Skocz do zawartości

cham na drodze


GregorBa

Rekomendowane odpowiedzi

3 minuty temu, Szürkebarát napisał(a):

Nikt nie obiecywał, że będzie lekko, lekko już było. Jednak trzeba się STARAĆ.

 

Jeśli by się ktoś na @Neutrino33 uwiesił w galerii handlowej czy przy wejściu do tramwaju czy w restauracji ze swoimi lepkimi dłońmi to też @Neutrino33 zacytował by porzekadło o tygrysach?

 

Wtedy byłbym tygrysem :OO:

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Neutrino33 napisał(a):

 

Jak nie chcesz byc zjedzony przez tygrysy to nie wchodź do klatki z tygrysami. Nie mozna oczekiwać, że wszyscy będą mieli podobne do twojego podejście do samochodu. Rozumiem cię, drażni mnie również taka bezmyslność i nonszalancja...niemniej czasami zdarza się taka sytuacja, że wiatr wyrwie ci z ręki drzwi, źle ocenisz odległość...albo zaparkujesz tak blisko, że trudno wejść do samochodu nie dotykając dzwiami drugiego.

Nie mówię, żeby przeginać w drugą stronę, ale jakieś elementarne poszanowanie czyjejś własności jest wg mnie pewnym wyrazem kultury. A wiadomo - wypadki się zdarzają, ale niektórym rzadziej, niż innym. Jest to zazwyczaj efekt pewnych nawyków tzw. życia codziennego.

  • Zdrówko! 1
  • Lajk 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, przymar napisał(a):

Nie mówię, żeby przeginać w drugą stronę, ale jakieś elementarne poszanowanie czyjejś własności jest wg mnie pewnym wyrazem kultury. A wiadomo - wypadki się zdarzają, ale niektórym rzadziej, niż innym. Jest to zazwyczaj efekt pewnych nawyków tzw. życia codziennego.

Nie - nawyków życia codziennego, tylko - postępującej bylejakości. Życia codziennego.

  • Zdrówko! 1
  • Lajk 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może nie znacie tego dowcipu, który opowiadany (w oryginale po rosyjsku) w puencie zaleca starć się? Statek po długim rejsie dobija do nabrzeża, mewki z daleka prezentują wdzięki, kapitan z pierwszym na skrzydle mostku. I wskazując palcem mówi: " o, tą to bym... i tą i tą i tamte dwie też". Jego towarzysz  mówi "ależ panie kapitanie, czy to nie zbyt wiele dla pana? Pada odpowiedź: "trzeba się starać". W oryginale "nada striemit'sja", co jednak nie jest precyzyjnym tłumaczeniem "starać się".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, Szürkebarát napisał(a):

Może nie znacie tego dowcipu, który opowiadany (w oryginale po rosyjsku) w puencie zaleca starć się? Statek po długim rejsie dobija do nabrzeża, mewki z daleka prezentują wdzięki, kapitan z pierwszym na skrzydle mostku. I wskazując palcem mówi: " o, tą to bym... i tą i tą i tamte dwie też". Jego towarzysz  mówi "ależ panie kapitanie, czy to nie zbyt wiele dla pana? Pada odpowiedź: "trzeba się starać". W oryginale "nada striemit'sja", co jednak nie jest precyzyjnym tłumaczeniem "starać się".

 

Mnie ruscy jakoś nigdy nie bawili. Taka krew :angry:

W 2000 roku miałem ruskiego kapitana na ruskim statku, który domagał się komunikacji w swoim języku, więc opieprzyłem przy załodze jak psa, że to nie ZSRR, ten zagotował się, ale od tego dnia do końca remontu był już grzeczny. 

Rok temu na norweskim statku ruski chief officer fikał coś nt Ukrainy, więc po mojej skardze tego samego dnia armator odesłał kacapa do domu. 

