Skocz do zawartości

Kup pan cegłę


RoadRunner

Rekomendowane odpowiedzi

W dziale "sprzedam" często są utyskiwania na kupujących-oglądaczy. Ja szukam auta od kilkunastu miesięcy i przedstawię sprawę od drugiej strony - tj. kupującego po wykonaniu ~20 telefonów i paru wizyt. Głównym źródłem ogłoszeń jest dla mnie otomoto.pl

 

"Serwisowany w ASO" - oznacza, że ktoś kiedyś je odwiedził, często poprzedni właściciel. W ogóle zdecydowana większość wysprzęgla się na *jakikolwiek* serwis jak chce sprzedać auto. Sorry, ale dla mnie "Januszem" bucha na kilometr jak ktoś sprzedaje auto za 100k PLN a nie chce mu się wydać 500 na podstawowy przegląd (olej + filtry).

"Pochodzenie: Polska" - 90% nie rozumie czym się różny "zarejestrowany w Polsce" od "pochodzący z Polski". 

"Cena do negocjacji": tu jest w miarę ok aczkolwiek zdarzają się rodzynki, że sprzedający (ciągle mówimy o aucie za 100k PLN) skłonny jest opuścić cenę o koszt dojazdu do niego mimo, że w trakcie sprawdzania auta wyszło, że trzeba w niego ze 3k dołożyć.

"Chęć sprzedaży": paradoksalnie wielu sprzedających robi wiele aby zniechęcić do siebie kupującego. Począwszy od podawania nieprawdziwych informacji w ogłoszeniu a skończywszy na sposobie umawiania się z kupującym. Dzwonię do sprzedającego i mówię mu, że chciałbym w jego mieście sprawdzić auto w ASO. Ok, nie ma problemu. A kiedy ? Nie wiem, zadzwonię do ASO i się umówię. Proszę podać kiedy Pan może. Mogę każdego dnia po 16. OK, dzwonię do ASO i się umawiam. Dzwonię do sprzedającego i mówię tego i tego dnia o 16:30. Eee, hmm, o 16:30 to mi nie pasuje...

"Dostępność auta": kilka razy miałem akcje, że na koniec kilkunastominutowej rozmowy sprzedający mówi: "Wie Pan, tylko, że to auto będzie dostępne za 2 miesiące". W ogłoszeniu oczywiście zero informacji o tym. Są też megamózgi co proponują abym wpłacił część pieniędzy a oni zarezerwują auto dla mnie. O ile jakbym znał sprzedającego to nie byłoby problemu o tyle w kontekście obcej osoby taka propozycja jest lekko śmieszna.

 

Wiem, że bardzo dużo kupujących to oglądacze, ale jak dzwonię i pierwszą rzeczą jaką chcę zrobić to sprawdzić auto w ASO to chyba powinna sprzedającemu zapalić się lampka, że ten faktycznie jest zainteresowany. :)

Edytowane przez RoadRunner
  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ciekawy temat :) opisujesz typowego handlarza "Janusza". 

 

Spotkałem się kiedyś z czymś takim, że stały 2 podobne auta tej samej marki (ten sam model). Jak klient pojechał po kase to chłopaki wyciągali podłokietnik... później wciskali kit klientowi, że te auto które chciał kupić nie miało podłokietnika. 

Edytowane przez llkuba
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proponuję jeszcze jeden filtr sobie dołożyć przed oglądaniem. Wiedząc ile auto którego szukasz może być warte, dzwonisz i mówisz, że chętnie obejrzysz ale maksymalnie jeśli nie będzie nic do zrobienia za auto możesz dać tyle (i tu np. 500PLN mniej, zależnie od ceny, stanu wg ogłoszenia etc można sobie określić).

