Skocz do zawartości

Jaki samochód... elektryczny, .. bądź łódka ;-)


radekk

Rekomendowane odpowiedzi

23 godziny temu, Adi napisał:

Rynek to wymusi.

Nie nie. Ustalmy jedno - rynek z rewolucją w postaci elektryfikacji aut nie ma nic wspólnego. To politycy, zakazy i podatki wymuszają zmiany. Masowy klient jakoś zalet nie widzi i się nie rzuca kupować bateryjek na kołach. :ph34r:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Jaca68 napisał:

Nie nie. Ustalmy jedno - rynek z rewolucją w postaci elektryfikacji aut nie ma nic wspólnego. To politycy, zakazy i podatki wymuszają zmiany. Masowy klient jakoś zalet nie widzi i się nie rzuca kupować bateryjek na kołach. :ph34r:

podobnie jak politycy narzucili montaż katalizatorów, dpf, normy Euro, wszystko co popycha Janusza któremu diesel z traktora nigdy nie śmierdział do zakupu bardziej ekologicznych aut. Masowy klient własnie przekonuje się do zalet elektryków, tylko w kraju nad Wisłą nigdy nie było dużego rynku na samochody nowe, a co dopiero na drogie samochody nowe. Rynek BEV rośnie rok do  roku o 100% póki co

 

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, krist napisał:

podobnie jak politycy narzucili montaż katalizatorów, dpf, normy Euro, wszystko co popycha Janusza któremu diesel z traktora nigdy nie śmierdział do zakupu bardziej ekologicznych aut.

Furmanek i dyliżansów też zakazali 100 lat temu żeby się ludzie z koni żywych na mechaniczne przesiedli?

 

34 minuty temu, krist napisał:

Masowy klient własnie przekonuje się do zalet elektryków,

To dajmy zadziałać rynkowi niech zalety nowego produktu wyprą z rynku przestarzałą technologię. Ale nie, zamiast tego walimy podatkami w auta spalinowe a jak to nie wystarcza to zapowiadamy wprowadzenie zakazu sprzedaży ICE. Tak elektryki mają tyle zalet że trzeba administracyjnie nakazać ich dominację.

Ha ha.

 

Czekam na kontenerowce na prąd. I samoloty. Tyle emisji do obniżenia. :OO:

Ale nie, lepiej walić zakazami w Kowalskiego i jego auto.

 

Campaign group Transport & Environment has released a ranking of Europe's worst polluters, finding that the Mediterranean Shipping Company's fleet has joined Ryanair on the list of the top-emitters, along with eight coal-fired power plant operators. It also found that ships sailing to and from Europe emitted over 139 million tonnes of CO2 last year. If the EU's shipping fleets were a country, they would be the EU's 8th largest emitter, just after the Netherlands. 

https://www.statista.com/chart/20243/co2-from-ships-vs-emissions-from-national-car-fleets/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nadchodzi rewolucja na rynku i jakkolwiek się z nią nie zgadzamy, to i tak jej nie ominiemy. Powodów jej jest wiele i każda teoria spiskowa znajdzie na nią wytłumaczenie. Ale wpływu na tą machinę nie mamy, więc się z nią pogódźmy. 

Tym bardziej, że nie jest taka zła, jak ją kilka lat temu malowano. 

Samochody, poza tym że brzydkie, są dużo lepsze w wielu aspektach niż tradycyjne. 

Choćby taki rynek codziennych zwykłych aut (takich VW, Toyot, czy innych Peugeotów). Co auto elektryczne odbiera tej przeciętności? Było to zwyczajne, nijakie...i takie pozostaje, z tym że jest lepsze i łatwiejsze w eksploatacji. To że nie warczy, to plus. Oczywiście mówię o tym co ma być za kilka lat- w założeniu zasięgi 600-800 i ładowanie w 15-20 min. 

Innym jest motoryzacja, którą kochamy nie za to, że jest, tylko za to co nam dała. Samochody które nas inspirują. To te auta marzeń. Ich nie da się zastąpić elektrykami...bo dają coś więcej niż osiągi, dają historię, emocje i często miłość do marki, czy nawet poszczególnych modeli.

 

Do tego, jak tu wspominają posiadacze elektryków, komfort nietankowania. Przy własnym garażu, czy też miejscu podziemnym z wallboxem, zapominamy o czymś takim jak wizyta gdzieś w celu uzupełnienia źródła energii ;) . 

