez kiedyś naraził się jakiemuś pajacowi który jechał za nim jakieś 15 km do momentu aż zatrzymał się pod sklepem gdzie zawsze pomagał miejscowym w zdobywaniu funduszów na trunki wyskokowe typu jabol i poprosił ich o pomoc to jak ruszyli w kierunku tamtego auta to pacjent na wstecznym odjechał z piskiem opon :biglol:  Co robić w takich sytuacjach ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A cóż tu radzić. Trafiłeś albo na zupełnego frustrata, Ale to przypadek wręcz kliniczny. A do takiego lepiej nie wysiadać bo gość może być tak nieobliczalny że gotów ci kosę pod żebro wsadzić, albo kogoś, kto nawet nie zdawał sobie sprawy że ma zapalone długie. Ludzie naprawdę nie rejestrują co się dzieje wokół nich i z ich samochodem. Znam przypadek osoby która przejechała z Warszawy do mnie na wieś w środku nocy bez świateł, a ponieważ się wkurzała że nie ma podświetlenia deski rozdzielczej
prędkość sprawdzała przyświecając sobie telefonem


Wysłane z ajfona za pomocą tapatoka

Edytowane przez sjak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A cóż tu radzić. Trafiłeś albo na zupełnego frustrata, Ale to przypadek wręcz kliniczny. A do takiego lepiej nie wysiadać bo gość może być tak nieobliczalny że gotów ci kosę pod żebro wsadzić

 

Dokładnie tak, nie ma co analizować tylko zlać temat ;) a jakby faktycznie jechał za mną do oporu to też bym poprosił kogoś o pomoc że podjeżdżam i niech będzie gotów z otwartą bramą automatyczną i np. z psem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A cóż tu radzić. Trafiłeś albo na zupełnego frustrata, Ale to przypadek wręcz kliniczny. A do takiego lepiej nie wysiadać bo gość może być tak nieobliczalny że gotów ci kosę pod żebro wsadzić, albo kogoś, kto nawet nie zdawał sobie sprawy że ma zapalone długie. Ludzie naprawdę nie rejestrują co się dzieje wokół nich i z ich samochodem. Znam przypadek osoby która przejechała z Warszawy do mnie na wieś w środku nocy bez świateł, a ponieważ się wkurzała że nie ma potwierdzenia deski rozdzielczej

prędkość sprawdzała przyświecając sobie telefonem

 

 

Wysłane z ajfona za pomocą tapatoka

dobrze wiedział że ma długie zapalone bo jak skręcił to je wyłączył  , bardziej byłem skupiony na nim niż na drodze. Ciekawe czy jak bym spowodował kolizje to czyja by była wina. Któregoś dnia podjadę do wiejskiego komisariatu bo mam po drodze i spytam się co w takiej sytuacji zrobić, ciekawe co doradzą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś z Was miał może podobny przypadek ?? jak zachować się w takiej sytuacji ? myślałem że będzie jechać za mną aż do mojego zatrzymania się docelowego i już w trakcie tego procederu zadzwoniłem do kupla nakreślając temat i był gotowy na odsiecz (mieszka po drodze jadąc do mojego domu) z sąsiadem. Kiedyś jak jeszcze na studia chodziłem miałem takiego profesora psychologii na wykładach co opowiadał o ludzkich poczynaniach i tez kiedyś naraził się jakiemuś pajacowi który jechał za nim jakieś 15 km do momentu aż zatrzymał się pod sklepem gdzie zawsze pomagał miejscowym w zdobywaniu funduszów na trunki wyskokowe typu jabol i poprosił ich o pomoc to jak ruszyli w kierunku tamtego auta to pacjent na wstecznym odjechał z piskiem opon :biglol:  Co robić w takich sytuacjach ?