Jeśli sprzedający się zgodzi to jest szansa, że można z kimś w ogóle gadać i się spotykać (cena i tak jest zawsze kwestią umowną).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiadasz że takie cyrki przy zakupie aut za 100k a co ja mam powiedzieć jak próbowałem sprzedać 18 letnią Vectre B z instalacją 3 letnią LPG gdzie dokładnie było wszystko opisane jakie wady ma i zalety a cena wyjściowa 6600 i na wszystko co było robione były kwity w postaci faktur zakupu części ,  ba nawet była faktura na wymianę oleju w skrzyni biegów. Ogólnie auto zadbane ale miało 3 mankamenty, głęboką rysę na drzwiach której nie lakierowaliśmy nigdy bo nam nie przeszkadzała, pocenie się spod pokrywy zaworów (przypadłość ecoteców) oraz prostowany i lakierowany błotnik przedni bo auto spadło z lewarka podczas wymiany koła na letnie i nadkolem oparło się o zdejmowane koło którego ciężko było zdjąć z piasty bo alufelga się skleiła z piastą.Plusami natomiast było to że serwisowany w zaprzyjaźnionym warsztacie gdzie wymieniali rozrząd , wymieniali klocki i tarcze, wymieniali amortyzatory, Co roku jeździliśmy na serwis instalacji LPG, jak wyjeżdżaliśmy co roku na wakacje  2 tyg. to zostawialiśmy auto u lakiernika w celu robienia zaprawek ognisk korozji. Auto miało udokumentowany przebieg 150k km jak je kupowaliśmy w 2010 to miał 89k km. To telefony często tego typu że jak za 5k to przyjedzie i bierze bez oglądania a inni że nie możliwe żeby tak wieloletnie auto było tak zadbane i na pewno odpicowane na sprzedaż. Inny zaś przyjechał obejrzał (niedziela) i chciał podjechać z autem na przegląd do ASO na co zgodziliśmy się bez żadnych problemów, narzeczona wzięła urlop na żądanie by być dyspozycyjna w poniedziałek a gościu nawet się nie odezwał i nie zadzwonił że nie ma zamiaru pojawić się w celu obejrzenia auta w ASO na podnośniku , a jak próbowała się skontaktować to odrzucał połączenia. Jeden z zainteresowanych to na siłę szukał dziury w całym i pomimo opisanych wad w ogłoszeniu chciał użyć ich jako argumentów do obniżenia ceny z 6600 na 3000. Tak że kupujący to też kawał ...

którego czasem trzeba kijem pogonić bo szuka ideału za półdarmo. I trzeba pamiętać że każdy kij ma dwa końce. A w końcu auto po 5 miesiącach udało się sprzedać można by powiedzieć że sąsiadowi bo mieszka 5 ulic dalej w drugiej wsi. A będąc ostatnio w OBI uścisnął nam dłonie bo zadowolony z zakupu auta bo go tam spotkaliśmy.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ogóle rzadko zdarza się ktoś nie-Januszowaty. Ideałem jest jakiś model prawdziwego fana motoryzacji / marki. 

Obserwuję temat :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak kierownik z pracy szukał dla siebie auta to pojechaliśmy do Zduńskiej Woli - z łodzi aż tak daleko nie jest ale jednak biorąc pod uwagę że auta za darmo nie jedzie i wachę trzeba wlać do baku , to na miejscu prawie doszło do rękoczynów bo kierownik chciał wpierdzielić sprzedającemu bo w ogłoszeniu było że lakier po renowacji a okazało się że malowane świeżo w warunkach spartańskich i do lakieru poprzyklejało się jakieś farfloce i chyba nawet słoma. To ledwo utrzymałem kierownika bo by rozniósł sprzedawczyka. A innym razem znajomy chciał kupić motor i musiał by po niego jechać aż pod zakopane to na wstępie przez telefon się zapytał czy aby na pewno nie bity ten motocykl  jakaś Honda CBR bo jak w ASO się okaże że ma przeszłość wypadkową to wpierdoli sprzedawcy bejsbolem - sprzedawca troszkę owijając w bawełnę tłumaczył się tekstem , że tu nie ma ASO które by sprawdziło i może jednak lepiej niech nie przyjeżdża bo szkoda czasu szukać serwisu który zdiagnozuje czy miało przeszłość wypadkową :biglol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rok temu przy zmianie auta dostaliśmy ofertę odkupu od dilera przy zakupie nowego. Na 2 tygodnie przed obiorem wystawiłem na otomoto samochód z ciekawości, cena wyższa niż oferował diler, opis auta taki normalny. 4 latek, kupiony w Polsce, przebieg, bezwypadkowy, opis wyposażenia, plus z 4 zdjęcia. Cena w okolicach z postu w temacie. 

