Skocz do zawartości

Gdzie jest granica "nie jedzie" ?


Amstaff23

Rekomendowane odpowiedzi

 

wszystko wolnossące z dużym balastem na pokładzie nie jedzie... bez balastu jedzie, ale słabo ;)

Od kiedy kolega przewiozl mnie wybebeszonym civic'em zelazkiem VTI to zadne cywilne auto juz dla mnie nie jedzie. I chodzi mi tu glownie o doznania ( dzwiek silnika, glosnosc, wbijanie w fotel) Bo co z tego ze np taki 280 konny superb jest szybszy skoro tego nie czuc w tym samochodzie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę że to prawie zawsze będzie subiektywne. Obiektywnie można to powiedzieć o autach naprawdę słabych, powiedzmy poniżej 80 KM - choć nawet i tu zależy od punktu odniesienia (typu przesiadka z Malucha na jakiegoś potwora 50 KM). Chociaż chyba lepszym wyznacznikiem będzie nie sama moc, a stosunek do masy.

Dla mnie moje Legacy 125 KM od samego początku nie jechało, po przesiadce z Primery 140 KM (niby niewielka różnica, ale 4x4 też robi swoje i różnicę naprawdę czuć). Jadąc samemu ma trochę tej dynamiki że w mieście ujdzie, na trasie już gorzej. Zapakowany z całą rodziną muszę pogodzić się z tym że wyprzedzanie wchodzi w grę tylko w naprawdę bezpiecznych warunkach. Inna sprawa, że jak tylko pojawia się trochę zakrętów to i tak jestem w stanie do celu dojechać szybciej niż Primerą :)

Co jakiś czas mam wątpliwą przyjemność przejechać się Fiestą brata (60 KM) i Mercem A-klasą siostry (82 KM). Te samochody dla mnie nie jadą w żadnych warunkach. Po powrocie do Subaru, przez jakiś czas moje auto jednak jedzie :)

Edytowane przez nrb
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Ostatnio w dziale K/S pojawił się GTR i znalazł się ktoś, dla którego to "nie jedzie" :mrgreen:

 

Między innymi dlatego zacząłem się zastanawiać, gdzie jest ta granica :)

Każdy ma swoją i dla jednego to 200KM dla drugiego 1000KM. A jak ktoś lata na moto to 90% aut nie jedzie, bo pierwsza lepsza sportowa sześcsetka rozpędza się w granicach 3,5s do setki, nie mówiąc nawet o litrach, a to już pułap superaut.

No właśnie nie wiem, czy to można tak wprost odnosić. Dla mnie to jednak dwie zupełnie inne rzeczy i inne doznania.

Tak jak napisałem, dla mnie Forek mimo wszystko jechał, nawet mimo tego, że mam moto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam 260 w ep 3 CTR przy malej wadze i jedzie :) i to naprawde dobrze :)

Mam prelude 260KM, waży podobnie jak EP3, właśnie ją robię na ok. 400KM bo.... nie jedzie :) Edytowane przez skwaro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serwisując u Edwina swojego WRX-a czasem musiałem go zostawić na 1 lub dwa dni. Jako że mieszkam w KRK dostawałem auto zastępcze czyli Citroen C1.

Wtedy dopiero czułem co to znaczy że coś "nie jedzie" :biglol:

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie przekonuje koncepcja reakcji na gaz zaprezentowana przez Izotom i TJ. Raz w życiu miałem diesla przez ok. 3 lata. Przyzwyczaiłem się do tego, jak on jedzie po wciśnięciu gazu przy 60 km/h. To była mazda6. Potem kupiłem następną, tylko z silnikiem benzynowym wolnossącym. Wyjechałem z salonu, wcisnąłem gaz na 4 przy 60 i..... myślałem, że się poryczę, tak bardzo nie jechała. A jak się już przyzwyczaiłem i redukowałem na 2 to jednak jechała.

A poza tym, to każdy mi przestaje jechać, jak już nim długo jeżdżę. Sposobem na te odczucia są w moim przypadku przesiadki od czasu do czasu.

:)

Niezależnie od wszystkiego uważam, że 300 konne STI jedzie zawsze ;).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Chyba dobrym przykladem jest Levorg, przy ktorym odnosze wrazenie, ze nawet tryb "inteligent" jest tak zaprogramowany, ze kazde wcisniecie pedalu gazu nagradzane jest zwawym przyspieszeniem.