 

 

1 godzinę temu, Jaca68 napisał:

Nie nie. Ustalmy jedno - rynek z rewolucją w postaci elektryfikacji aut nie ma nic wspólnego. To politycy, zakazy i podatki wymuszają zmiany.

 

Tak, tak. Ustawy dają wytyczne, a rynek w danych regułach reaguje i tworzy infrastrukturę.

Tak było zawsze i będzie. Rynek to nie wolnoamerykanka. Np. państwo stworzyło regulacje, następnie "rynek" pokrył większość dachów solarami. Proste.

Obecnie państwo dotuje zakup samochodów elektrycznych, a także stacji ładowania....i obserwujmy rynek....z tego co czytam, powstanie w tym roku kilka tysięcy punktów ładowania. (AC i DC)

@Jaca68 Ciebie i tak nikt nie przekona ;) zła jest maseczka, szczepienie, wiatraki, solary, ekologia, Tusk, elektromobilność...i wszystko co jeszcze będzie, a nie można zastosować np. na bezludnej wyspie...na której pewnie chciałbyś być.....razem z Korwinem ;) 

Nie przyjmuj tego osobiście...to żart ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, aflinta napisał:

2 lata potrzeba by postawić fabrykę

 

To jasne...choć wtedy już będzie pewnie stała fabryka Izery.... zapewne na stępce ze Szczecina ;)

 

Tylko czy będą stawiać całą infrastrukturę od nowa, czy adaptują obecną. Teoretyzuję oczywiście, gdyż wiedzy na temat takiego procesu mi brak ;) 

Dodatkowo prace nad nowymi bateriami trwają już od kilku lat równolegle w wielu konkurencyjnych koncernach. Pełnej wiedzy na ten temat nie mamy. 

Może się zdarzyć np w tym roku, że Chińczycy ogłoszą rozpoczęcie produkcji. Takie numery w tym kraju już nie raz odchodziły. Ich Jadeitowy Królik nieco po cichu, bez publicznych informacji eksploruje tą część księżyca, o której przy okazji jednej ze swoich płyt wspominała grupa Pink Floyd. ;)  A tam jest tyle Helu3, że Jaca może przestać się martwić o braki energii z powodu nieotwarcia Ostrołęki ;) 

Tylko ile energii trzeba, żeby ją sprowadzić na ziemię....:rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Jaca68 napisał:

Czekam na kontenerowce na prąd. I samoloty. Tyle emisji do obniżenia.

możesz już nie czekać, oba istnieja.

 

Elektryfikacja transportu ma o tyle sens, o ile prąd do nich używany będzie czysty, to jasne, i taki kierunek świat obrał. To że my chcemy się trzymać kurczowo węgla, i razem Vateusz w tym celu  porównuje nas do krajów afrykańskich i 3 świata, to po prostu nie przejdzie.

 

Transport ciężki też idzie czy to w wodór, czy inne pomysły.

Nie rozumiem tego malkontenctwa, państwo ustala reguły gry wszędzie, czy w USA czy w Unii, chyba tylko w Związku Radzieckim panowała nie zmącona niczym wolność, więc Łada2105 mogła być produkowana bez zmian przez 30 lat

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, Adi napisał:

@Jaca68 Ciebie i tak nikt nie przekona ;) zła jest maseczka, szczepienie, wiatraki, solary, ekologia, Tusk, elektromobilność...i wszystko co jeszcze będzie,

Nic z wyżej wymienionych przez Ciebie rzeczy nie jest złe tak długo jak nie jestem do nich zmuszany i moge dokonywać własnych wyborów. Tyle i tylko tyle.

A takiego elektryka jako drugie auto w rodzinie d o kręcenia wokół komina spokojnie mógłbym mieć. Tym bardziej że mam garaż a w nim "siłę"

Tylko mamy problem z małżonką bo żadne z nas póki co nie chce zamienić swojego ulubionego auta na bateryjkę.

Więc jeszcze poczekamy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, krist napisał:

możesz już nie czekać, oba istnieja.

Ha ha ha ha ha.