 

Po 20 minutach telefon że facet bierze i że zaraz do nas rusza po auto :huh: To był czwartek. 

 

Mieliśmy jeszcze wyjazdy i pierwszy możliwy termin to była niedziela i tak odpowiedziałem, że na oględziny to słaby dzień bo nigdzie samochodu sobie nie sprawdzi. Mówi że jedzie oglądać tylko kupić. No "ok.". Dzwonił w piątek i w sobotę, i w niedzielę się upewnić że auto mu trzymam. Musiałem edytować ogłoszenie że wstępna rezerwacja do niedzieli... tak się upierał. 

 

Przyjechał w niedzielę... przyjechał, zrobił kółko w koło komina. Zapytał jakie auto kupujemy kolejne, odpowiedziałem zgodnie z prawdą że takie samo, tylko z mocniejszym silnikiem i w innym kolorze. 

 

Wyciągnął gotówkę z siatki, zapłacił i odjechał. 

 

Diler był smutny, przy odbiorze się wygadał że miał klienta z kasą w zębach na nasze auto ;) 

 

 

 

 

Jak sprzedawałem perę lat temu, tu na forum Golfa to po oględzinach miałem pytanie, dlaczego tak tanio. Wszystko się zgadza, auto super ale... za tanio :D

 

 

Oooo znalazłem... sprzedany w dwa dni ;)

 

 

 

 

 

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakiś czas temu rozmawiałem ze znajomym handlarzem który twierdzi, że najlepiej mu się sprzedają auta za 40k +. Zacytuję: "Klient po takie auto, jedyne co sprawdza to czy mu się pies do bagażnika zmieści." 

Paradoksalnie i to też z własnego doświadczenia, najtrudniej sprzedaje się auta stosunkowo tanie, tak jak wspomniana vectra b. Znam przypadki,  że ktoś kupował 20 letnie volvo za 5k, jechał nim PO ZAKUPIE do ASO na przegląd, dostawał wycenę na powiedzmy 10k i wracał z "mordą" (cytat z pewnej posłanki ;) do sprzedającego żądając oddania auta bo taki złom :)

Krótko mówiąc. Rynek samochodów używanych jest straszną patologią a obie strony są siebie warte.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może podam przykład z ostatniego tygodnia w czwartek ubiegłego tygodnia znajomy siedząc na L4 w domu z nudów przeglądał na OLX oferty aut używanych w bardzo niskim budżecie  do 2k jako dupowozu do pracy dla małżonki znalazł ofertę na opla astre F kombi  z opisem ze rozrząd i zawieszenie do naprawy. Cena 1000 zł. Bez zastanawiania się pojechał po drodze wypłacając  kasę z bankomatu i po dojechaniu przejechał się nim wokół bloku a następnie sprawdziwszy że działa wspomaganie , działa klimatyzacja , działa elektryka (szyby-lusterka) jedynie od czasu do czasu silnik się zadusił i potworny hałas z tyłu po wjechaniu w jakąś dziurę. Oczywiście stan blacharski daleki od ideału bo w kilku miejscach pognieciona blacha i porysowany lakier  ale najważniejsze że nie ma korozji. Kobieta sprzedawała auto bo nie było ją stać na naprawę bo znajomy mechanik zdiagnozował uszkodzony rozrząd i uszkodzony amortyzator tylny a okazało się po kupnie że to nie jest wina uszkodzonego amortyzatora  hałas z tyłu a pogiętej blachy osłony tarczy która waliła w zacisk hamulcowy a uszkodzony amortyzator był przedni. Po wymianie świec silnik ożył i pali od 1 zakręcenia. Tak że za auto które na złomie mu wycenili na 2500 kupił za 1000 a jak upora się pozostałymi boleściami to za 3500 bez problemu sprzeda. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro opisujecie swoje przygody, ja opisze swoje, Subarowe. Kolega forumowy się nie obrazi :)

Ogłoszenie->kontakt> umówienie oglądania>pociąg>uber :) > przejazd autem > zakup >powrót do domu.

