Skocz do zawartości

Mogłaś moją być KRYZYSOWĄ narzeczoną...


Korton

Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, ESP napisał:

Uwielbiam jak faceci z prawej strony wypowiadają się o sprawach o których nie mają pojęcia.

Za to Ty masz :D

 

Takie argumenty to chyba w szkole podstawowej były (nie pamiętam już) ale żeby dorosły facet....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, dako napisał:

Ale my rozmawiamy o przemianach społecznych ostatniej dekady, no może dwóch.

I co się w tych ostatnich dwóch dekadach stało? :facepalm:

  

16 godzin temu, subleo napisał:

 

1039902563_Screenshotfrom2022-07-1022-11-01.thumb.png.707ad50ac0f85456f71f9382a5103fd2.png

 

Edytowane przez BelegUS
  • Super! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W 1990 to telefonii komórkowej w PL w ogóle nie było (dzietność 1.98). W latach 2000 posiadanie telefonu komórkowego to była rzadkość, a wśród młodych to wielka rzadkość (dzietność 1.36).

 

Na marginesie, wtedy telefony wyglądały tak. 1999 rok Ericsson wprowadza T28s. Pamiętam, że miał rozpoznawanie głosowe z zamkniętego słownika. Ale się mylił na potęgę ;) 

 

Ericsson T28 - Wikipedia

Edytowane przez subleo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, dako napisał:

Skoreluj sobie fakt posiadania telewizji kablowej albo jeszcze lepiej telefonu komórkowego.

2.0 ->1.4, aż nadto widoczne.

A jak mam sobie skorelować 1.36 w 2000 skoro chcesz dyskutować tylko o ostatniej, no może ostatnich dwóch dekadach? Przypominam że mamy 2022...

  • Super! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, dako napisał:

Skoreluj sobie fakt posiadania telewizji kablowej albo jeszcze lepiej telefonu komórkowego.

2.0 ->1.4, aż nadto widoczne.

1. Chciałeś rozmawiać o ostatnich 10-20 latach, nie przeszło 30.

2. Wygooglaj sobie co to jest "echo wyżu demograficznego" i pogłówkuj trochę co to oznacza w kontekście wyżu demograficznego lat 70.

3. Sprawdź co się ekonomicznie i transformacyjnie działo w Polsce począwszy od 1989.

 

Ale telewizja kablowa i telefon komórkowy jako przyczyna spadku dzietności to, nie ukrywam, chyba jeden z lepszych dowcipów jakie dzisiaj przeczytałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W latach 2000 posiadanie telefonu komórkowego to była rzadkość, a wśród młodych to wielka rzadkość (dzietność 1.36).

 

No to chyba byłem w tej "rzadkości" . ;)

To był żart ale jak widać nie zrozumiałeś clue tematu.

 

To nie ja przytaczam dane z lat 50-tych XX wieku jako przykład, problem pojawił się dużo, dużo później.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, BelegUS napisał:

2. Wygooglaj sobie co to jest "echo wyżu demograficznego" i pogłówkuj trochę co to oznacza w kontekście wyżu demograficznego lat 70.

 

Takim co muszą to googlować, to pisałem prace za kasę. Niestety muszę Ciebie rozczarować  - bo każdy ma swojego konika, nie tędy droga ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, dako napisał:

W kwestii dzietności,  dam jeszcze ciekawy przykład.

 

Alaska, współczynnik dzietności, 2.17. Klimat nie do końca przyjazny.

Większość mieszkańców to biali, 92% ma co najmniej średnie.

Opieka medyczna - płatna ale wysoki poziom, brak urlopu macierzyńskiego, pracują najdłużej i najwięcej ze wszystkich.

Najwyższa stopa bezrobocia.

Aborcja na legalu.

Można?

 

Ja bym dołożył jeszcze noc polarną...

 

  • Super! 1
  • Dzięki! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, dako napisał:

 

Takim co muszą to googlować, to pisałem prace za kasę. Niestety muszę Ciebie rozczarować  - bo każdy ma swojego konika, nie tędy droga ;)

 

I jakiś nauczyciel (bo mam nadzieję że nie wykładowca akademicki) wystawiał coś innego niż lufę za dyrdymały o tym, że na spadek dzietności miał wpływ telewizor, telefon komórkowy i Tinder?

 

I dziwić się, że potem idą wbity na polską edukację...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty chyba jesteś jakimś Hanysem, bo nie rozumiesz prostego zdania.