 

Mam nadzieję, że obaj mnie pamiętają :D

 

P.S. Pewien statek, na którym w nadzorze jest pewien rusek, który dwa lata temu próbował mnie wykiwać, w tym roku pójdzie sobie szukać innej stoczni. Mam lepszych klientów. :dance:  

 

P.S.2 Dopóki ktoś nie zasłuży sobie na moją sympatię, każdy RED z automatu IS BAD.   

Edytowane przez Blixten
  • Super! 1
  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Pan Dziedzic napisał(a):

Nie no oczywiście, ja zawsze dla Ciebie jestem miły i w ogóle spoko jesteś gość.

:D

Pewnie trochę się teraz ze mnie nabijasz, ale co tam. 

Zobaczyć ten zaskoczony wyraz na tępych ruskich gębach gdy mówisz im gdzie jest ich miejsce jest bez... cen...ne. 

Przepraszam za politykę, zeszliśmy trochę z tematu ... :blush:

Edytowane przez Blixten
  • Super! 1
  • Zdrówko! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, przymar napisał(a):

Poszło w kierunku "cham na morzach i oceanach".

Z tego co pamiętam jak uczyłem się na sternika to na wodach nie ma chamów bo trzeba sobie na niej pomagać nawzajem bo jedynym chamem jest zbyt silny wiatr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Lipton napisał(a):

Myślałem, że jak będę jeździł z dzieckiem to będzie lepiej, bo będę mógł stawać na tych szerokich miejscach rodzinnych, no ale niestety, bardzo często, stają na nich kierowcy bez dzieci, bo przecież stają na 5 minut i dla tych z rodziną miejsc już nie ma...Nikt tego nie pilnuje, a nawet gdyby to i tak za bardzo nie można na to nic poradzić, bo to teren prywatny, więc nawet mandatu nie wystawią.

Sorry, ale te miejsca to też jest jakiś dziki wymysł, który powstał chyba tylko po to, żeby sklepy dodatkowo mogły podlizać się "wielodzietnym", jakby klienci którzy nie jeżdzą do głupiego Lidla z całą rodziną dwa pokolenia wstecz, byli jacyś gorsi. 

Może niech zrobią w takim razie także miejsca dla singli w fajnych autach? Bo dlaczego nie?

I jeszcze osobne dla elektrycznych (najlepiej otoczone fosą :D), osobne dla czerwonych, zielonych, srebrnych, czarnych, BMW, Skody itd, skoro ludzie nie mogą po prostu przyjechać i stanąć gdzie jest wolne, tylko muszą mieć dla siebie specjalne miejsca. No i muszą przyjeżdzać po bułki całą rodziną 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Turbo napisał(a):

Sorry, ale te miejsca to też jest jakiś dziki wymysł, który powstał chyba tylko po to, żeby sklepy dodatkowo mogły podlizać się "wielodzietnym", jakby klienci którzy nie jeżdzą do głupiego Lidla z całą rodziną dwa pokolenia wstecz, byli jacyś gorsi. 

Może niech zrobią w takim razie także miejsca dla singli w fajnych autach? Bo dlaczego nie?

I jeszcze osobne dla elektrycznych (najlepiej otoczone fosą :D), osobne dla czerwonych, zielonych, srebrnych, czarnych, BMW, Skody itd, skoro ludzie nie mogą po prostu przyjechać i stanąć gdzie jest wolne, tylko muszą mieć dla siebie specjalne miejsca. No i muszą przyjeżdzać po bułki całą rodziną 

Ale te miejsca oznaczone dużą rodziną to mają sens bo są szersze od zwykłych a dzieci nie maja instynktu kontroli drzwi przy otwieraniu. To właśnie po to by otworzyć drzwi na maksa i swobodnie zapiąć dzieciaka w foteliku nie przeciskając się pomiędzy autami.