Takie po 20 tys TEU z autonomią na 14 dni żeby Pacyfik przepłynąć?:biglol:

Wyliczysz ile ton baterii taki by potrzebował przy mocy silnika rzędu 60 000 kW?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę się włączyć do dyskusji, jako reprezentant zelektryfikowanego zakątka Europy. Bez względu na odbiór tego faktu, bo wiem, że niektóre aspekty są kontrowersyjne - jest to praktyczny przykład implementacji elektryczności w motoryzacji na dużą skalę.

Wszystko pewnie zostało już powiedziane wcześniej, chociaż najczęściej dyskusja jest z perspektywy rodzimego podwórka.

 

Plusy elektryka:

wygoda w codziennym, szczególnie miejskim-podmiejskim użytkowaniu - cicho, sprawnie, przy minimalnym kosztach. Ładowanie w nocy w domu, dużo niższy serwis bieżący, czy wymiana zużytych części (bo jest ich po prostu mniej). Wspomniana została przeciętność 'zwykłych' samochodów. Tylko, że taki e-golf potrafi odepchnąć się stanowczo sprawniej niż spalinowy odpowiednik w cywilnej wersji. W kategoriach codziennego fanu z jazdy śmiem twierdzić, że stanowczo na plus. 

 

Minusy:

to dziś chyba tylko i wyłącznie zasięg. Chociaż każdy współczesny maluch ma lekko 250-300km, a te ciut bardziej szanujące się 400-500km z tendecją rosnącą. A to , bądźmy szczerzy, jest już naprawdę zacny zasięg, biorąc pod uwagę dostępną infrastrukturę, również połączeń lotniczych krajowych (kilkaset km taniej i szybciej jest polecieć, niż pojechać). Kwestię zasięgu trzeba też rozpatrywać przez pryzmat zimy, gdyż ten kurczy się zauważalnie. Znajomy ma jednego z pierwszych Leaf'ów, który latem wyciska może 70km a zimą max 30. A to już zahacza o uważne planowanie najmniejszego wyjazdu. 

 

Realia cenowe - czyli koszty zakupu i utrzymania. 

I tutaj nie ma co ukrywać, że główny wpływ ma polityka państwa - wysokie podatki na spalinowe, mniejsze na hybrydy, zerowe na elektryki. Do tego tańsze opłaty drogowe (swego czasu darmowe, podobnie jak darmowe parkingi czy promy). W skrócie - taniej kupujemy i mamy tańszą eksploatację i koszty stałe. Jeśli Kowalski (czy też raczej Johannsen) miałby zapłacić za elektryka 20% więcej niż za spaliniaka to nawet by mu brewka nie pykła i kopciłby bez wyrzutów sumienia. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie i to elektryk potrafi być nawet 20-30% tańszy niż jego spalinowy czy hybrydowy odpowiednik. 

Używane diesle są ciągle w cenie (nowych często już nie można kupić w ogóle), ludzie ustawiają się w kolejki po auta poleasingowe, bo kilkulatki już relatywnie tanie. A ciąganie łódki czy innych koników elektrykiem jest bardziej stresujące, jeśli w ogóle możliwe. Więc to nie tak, że ludzie nie chcą diesli w ogóle. Ale ccc. Cena czyni cuda. Przy czym trzeba nadmienić, że ogólnie ceny aut są wyższe, więc 'tani' elektryk, nie jest wcale aż taki tani w skali cen absolutnych, jest po prostu tańszy od jeszcze droższych spalinowych, a jednocześnie wysoka cena jest wspierana przez także wysoką siłę nabywczą pieniądza. Wbrew pozorom znany jest tutaj proceder sprowadzania auto nowych i nowawych, które wypadają taniej niż kupione w kraju, kosztem krótkiej/braku gwarancji np. 

Trzeba jednak pamiętać, że 'duch' w narodzie w kierunku ekologii buduje się łatwiej, gdy ludzie taniej mogą kupić elektryki od spaliniaków, gdy mają świadomość, że prąd jest robiony z wody (czyli również 'czysto'), oraz gdy jest pewność, że w każdej wsi, na każdym parkingu przy drodze, będzie czekać ładowarka. 

Tutaj dygresja, wyjaśniająca fenomen Tesli (przynajmniej początkowy) - większe modele (S, X) można ładować za darmo. Tego przywileju nie ma już dla mniejszych (3, Y), których mimo wszystko jest na drogach bardzo dużo.

