Skocz do zawartości

cham na drodze


GregorBa

Rekomendowane odpowiedzi

3 godziny temu, 1uq napisał(a):

przestawiając auto z parkingu na zewnątrz do garażu pod blokiem (operacja trwała minutę) jechałem bez pasów

 

A ja w takiej sytuacji miałbym zapięte pasy. :mrgreen:

Czasem sam się sobie dziwię, ale odruch już wypracowany i nic nie poradzę ;) - przed jakimikolwiek ruszeniem samochodem pasy są zapięte.

  • Super! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, jpol napisał(a):

 

A ja w takiej sytuacji miałbym zapięte pasy. :mrgreen:

Czasem sam się sobie dziwię, ale odruch już wypracowany i nic nie poradzę ;) - przed jakimikolwiek ruszeniem samochodem pasy są zapięte.

Po moim pierwszym SJS naście lat temu mam jeszcze w odruchu wsadzenie dolnej części pasa pod bluzę/kurtkę i dociągnięcie go ręką po zapięciu... 

  • Super! 3
  • Lajk 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, aflinta napisał(a):

Po moim pierwszym SJS naście lat temu mam jeszcze w odruchu wsadzenie dolnej części pasa pod bluzę/kurtkę i dociągnięcie go ręką po zapięciu... 

OK, w sumie zazwyczaj tak robię, ale nigdy nie byłem pewien, czy raczej sobie pomagam, czy szkodzę. Bo zastanawiałem się, że często słyszy się np. o złamanym obojczyku przez pas i tak sobie myślałem, że jak mam pas wprost na brzuchu (np. tylko na koszuli/swetrze), to mi strasznie bebechy ściśnie, jak się napinacze włączą itp. Jeszcze pęknie śledziona, wątroba czy co tam człowiek w brzuchu ma ;-) Pas puszczony przez kurtkę zimową wydawał się "bezpieczniejszy", bo wnętrzności chronione są wtedy grubą warstwą materiału absorbującego udar/ucisk. Widzę, że twierdzicie, że mój odruch jest prawidłowy, ale czy jest na to jakieś uzasadnienie? Zwłaszcza jak owo uzasadnienie ma się do mojego "uzasadnienia" zapinania pasa na wierzch kurtki?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z wnętrznościami jest problem taki, że ulegają uszkodzeniu tzw. wiskotycznemu, z powodu bezwładnościowego przemieszczenia się płynów ustrojowych. Czyli coś się wewnątrz cielska rozerwie od zadziałanej siły, niekoniecznie bezpośrednio zadziałanej.

 

Zapinaj pas na biodrach i pamiętaj że poduszka też ochrania cielsko. Choć wcześniej powinna to zrobić konstrukcja.

 

Przed siłą bezwładności nie ma ochrony. Raczej.

Edytowane przez Szürkebarát
  • Super! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, jpol napisał(a):

 

A ja w takiej sytuacji miałbym zapięte pasy. :mrgreen:

Czasem sam się sobie dziwię, ale odruch już wypracowany i nic nie poradzę ;) - przed jakimikolwiek ruszeniem samochodem pasy są zapięte.

na swoją obronę mam to, że to było dawno i już tak nie robię :D

ale naprawdę jazda jakakolwiek bez pasów jest taka, że czuję się jakbym na golasa jechał, w sumie nigdy nie zwracałem uwagi żeby wkładać pas pod bluzę / kurtkę :facepalm:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Tichy napisał(a):

OK, w sumie zazwyczaj tak robię, ale nigdy nie byłem pewien, czy raczej sobie pomagam, czy szkodzę. Bo zastanawiałem się, że często słyszy się np. o złamanym obojczyku przez pas i tak sobie myślałem, że jak mam pas wprost na brzuchu (np. tylko na koszuli/swetrze), to mi strasznie bebechy ściśnie, jak się napinacze włączą itp. Jeszcze pęknie śledziona, wątroba czy co tam człowiek w brzuchu ma ;-) Pas puszczony przez kurtkę zimową wydawał się "bezpieczniejszy", bo wnętrzności chronione są wtedy grubą warstwą materiału absorbującego udar/ucisk. Widzę, że twierdzicie, że mój odruch jest prawidłowy, ale czy jest na to jakieś uzasadnienie? Zwłaszcza jak owo uzasadnienie ma się do mojego "uzasadnienia" zapinania pasa na wierzch kurtki?

