Skocz do zawartości

Rewolucja w karaniu kierowcow


Simon WRC

Rekomendowane odpowiedzi

 

 

Jak można szanować policję, która wykorzystuje takie okazje do polowań?
 Oni tylko robią co do nich należy. Pretensje miej do tych z Wiejskiej, którym ciągle mało, a dziury budżetowe łatają łupiąc swoich wyborców. Szefostwo policji - nie ukrywajmy - głęboko umoczone w politycznym gnoju, robi wszystko by "sprostać zapotrzebowaniu", stąd też hasła "bez 10 mandatów nawet nie zjeżdżaj do bazy", albo "twój zapał do pracy należy wykorzystać w pilnowaniu zatrzymanych w lochach". 
  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Oni tylko robią co do nich należy.

 

Staram się zrozumieć takie podejście... i nawet z punktu widzenia zwykłego funckjonariusza mogę od biedy zrozumieć....

Ale nie zmienia to tego, że jest to działanie bardzo szkodliwe dla postrzegania do czego policja służy.

Zresztą... sam to potwierdzasz swoim postem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oni tylko robią co do nich należy.

   Nie do końca. Robią to, co im nakazano. Nie ma ich za to w miejscach rzeczywiście niebezpiecznych, ale niedochodowych, ponieważ:

 

Szefostwo policji - nie ukrywajmy - głęboko umoczone w politycznym gnoju, robi wszystko by "sprostać zapotrzebowaniu", stąd też hasła "bez 10 mandatów nawet nie zjeżdżaj do bazy", albo "twój zapał do pracy należy wykorzystać w pilnowaniu zatrzymanych w lochach".

To niestety prawda, a patologia sięga znacznie głębiej i również w inne strony, niż tylko kary. Przecież  "złote" miejsca na postój z suszarką też nie są obsadzane przypadkowo.   Ale o tym może pssst.... ;)

Edytowane przez sjak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

"złote" miejsca na postój z suszarką też nie są obsadzane przypadkowo.   Ale o tym może pssst...
Twoje insynuacje są nie na miejscu. W obecnych czasach (aparat i dyktafon w każdym telefonie, kamerki w samochodach, itp) takie "suszenie" jest niezwykle ryzykowne. Owo ryzyko - obok sugestii przełożonych, że ludzi dzielimy na równych i równiejszych - było zresztą jednym z powodów, dla których usiadłem za biurko. 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Twoje insynuacje są nie na miejscu.
   Dobrze wiesz, że to nie insynuacje, a stwierdzenie faktów. Stosuję się do zaleceń światła przewodniego milionów Polaków i nie nazywam szamba perfumerią ;). Zresztą Ty też, pisząc

 

... takie "suszenie" jest niezwykle ryzykowne. Owo ryzyko -...- było zresztą jednym z powodów, dla których usiadłem za biurko.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś jechałem drogą nr. 728 między Grójcem a Jędrzejowem. Na trasie jest modernizacja drogi i dwa przejazdy kolejowe. Kolejka nie jechała tu od 22 lat !!!

Przejazdy kolejowe są pokryte asfaltem, ale stoją tam już gotowe znaki STOP. Ciekawe, czemu projektanci zaprojektowali i zaasfaltowanie przejazdów i STOP jednocześnie? To nie jest wina policjantów, ale braku odpowiedzialności za swoją pracę :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś kto nie współpracowal z koleją tego ne zrozumie. Robimy kilka projektów kolejowych (w zakresie budownictwa kubaturowego nie infrastruktury) i uzgodnienie czegoś to masakra - projekty mają po kilka miesięcy opóźnienia etc. Więc zamiast zugadniać z koleją czy można zlikwidowac znak lepiej go zostawic po  staremu i mieć czas na kawę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś kto nie współpracowal z koleją tego ne zrozumie. Robimy kilka projektów kolejowych (w zakresie budownictwa kubaturowego nie infrastruktury) i uzgodnienie czegoś to masakra - projekty mają po kilka miesięcy opóźnienia etc. Więc zamiast zugadniać z koleją czy można zlikwidowac znak lepiej go zostawic po  staremu i mieć czas na kawę.