 

Realia zakupowe - czyli jaki jest wybór nowych aut i co zrobić ze starym

Zacznę od tego, że wiele marek najzwyczajniej nie ma już czysto spalinowych silników, lub bardzo pojedyncze modele/wersje. To się zmieniło w ostatnich dwóch latach. A dobrym przykładem może być np Subaru - nowy Outback ostatecznie nie pojawił się, a stary właśnie zniknął z oferty oficjalnie (chociaż wiem od dealera, że mają na placu kilka sztuk 2020 po... nie zmienionej cenie?!). Jako nowe do kupienia są tylko hybrydowe Forki oraz nowy elektryk - Solterra. To zawęża i popycha kupujących w konkretnym kierunku oczywiście. Nie bez znaczenia jest również dostępność i popularność tzw. leasingu konsumenckiego, który pozwala wyjechać nowym autem bez dużego zasobu bieżącej gotówki, i relatywnie często go wymieniać. Koszty i ekonomię pomijam.

Natomiast odsprzedaż starego elektryka w dobrych pieniądzach nie jest już taka trywialna. Tutaj widać wyraźnie skoki technologiczne co parę lat. Kupując dziś  5 letniego elektryka, szczególnie z segmentu małych, trafiamy na auto z relatywnie niedużym zasięgiem (100-200km) i bez szybkiego ładowania (nie problem, jeśli jeździmy po mieście i 'tankujemy' w domu, ale już średnio jeśli mielibyśmy doładowywać w trasie). Takie auta ciągle są bardzo popularne jako drugie w rodzinie, na dojazdy do pracy czy sklepu, ale mają swoje zauważalne ograniczenia. Z racji zmiany modeli i wchodzenia nowych, stare tracą wartość w oczach, można się zdziwić, szczególnie te młodsze. Wszystko idzie odsprzedać, ale cena potrafi polecieć 15-20% w ciągu roku, a to już sporo. Z kolei te starsze potrafią często mieć zasięgi mniejsze od nominalnych, baterie też mają swoją żywotność.  Wyżej jest dyskusja na temat nowych technologii i baterii. Mogę sobie tylko wyobrazić, jaki będzie ruch, gdy takie nowości wejdą na rynek. Z drugiej strony to chyba trochę jak z komputerami - fajnie jest mieć nowszy i lepszy procesor, ale do 'zwykłego' użytkowania już dawno przeciętny komputer jest po prostu wystarczający. Więc taki dzisiejszy elektryk ze swoim 400-500 zasięgu będzie ciągle atrakcyjnym autem również za kilka lat. Tutaj wraca jeszcze temat sprowadzania aut zza granicy, co potrafi również skutecznie zbijać cenę aut z rodzimego rynku. Osobnym tematem jest kwestia modnych ostatnio elektryków firm dziwnych - jakieś Chinczyki typu BYD (Build Your Dream!). Kawał wypasionego auta, za bardzo konkurencyjne pieniądze. Ale po jakiej cenie będzie to odsprzedawalne za kilka lat?

 

Jak to się ma do PL?
No właśnie... niespecjalnie. U nas prawie wszystko odwrotnie - auto elektryczne droższe, infrastruktura mizerna, jeśli nie zerowa, a do tego prąd "brudny", wsparcie państwa praktycznie żadne, mentalne przywiązanie do paliw kopalnych ciągle zauważalne, i mam wrażenie, że starannie pielęgnowane. Bo ostatecznie prawdę głoszą - u mnie benzyna po 9PLN ;-) Ale nie o tym...

Na elektryki trzeba patrzeć przez pryzmat miejsca mimo wszystko. Kiedyś natknąłem się na wyliczenia, że gdyby procentowo dziś było w Niemczech tyle elektryków ile jest w Norwegii, to najzwyczajniej zabrakłoby prądu do ładowania, o kosztach budowy infrastruktury, tylko przy autostradach nie wspominając. Norwegia może być dobrym przykładem od strony: jak użytkownicy odbierają auta w codziennym użytkowaniu. I na to chyba powinniśmy przede wszystkim patrzeć. Natomiast nie da się powielić infrastruktury do ładowania takiej jaka jest tutaj, inny jest 'model' przemieszczania się po kraju, zagęszczenia mieszkańców, czy nawet inne podejście do spraw ekologicznych. Ot, taki skansen, czy też raczej odwrotność skansenu, jego odpowiednik z przyszłości. 

