Skocz do zawartości

O rowerach


Niuniek

Rekomendowane odpowiedzi

Moim zdaniem jak łańcuch to porządny. Inaczej, mały przecinak i jak masło się poddaje. Kiedyś miałem topowego ABUSa U locka i ułamał mi się klucz, który został w zamku. Na szczęście przy robocie to było to trochę się pobawiłem różnymi narzędziami. Największym przecinakiem nie dało rady. Rozwiercenie zamka ? Zapomnij. Dopiero szlifierka kątowa dała radę.

 

Edytowane przez RoadRunner
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, eurojanek napisał:

Zamki na szyfr to chyba dla śmiechu wymyślono.

Sam otwieram hurtowo 3 czy 4 cyfry w minutę tylko na czucie w palcach i ucho.

A co dopiero zawodowiec jeszcze z narzędziami.

Polecam pooglądać tych dwu panów co nieco przed podjęciem decyzji.

 

https://www.youtube.com/channel/UCm9K6rby98W8JigLoZOh6FQ

https://www.youtube.com/user/bosnianbill

Zawodowca to i zamek niewiele spowolni. Mialem znajomego co się w tym specjalizował (nie nie złodziej) tylko zabezpieczenia domów, samochodów, otwieranie itp (w sumie to jednak to samo:mrgreen:) i widziałem ile czasu potrafiło mu zajść otwarcie jakiegoś zamka. Ja nie raz kluczem dłużej to robiłem. Głównie chodzi o zabezpieczenie żeby amator cudzej własności nie zwinął roweru bo uznał ze akurat jest mu potrzebny bo przecież stoi wystarczy wsiąść i jechać. Czy podjeżdża chwyta rower do bagażnika i go nie ma. Wiec żeby stawił opór chociaż na kilka-kilkanaście minut.
Dla siebie chce na klucz, dla dziecka mimo wszystko lżejsze i na zamek. Biegając gdzieś z dzieciakami itp, klucz może zgubić, a kod się nauczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, RoadRunner napisał:

Moim zdaniem jak łańcuch to porządny. Inaczej, mały przecinak i jak masło się poddaje. Kiedyś miałem topowego ABUSa U locka i ułamał mi się klucz, który został w zamku. Na szczęście przy robocie to było to trochę się pobawiłem różnymi narzędziami. Największym przecinakiem nie dało rady. Rozwiercenie zamka ? Zapomnij. Dopiero szlifierka kątowa dała radę.

 

I właśnie co to jest ten porządny. Łańcuch myslalem 5/6 mm, bo te waza jeszcze koło 1 kg, grubsze już bliżej 2 kg i ponad.

Ze składanymi zabezpieczeniami nie miałem do czynienia, niby oferują wyższy stopień zabezpieczenia i wygodniejsze w transporcie, składasz i w uchwyt do ramy przymocowane i nic nie lata podczas jazdy.

Wiec jestem ciekaw jakie rozwiązania stosujecie, czy jakieś skuteczniejsze, czy najprostsza linka, byle było i wystarczy.

Kolega przymar już wiem ze wystarczy mu zwykła kłódka zapinana do stojaki i szprychy, bo koła i tak mu nie ściągną, u mnie niestety nie ma tak dobrze:P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Używam U-locka Kryptonite.

Generalnie nie zostawiam roweru bez opieki, jeżeli już muszę to parkuje rower tyłem, przypinam za koło i przez tylny trójkąt. W najgorszym wypadku stracę przednie koło. Nawet jak mam rower na bagażniku rowerowym i mam iść do sklepu to zapinam tak, żeby był spięty bagażnik i rower (nie jest to platforma tylko takie V na haku Thule X-press). Ale ponieważ nie jeżdżę rowerem po bułki tylko prawie zawsze w terenie, to są to sytuacje okazjonalne.

 

Swoją drogą to nawet nie mam szybkozamykaczy na ośkach i sztycy, więc ryzyko utraty jakiegoś komponentu mniejsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, radekk napisał:

I właśnie co to jest ten porządny. Łańcuch myslalem 5/6 mm, bo te waza jeszcze koło 1 kg, grubsze już bliżej 2 kg i ponad.

Ze składanymi zabezpieczeniami nie miałem do czynienia, niby oferują wyższy stopień zabezpieczenia i wygodniejsze w transporcie, składasz i w uchwyt do ramy przymocowane i nic nie lata podczas jazdy.

Wiec jestem ciekaw jakie rozwiązania stosujecie, czy jakieś skuteczniejsze, czy najprostsza linka, byle było i wystarczy.

Kolega przymar już wiem ze wystarczy mu zwykła kłódka zapinana do stojaki i szprychy, bo koła i tak mu nie ściągną, u mnie niestety nie ma tak dobrze:P

Ja po powyższej przygodzie mam jakieś byle-co tak aby ktoś nie wskoczył na rower i nie pojechał jak z dzieciakiem jemy lody. Zresztą na spokojne wycieczki mam tani rower, tak, że nie jest łakomym kąskiem. Na mocniejsze przejażdżki biorę lepszy rower i nie zostawiam go nigdzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Michał W. napisał:

Niezły, jest częścią jakiejś dłuższej, ciekawej trasy rowerowej?