  • Zdrówko! 1
  • Lajk 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ustaliliśmy wcześniej - wielu dorosłych też tego instynktu nie ma. W dobie wszechobecnej super-tolerancji i inkluzywności, dzielimy ludzi na dzietnych i bezdzietnych, jednym dając miejsca lepsze, innym gorsze. 

 

 

I tak, oczywiście że wyolbrzymiam, ale jest w tym trochę prawdy niestety. 

 

Nie ten temat, ale jako że mieszkam sam, robię zakupy dla siebie i dla psa, to często widzę straszny przechył w kierunku "rodzin", ignorujący chyba zupełnie obecne realia, szczególnie popadnemiczne - np. opakowania "rodzinne" różnych produktów - polecam taką wędlinę czy ser po paru dniach w lodówce, bo w pojedynkę nie da się tego przejeść, a często nie ma wersji mniejszej.  Może i większe = taniej, ale co z tego jak 2/3 pójdzie do śmieci.

Sorry za offtopic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Turbo napisał(a):

Jak ustaliliśmy wcześniej - wielu dorosłych też tego instynktu nie ma. W dobie wszechobecnej super-tolerancji i inkluzywności, dzielimy ludzi na dzietnych i bezdzietnych, jednym dając miejsca lepsze, innym gorsze. 

Nie wiem czy szersze miejsca wynikają z tego, że dziecko nie ma kontroli nad otwieraniem drzwi - śmiem w to wątpić, bo jak dziecko samo już wysiada to szersze miejsce specjalnie potrzebne nie jest (rodzic zazwyczaj powinien asystować dziecku). Natomiast z własnego doświadczenia mogę napisać, że do czasu aż dzieci same nie opanowały zapinania się w fotelikach, to takie miejsce to jest zbawienie, bo można bez stresu dzieciaka wsadzić i zapiąć. Na normalnym miejscu (szczególnie te pod C.H. Zakopianka projektowane na szerokość chyba pod Fiata 126p), skutkowało zawsze obijaniem innego auta lub nawet niemożnością wsadzenia fotelika (0-9kg) przez lekko uchylone drzwi. Więc nie, nie jest to wymysł dla wielodzietnych, bo Ci zazwyczaj mają z kim dzieciaka zostawić. Szersze miejsce to rozwiązanie problemu dla tych rodziców, co muszą dziecko zabrać ze sobą. 

I parking pod Lidlem, zazwyczaj obsługuje więcej sklepów niż samego Lidla. 

18 minut temu, Turbo napisał(a):

to często widzę straszny przechył w kierunku "rodzin", ignorujący chyba zupełnie obecne realia, szczególnie popadnemiczne - np. opakowania "rodzinne" różnych produktów - polecam taką wędlinę czy ser po paru dniach w lodówce, bo w pojedynkę nie da się tego przejeść, a często nie ma wersji mniejszej.

Są wędliny krojone w opakowaniach 250g (traktuję to jako te większe), jak i zwykłe 90g-100g. To samo jest z serem, od bodaj 150g do 1kg, I praktycznie są zawsze wszystkie rozmiary. Nie rozumiem problemu (a w sklepie jestem przynajmniej 2-3 razy w tygodniu).

  • Zdrówko! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W jednym są w innym nie ma, koło mnie są raczej te mniejsze wersje Lidla/Biedronki i tam jest wyraźny trend na produkty "rodzinne". Oczywiście są inne sklepy, inne produkty, można wsiąść w samochód i pojechać dalej albo kupować coś czego się nie lubi bo jest w małej paczce, albo wyrzucać połowę zawartości z większej. 

Nieważne - temat jest o chamstwie na drodze. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, Turbo napisał(a):

W jednym są w innym nie ma, koło mnie są raczej te mniejsze wersje Lidla/Biedronki i tam jest wyraźny trend na produkty "rodzinne". Oczywiście są inne sklepy, inne produkty, można wsiąść w samochód i pojechać dalej albo kupować coś czego się nie lubi bo jest w małej paczce, albo wyrzucać połowę zawartości z większej. 