 

Jak napisali przedmówcy, generalnie lepiej odpuścić, bo chama i tak w żaden sposób kultury nie nauczysz, a zwłaszcza pokazując chamstwo ze swojej strony 

 

W sytuacjach kryzysowych można np. w telefonie włączyć demonstracyjnie nagrywanie i może to chama odstraszy, bo będzie dowód jego zachowania, a policja filmy przyjmuje i powinna na tej podstawie wszczynać sprawy. Oczywiście należy wtedy liczyć się z efektem odwrotnym od zamierzonego czyli eskalacją agresji... ale to juz raczej przy naprawdę hardcorowych chamach ;)   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie to tak jak napisali panowie powyżej najlepiej olać chama ... i przygotować plac awaryjny w postaci sąsiada itp... ale

jeżeli już "nie radzimy" sobie z oślepiającym światłem możemy użyć przeciw mgielnego :) ale trzeba się niestety liczyć z konsekwencjami...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie to tak jak napisali panowie powyżej najlepiej olać chama ... i przygotować plac awaryjny w postaci sąsiada itp... ale

jeżeli już "nie radzimy" sobie z oślepiającym światłem możemy użyć przeciw mgielnego :) ale trzeba się niestety liczyć z konsekwencjami...

Jak prędkość tak ponad 70 km/h to można sobie szybki spryskać.... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Znam przypadek osoby która przejechała z Warszawy do mnie na wieś w środku nocy bez świateł, a ponieważ się wkurzała że nie ma podświetlenia deski rozdzielczej prędkość sprawdzała przyświecając sobie telefonem

Niezła historia, mieliśmy ubaw z Żoną ;-) Ciekawe, czy ta osoba potem pojechała do mechanika, żeby naprawił jej oświetlenie deski rozdzielczej? I czy to może była kobieta, ta z Twojej opowieści? ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

mam to gdzieś i naprawdę jeżdżę autem z przyjemnością, na spokojnie, kulturalnie itd. choć pewnie dla niektórych wyprzedzenie przez Evo to jest trauma na całe życie i pewnie dla części z nich jestem wariatem, aniołkiem nie jestem, ale mam swoje zasady i nikomu krzywdy nie robię, nie straszę, nie wymuszam, nie wykorzystuję mocy czy prędkości przeciw komuś itd. Naprawdę Panowie dajcie sobie na luz i tak jak pisałem wcześniej dajmy innym dobry przykład bo mnie osobiście się w głowie nie mieści, że pasjonaci samochodowi robią tutaj takie akcje i biorą się za wychowywanie innych a sami niestety leczą frustracje w swoich Subarakach...

Mimo np. moich wielokrotnych tłumaczeń, że istnieje b.wiele "stanów pośrednich" między totalnym olewaniem i kamiennym spokojem a frustracją od zapalenia do zgaszenia silnika z obgryzaniem kierownicy włącznie, nadal najwyraźniej wiele osób sądzi, że jest albo tak, albo tak :)  Generalnie jeżdżę z przyjemnością, nawet jak mnie korek chwyci, ale nerwy łapię, gdy ktoś powoduje niebezpieczną sytuację Z PREMEDYTACJĄ albo cwaniakuje. Podobnie złapałbym nerwa, gdyby mi ktoś podłożył nogę - rozumiem, że przy podkładaniu nóg też lepiej ignorować? Wiem, jak to się kończy, już w szkole zetknąłem się z takimi "dręczycielami" i "cwaniakami" - jak się im nie postawisz, to masz przerąbane, zamęczą na śmierć. Jak się raz postawiłem, odpuścili, choć mogli mnie "załatwić" bez problemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejne bezczelne chamidło na mej drodze  :angry: Jadę ulicą gdzie i po lewej jak i po prawej auta stoją jak chcą, co zmusza jadących do wahadełka ,czyli-kto kogo przepuści ten ma serce :)

Omijam rządek autek i nagle (jest zmrok,a gość nie włączył kierunku) gość przede mna włacza się po mej prawicy do ruchu,trąbię ,a facet wysiada i pyta sie czy cos mi nie pasi??!! Mówie mu ,ze właczył się do ruchu bez niczego i na dzien dobry zajechał mi drogę. A on na to,żebym to ja uważał bo mogę dostać w zęby !! :huh:  :huh:

Stwierdziłem,że nie ma co wojować z jea bunnym burakiem więc odpuściłem ,bo kij wie co to za burak :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie No ...wyluzowani jesteście..... Super.... Dzisiaj dwóch kolesi pół-żuli , pół-huliganow zdecydowało sie, ze obszczają mi auto:-) pod biedronką. W łodzi , Na ulicy. I nie zareagowali na kulturalną prośbę:-( rozumiem, ze Wy odpuscilibyscie. W sumie jest myjnia, umyją mi auto, albo na "karczerka" podskocze.... Nie ma co ryzykować, to tylko siki przecie, nic strasznego. Najważniejszy uśmiech na twarzy i dobry nastrój...