Tak więc teges, jak będę na przysłowiowym zakupie, i nie sprzedajecie miny, to polecam siebie jako kupującego ;)

 

Zakup poprzedniego auta (dla żony)  - przejażdżka,  przelew i umowa k-s.

Wcześniej oglądaliśmy kilka modeli - żaden się nie zbliżył, pomimo oględzin z czujnikiem i sposób handlarzy aby wystawiać auta  z dziwnymi rejestracjami na parkingach podziemnych na osiedlu, że niby prywatny.

Albo sprzedaje właściciel jako prywatny albo są klocki i wtedy mówię pas - bo auto picowane.

Stos faktur pomaga - sam je kolekcjonuje (jak na auta w tzw. działalności) - więc widać jak na dłoni, co, kiedy i za ile było robione.

Zakup mojego poprzedniego auta - tu przyznaje trochę wtopiłem, bo przy dzwonie okazało się, że poduszki nie wystrzeliły a auto poszło na złom (żyję jak widać).

 

Następne auto - niestety rodzinne, może z z przysłowiowym pazurem. Nie kupuję aut  sprowadzanych (chociażby w stanie idealnym i za połowę ceny) bo nie chcę,  by obcokrajowiec pierdział w to samo siedzisko co ja.

Więc zostaje salon, nigdy po przedstawicielach h. chociaż tutaj zostawiam pewien margines, bo nie każdy w sprzedaży to wariat i można coś trafić. Auta po flotowe też są ok z tym, że wyposażenie bieda i musi być po co najmniej wiceprezesie ;)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie coś przytoczę zasłyszane w internacie i wypowiedziane na jednym wydechu: "...bo wie Pan, jeśli by się okazało że stan auta jakoś drastycznie odbiega od opisu w ogłoszeniu, to tam z pana posesji tylko dymiąca dziura w ziemi zostanie...Pi..pi..pi":biglol:rozłączył się sprzedający. No i chyba tak należy rozmawiać gdy wybieramy sie po auto gdzieś dalej. 

Tak z ciekawości czasami paczam na ceny i opisy aut i wychodzi na to, że wiekszość o ile nie prawie wszystkie są sprzedawane w okolicach przejechanych 200tys.km (198tys, 217tys, 223tys, 192tys...i tym podbne przebiegi) szczególnie śmieszne jest to w przypadku aut około 20letnich. Owszem, czasami przebieg jest prawdziwy, w totolotka też ktoś ponoć kiedyś parę milionów trafił. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, adamW202 napisał:

Tak z ciekawości czasami paczam na ceny i opisy aut i wychodzi na to, że wiekszość o ile nie prawie wszystkie są sprzedawane w okolicach przejechanych 200tys.km (198tys, 217tys, 223tys, 192tys...i tym podbne przebiegi) szczególnie śmieszne jest to w przypadku aut około 20letnich. Owszem, czasami przebieg jest prawdziwy, w totolotka też ktoś ponoć kiedyś parę milionów trafił. 