Tak jak koledzy wyżej (oraz film) wyjaśnili - pas powinien trzymać jak najciaśniej i za elementy "twarde" (czyli kości: miednicę, żebra z mostkiem i obojczyk; można by rzec: elementy konstrukcyjne człowieka :) do zabezpieczania auta na lawecie, holowania, podnoszenia, montażu haka, bagażnika dachowego itp. też nie używasz maski silnika, owiewek drzwi, rury wydechowej czy podłogi, tylko ramy i elementów konstrukcyjnych).

W razie wypadku to jest tylko złamanie obojczyka lub pęknięcie żeber - nie jestem lekarzem, ale AFAIK zazwyczaj to stosunkowo niegroźne obrażenia w porównaniu ze zmiażdżeniem tkanek miękkich (kiedyś kolega jechał ze znajomymi, zasnął za kierownicą i w wypadku jednemu z nich pękł obojczyk - nawet się nie przyznał na miejscu bo nie chciał robić problemów kierowcy). Swoją droga ciekawe którędy ciśnienie znajdzie upust w razie gwałtownego silnego ucisku na brzuch :unsure:

  • Dzięki! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Turbo napisał(a):

2022 rok a ludzie takie głupoty o zapinaniu pasów powtarzają :th_dash:

zabraklo tylko anegdoty jak to wujek szwagra kolegi siostry żony nie zapiął o

i to mu uratowało życie bo wypadł przez okno i nie poleciał w przepaść/drzewo/inny cud się zdarzył 

Znam dwie osoby którym to uratowało życie niezapięcie pasów , a tą jedną jest mój Brat i nie miał by szans na przeżycie jak by miał zapięte co nie zmienia faktu że lepiej mieć zapięte bo znam dużo więcej przypadków gdzie uratowały życie miedzy innymi i mi. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.11.2022 o 21:59, Turbo napisał(a):

zabraklo tylko anegdoty jak to wujek szwagra kolegi siostry żony nie zapiął o

i to mu uratowało życie bo wypadł przez okno i nie poleciał w przepaść/drzewo/inny cud się zdarzył 

Ale wiesz, że takie przypadki się zdarzają? Niektóre uchwycono nawet na filmach, można znaleźć w necie. Tylko tu mamy czynnik rachunku prawdopodobieństwa, wg którego pasy bezpieczeństwa ZAZWYCZAJ ratują życie/zdrowie, zaś BARDZO RZADKO zabijają - ale to się czasem jednak zdarza. Zapinając pasy, liczę na to, że akurat "na mnie nie trafi", tj. że większa jest szansa, że mnie uratują. Ale pewności nie ma :-(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czasami ludzie wypadają z lecącego samolotu i udaje im się przeżyć upadek, ale nie podaje się tego jako argument przeciwko używaniu spadochronów czy wysiadaniu z samolotu po uprzednim wylądowaniu, a nie przed. 

Powtarza się takie farmazony, a potem ludzie powtarzają je w sposób, jakby to były nagminne przypadki, podczas gdy jest to cienki margines. 

  • Super! 1
  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dochodzi jeszcze ten aspekt, że post factum nie wiadomo jakby było w "tym drugim przypadku" - to, że nie zapinając pasów przeżyłeś nie oznacza, że zapinając byś zginął/miał większe obrażenia - i vice versa. Oczywiście zdarzają się incydenty, gdzie przebieg alternatywnego scenariusza wydaje się oczywisty (np. kompletnie zmiażdżona kabina podczas gdy niezapięty kierowca/pasażer wypadł przez okno), ale to jeszcze cieńszy margines.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Turbo napisał(a):

A czasami ludzie wypadają z lecącego samolotu i udaje im się przeżyć upadek, ale nie podaje się tego jako argument przeciwko używaniu spadochronów czy wysiadaniu z samolotu po uprzednim wylądowaniu, a nie przed. 

Powtarza się takie farmazony, a potem ludzie powtarzają je w sposób, jakby to były nagminne przypadki, podczas gdy jest to cienki margines. 