Ja niestety lub stety zareagowałem. Chyba nawet udalo mi sie zdążyć "na czas". Czytając Wasze niektóre posty wstydzę sie teraz tego okropnie. Jednocześnie zazdroszczę Wam podejścia ..... Chyba.

 

Czy mam kompleksy? Pewnie jak każdy z nas:-) czy jestem flustratem lubiącym bić- uczyć złych ludzi? Nie,:-)

nie lubie po prostu jak ktoś mi sika na auto:-)

Edytowane przez marcinwrxsti
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do żuli - scenka rodzajowa sprzed kilkunastu lat. Malbork, duże skrzyżowanie (chyba rondo). Przy krawężniku stoi sobie z lekka kiwający się jegomość. Prawym pasem z zamiarem skrętu w prawo podąża sobie rowerzysta. Zgodnie ze sztuką i przepisami wyciągnął prawą rękę informując o skręcie w prawo. Niestety jegomość przy krawężniku nieco inaczej odczytał jego intencje, bo jak zobaczył wyciągniętą w jego kierunku łapę to po prostu postanowił być grzecznym i przybił piątkę. Na tyle skutecznie, że gość na rowerze zaliczył opuszczenie roweru i pad na twarz. Widząc to musiałem się zatrzymać, bo w wyniku ataku śmiechu dalsza jazda byłaby niebezpieczna :D

 

Prędkość był "0", więc zupełnie nie wydarzyło się nic, co by wymagało pomocy - to tak, gdyby ktoś miał wątpliwości ;)

Edytowane przez sjak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie No ...wyluzowani jesteście..... Super.... Dzisiaj dwóch kolesi pół-żuli , pół-huliganow zdecydowało sie, ze obszczają mi auto:-) pod biedronką. W łodzi , Na ulicy. I nie zareagowali na kulturalną prośbę:-( rozumiem, ze Wy odpuscilibyscie. W sumie jest myjnia, umyją mi auto, albo na "karczerka" podskocze.... Nie ma co ryzykować, to tylko siki przecie, nic strasznego. Najważniejszy uśmiech na twarzy i dobry nastrój...

Ja niestety lub stety zareagowałem. Chyba nawet udalo mi sie zdążyć "na czas". Czytając Wasze niektóre posty wstydzę sie teraz tego okropnie. Jednocześnie zazdroszczę Wam podejścia ..... Chyba.

 

Czy mam kompleksy? Pewnie jak każdy z nas:-) czy jestem flustratem lubiącym bić- uczyć złych ludzi? Nie,:-)

nie lubie po prostu jak ktoś mi sika na auto:-)

 

 

Lakierkow Ci nie oszczali podczas interwencji z rozmachem? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Nie No ...wyluzowani jesteście..... Super.... Dzisiaj dwóch kolesi pół-żuli , pół-huliganow zdecydowało sie, ze obszczają mi auto:-) pod biedronką. W łodzi , Na ulicy. I nie zareagowali na kulturalną prośbę:-( rozumiem, ze Wy odpuscilibyscie. W sumie jest myjnia, umyją mi auto, albo na "karczerka" podskocze.... Nie ma co ryzykować, to tylko siki przecie, nic strasznego. Najważniejszy uśmiech na twarzy i dobry nastrój...

Ja niestety lub stety zareagowałem. Chyba nawet udalo mi sie zdążyć "na czas". Czytając Wasze niektóre posty wstydzę sie teraz tego okropnie. Jednocześnie zazdroszczę Wam podejścia ..... Chyba.

Czy mam kompleksy? Pewnie jak każdy z nas:-) czy jestem flustratem lubiącym bić- uczyć złych ludzi? Nie,:-)

nie lubie po prostu jak ktoś mi sika na auto:-)

 

Lakierkow Ci nie oszczali podczas interwencji z rozmachem? :)

Spadaj:-):-):-) Edytowane przez marcinwrxsti
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...