Wytłumacz mi pewne niuanse projektowe.

Skoro zaprojektowano zalanie torów asfaltem to pewnie były uzgodnienia, Dlaczego nie uzgodniono usunięcie znaku? Przecież tam praktycznie przejazd nie istnieje. Tory na wielu odcinkach są rozebrane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ktoś kto nie współpracowal z koleją tego ne zrozumie. Robimy kilka projektów kolejowych (w zakresie budownictwa kubaturowego nie infrastruktury) i uzgodnienie czegoś to masakra - projekty mają po kilka miesięcy opóźnienia etc. Więc zamiast zugadniać z koleją czy można zlikwidowac znak lepiej go zostawic po  staremu i mieć czas na kawę.

Wytłumacz mi pewne niuanse projektowe.

Skoro zaprojektowano zalanie torów asfaltem to pewnie były uzgodnienia, Dlaczego nie uzgodniono usunięcie znaku? Przecież tam praktycznie przejazd nie istnieje. Tory na wielu odcinkach są rozebrane.

 

To są sprawy nie do wyjaśnienia, bo to jest generalnie taki inny "Matrix", typowy dla budżetu państwa (kolej funkcjonuje, jak mi się wydaje, wg "starych" zasad PKP, choć jest tam miliard spółek). Żeby to zrozumieć, trzeba się tam zatrudnić - poważnie, zęby zjadłem w budżetówkach, to wiem :-) Wystarczy np. że usunięcia znaku nie było w specyfikacji przetargowej - tak strzelam z głowy pierwszy lepszy powód, ale może być tysiące innych powodów, czasem tak idiotycznych, że masz ochotę sobie wydłubać oczy, ale nie przeskoczysz. Chyba że chcesz stracić pracę albo notorycznie siedzieć po godzinach bez wynagrodzenia, a tego nikt nie lubi.

 Kolej zleciła np. wyremontowanie przejazdu z zalaniem torów asfaltem, o znaku nikt nie pamiętał (szybko, szybko, bo szef przed operatywką musi to mieć, żeby się "wykazać" przed tymi z góry). Zauważasz przy pracach, że tam jest znak i idziesz z tym do przełożonych. Wiesz, co usłyszysz? "No to w takim razie proszę to zrobić, załatwić, wykonać, zmienić projekt..." Zaręczam Ci, że kierownictwo palcem nie kiwnie, bo ten znak (lub jego brak) nie wpływa na nic, co mogłoby ich "ruszyć" z posady, a zawalenie terminów niespodziewanymi komplikacjami - i owszem. Oczywiście Ty miałbyś to zrobić poza programem, często poza własnymi kompetencjami (np. autentyk: polecenie dla informatyka od młodego mężczyzny: "proszę mi podłączyć czajnik do prądu"), w ramach normalnej pensji - a już masz tak napięty grafik, że codziennie pracujesz po godzinach... Co robisz? Pierniczę, niech sobie będzie, ja też chcę żyć.

  • Lajk 1
  • Do kitu 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wystarczy np. że usunięcia znaku nie było w specyfikacji przetargowej - tak strzelam z głowy pierwszy lepszy powód, ale może być tysiące innych powodów,