To ja chyba jakąś kumulacje wygrałem bo tydzień temu pykło w moim  24 letnim 150k  :yahoo:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:) wszystko się zgadza, auta z takimi, prawdziwymi przebiegami schodzą na "pniu", większość nawet nie zdąży zaistnieć na ogłoszeniu w internecie. Teść kiedyś sprzedawał bardzo zadbanego Focusa z prawdziwym przebiegiem, nie pamiętam jakim ale coś około 150tys.wlaśnie, po godzinie od wystawienia miał już multum telefonów od handlarzy oferujących prześmieszne ceny...mówię do niego, daj spokój, zapytam znajomych i jutro juz będziesz miał normalnego klienta na auto. Tak też i się stało, więc auto sprzedał po znajomości a nie dzięki ogłoszeniu. Gdybym chciał w tej chwili pozbyć się naszego starego mercedesa też nie musiałbym dawać ogłoszenia. Poszedłby jeszcze tego samego dnia, wystarczyłoby abym wypowiedział chęć sprzedania głośno pośród znajomych. A trafić na takie auto w ogłoszeniu na Otoszroto albo Aledrogo graniczy z cudem:(. Wiem to z autopsji. Nawet w komisach, które dają niby jakąś tam gwarancję jest ciężko znaleźć coś wartego uwagi.

@ipsx82, niestety nie masz żadnej kumulacji bo Ty to auto posiadasz a nie właśnie kupiłeś przez ogłoszenie.;) z resztą Subaru się nie liczy. Znajdź np.  VW z takim przebiegiem i w tym wieku, będzie kosztował majątek a jego przebieg i tak znany będzie tylko św.Krzysztofowi.

Edytowane przez adamW202
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, adamW202 napisał:

bo Ty to auto posiadasz a nie właśnie kupiłeś przez ogłoszenie

Było kupione z polecenia a nie posiadania ale faktycznie takie okazje się wykorzystuje natychmiast bez zastanawiania co i jak . Jak tylko dostaliśmy z Ojcem info od znajomego dealera subaru z Niemiec to jeszcze tego samego dnia pojechaliśmy je kupić w ciemno.

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy wątek. Czuję, że będzie w nim wesoło ;) Poniżej historia zakupu samochodu przez moją siostrę.

Kiedyś moja siostra chciała kupić bezwypadkowy samochód aby czuć się w nim bezpieczniej. Była w ciąży więc na tym najbardziej jej zależało. Sama kiedyś też sprzedawała samochody przez co uważam, że jest trudnym klientem. Sprzedawca został poinformowany przez nią o tym, że auto ma być bezwypadkowe. Pokazał takowe po czym moja siostra zapytała go o inny samochód, bo ten wskazany przez niego niestety jej warunku nie spełniał. Wskazała mu też niedociągnięcia wykonanych napraw. Pan był strasznie zdziwiony i odpowiedział jej, że w obecnej chwili nic takiego nie ma w sprzedaży i żeby ponownie odwiedziła go za tydzień wtedy powinno coś być. Siostra do tego sprzedawcy już nie wróciła. Kupiła inny samochód od innego sprzedawcy w innym miejscu. 

Tyle :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.04.2018 o 14:04, chojny napisał:

 

 

Oooo znalazłem... sprzedany w dwa dni ;)

 

 

 

 

Mój rekord w sprzedaży to 5 minut od wystawienia na portalu ogłoszeniowym. Wystawiłem Civica ufo z ciekawości czy jakieś zainteresowanie będzie, i nie zdążyłem pójść schować auta do garażu gdzie zajmuje mnie to może 2 minuty i już było z 5 telefonów ;) po czym pani zaklepała auto bo był wieczór, a miała do mnie jakieś 350km i następnego dnia się pojawiła i nawet ceny nie negocjowała i wróciła Hondą do domu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, adamW202 napisał:

Tak z ciekawości czasami paczam na ceny i opisy aut i wychodzi na to, że wiekszość o ile nie prawie wszystkie są sprzedawane w okolicach przejechanych 200tys.km (198tys, 217tys, 223tys, 192tys...i tym podbne przebiegi) szczególnie śmieszne jest to w przypadku aut około 20letnich. Owszem, czasami przebieg jest prawdziwy, w totolotka też ktoś ponoć kiedyś parę milionów trafił. 