Miałam inne odczucia ostatnio w Kielcach, ale może skrzynia była ustawiona w tryb "slow" :mrgreen: ... przyznaję się, nie zwróciłam uwagi ;)

 

 

Nie mowie o maksymalnym przyspieszeniu :) Ja mialem na mysli jazde po miescie badz w trasie i zwykle uzywanie prawego pedalu, na ktore on reagowal bardzo chetnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja chciałem pokazać rodzicom nowy nabytek żony tzn. Nissana Micrę 1.2 benzyna 85 km. Z Gdańska do Bornego Sulinowa 200 km 2 osoby dorosłe + syn 9 lat. Czy możecie sobie wyobrazić (w odniesieniu do Outbacka H6) jak to nie jechało???? :biglol:   

ja miałem bardzo podobnie gdy miałem zastepczy seata ibize.

 

To auto nie jechało wogole ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To i ja dorzucę swoje 3 grosze.

Otóż, uważam że:

- w ruchu ulicznym mając auto wielkości imprezy czy legacy (ok.1500kg masy) wystarczająca jest moc na poziomie 300KM. Tyle mam w Legacy GT i niemal nie zdarzają się akcje "że brakło". Oczywiście w Avalanche'u 290-konny motor jest za słaby i auto nie jedzie  :P .

Mając Subaru na poziomie 200-250KM, niestety brakuje kropki nad i. A dużo ponad 300 jest oczywiście znacznie fajniejsze i jedzie lepiej, ale koszty zaczynają rosnąć wykładniczo - a koszty w dupowozie to niestety istotny aspekt.

Więc reasumując - moim zdaniem - wszystko co ma mniej niż 6 sek do 100km/h - w ruchu drogowym - jedzie.

 

- w sporcie - tu zależności jest więcej, z czego najważniejsza jest masa, zawieszenie, opony i heble - w tej kolejności. Dopiero na końcu moc. Jak dla mnie jedzie:

350KM+ i masa poniżej 1200kg. A na końcu i tak się liczy albo czas okrążenia, albo czas pokonania OS-u. I czasem auto nie robi wrażenia "że jedzie", wręcz nic się nie dzieje wynik sam się robi  :puchar: .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak piszą przedmówcy-reakcja na gaz i chęć wspinania się na obroty powodują uczucie ''że jedzie'' Miałem okazje jechać w ten sam dzień mazdą RX7 FC turbo 200hp i BMW e36c 4.0 V8 zrobionym na ponad 350hp i mazda zdecydowanie lepsze wrażenie robiła.Kilka dni póżniej na zlocie zostałem przewieziony 323f BG 1.8 128 hp wydmuszką na ćwiarę i to dopiro był ogień.Póżniej wsiadłem do opla speedstera 2.2 140 hp i na OeSie myślałem że lecę xwingiem ;-) Na koniec 323fBG 1.8T 400hp totalna wydmuszka zmieniła moje postrzeganie ''jedzie'' o 360' 

Za to na drodze jadąc z Mariusem sti GC bardzo fajnie się wyprzedzało.

Dlatego uważam że wszystko zależy od sytuacji i przeznaczenia auta.Jeśli chodzi o zwykłe auto do użytku na codzień to najlepsze wrażenie robiło na mnie 2.5 V6 mazdy które przyspiesza równomiernie w całym zakresie ob plus malutki kop po otwarciu vrisów,a wspinanie sie do odcinki wyrażnie ten silnik lubi a nie męczy się.BTW jak zaczynała mi GC wolnossak 'nie jechać'' to pożyczałem corse 1.0 od Żony na jeden dzień i już subaru znów zaczynało ''jechać'' ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ja mam 260 w ep 3 CTR przy malej wadze i jedzie :) i to naprawde dobrze :)

ale to nie jest seryjne auto tylko frank a one rzadza sie innymi prawami ;)

 

Oj rządzą i mają fajną odcinę :) N/A w Hondzie wymiata we Franku oczywiście. Mam nadzieję że na przyszły rok uda się 300 zrobić w N/A ! 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy coś jedzie, czy nie jedzie zależy - moim zdaniem - od okoliczności..... Ten sam pojazd w ruchu miejskim inaczej jedzie niż na Nurburgringu. Zaś na odczucia za wyjątkiem mocy składa się wiele czynników (waga, wysokość, szerokość, opory, zawieszenie, itp.) Co innego postawić pytanie :"ile mocy sprawi że będziesz mógł mieć krótkiego siusiaka"? Przy okazji przypominam że jechanie to moment obrotowy a kunie to vmax :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam GT 95 i tylko nim wszędzie jeżdżę (35 tys km rocznie) i nie jechało (plecy tego nie czuły)... padł silnik i na czas remontu dostałem Renault Kangoo 1,4 70km :D i to w ogóle nie jechało a reakcją na dodanie gazu był wzrost decybeli wydawanych z silnika ;) Po remoncie docieram GT i ono jedzie od każdego muśnięcia gazu na podciśnieniu :yahoo: Także tzw. dupohamownia jest odnośnikiem jedzie/nie jedzie. Kwestia przyzwyczajenia ciała na przeciążenia. A taki seryjny GT bardzo jedzie jednak :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy coś jedzie, czy nie jedzie zależy - moim zdaniem - od okoliczności..... Ten sam pojazd w ruchu miejskim inaczej jedzie niż na Nurburgringu. Zaś na odczucia za wyjątkiem mocy składa się wiele czynników (waga, wysokość, szerokość, opory, zawieszenie, itp.) Co innego postawić pytanie :"ile mocy sprawi że będziesz mógł mieć krótkiego siusiaka"? Przy okazji przypominam że jechanie to moment obrotowy a kunie to vmax :P