Nieważne - temat jest o chamstwie na drodze. 

W moich okolicach każdy Lidl ma takie miejsca i każdy, kto ma małe dziecko, które trzeba włożyć do fotelika i zapiąć, wie jak ogromne jest to ułatwienie. A już z dzieckiem w nosidełku jest całkiem tragedia, bo włożenie go do auta na ciasnym parkingu jest praktycznie niemożliwe i takie miejsca to zbawienie. I wbrew pozorom nie są to miejsca dla rodzin wielodzietnych, tylko dla ludzi z dzieckiem w wieku, który wymaga pomocy rodzica przy wsiadaniu/wysiadaniu. Stąd więcej miejsca. 

  • Zdrówko! 1
  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Turbo napisał(a):

Sorry, ale te miejsca to też jest jakiś dziki wymysł, który powstał chyba tylko po to, żeby sklepy dodatkowo mogły podlizać się "wielodzietnym", jakby klienci którzy nie jeżdzą do głupiego Lidla z całą rodziną dwa pokolenia wstecz, byli jacyś gorsi. 

W zasadzie przedmówcy wszystko w tej kwestii już napisali. Prawda jest taka, że jakbyś musiał kiedyś będąc samemu w sklepie/u lekarza/u wujków itp. wyjąć dziecko w nosidełku z miejsc niewiele szerszych od samochodu, to zrozumiałbyś po co są te miejsca. A kobietom jest jeszcze trudniej, bo takie większy bobas razem z nosidełkiem swoje waży, a niewygodne to jest strasznie. Czasem zastanawiałem się czy mam dokleić się na centymetr do samochodu po lewej i wysiadać z prawej i tam wyjmować również dziecko, czy może wyjąć dziecko i odłożyć w foteliku na chodniku i dopiero wjechać na miejsce parkingowe:D A może wysiadać bagażnikiem z nosidełkiem w ręku:>

  • Haha 1
  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Neutrino33 napisał(a):

niemniej czasami zdarza się taka sytuacja, że wiatr wyrwie ci z ręki drzwi, źle ocenisz odległość...albo zaparkujesz tak blisko, że trudno wejść do samochodu nie dotykając dzwiami drugiego.

Ja takie coś rozumiem, ale jeśli ktoś po czymś takim nie powie choćby przepraszam, to trudno mi przejść obok tego do porządku dziennego. W mojej sytuacji obok Pani było puste miejsce dla inwalidów i przynajmniej jeszcze do niego pół metra wolnego miejsca zostawiła. Zamiast przykleić się na te 2 minuty do pustego miejsca dla inwalidów, to przykleiła się do mnie, posiedziała w aucie aż skończę z bankomatem i wsiądę do samochodu i wtedy postanowiła wysiąść zamiast poczekać aż odjadę. Walnęła drzwiami i nawet nie usłyszałem przepraszam, a od razu przystąpiła do ataku na mnie: jak to śmiem zwracać Jej uwagę, bo przecież nic się nie stało, bo to było lekko a do tego ja mam grata, a Ona Smarta...

 

21 godzin temu, Neutrino33 napisał(a):

Oczywiście, że Pani zachowała się nieładnie, nagannie wręcz ale ja jestem tez wybitnie uczulony na przesadną troskę o rzeczy materialne.

Ja wyniosłem z domu szacunek do czyjejś własności, nieważne czy to jest dom, płot, brama garażowa, klatka schodowa, kawałek chodnika, ogródka, czy samochód. Poza tym dla jednego pordzewiałe Tico będzie śmieciem i gruzem, a dla innego będzie miał wartość sentymentalną i czy to ma oznaczać, że ma tolerować, że ludzie będą w niego walić siatkami, koszykami z zakupami i drzwiami, bo świat już taki jest?:>

 

21 godzin temu, mattipk napisał(a):

Niedorzeczne w całej tej niemiłej historii, która cię spotkała jest to, że to właśnie ty, rozsądny i trzeźwo myślący człowiek musiałeś się powstrzymywać a tej Paniusi nie przemknęła żadna myśl a zamiast tego litania oszczerstw. Jak mnie spotykają takie sytuacje to też się powstrzymuję, albo robi to moja żona a ta druga strona nie ma nikogo przy boku, która powiedziała by jej: uspokój się i przeproś. Częściej jest też tak, że znajdzie się towarzysz, który dorzuci jeszcze swoje trzy grosze...