Ten fenomen ma nawet swoją nazwę... PN180 czyli Polska Norma 180 (od 180 tysięcy przebiegu). Auto bez PN180 się po prostu nie sprzeda. Oczywiście prawie nikt nie sprawdza przebiegów tych samych aut na niemieckim autoscout.de czy innym ebay gdzie przebiegi są 2-3 razy większe.

53 minuty temu, Kukson napisał:

Mój rekord w sprzedaży to 5 minut od wystawienia na portalu ogłoszeniowym. Wystawiłem Civica ufo z ciekawości czy jakieś zainteresowanie będzie, i nie zdążyłem pójść schować auta do garażu gdzie zajmuje mnie to może 2 minuty i już było z 5 telefonów ;) po czym pani zaklepała auto bo był wieczór, a miała do mnie jakieś 350km i następnego dnia się pojawiła i nawet ceny nie negocjowała i wróciła Hondą do domu.

A to jest ciekawa sprawa jeśli chodzi o UFO. Skąd ludzie mają takie parcie na ten model. Praktycznie od pierwszego dnia od pojawienia się w salonach, ludność pracująca miast i wsi rzuciła się na te auta jakby innych modeli nie było :) Przecież były momenty, że czas oczekiwania na odbiór nowego auta wynosił nawet 8 miesięcy. Szok i niedowierzanie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tydzień temu sprzedaliśmy puga 206, 17 lat, automat, 280tys. przebiegu. Po zamieszczeniu ogłoszenia od razu smsy i telefony. Po pół godziny zaliczka (była godzina 23:30) i rano samochód odjechał. Wystawiony za 1800 :-P jako uszkodzony: pęknięta przednia szyba, spora korozja na progu i spory wyciek ze skrzyni. Nam się już nie opłacało go robić, naprawa skrzyni parę lat temu przekroczyła wartość samochodu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, pablonas napisał:

 

A to jest ciekawa sprawa jeśli chodzi o UFO. Skąd ludzie mają takie parcie na ten model. Praktycznie od pierwszego dnia od pojawienia się w salonach, ludność pracująca miast i wsi rzuciła się na te auta jakby innych modeli nie było :) Przecież były momenty, że czas oczekiwania na odbiór nowego auta wynosił nawet 8 miesięcy. Szok i niedowierzanie ;)

Nie wiem ale na rynku wtórnym egzemplarze z salonu w Polsce z silnikiem 1.8 to poszukiwane są niczym woda na pustyni ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie bo ufo to bardzo fajny model z  trójkątnymi końcówkami wydechu. Waga wzrosła ale liczy się wygląd i to naprawdę fajne auto.

 

Opowiem jak pojechałem kupić Colta CZT (1.5 Turbo 150 koni)

 

Natrafiłem na prywatne ogłoszeni tej małej wyścigówki z jednym bardziej znanych portali ... .

 

Ponieważ miałem już jednego w słabszej wersji stwierdziłem a zadzwonię. Samochód bogato wyposażony: skóry, podgrzewane fotele, duży szyber dach. 

 

Auto było po gradobiciu ogólnie według sprzedawcy (rozmowa tel) i zdjęć tylko dach i maska ... auto po pełnym serwisie bezwypadkowe od Szwajcara.

 

Rozejrzałem się po rynku i takie w gniotki można naprawić bez lakierowania. Pomyślałem super oryginalny lakier, pełen serwis cena średnia.

 

Jak zajechałem oczywiście auto miało mieć zimny silnik ale koleś już gdzieś był ... . W ten dzień padał deszcz więc trochę kicha (koleś miał 3 garaże)  ... ale nie nadaremno jechałem 150 km. Otwieram maskę patrzę na lampy przymocowane na  zwykłe śruby nie torxy ... oglądam przednie nadkole widzę zacieki na rantach. Otwieram drzwi i brak wygłuszenia między błotnikiem a karoserią. Koleś wylatuje mi z fakturą zrobioną przez Szwajcara na 2.000 Franków, Myślę pewnie pasek pęk i rozrząd rozleciał się. oglądam dalej patrzę pęknięta tylna lampa.