Tamten ekspert przytoczył dane śmiertelności noworodków z lat 50-tych, spadek dzietności nastąpił  na początku lat 90-tych,( ni bata żadne echo to tak na marginesie).

Więc równie dobrze mógłbym napisać, że spożycie herbaty granulowanej - przytoczyłbyś swoje argumenty za tą z sri lanki. Teraz zrozumiał?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, dako napisał:

Ty chyba jesteś jakimś Hanysem, bo nie rozumiesz prostego zdania.

Tamten ekspert przytoczył dane śmiertelności noworodków z lat 50-tych, spadek dzietności nastąpił  na początku lat 90-tych,( ni bata żadne echo to tak na marginesie).

Więc równie dobrze mógłbym napisać, że spożycie herbaty granulowanej - przytoczyłbyś swoje argumenty za tą z sri lanki. Teraz zrozumiał?

 

 

A Ty po prostu średnio kumaty, skoro bajdurzysz o spadku dzietności "w ostatnich dziesięciu, może dwudziestu latach", jak wytknie Ci się brak takowego spadku to pokazujesz na dane z wczesnych lat 90 co nawet nie pasuje do Twojej tezy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak znajdziesz sobie mojego posta, w tym wątku bodajże, o dzietności polek na emigracji i połączysz fakty, to być może, jeśli matka natura pozwoli, dojdziesz do dość ciekawych wniosków.

Naprowadzać nie zamierzam, bo i po co.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, dako napisał:

Ty chyba jesteś jakimś Hanysem, bo nie rozumiesz prostego zdania.

Tamten ekspert przytoczył dane śmiertelności noworodków z lat 50-tych

 

Jakbys zwrócił uwagę na jaki post odpowiadałem to może byś lepiej zrozumiał czego dotyczył. No chyba że Ty się urodziłeś w latach 90. Do tego wysoka smiertelność noworodków też nie zniknęła nagle, a obecny poziom osiągnęła w latach 90. Ale jak widać niektórym trzeba dodawać disclaimer... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, pumex1 napisał:

Zadam Ci bardzo proste pytanie - założenie mojej firmy to "be 70% billable" .Czyli za 70% mojego czasu pracy mam wystawić fakturę, a 30% to kawka, pogaduszki, wiszenie na korpopogaduszkach, prezentacjach, kursach języka. Lub zwyczajnie mogę sobie pospać dłużej.

I teraz. 70% z 40 = 28h. Tyle muszę rozliczyć na fakturze. 4 h zostają mi na sponsorowane "nicnierobienie". I teraz - mam siedzieć 40h bo tak? Bo to obowiązkowa i przepisowa głupota ?

Dalsze funkcjonowanie w świecie "mam biurko, okienko na poczcie = mam pracę" to naprawdę humbug. Czy osoba opłacana bogato za swoją wiedzę ma być niewolnikiem przywiązanym do pierdzenia w stołek? Obawiam się, że niestety żyjesz w XIX wiecznym systemie stania przy maszynie obsługiwanej manualnie. 

Część wysoko specjalistycznych zawodów można spokojnie uwolnić od kajdanów, a część może zwyczajnie przestawić się na inny tryb pracy. Nie róbmy z naszego życia koszmaru współczesnych niewolników. I mówię to jako osoba 50+ pisząca właśnie z biura domowego. Spałem dzisiaj do 10,00 - popracuję sobie może do 20.00. A może nie. Może wstanę jutro o 5.00 i dokończę. Mam zadanie do wykonania - za które firma wystawi fakturę - a nie za to, że pierdzę od 8.00-16.00  w stołek.  

Niestety nie zrozumieliśmy się.

Nadal uważam że proponowany ustawowo 4 dniowy tydzień pracy to chory pomysł godny czerwonych z partii Razem. Dziwi mnie ze wyszedł z ust człowieka który uchodził za liberała.  Nie widzę żadnego powodu, żeby państwo narzucało firmom czy pracownikom, ile czasu należy pracować. Powinny być firmy, w których pracuje się trzy dni w tygodniu, cztery, pięć i sześć. W każdej branży i w każdym zawodzie jest różna specyfika pracy. I tak jak pisałem to rynek zdecyduje, nie żaden pieprz... polityk, który nigdy nie był na swoim. 

 

Znam ludzi pracujących po jeden dzień w tygodniu i zarabiających duże pieniądze, znam takich, którzy za grosze harują po 6 dni w tygodniu.

