Skocz do zawartości

Polska język, trudna język! Polecam!!!


michal

Rekomendowane odpowiedzi

Taaaak mnie zabija szczerze powiedziawszy!!!

Taaak? ;)

Ja dosłownie (dosłownie!) nerwów dostaje i drgawek od tych taak. I nie wiem dlaczego poza Warszawą tak tego mało, a w Warszawie prawie każdy ma tę manierę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no wlasnie taki to juz dezajn.
Taka, moda, taaak (?), chcemy być światowi, taaak(?), tylko nie wiem o co z tym "taaak" chodzi, a jak jestem w Warszawie, taaak (?), to nerwy mnie biorą, taaak (?), jak słyszę to "taaak", a im ich więcej, tym bardziej uczona musi być wypowiedź, taaak(?). Jakieś zagłębie "taaak-ów" :)

 

pierwsze slysze szczerze mowiac..

 

Czy denerwuje Was, jezeli uzytkownicy (m.in ja) nie uzywaja znakow diakrytycznych?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie dżaźnią dwie rzeczy.

- kiedy rozmówca odpowiada na każde pytanie; "dokładnie", zamiast "tak", "owszem", itp.

- i to dziwne seplenienie nastolatek, a teraz też i młodych kobiet, i o zgrozo, chłopaków. Zamiast "cześć" słyszymy "cesc", zamiast "szczęście" mówią scęscje'. Trudno to oddać w piśmie, ale chyba wszyscy to słyszeliśmy.

Wydaje mi się jednak, że to walka z wiatrakami. Jak się posłucha jakie formy wymowy były modne od przedwojnia..... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie dżaźnią dwie rzeczy.

- kiedy rozmówca odpowiada na każde pytanie; "dokładnie", zamiast "tak", "owszem", itp.

- i to dziwne seplenienie nastolatek, a teraz też i młodych kobiet, i o zgrozo, chłopaków. Zamiast "cześć" słyszymy "cesc", zamiast "szczęście" mówią scęscje'. Trudno to oddać w piśmie, ale chyba wszyscy to słyszeliśmy.

Wydaje mi się jednak, że to walka z wiatrakami. Jak się posłucha jakie formy wymowy były modne od przedwojnia..... :)

 

Dokladnie... :biglol:. Tez zauwazylem to seplenienie, i na poczatku przypisywalem to nieprawidlowemu zgryzowi, jako ze tak to wygladalo u kolezanki zony... ale nie mam takiego kontaktu z Polakami na codzien wiec nie wiedzialem ze to powszechne zjawisko... Faktycznie ze wymowa jezyka polskiego przeszla powazne zmiany po wojnie (wymordowanie inteligencji, wymieszanie sie ludnosci z roznych rejonow Polski przedwojennej itp) no i dalej przechodzi te zmiany. W sumie to samo jest w angielskim, choc wymowa po angelsku znamionuje jednoznacznie pochodzenie i poziom edukacyjny osoby wypowiadajacej sie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Orłem z j. polskiego nigdy nie byłem, akcenty dla mnie czarna magia (nie czuję tego, nie słyszę, nie potrafię powtórzyć) - wierzę, że za bardzo nie kaleczę ;) Ale do szewskiej pasji ostatnio doprowadza mnie jakaś idiotyczna maniera braku odmiany imion i nazwisk, ostatnio rzecz to wręcz nagminna. Moja reakcja jest obecnie taka, że jak dzwoni uprzejma pani/uprzyjmy pan z jakiejś instytucji i nie potrafi poprawnie odmienić imienia i nazwiska to po prostu odpowiadam, że nie znam takiej osoby i się rozłączam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie natomiast drażni język korporacyjny. Pracuje w międzynarodowej firmie gdzie język angielski jest językiem stosowanym. Niesty rozmowy między Polakami wyglądają mniej więcej tak:

"Cześć! Trzeba zrobić risercz najlepiej przed brifingiem u naszego heda junitu, tylko to ma byc asap. Si ju" :)

 

 

Wysłane z mojego iPhone przez Tapatalk

Edytowane przez jathek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem Wam że sam swego czasu pracowałem w korpo komputerowej niemieckojęzycznej i jakbym miał te wszystkie treminy na polski przekładać, to dogadanie się ze współpracownikiem mało że zajęłoby 2x tyle czasu to jeszcze jeden by nie zrozumiał drugiego, a żeby wskazówki zastosować musiałby natychmiast spowrotem to na niemiecki przerzucać i błędy od razu razy cztery w komunikacji. Trza sie przyzwyczaić że różne zawody, regiony  i subkultury tworzą swoje własne sposoby porozumiewania się. Wszak język jest żywym organizmem i ciągle ewoluuje, przystosowuje się do warunków lokalnych. Nie ma na co tu się wkurzać tylko jak się w jakąś nową grupę wejść chce to trzeba się neistety nowych kodów porozumiewania naumieć. Nasza "jedyna właściwa poprawna polszczyzna" powstała w identyczny sposób.