 

Tak, ten most jest w Olicie (ok. 50 km od polskiej granicy), miasto ma dosc fajna siec sciezek rowerowych 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Noście kaski ! Często o tym się zapomina. Jeżdżąc na rowerze widzę sporo osób bez kasków, z niedopiętymi itp. - najbardziej szkoda mi dzieci. 

Sytuacja z wczoraj: jadę z młodym (6 lat) przez las, ścieżka dość miękka po deszczu. On z przodu, ja kilka ładnych metrów za nim. Lekko z górki, prędkość koło 15 km/h. Młody najeżdża przednim kołem na lekko pochylony śliski korzeń. Od razu uślizg i młody leży na ziemi. Płacz, przerażenie, na szczęście nic się nie stało poza strachem. Zdejmuję kask, patrzę a on pęknięty tak do połowy grubości z bloku. Aż mnie zmroziło myśląc co mogłoby się stać bez kasku, albo ze źle założonym. Na kaskach nigdy nie oszczędzałem, zawsze muszą być dobre. Ktoś powie, że to przesada, ale jakoś tak już mam. Także pilnujcie tego jaki kask, jak założony i jak dopięty.

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolega z pracy pyta się jak zrobiłem że córka bez problemu jeździ w kasku. Odpowiedziałem że nie było z tym problemów nigdy bo sam jeżdżę w kasku default_smile.png ma z kogo brać przykład i nic więcej. Teraz to jest pełno wrzasku w domu jak kasku młoda nie może znaleźć. Tak jej to weszło w krew że bez kasku na rower czy hulajnogę nie wyjdzie.

On jeździ bez kasku, ludzie nie są świadomi że to jedyna ochrona jaką posiada zwykły rowerzysta na ulicy.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po latach smęcenia z mojej strony w ubiegłym roku namówiłem w końcu drugą połówkę na kask. Sama poprosiła po tym, jak ojciec znajomego zginął potrącony przez samochód i w opinii lekarzy z kaskiem by przeżył. Argumentem było zawsze "przecież ja wolno jeżdżę", a tu zonk bo nie znasz dnia ani godziny kiedy kask się przyda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, przymar napisał:

Po latach smęcenia z mojej strony w ubiegłym roku namówiłem w końcu drugą połówkę na kask. Sama poprosiła po tym, jak ojciec znajomego zginął potrącony przez samochód i w opinii lekarzy z kaskiem by przeżył. Argumentem było zawsze "przecież ja wolno jeżdżę", a tu zonk bo nie znasz dnia ani godziny kiedy kask się przyda.

 

A propos wolnegego jeżdzenia to mój znajomy spadł zsiadając z roweru i udzerzyl głową w krawężnik   -efekt krwiak przymózgowy i trepanacja, ja sam próbowłąme raz hamulce po serwisie przed sklepem i spadłem z rowerem przy niewielkiej predkos≤ci ze schodów, nie miałem kasku za to miałem wiecej szczescia niż rozumu i nie uderzyłem głową. Od tamtej pory nie wsiadam na rower bez kasku, z resztą wogole mi on nie przeszkadza

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Knurek1111 napisał:

Wszystko co najgorsze dzieje się akurat wtedy kiedy nie powinno.

Warto o tym pamiętać i minimalizować ryzyko (wyeliminować niestety się go nie da).

 

dokładnie, ja już dwa kaski wymieniałem z powodu wypadku i pęknięcia -gdyby nie kask mogło być różnie z moją czachą i mózgiem. Z resztą ja już się tak przyzwyczaiłem że bez kasku że  czuje się jakość głupio, lekki dobry kask, z dobrą wentylacją w ogóle nie czuć że się nosi na głowie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to nie jest jakoś prawnie nakazane że dziecko do któregoś roku życia musi jeździć w kasku?

 

Ale przykład dosłownie z przed jakiś 15 minut, jedzie drogą rodzina, rodzice i dziecko pewnie koło 10-12 lat. Matka w kasku, ojciec w kasku, młody bez:facepalm:

Ja sam to bez kasku nie widziałbym problemu wyjechać, ale dziecko obowiązkowo kask musi mieć, zresztą ma już raczej wyrobiony nawyk wychodząc przed dom czy to na deskę czy rower kask na głowę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, radekk napisał:

A to nie jest jakoś prawnie nakazane że dziecko do któregoś roku życia musi jeździć w kasku?

 

Ale przykład dosłownie z przed jakiś 15 minut, jedzie drogą rodzina, rodzice i dziecko pewnie koło 10-12 lat. Matka w kasku, ojciec w kasku, młody bez:facepalm:

Ja sam to bez kasku nie widziałbym problemu wyjechać, ale dziecko obowiązkowo kask musi mieć, zresztą ma już raczej wyrobiony nawyk wychodząc przed dom czy to na deskę czy rower kask na głowę.