Jeżeli te "farmazony" to przytyk w moją stronę, to chyba nie przeczytałeś mojej wypowiedzi w sposób dokładny. Pisałem tam o bardzo małym prawdopodobieństwie przeżycia dzięki niezapięciu pasów! Tak, masz rację, że to cienki margines - nigdy nie twierdziłem inaczej. Chodzi mi o to, że wcześniej pisałeś tak, jak "dziennikarze" i "rządzący": jakby pasy ZAWSZE ratowały życie, a istnieją (choć niezwykle rzadko) przypadki, że jest odwrotnie. Osobiście ubolewam, że w zaawansowanym XXI w. nie umiemy zrobić czegoś, co ratuje w 100% oraz że - skoro tak wszyscy rzekomo dbają o nasze bezpieczeństwo - nie stosuje się seryjnie takich pasów jak w rajdówkach. To dużo mówi o tym "dbaniu" o ludzi ;-)

 

  

4 godziny temu, DEXiu napisał(a):

Dochodzi jeszcze ten aspekt, że post factum nie wiadomo jakby było w "tym drugim przypadku" - to, że nie zapinając pasów przeżyłeś nie oznacza, że zapinając byś zginął/miał większe obrażenia - i vice versa. Oczywiście zdarzają się incydenty, gdzie przebieg alternatywnego scenariusza wydaje się oczywisty (np. kompletnie zmiażdżona kabina podczas gdy niezapięty kierowca/pasażer wypadł przez okno), ale to jeszcze cieńszy margines.

O tak, wchodzimy w mój ulubiony aspekt filozoficzny :) Zawsze bowiem marudzę, że nie mamy środowiska testowego w postaci równoległego życia z opcją CTRL+Z, gdzie można by sprawdzić, "co by było gdyby". Szkoda, bo można by tak wiele rzeczy udowodnić... Chociaż niektórych (to nie aluzja do kogokolwiek tu się wypowiadającego, tak ogólnie piszę) w Krakowie nie przekonują nawet fakty i surowe dane, jak np. to, że smog gwałtownie wzrasta wtedy, gdy mało kto jeździ po Krakowie i okolicy autami (w środku nocy), zwłaszcza gdy akurat jest zima :-(

Edytowane przez Tichy
  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Tichy napisał(a):

skoro tak wszyscy rzekomo dbają o nasze bezpieczeństwo - nie stosuje się seryjnie takich pasów jak w rajdówkach.

Siedziałeś kiedyś w takich pasach?

Trzeba wypośrodkować między bezpieczeństwem a użytecznością, człowiek zawsze wpadnie na pomysł by zginąć. Ja mam wrażenie, że wraz ze wzrostem bezpieczeństwa samochodów rośnie ilość ludzi zachowujących się coraz mniej odpowiedzialnie na drodze - być może z przeświadczenia, że nowoczesne auto ochroni przed wszystkim.

17 minut temu, Tichy napisał(a):

w Krakowie nie przekonują nawet fakty i surowe dane, jak np. to, że smog gwałtownie wzrasta wtedy, gdy mało kto jeździ po Krakowie i okolicy autami (w środku nocy), zwłaszcza gdy akurat jest zima

Do baranów z sejmiku wojewódzkiego nie dociera, ale uchwała antysmogowa w  mieście działa, w okolicznych miejscowościach (Skawina) zacznie działać - świadomość rośnie. Nie łudzę się, że będzie to szybka zmiana.

  • Lajk 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 27.11.2022 o 20:14, aflinta napisał(a):

Do baranów z sejmiku wojewódzkiego nie dociera, ale uchwała antysmogowa w  mieście działa, w okolicznych miejscowościach (Skawina) zacznie działać - świadomość rośnie. Nie łudzę się, że będzie to szybka zmiana.

Ja mam inne podejście: sądzisz, że ludzie palą w piecach węglem, bo lubią czy dlatego, że najtaniej? Obstawiam, że (poza nielicznymi fanatykami) większość, gdyby miała hajs, nie fatygowałaby się z zabawą w piece/kotły węglowe. Więc głoszę hasło: dajcie ludziom porządnie zarobić, a dodatkowo niech ogrzewanie prądem będzie najtańsze, a wszyscy się chętnie przerzucą na ten - chyba najwygodniejszy w praktyce - rodzaj ogrzewania. I nie trzeba będzie żadnych uchwał antysmogowych, całego tego urzędniczego systemu gnębienia obywatela, tj. tworzenia przepisów, sprawdzania, wprowadzania, egzekwowania, karania (a więc potężna oszczędność pieniędzy państwowych, bo ubędzie bezsensownych etatów urzędniczych). Prawo się uprości, zwiększy się też bezpieczeństwo ludzi: zero tlenku węgla od spalin gazowych czy z węgla, zero emisji dymów/pyłów/metali ciężkich. A to, jak pozyskać tani prąd bez zanieczyszczeń - to już powinni dawno naukowcy rozkminić, od tego ich mamy i po to ich utrzymujemy już od setek lat.

  • Super! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   1 użytkownik

×
×
  • Dodaj nową pozycję...