Edytowane przez eurojanek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oo dokładnie słowo " taaak" po każdym zdaniu, a nawet w trakcie doprowadza do szału :biglol:  Kiedyś było " nieeee ? " albo " co nieeee ? a teraz taaaak ..... :blink: 

Ja z racji pracy dużo korzystam z gg i innych komunikatorów i gdy tłumaczę komuś coś, a on mi odpisuje : "tak, rozumie"  - to mam zawsze szczerą i niekłamaną ochotę odpisać : ja rozumiem, ty rozumiesz , my rozumiemy  :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

no wlasnie taki to juz dezajn.

Taka, moda, taaak (?), chcemy być światowi, taaak(?), tylko nie wiem o co z tym "taaak" chodzi, a jak jestem w Warszawie, taaak (?), to nerwy mnie biorą, taaak (?), jak słyszę to "taaak", a im ich więcej, tym bardziej uczona musi być wypowiedź, taaak(?). Jakieś zagłębie "taaak-ów" :)

 

 

W czasie rozmowy takiego "taaak-a" można jakoś zignorować, ale mnie osobiście denerwuje, gdy w mojej pracy (sprzedawca w sklepie) słyszę zamówienie klienta;

 

"0.7 Wyborowej poproszę, tak?"

 

Zawsze się zastanawiam, on zamawia czy mnie pyta o zgodę?

 

A co do niechlujstwa językowego to miałem przykład:

 

"Chciałem kupić coś dla kogoś, ale chyba nic nie kupię. Muszę przyjść z kimś innym..." ;)

Edytowane przez adamski
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ktoś mi mówi na końcu zdania "tak?!" to zapala mi się czerwona lampka i mówię przekornie "nie!". 

 

Bardziej natomiast od błędnego akcentowania (każdy region ma swój dialekt i trzeba to brać pod uwagę) irytują wstawki angielsko-języczne. Nie tylko w warunkach korporacyjnych, choć tam jest to nagminne.

Moja dziewczyna broniła magisterkę, której tematem był marketing w placówkach kulturowych i obszarze sztuk, a ja byłem osobą, która tą pracę poprawiała. Ilość wstawek zapożyczonych z obcych języków była tak ogromna, że pracę, mimo iż ciekawa, czytało się naprawdę fatalnie. Mało tego, wystarczy wybrać się na wernisaż do galerii i porozmawiać z paroma osobami z "wyższym wykształceniem" i robią to samo, jakby już zapomnieli, że są w Polsce, albo chcieli być tacy światowi i pochwalić się znajomością angielskiego.  

Jest to dla mnie przykre, a jedynym lekarstwem jakie przychodzi mi do głowy jest czytanie książek.

 

odnośnie "tak?!"- ciekawy felieton: http://www.t-mobile-music.pl/opinie/felietony/ten-typ-mes-tak,3890.html 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

no wlasnie taki to juz dezajn.

Taka, moda, taaak (?), chcemy być światowi, taaak(?), tylko nie wiem o co z tym "taaak" chodzi, a jak jestem w Warszawie, taaak (?), to nerwy mnie biorą, taaak (?), jak słyszę to "taaak", a im ich więcej, tym bardziej uczona musi być wypowiedź, taaak(?). Jakieś zagłębie "taaak-ów" :)

 

 

W czasie rozmowy takiego "taaak-a" można jakoś zignorować, ale mnie osobiście denerwuje, gdy w mojej pracy (sprzedawca w sklepie) słyszę zamówienie klienta;

 

"0.7 Wyborowej poproszę, tak?"

 

Zawsze się zastanawiam, on zamawia czy mnie pyta o zgodę?

 

A co do niechlujstwa językowego to miałem przykład:

 

"Chciałem kupić coś dla kogoś, ale chyba nic nie kupię. Muszę przyjść z kimś innym..." ;)

 

 

W czasach dziecinstwa pamietam ze czesto wstawialo sie "nie?" lub "no nie?" na koncu zdania, wiec byc moze obecne "tak" jest nowym "nie"?  W sumie wole to "tak" niz przkelenstwa stosowane jako przecinki... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak? ;):mrgreen:

 

Irytującym mnie zwyczajem jest nadużywanie formy "życzeniowej": chciałbym podziękować Wam za..., chciałbym życzyć Państwu...

Automatycznie ciśnie mi się na usta: ale Wam nie podziękuję :P Tak jakby nie dało się normalnie powiedzieć dziękuję czy życzę Wam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale do szewskiej pasji ostatnio doprowadza mnie jakaś idiotyczna maniera braku odmiany imion i nazwisk

O ile brak odmiany imion faktycznie jest idiotyczny, tak bywają nazwiska trudne w odmienianiu, bądź źle brzmiące po odmianie.

 

Przykładem może być nazwisko Gołąb, którego nie odmieniamy tak jak gołębia. Np. celownik nie brzmi "Panu Gołębiowi" tylko "Panu Gołąbowi" i trzeba to wyraźnie wypowiedzieć, aby nie obrazić Pana Gołąba. W przypadku Pani Gołąb już nie ma żadnej odmiany i nie mówimy też "Pani Gołębicy" ;)

Edytowane przez Giechu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...