 

Kończąc powiem tylko jedno. Jak się pojeździ trochę elektrykiem, to nie chce się wsiadać z powrotem do klekota.

 

  • Super! 6
  • Dzięki! 2
  • Lajk 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

CCC i osiągi. 

 

Czekajmy tylko podatków i akcyzy na prąd do elektryków, limitów na moce silników oraz zdalne limitery prędkości na trasach przejazdów. :mrgreen:

 

Tanie czy drogie to obecnie decydują politycy nakładając na coś podatki albo z nich zwalniając. Dzisiaj jest tanio a od jutra już nie. 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, chojny napisał:

CCC i osiągi. 

 

Czekajmy tylko podatków i akcyzy na prąd do elektryków, limitów na moce silników oraz zdalne limitery prędkości na trasach przejazdów. :mrgreen:

 

Tanie czy drogie to obecnie decydują politycy nakładając na coś podatki albo z nich zwalniając. Dzisiaj jest tanio a od jutra już nie. 

 

 

 

 

 

Limiter prędkości czyli układ ISA będzie montowany od 6 lipca we wszystkich nowych autach, tylko na razie jeszcze nie ma wymogu, żeby automatycznie obcinał moc i prędkość, na razie wymagane jest tylko ostrzeganie. Ale kwestia czasu kiedy wymuszą wersję SCF z ograniczeniem prędkości.

Cytat

Najprostszy układ ISA to zatem nic innego jak dodatkowy ostrzegacz w aucie. Zgodnie z wymogami alarm dźwiękowy aktywuje się co najmniej na kilka sekund zależnie od prędkości (od 3 do co najmniej 6 s). Prócz brzęczyka może to być stosowna grafika na ekranie lub zamiennie tzw. powiadomienie haptyczne, czyli np. drganie pedału gazu lub zwiększony opór na pedale. Drgania pedału będzie można wyłączyć (za każdym razem wystarczy potwierdzić alarm odpowiednim przyciskiem) o ile producent auta zdecyduje się na dopuszczone rozwiązanie.

(...)

Sam układ ISA będzie można częściowo dezaktywować przed rozpoczęciem podróży. Możliwe jest zatem wyciszenie alarmów dźwiękowych oraz haptycznych (drgania na kierownicy). Wystarczy jednak otworzyć drzwi pojazdu, by układ uruchomił się automatycznie. ISA włączać się będzie także za każdym razem, gdy uruchomimy silnik samochodu. Pamiętajmy, że każda próba wyłączenia systemu będzie rejestrowana i przekazywana do producenta pojazdu oraz wskazanych organów UE (dane uwzględniające także styl jazdy kierowców będą gromadzone i wysyłane przez kilka lat, a Komisja UE dokona oceny do końca 2025 r.).

 
Edytowane przez skwaro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, skwaro napisał:

Limiter prędkości czyli układ ISA będzie montowany od 6 lipca we wszystkich nowych autach, tylko na razie jeszcze nie ma wymogu, żeby automatycznie obcinał moc i prędkość, na razie wymagane jest tylko ostrzeganie. Ale kwestia czasu kiedy wymuszą wersję SCF z ograniczeniem prędkości.

 

 

 

 

Do tego właśnie zmierzałem, system będzie w samochodach a dalej "jedno głosowanie" i limity automatyczne staną się rzeczywistością.  ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, aflinta napisał:

Bądźmy realistami, to projekt dla naszych wnuków ewentualnie dzieci.

To w ramach ciekawostki, wiadomo że nie rozwiąże problemów tu i teraz ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, chojny napisał:

CCC i osiągi. 

 

Czekajmy tylko podatków i akcyzy na prąd do elektryków, limitów na moce silników oraz zdalne limitery prędkości na trasach przejazdów. :mrgreen:

 

Tanie czy drogie to obecnie decydują politycy nakładając na coś podatki albo z nich zwalniając. Dzisiaj jest tanio a od jutra już nie. 