 

2) Jazda testowa:

 

Te auto po puszczeniu kierownicy nie uciekało lekko w lewo ... ono po prostu samo zmieniało szybko pas. Silnik w miarę chodził był  bardzo elastyczny ... .

 

Jak powiedziałem sprzedającemu ( który był instruktorem nauki jazdy) dlaczego nie przedstawił faktycznego stanu auta to zrobił w tył zwrot i poszedł do domu.

 

Jedynym plus tej wycieczki był taki, że przejechaliśmy się Hybrydą Aurisa 1.8 w pobliskim komisie, jak później okazało się jednym z właścicieli był wyżej wymieniony instruktor jazdy. 

 

Od tego czasu maksymalnie 50 km od mojego miejsca zamieszkania oglądam samochody.

 

Później opiszę jak oddałem almerę i jak pomagałem znajomej w wyborze samochodu do 7 tys zł . 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po obejrzeniu dwóch mazd 3 ze śladami korozji znalazłem ogłoszenie z którego wynikało że rdzy nie ma. Zadzwoniłem żeby się upewnić czy na pewno, na 100% nie ma rdzy bo to prawie godzina drogi ode mnie. Panie jaka rdza samochód w super stanie. 

 

Na miejscu na podjeździe stoi niebieska Mazda 3, telefon do właściciela i ten już idzie bo jest w sklepie obok, więc zerkam na samochód. Na klapie bagażnika rudy zaciek spod klamki, jedna opona z niebieskim nalotem bo zaprawki w nadkolu polakierowane chyba puszką sprayu. Po złapaniu nadkola w ręku został mi kawał szpachli, więc wyrwałem jeszcze kilka kawałków za zmarnowane mi popołudnia i nawet na kretyna nie czekałem, bo skończyło by się chyba na rękoczynie. 

 

 

Na tym skończyła się moja przygoda z Mazdami. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio widziałem mazdę 3 i wszystko ok gdyby nie to że na tylnych prawych drzwiach  na wysokości tuż nad nadkolem rdza o wielkości 5 cm wysoka i z 3 cm wchodząca w głąb drzwi od krawędzi. A magazynier u nas opowiadał jak to w jego rodzinie sprzedawał kuzyn auto innemu z rodziny zachwalając, że auto w dobrym stanie bo przecież ten kuzyn to lakiernik blacharz. Po kliku tyg okazało się że owy kuzyn napakował gazet w dziurawe progi zaszpachlował i pomalował a po pierwszym deszczu to  wszystko nie wytrzymało i odpadło. Nie wiem jak dalej potoczyła się ta sprawa bo magazynier nie chciał opowiadać więcej szczegółów, ale można się domyślać tylko że siekiery i sztachety poszły w ruch bo obaj z jednej wsi pod Tomaszowem Maz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na jedną prawidłowość chciałbym zwrócić Szanownych uwagę: im bardziej popularny, pożądany model, tym ryzyko wpadki większe. Przerabiałem to ostatnio na próbie kupna rav-ki 00-05. Za padlinę, 100% kręcony licznik, czy auto do poprawek technicznych które wziąłbym po negocjacji cenowej woła się tyle samo.

Za tę samą cenę "średnią wywoławczą rocznika" można było kupić od I właściciela ze stosem faktur. Z tym, że od ogłoszenia do transakcji upływają godziny.

Nie da się kupić dobrego przykładowo VW "z domu" w Niemczech, miejscowi handlarze są szybsi. Bo wycenią go odpowiednio i na placu nie będzie zalegał, a picowanie pod klienta czegoś popularnego wielokrotnie tańsze od jakiegoś dziwadełka.

Alergię mam na komisy, a już szczególnie na handlarzy udających sprzedawcę prywatnego. Ci ostatni mnożą się na potęgę po obu stronach Odry.

U nich nie ma okazji. Z jakiegoś powodu kupili taniej, a muszą sprzedać tak, żeby się z tego biznesu utrzymać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...