Trafiłeś w sedno. Cała budżetówka to postkomunistyczny beton!  Główną cechą funkcjonowania tego sektora gospodarki jest rozmywanie odpowiedzialności. Niby jest jakiś szef, ale on ma zastępców, którzy odpowiadają za poszczególne działy (formacje), Niby odpowiadają, bo każdy obwarował się własnymi zastępcami, których odpowiedzialność rozmywa się wśród całej rzeszy kolejnych dyrektorów, wicedyrektorów,  zastępców, naczelników, kierowników, itp. Sterowanie takim molochem przypomina prowadzenie ślepego przy użyciu afrykańskich tam tamów, a w razie wpadki, jakiejś afery robi się roszadę na stanowiskach i znów jest dobrze. To dzięki takiemu systemowi zarządzania są w użyciu policyjne "iskry", które choć zostały zalegalizowane, to takie być nie powinny, bo nie spełniają wymogów zamawiającego. Mamy osławione terenówki Aro, które z racji swojej "niezawodności", służą głównie do obrony mechaników przed zwolnieniami grupowymi. Mamy specjalistyczne wozy strażackie, którymi nie sposób wjechać w osiedlowe uliczki, systemy łączności dzięki którym średnio rozgarnięty przedszkolak zlokalizuje wszystkie patrole w mieście w czasie krótszym niż mu babcia rozwinie cukierka... No i -dochodząc do sedna tematu - mamy rewolucję w karaniu kierowców, w myśl której możliwe jest zatrzymanie kierującemu uprawnień bez udowodnienia winy... 

  • Lajk 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smaczek dodatkowy, to taki, że tego znaku nie było wiele lat. Te znaki zostały postawione przy okazji modernizacji drogi.

Dziś jechałem do Kielc i tych znaków już nie było. :yahoo:

He, he, ja bym się tak nie cieszył - to znak (nomen-omen), że pewnie usunięto go po rozstrzygnięciu kolejnego przetargu, tym razem  na usunięcie znaku, zapewne za pieniądze większe niż na wolnym rynku zrobił by to Pan Franek (a złomiarze za darmo), cała procedura trwała 2 miesiące, a dzięki temu fantastycznemu prawu zamówień publicznych 10 urzędników miało pewne zatrudnienie przez pół roku :-) Szkoda, że u nas nie ma czegoś tak prostego jak fachowiec z mocą decyzyjną, który powie (i potem to przedstawi na piśmie): "wiecie co, ten znak tutaj to głupota, skoro są zaasfaltowane tory. Usuwamy go, taka jest moja decyzja". Ale oczywiście ogólnie świetnie, że ktoś te znaki skasował.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nas w Pomorskim i na Kaszubach też są takie przejazdy.Najgorsze są takie gdzie nie ma już torów po obu stronach drogi a zostały jedynie na drodze wraz z pokaźnymi wyrypami.. Znaki i krzyż Andrzeja też oczywiście zostały .

Edytowane przez mechanik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
  • 3 tygodnie później...

 

 

głosem tego senatora, który swego czasu wypisywał niezłe brednie o Kubicy. O ironio...
Podobno tylko krowa zdania nie zmienia...

Poczekajmy jak się przyjmie ten przepis w innych krajach (w niektórych już funkcjonuje), bo obawy naszych senatorów nie są pozbawione racji. Prowadziłem kiedyś sprawę potrącenia pieszego przez pojazd skręcający w prawo na skrzyżowaniu z sygnalizacją świetlną. Kierująca samochodem ruszyła i przystąpiła do zmiany kierunku jazdy po zapaleniu się zielonego światła. Fakt że pieszy także miał zielone światło na przejściu (poruszał sie równolegle do drogi głównej) nie miał dla niej znaczenia. Nie poczuwała się do winy, gdyż jej zdaniem winna była wadliwie działająca sygnalizacja i żadne inne argumenty do owej pani nie trafiały - co zresztą tłumaczył jej kolor włosów...  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ha. Kto by się spodziewał :rolleyes:

 

http://motoryzacja.interia.pl/raporty/raport-polskie-drogi/wiadomosci/news-nowe-przepisy-sprawily-ze-kierowcy-jezdza-szybciej,nId,1896127

Tymczasem, jak wynika z raportu Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, znacząco zwiększył się odsetek kierowców przekraczających prędkość w obszarze zabudowanym. Przy czym są one mniejsze niż 50 km/h, czyli nie skutkują odebraniem prawa jazdy.

Np. na ulicach jednojezdniowych w stolicach województw limity łamie 70 proc., podczas gdy w ub.r. było to 45 proc., a na drogach powiatowych we wsiach i w małych miastach odsetek ten skoczył z 62 do niemal 83 proc.

 


 

 

Edytowane przez sjak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...