Dziecko do lat 15 ma obowiązek. Tylko nie wiem czy jest to obarczone jakimś mandatem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Melduję że zarówno pas transportowy o szerokości 2 cm jak i smycz automatyczna dla psa nadają się do okazjonalnego holowania dziecka pod goreSprawdzone w ten weekend


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moj znajomy, kolarz amator z ponad 20 letnim doswiadczeniem, mial wypadek na kolarce 10 sekund po wyjezdzie z domu na rownej drodze, bez udzialu osob trzecich (z tego co mowi policja). Mial kask na glowie, ale upadl, i doznal urazu mozgu jakis krwiak czy cos. Stracil przyromnosc i kumpel go znalazl lezacego na drodze - to bylo wczesnie rano w weekend. Przez jakis czas byl w spiaczce, jak sie wybudzil to nic nie pamietal z tego wypadku, generalnie mial zaniki pamieci, i uszkodzenie mozgu. Po miesiacu czul sie niezle itp, ale mial zawal i mimo natychmiastowej reanimacji stracil przytomnosc, praca mozgu ustala, i rodzina musiala podjac decyzje o odlaczeniu od aparatury... Facet mial 46 lat, osierocil 2 dzieci... Nie wiadomo czy mial krwiaka i dlatego upadl, czy upadl i mial krwiaka... Osobiscie zawsze jezdzw w kasku, moja zona i moje dzieci tez. Mozna jechac, ba stac i sie wyrznac glowa w kraweznik i po czlowieku, mozna stracic przytomnosc i wyrznac... Poprostu jest masa scenariszy... Cale dziecinstwo jezdzilem bez kasku, przeciez tyle glupot sie na rowerze robilo... Teraz jednak, jest wiekszy ruch na drogach, i wiecej glupot przychodzi do glowy z youtuba, wiec trzeba dbac o wlasny czerep, co by przedwczesnie w grobie nie skonczyc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ewemarkam, szyndzielnia zaliczona. Jedynie pierwszy wyjazd na gore stalismy w kolejce, ale kazdy kolejny to juz zero pieszych i malo rowerzystow. Pogoda byla super i sam sie zdziwilem, ze udalo sie nam zjechac 4 razy w tak krotkim czasie. Na parkingu widzialem kogos w bordo Forku sf takze pozdrawiam.

A w temacie kaskow:

Ja pierwszy kask kupilem zaraz po wyjsciu ze szpitala, w ktorym znalazlem sie wlasnie przez jazde na rowerze bez kasku ;)

Do dzis nie pamietam tamtego dnia (wiem co nie co z relacji kolegow - uderzenie potylica w beton)

W sumie to cud, ze skonczylo sie tylko na jedno dniowym zaniku pamieci i wstrzasie mozgu. Tydzien polezalem w szpitalu i wyszedlem jak gdyby nigdy nic, ale to zmotywowalo mnie do noszenia kasku. To bylo ze 20 lat temu i w tym czasie nie jestem w stanie zliczyc ile razy ponownie trzasnalem glowa, ale zawsze juz w kasku. Bylo tez kilka takich gleb gdzie kask pekal na glowie, ale tez takie po ktorych myslalem, ze glowa nie dotknalem ziemi, a jednak na kasku slady byly.

Dzis jestem na tyle przewrazliwiony na punkcie kasku i na tyle mocno uczulilem moje dzieci w tej kwestii, ze jak raz zapomnialem zalozyc kask mojemu 4 letniemu synowi to stal, plakal i nie chcial wyjsc z domu :)

 

Jeszcze z ciekawych historii o kaskach, ku przestrodze:

Jadac zwyczajnie po prostej drodze z rodzinka, moj syn postanowil wyglebic tuz przed kolami mamy, ktora nie zdazyla nawet dotknac hamulca. A zatrzymal ja kask dziecka pod jej przednim kolem! Wygladalo to strasznie, a nie stalo sie totalnie nic, poza uszkodzeniem kasku. Dzieciak wstal, otrzepal się i pojechalismy dalej na wycieczke rowerowa zamiast karetka do szpitala.

Wczoraj zas caly dzien z ekipa katowalismy trasy na szyndzielni. Latane byly wszystkie najwieksze stoliki, hopki, dropy, a kolega jadacy przede mna postanowil zrobic 1,5 fikolka na glowe i plecy na jednej z najmniejszych mozliwych przeszkod ;)

To nie byl pierwszy, ani ostatni zjazd, kolega mocno ogarnia jazde z gorki, a mimo to jego gleba wygladala jakby pierwszy raz wsiadl na rower ;)

To byl jedyny zjazd na ktorym nie mialem wlaczonej kamerki, a jechalem ze 3 metry za nim :(

 

Edytowane przez pajac_am
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   1 użytkownik

×
×
  • Dodaj nową pozycję...