Zgadza się, najgorsze w tym wszystkim jest to, że w Jej przeświadczeniu po całej tej sytuacji nie ma na pewno za grosz refleksji i to ja jestem burak, cham itp. bo nic się nie stało, a ja śmiałem zwrócić Jej uwagę. Niestety myślenia takich ludzi nie zmienimy. Niemniej gdzieś musiałem się tym niemiłym doświadczeniem podzielić, więc padło na forum:>

  • Lajk 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze słowo o „przywilejach” parkingowych. Nigdy nie interpretowałem tego znaczka, jako oznaczenia miejsca dla rodziny wielodzietnej. Zawsze, jako oznaczenie miejsca dla kierowcy z dzieckiem.

Jest jeszcze jeden ważny aspekt wydzielania takich miejsc. Zawsze są blisko wejścia do sklepu, co ułatwia życie dziecku (jeżeli już chodzi) oraz kierowcy, który ma je pod opieką i, co ważniejsze, zwiększa bezpieczeństwo dziecka, które nie musi łazić po parkingu miedzy manewrującym samochodami. Zmniejsza też nieco stres pozostałych kierowców. 

Ergo: Nie mam z tym najmniejszego problemu. Nigdy nie korzystałem (nawet kiedy mój syn był mały), ale niech sobie będą takie miejsca. :)  

  • Zdrówko! 1
  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tzn żebyśmy mieli jasność - mnie to jakoś przesadnie nie dotyka, ostatecznie taki parking to jest (jak mniemam) własność sklepu i w ich interesie jest urządzić go tak, żeby odpowiadał jak największej grupie osób. Przyczepiłbym się może, czy takie dzielenie miejsc na rodzinne i nie-rodzinne jest chociażby zgodne z prawem i czy jakby ktoś się uparł i podpiął to pod jakąś dyskryminację, to nie zrobiło by się wesoło - ale bez przesady. Sam staje raczej gdzieś dalej niż bliżej wejścia, generalnie nie pcham się na przód, bo tam się zdarza najwięcej przykrych sytuacji, z wózkami sklepowymi, trzaskającymi drzwiami itp itd - ludzie którzy nie przeżyją przejścia 50m od auta do drzwi, albo musza stanąć pod witryną, żeby każdy wdział ich nowe X5 w leasingu, to często ci sami którzy nie szanują cudzej własności. 

Niemniej można się poczuć trochę dziwnie, jakby robienie dzieci było jedyną słuszną drogą przez życie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Lipton napisał(a):

Ja wyniosłem z domu szacunek do czyjejś własności, nieważne czy to jest dom, płot, brama garażowa, klatka schodowa, kawałek chodnika, ogródka, czy samochód. Poza tym dla jednego pordzewiałe Tico będzie śmieciem i gruzem, a dla innego będzie miał wartość sentymentalną i czy to ma oznaczać, że ma tolerować, że ludzie będą w niego walić siatkami, koszykami z zakupami i drzwiami, bo świat już taki jest?:>

O właśnie to jest te clou , z autopsji szkoda parkingowa pod biedronką.