Ruchy w kosztach Norwegia już zrobiła. Po pierwszych latach gdzie elektryki były po prostu za darmo (opłaty, parkowanie, itp), podnieśli opłaty - to połowa tego co płacą normalne auta, ale jakieś zauważalne obciążenie dla właściciela, w stosunku do stanu poprzedniego. Ludzie marudzili, ale na ulice nikt nie wyszedł, ciągle taniej, ciągle się opłaca. Kwestia nie urwać kurze złotych jajek, niczym Wąski ;-)

 

Limitery prędkości to chyba nawet chcą pilotażowo gdzieś wdrożyć i testować tutaj. Ale Norwegia jest raczej znowu złym przykładem, tutaj są limitery naturalne, w postaci rzeźby terenu. A w przypadku jakiegoś osiedla gdzie jest ograniczenie 40 np, to ja bym sie wcale nie pogniewał, bo i tak musze tyle jechać (pomijając chopki i beztrosko wybiegające na ulicę dzieci i rowery), niekoniecznie łatwo jest utrzymać idealną prędkość, a za 41/40 można od razu konkretnie zabulić. Więc niech się pilnuje samo, nawet lepiej. Oczywiście piszę to trochę żartem i rozumiem potencjalne problemy samego systemu. Chce raczej przekazać, że tego typu wynalazki wcale nie musza mieć takiego złego odbioru, jak to może wyglądać z perspektywy krajowego podwórka, gdzie znaki są dla tych co drogi nie znają (chyba że ostatnio się coś naprawdę poprawiło, ale jakoś nie mam przekonania). 

Natomiast jakiegoś zupełnego załamania cen, podniesienia podatków itp to akurat nie przewiduję w tych kwestiach. Czysto wizerunkowo, tak samo jak straszą, ale nie wprowadzają płatnych autostrad w Niemczech, bo to prawie jak naruszenie dobra narodowego. Gdyby ludzie z dnia na dzień przestali kupować elektryki, to cały mit zielonej Norwegii ległby w gruzach. Nikt nie ma w tym interesu. Tutaj PL musi obmyśleć jakąś swoją ścieżkę. A patrząć na różne "nowe" zmiany, to faktycznie jest obawa, że po chwilowej promocji trzeba będzie dopłacic do interesu. 

 

natomiast skojarzyłem jeszcze jeden minus elektryków, taki od czysto użytkowej strony. Chyba wszystkie które mają napęd 2WD, czyli praktycznie wszystkie małe i wcale nie tak mało większych, mają napęd na tylną oś. O ile w codziennym ruchu nie ma to znaczenia, to już zimą, na mokrym, czy po górach, czy przy bardziej dynamicznej jeździe można się zdziwić, jeśli ktoś wcześniej jeździł standardowym autem. Kwestii 4WD rozwijał nie będę, bo rozwiązania są różne, podobnie jak z zwykłych autach. 


Z kolei ograniczenia mocy silników... jadąc takim I-Pace'm czy e-Tron'em 40-50km/h po mieście i 80 poza, naprawdę nie ma gdzie sprawdzić czy podany czas 0-100 w instrukcji jest prawdziwy. Tak naprawdę gazem trzeba operować bardzo ostrożnie, co bywa wręcz męczące, aż momentami łatwiej sterować auto z kierownicy tempomatem (lub właśnie wspomnianym wcześniej zewnętrznym systemem ograniczania prędkości), niż pedałami. Rozumiem, że konie są potrzebne, bo auto ciężkie, i mam mieć zapas mocy przy różnych prędkościach, z przyczepą itd. Ale wolałbym "mizerne" 200KM,  zamiast 400, a za to dodatkowe kilometry zasięgu. Spodziewam się (jeśli już nie jest), że po pierwszych zachwytach i 'wyścigach' kto da więcej, główny nurt skupi się na optymalizacji, żeby jeszcze bardzo sprawnie jechało, ale nie woziło niepotrzebnych koni, z których i tak sie nie skorzysta. Tak jak w spalinowych autach potrafią się odłączać tłoki, żeby oszczędzić paliwo, nawet w tych topowych.

 

 

 

  • Super! 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeździłem elektrykiem ze wspomnianymi 400KM i nie miałem problemu z operowanie gazem i dostosowaniem się do panujących ograniczeń. I bynajmniej nie było to dla mnie męczące, wsiadłem i jeździłem.