To wszystko jasne. Tylko pytanie jest troszkę inne - przychodzi dajmy na to taki GTR, który te wszystkie parametry ma dość dobre ;)

I nagle wpada ktoś, kto twierdzi, że ten samochód nie jedzie :) i tak się zastanawiam, czy jest to kwestia jego przebogatych doświadczeń, czy może poprzewracaniasięwdupie, czy może ten samochód (przynajmniej jemu) naprawdę nie jedzie? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś w bardzo krótkim odstępie czasu miałem okazję być pasażerem dwóch zupełnie różnych aut: Punto HGT w rajdowej specyfikacji, golas, klatka, kubły, silnik seria 1.8 (131 KM, i tyle pewnie miał, bo seryjne miały straty, a tu był porobiony wydech, więc pewnie się wyzerowało) a chwile potem - Audi RS5. 

I wiecie co? Audi nie jechało. Nawet jak kierowca ruszył z procedury, grzaliśmy chwilę ponad 230 km/h... nie było czuć w ogóle tej mocy. W Punto było głośno, twardo i każde dodanie gazu powodowało cudowne wrażenie. A jak zaczęły się zakręty, nawroty... 

 

Więc uważam, że "nie jechanie" to nie tylko kwestia mocy. Zawsze się śmiałem, że moje byłe już Seicento jedzie jak szalone i nawet się zbiera... dopóki na pasie obok nie ma innego auta. Wtedy perspektywa się nieco zmienia...

Edytowane przez Jachu93
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam starego nissana patrola z starym klekotem pod maską. Myślę że jest wzorem dla "nie jedzie" ;) Wszystko inne na drodze jest od niego szybsze. Jak targam nim lawetę to nawet TIR'y mnie wyprzedzają :P

Dzięki temu reszta domowej floty "jedzie" :)

 

 

Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

wszystko wolnossące z dużym balastem na pokładzie nie jedzie... bez balastu jedzie, ale słabo ;)

Od kiedy kolega przewiozl mnie wybebeszonym civic'em zelazkiem VTI to zadne cywilne auto juz dla mnie nie jedzie. I chodzi mi tu glownie o doznania ( dzwiek silnika, glosnosc, wbijanie w fotel) Bo co z tego ze np taki 280 konny superb jest szybszy skoro tego nie czuc w tym samochodzie

 

 

Dokładnie, rozchodzi się o doznania, bo to "nie jedzie" czy "ale jedzie" to subiektywna ocena na podstawie przeciążeń, hałasu i ogólnie percepcji.

 

Moje RS6 naprawdę jechało, ale z tą samą mocą wybebeszony driftowóz z rycząco syczącą turbiną, walącym ogniem wydechem, itd robił dużo większe wrażenie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wszystko jest kwestią postrzegania - co czyje dupohamownia. oczywiście są sytuacje mniej i bardziej miarodajne np. pusta prosta vs. wyprzedzanie rzeczonego TIRa. I właśnie dlatego po pierwszym sezonie motocyklowym odstawiłem rower do szopy i już na niego nie wsiadłem. jadąc z wiatrem w twarzy różnica była nie do pogodzenia. Rower stracił sens i przestał przynosic frajdę.

Jeżdżąc autem staram się za mocno nie kozaczyć bo jeżdżę głównie w mieście więc po co kozaczyć. Na autostradzie, którą dojeżdżam codziennie dmuchnięcie 180km/h 140konnym dyszlem nie jest żadnym wyczynem i  zasadniczo o niczym nie mówi (chyba że sie łapię z jakims Prosiakiem z jazdy próbnej z Porshe Połczyńska - "wtedy nie jedzie"). Także nie mam nawet przełożenia na Legaca, który jest odelżony i ma parę koników więcej niż miał kiedyś. Po prostu Jade na tor a jak wracam to nawet nie chce się deptać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...