Jakieś 3-4 lata temu zaparkowałem swojego gruza legacy II z schodzącym klarem na masce i porysowanym zderzakiem. Wróciwszy z zakupów podeszło do mnie małżeństwo gdy pakowałem zakupy do bagażnika i pytało się czy czekał na mnie delikwent który przydzwonił w moje auto cofając swoim. Ja zdziwiony bo nikogo nie widziałem przy swoim aucie po obejrzeniu dokładnym faktycznie nowe rysy na zderzaku, delikatnie wgnieciona maska i urwany zaczep spryskiwacza. Przekazali mi dane sprawcy który obiecał im poczekać na mnie a spierniczył. Sprawa zgłoszona na milicje która umorzyła śledztwo z powodu znikomych śladów uszkodzeń które prawdopodobnie były przed tą kolizja bo auto wyglądało w stanie opłakanym (milicja zrobiła zdjęcia jak przyjechali na zgłoszenie) a że schodzący klar ni jak się ma do wgniecenia maski oraz porysowany zderzak w po drugiej stronie od tej na parkingu to już ich nie interesowało.

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Lipton napisał(a):

Ja wyniosłem z domu szacunek do czyjejś własności, nieważne czy to jest dom, płot, brama garażowa, klatka schodowa, kawałek chodnika, ogródka, czy samochód. Poza tym dla jednego pordzewiałe Tico będzie śmieciem i gruzem, a dla innego będzie miał wartość sentymentalną i czy to ma oznaczać, że ma tolerować, że ludzie będą w niego walić siatkami, koszykami z zakupami i drzwiami, bo świat już taki jest?:>

 

 

Ja też, a życie mnie nauczyło, że przesadna troska o rzeczy materialne prowadzi do frsutracji i chyba się zgodzisz bo to co opisałeś jest dokładnym tego przykładem.

...no ale jak ktoś z całym impetem wali tak, że już nie tylko lakier, ale iskry sie sypia to ręka sama zaciska się na rękojeści :evil2:

 

5 godzin temu, chojny napisał(a):

Asy z Poznania już były? 

 

@BaRy...? :mrgreen:

 

 

Doskonały moment by przy przyjaciele Smith&Wesson sprawili, że pan z problemami psychicznymi na motorze juz nie będzie miał czego leczyc. :faja: 

Edytowane przez Neutrino33
  • Zdrówko! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Neutrino33 napisał(a):

Ja też, a życie mnie nauczyło, że przesadna troska o rzeczy materialne prowadzi do frsutracji i chyba się zgodzisz bo to co opisałeś jest dokładnym tego przykładem.

Po części się z Tobą zgadzam, ale kontekst jest bardzo ważny: Nie frustrowałbym się, gdyby powiedziała: "przepraszam, ale ze mnie niezdara", bo nie tyle mnie sfrustrowała troska o rzecz materialną, co reakcja tej kobiety jak zwróciłem Jej uwagę:>

Zimą pewna Pani wjechała mi w tył na światłach. Był straszny lód i nie dała rady się zatrzymać. Połamała sobie grilla (całkiem nowy bodajże Hyundai Tucson to był), a u mnie tak naprawdę ciężko było coś zauważyć (może lekka ryska), bo już praktycznie wyhamowała przed uderzeniem. Przepraszała już wysiadając z auta zanim jeszcze zjechaliśmy na bok. Wyraźnie przejęła się najpierw tym czy u mnie coś uszkodziła, zanim obejrzeliśmy Jej samochód. Popatrzyłem, że w środku siedzi dwójka przerażonych dzieci i życzyłem Jej miłego dnia i większej uwagi, bo jest naprawdę ślisko. Daleko mi zatem do przesadnej troski o rzeczy materialne, bo ważniejszy jest dla mnie spokój i uczciwość względem drugiego człowieka. Niemniej pewnie, gdyby ta Pani wyskoczyła do mnie z tekstem, że mogłem podjechać bliżej do przodu, albo że nic się przecież nie stało itp. to bym spisywał oświadczenie choćby dla tej małej ryski na zderzaku.

Edytowane przez Lipton
  • Super! 3
  • Zdrówko! 2
  • Lajk 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...