 

co do limitów prędkości, gdzieś gdzie są one logiczne, ok, nawet jak wprowadza systemy uniemożliwiające szybsza jazdę. Ale niestety w Polsce często te znaki są stawiane chyba na zasadzie a bo pomylili się w zamówieniu to gdzieś je ustawimy, itp. Jeżdżąc zazwyczaj w innych cywilizowanych krajach, zazwyczaj te ograniczenia maja jakieś odzwierciedlenie. I rzadko kiedy będąc za granicą przekraczam prędkość. U nas często droga nawet 2 jezdniowa, 2 pasy, z dała od ruchu pieszego i ograniczenie 50km/h

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, radekk napisał:

Jeździłem elektrykiem ze wspomnianymi 400KM i nie miałem problemu z operowanie gazem i dostosowaniem się do panujących ograniczeń. I bynajmniej nie było to dla mnie męczące, wsiadłem i jeździłem.

 

Dużą zaletą elektryków jest właśnie to, że można w bardzo precyzyjny sposób dozować moment napędowy. Bo on jest dostępny zawsze, bez zwłoki, tyle ile chcesz. Świetnie się to sprawdza w "precyzyjnej" jeździe miejskiej.

Jak się wsiada pierwszy raz, ze spalinówki, to człowiek ma odruch mocniejszego wciskania gazu, bo tego wymaga tradycyjny silnik spalinowy sprzęgnięty ze skrzynią biegów. Na początku elektryk wydaje się narowisty. Ale jak się opanuje jazdę tylko jednym pedałem, to jest fantastycznie. Nawet na śliskim można dużo łatwiej zapanować nad uślizgami kół niż w dużo słabszej benzynie (porównując ośki z przednim napędem).

 

W dniu 8.02.2022 o 17:27, BrunoJ napisał:

Kończąc powiem tylko jedno. Jak się pojeździ trochę elektrykiem, to nie chce się wsiadać z powrotem do klekota.

 

Do turbo benzyny też. Zwłaszcza po mieście. Właśnie dlatego, co napisałem powyżej. 

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, spawalniczy napisał:

 

Dużą zaletą elektryków jest właśnie to, że można w bardzo precyzyjny sposób dozować moment napędowy. Bo on jest dostępny zawsze, bez zwłoki, tyle ile chcesz. Świetnie się to sprawdza w "precyzyjnej" jeździe miejskiej.

Jak się wsiada pierwszy raz, ze spalinówki, to człowiek ma odruch mocniejszego wciskania gazu, bo tego wymaga tradycyjny silnik spalinowy sprzęgnięty ze skrzynią biegów. Na początku elektryk wydaje się narowisty. Ale jak się opanuje jazdę tylko jednym pedałem, to jest fantastycznie.

Podobnych cech oczekujemy od każdej innej rzeczy dnia codziennego jak tv, smartfon, zmywarka etc. ma działać szybko, sprawnie bez wysiłku i na skinienie palca. Tylko że jak coś jest banalnie łatwe, proste i natychmiast dostępne, jednocześnie staje się bezpłciowe i nijakie. Wyprane z emocji.

Dla ludzi szukających czegoś więcej w samochodzie niż tylko transportu, może być trudne do zaakceptowania.

  • Super! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Tommo napisał:

Tylko że jak coś jest banalnie łatwe, proste i natychmiast dostępne, jednocześnie staje się bezpłciowe i nijakie. Wyprane z emocji.

 

Kwestia subiektywnych odczuć i oczekiwań, wynikających etapu życiowego, doświadczeń itd.

Wolę coś, co niczego nie udaje i nie obiecuje ale działa sprawnie, od czegoś co w sloganach marketingowych obiecuje mnóstwo wyjątkowych cech dających niezapomniane emocje i przewagę nad konkurencją a w rzeczywistości jest odwrotnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fenomen Norwegii, mimo wszystko, jest ciekawy. Kraj który nie słynie z klimatu sprzyjającego bateriom, jest w zasadzie pionierem wykorzystania elektryków na dużą skalę.

 

Jak patrzę na dane Volvo, to zasięgi zimą nie wyglądają ciekawie (jedyne -7 st. C).

 

1558675247_Screenshotfrom2022-02-1009-50-27.thumb.png.195cf5e3a1c694b04dd1e13086350121.png

 

Źródło: https://www.volvocars.com/pl/v/cars/xc40-electric/specification/

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, spawalniczy napisał:

 

Wolę coś, co niczego nie udaje i nie obiecuje ale działa sprawnie, od czegoś co w sloganach marketingowych obiecuje mnóstwo wyjątkowych cech dających niezapomniane emocje i przewagę nad konkurencją a w rzeczywistości jest odwrotnie.