Nie ma żadnego powodu, żeby państwo narzucało wszystkim ten sam czas i sposób pracy. I w tym chyba się zgadzamy. 

 

  • Lajk 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, BelegUS napisał:

 

I jakiś nauczyciel (bo mam nadzieję że nie wykładowca akademicki) wystawiał coś innego niż lufę za dyrdymały o tym, że na spadek dzietności miał wpływ telewizor, telefon komórkowy i Tinder?

 

I dziwić się, że potem idą wbity na polską edukację...

Tinder oczywiście że ma i to poważny wkład przynajmniej w mniejszą ilość stałych poważnych zwiazków, na ile to przełoży się na dzietnosć - to zobaczymy, ale na pewno będzie miało to wpływ negatywny.

Pośrednio jest to nawet napisane w artykule z Rzeczypospolitej do którego link wklei ESP na poprzedniej stronie (ciekawy i wartościowy, choć z niektórymi jego tezami można polemizować). Zmiany kulturowe i społeczne spowodowały zmniejszającą się dzietnosc. A tinder to własnie objaw tych zmian kulturowych. Więc nie mozna zaprzeczyc, że tinder nie ma nic do tego, bo ma i to dużo.

Kiedyś kobiety szukały (i szybko znajdowały) męża w swojej okolicy, w swojej wsi, zakładzie pracy, najblizszym otoczeniu. Taką sytuację mielismy do 1990 roku, stąd m.in. wysoka dzietność, młody wiek wychodzenia za mąż, wczesne ciąże itp.

 

Potem, w latach 90-tych i później ruszył boom edukacyjny (95% studiów kończonych przez kobiety to płatne, wieczorowe i zaoczne badziewie, ale nie o tym tu mowa) i wielki ruch ze wsi do miast. Kobiety chcą inny typ faceta niz kiedys. Nie szukają tylko w swoim otoczeniu, bo pojawiły się media społecznosciowe. Potem SYMPATIA i uwaga TINDER. One umożliwiają spotkanie się osobom z róznych swiatów, które w realnym świecie raczej nigdy by sie nie spotkały. Kobiety zgodnie z zasada hipergamii szukają dużo powyzej swoich mozliwosci. Kiedyś kobieta umownie 4/10 wychodziła za mąż za faceta 4/10 , kobieta 5 za faceta 5 i tak dalej. To było normalne. Dlatego było dużo trwałych zwiazków, wiecej ciąż.

Ludzie nie szukali nie wiadomo czego i wiazali się na lata, czesto na całe życie.

Od zmian społecznych i kulturowych które wystapiły po roku 2000/2005, a coraz ostrzej zaistniały po 2010  każda kobieta nawet 2/10 i 3/10 pragnie faceta conajmniej 8/10. Popkultura wmówiła im że to mozliwe. Społeczeństwo , media, podpowiadaja ze to możliwe. Tinder daje nadzieje ze to mozliwe. Bo czasem rzeczywiscie sie zdarza. Tym samym tinder jest narzędziem które W PEWIEN SPOSÓB, trudny do policzenia, ale jednak zmniejsza dzietność.  Zresztą sam tinder jest tylko narzedziem, więc czy narzedzie jest winne? Winna jest kobieca natura i kultura która pozwala na takie zachowania jakie duża część kobiet prezentuje. Tinder to tylko narzedzie. Było zapotrzebowanie na takie coś, to się pojawiło, Znak czasów.

 

Faceci w tym wszystkim też nie są bez winy. To trzeba stwierdzić i na tym polu jest dużo do zrobienia. Sam kiedyś byłem białorycerzem i miękką fają jak chodzi o kontakty męsko-damskie. Nie miałem dobrych wzorców. Dużą cenę przyszło mi za to zapłacic - i w wymiarze finansowym i w wymiarze psychologiczno-życiowym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Szürkebarát napisał:

ceny ropy

Ropa trochę potaniała, ale teraz dolar bardzo wysoko względem złotówki- dzisiaj był pogrom.. Może przez zakaz tranzytu do kalingradu i w konsekwencji widmo odcięcia gazu przez nord stream I. Przerwy już są.
Nieciekawie to wszystko wygląda, jest impas, nie wiadomo co to będzie.

Albo to przez spekulacje, prezes chyba też tak powiedział, że zbliżamy się do końca podwyżek stóp procentowych.

Edytowane przez leto
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...