 

Nie sądzę żeby spece od marketingu nagle zmienili strategię w przypadku elektryków :)

Ja piszę o czymś innym. Zobacz że dążymy do ideału, który ogólnie sprowadza się do tego, żeby mieć więcej coraz mniejszym kosztem własnym. Zaczyna się robić jak w grze komputerowej, tej z mniejszym realizmem i gumowymi bandami :) Nudzi się po 5 min. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Tommo napisał:

Podobnych cech oczekujemy od każdej innej rzeczy dnia codziennego jak tv, smartfon, zmywarka etc. ma działać szybko, sprawnie bez wysiłku i na skinienie palca. Tylko że jak coś jest banalnie łatwe, proste i natychmiast dostępne, jednocześnie staje się bezpłciowe i nijakie. Wyprane z emocji.

Dla ludzi szukających czegoś więcej w samochodzie niż tylko transportu, może być trudne do zaakceptowania.

 

Gdzie szukacie "czegoś więcej" w zwykłych autach spalinowych pokroju VW, Toyoty, czy też Skody...a nie Skoda to wiadomo, ma wyższe notowania na tym forum ;) 

I czego, co dają Wam te w/w auta nie znajdziecie w podobnej klasie elektryku?

 

Inaczej się ma sprawa samochodów które naprawdę wzbudzają emocje, ale to nie są te, które mają zastąpić nam elektryki. 

 

Elektryk to auto zwykłe, codzienne, taka nasza obecna KIA, czy Toyota, ale znacznie doskonalsza...w większości aspektów.

 

I teraz pytanie, co wzbudzi większe emocje? Wypasiony Passat, czy w tej samej cenie Tesla 3 ?

;) 

 

W dniu 8.02.2022 o 17:27, BrunoJ napisał:

Jak się pojeździ trochę elektrykiem, to nie chce się wsiadać z powrotem do klekota.

 

Dużo w tym prawdy.

 

Dlatego nasza idealna przyszłość* to elektryk na co dzień i V8 w garażu dla uciechy na weekendy 

 

* zakładam powszechne 15-20 minutowe ładowarki i zasięgi 600-800 km.

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, BrunoJ napisał:

Spodziewam się (jeśli już nie jest), że po pierwszych zachwytach i 'wyścigach' kto da więcej, główny nurt skupi się na optymalizacji, żeby jeszcze bardzo sprawnie jechało, ale nie woziło niepotrzebnych koni, z których i tak sie nie skorzysta. Tak jak w spalinowych autach potrafią się odłączać tłoki, żeby oszczędzić paliwo, nawet w tych topowych.

Tesla dokładnie to robi. Tzw. torque sleep.

 

11 godzin temu, BrunoJ napisał:

Tak naprawdę gazem trzeba operować bardzo ostrożnie, co bywa wręcz męczące,

Nie wiem, mój jest demonem prędkości, ale mimo tego, że go trzymam cały czas w Ludicrous to ten problem się nie pojawia, ani w ruchu miejskim ani przy parkowaniu w bardzo ciasnym garażu "na gazetę". Mam też do wyboru tryby Chill i Sport, podobne do I i S z Subaru jeśli dobrze ogarniam.

 

Godzinę temu, subleo napisał:

Jak patrzę na dane Volvo, to zasięgi zimą nie wyglądają ciekawie (jedyne -7 st. C).

Potwierdzam, lecąc w przedziale 150-200km/h mam zasięg ok 150km. Aczkolwiek myślę, że latem przy tych prędkościach dużo lepiej nie będzie. Mimo wszystko pomijając kloce typu EQC to obecnie wchodzące na rynek samochody powinny być dużo lepsze od 7-letniego kloca z nieefektywną grzałką i indukcyjnymi silnikami. No chyba, że są SUV-ami czy też crossoverami.

 

12 minut temu, Adi napisał:

zakładam powszechne 15-20 minutowe ładowarki i zasięgi 600-800 km.


O to to, bateria w przedziale 120-200kWh i możliwość odzyskania dolnych 100kWh w 20min brzmi jak coś co zrównuje się z każdą spalinówką (* w realnym użytkowaniu, zanim ktoś się czepi że tankowanie to max 5 min, a ładowanie jest dłuższe).

Edytowane przez Voldemort
  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...