Skocz do zawartości

Polska język, trudna język! Polecam!!!


michal

Rekomendowane odpowiedzi

 

 

@T_T_T_M, nie obraziłem się, bo niby jak i po co? Nie bardzo tylko rozumiem, skąd ta uszczypliwość, skoro podpisuję się pod apelem o stosowanie poprawnej polszczyzny i sam staram się o nią dbać, co też możesz prześledzić w moich postach.

 

Do pewnej dozy uszczypliwości przyznaję się bez bicia. Przyznam, że nadal Ci nie wierzę, nawet jak inni potwierdzają Twoje słowa. Nie jestem jakoś szczególnie uzdolniony językowo, mam duużo dłuższy staż emigracyjny, ale mój polski nie uległ żadnym zmianom. Nikt w Polsce nie jest w stanie poznać po akcencie że mieszkałem i do dziś częściowo mieszkam za granicą. Akcent wcale mi się nie zmienił. Z angielskiego na polski czy z polskiego na angielski przestawiam się automatycznie, bez żadnego wysiłku, żadnych zakłóceń. Nie jestem jakimś wyjątkiem. Wielu moich znajomych tak ma.

 

Dlaczego mój akcent się nie zmienił? Ponieważ tylko dziecko potrafi przyswajać i zmieniać akcent. Nastolatkowie z czasem tę zdolność tracą. To dlatego choćby nie wiem jak bardzo będziesz się starał poprawiać wymowę słówek niemieckich, zawsze będziesz mówił po niemiecku z polskim akcentem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy było już o "gdzieś tam". Wydaje mi się, że stało się nagminne. I jak ktoś do mnie tak mówi, zawsze staram się dopytać, tzn. gdzie? A ostatnio w odpowiedzi na aprobatę wyrażoną mniej więcej tak: "jest to gdzieś tam zrozumiałe".

 

"Taki" są przeokropne, ale chyba się kończą na szczęście?

 

Bardzo razi mnie niewłaściwie używane "bynajmniej", jak kiedyś napisał Bralczyk, czy Markowski, typowe dla inteligentów z awansu społecznego.

Edytowane przez bartosz51
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie za każdym razem uśmierca zlepek „w każdym bądź razie”.

 

„Bądź co bądź” lub w „każdym razie”, kruca banda. Choć wersja „bądź razowa” niebawem zostanie najpewniej uznana za jedyną słuszną, bo każda sztuka tak mówi.  :angry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Drugie pokolenie to według mojej obserwacji już pełna wolna amerykanka, a dobry polski uświadczyć można tylko u tych pielęgnujących więź z Polską. A to lubi zmienić się z czasem, choć nie u wszystkich.
 

 

Nie wstydzę się tego, że jestem patriotą i w tym duchu wychowałem swoje dzieci. Nie to jest jednak najważniejsze. Zwykły pragmatyzm powinien kazać rodzinom polsko-angielskim czy polsko-amerykańskim uczyć dziecko dwóch języków. To nie jest kwestia wyboru. To jest poważny błąd wychowawczy, gdy np polscy rodzice w Londynie mówią do maleńkiego dziecka po angielsku. W ten sposób uczą dziecka nieprawidłowego akcentu, licznych błędów językowych. Te błędy nabyte we wczesnym dzieciństwie są szczególnie trudne do wykorzenienia w późniejszym okresie.

 

Nauka rozstrzygnęła tę kwestię jednoznacznie. Każdy z rodziców powinien konsekwentnie zwracać się do dziecka w swoim ojczystym języku. Naukowcy zauważyli, że rodzice używający swego języka są w stanie lepiej przekazać dziecku swoje uczucia, nastrój, co pozytywnie wpływa na więź emocjonalną z dzieckiem. Badania pokazują, że dzieci dwujęzyczne są lepiej rozwinięte od swych jednojęzycznych rówieśników, są bardziej inteligentne, lepiej się uczą.

 

Tak więc, gdy widzę dziecko polskiej matki z trudnością mówiące po polsku, nie mam o niej najlepszego zdania. Brak szacunku do kraju swoich przodków można jeszcze jakoś wybaczyć. Głupotę i krzywdzenie własnego dziecka - dużo trudniej.


Mnie za każdym razem uśmierca zlepek „w każdym bądź razie”.

 

 

O kurde, chyba ja tego czasem używam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) Przyznam, że nadal Ci nie wierzę, nawet jak inni potwierdzają Twoje słowa. Nie jestem jakoś szczególnie uzdolniony językowo, mam duużo dłuższy staż emigracyjny, ale mój polski nie uległ żadnym zmianom. Nikt w Polsce nie jest w stanie poznać po akcencie że mieszkałem i do dziś częściowo mieszkam za granicą. Akcent wcale mi się nie zmienił. Z angielskiego na polski czy z polskiego na angielski przestawiam się automatycznie, bez żadnego wysiłku, żadnych zakłóceń. Nie jestem jakimś wyjątkiem. Wielu moich znajomych tak ma.

 

Dlaczego mój akcent się nie zmienił? Ponieważ tylko dziecko potrafi przyswajać i zmieniać akcent. Nastolatkowie z czasem tę zdolność tracą. To dlatego choćby nie wiem jak bardzo będziesz się starał poprawiać wymowę słówek niemieckich, zawsze będziesz mówił po niemiecku z polskim akcentem.

 

 

Nic na tym nie tracę, że mi nie wierzysz, nawet nie zamierzam Cię przekonywać. A akcent to rzecz nabyta, a nie wrodzona. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś była w Polsce sztuka pod nazwą (mogę się mylić) projektowanie przemysłowe.

 

Wzornictwo przemysłowe - jeszcze istnieje taki kierunek.

 

...mój polski nie uległ żadnym zmianom. Nikt w Polsce nie jest w stanie poznać po akcencie że mieszkałem i do dziś częściowo mieszkam za granicą. Akcent wcale mi się nie zmienił. Z angielskiego na polski czy z polskiego na angielski przestawiam się automatycznie, bez żadnego wysiłku, żadnych zakłóceń.

 

Bez złośliwości i nie o akcencie, ale chyba tak do końca idealnie nie jest:

Mój anglojęzyczny zięć ostatnio narzekał, że jego maleńka córka zmusza go mówić po polsku.

 

...odrobinkę trąci to angielszczyzną ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Nic mnie bardziej nie irytuje niż  "ja rozumie". Zawsze się zastanawiam o co chodzi. Kto rozumie ? On, ona? Tylko jaki on i jaka ona ? :D

 

1 os. l. poj. JA ROZUMIEM

 

 

Niektórzy uparcie tę końcówkę zamieniają na -ę, tak że wychodzi "ja rozumię" :facepalm:

A czy ta ostatnia forma nie była kiedyś dopuszczalna albo nawet poprawna? Pamiętam, jak będąc małym, czytałem bardzo stare wydanie "Przypadków Robinsona Cruzoe" i tam właśnie tak to było pisane.

Dzisiaj oczywiście "rozumiem"

Albo Roz-umiem ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Nic na tym nie tracę, że mi nie wierzysz, nawet nie zamierzam Cię przekonywać. A akcent to rzecz nabyta, a nie wrodzona. 

 

Nabyta w wieku dziecięcym.  Tu nie chodzi czy ja Ci wierzę czy nie. Tu chodzi o to, byś przestał żyć mrzonkami i złudzeniami. Nie chciałbym też, byś kiedyś dał naciągnąć się hochsztaplerom z jakiejś szkoły językowej, którzy za "drobną" opłatą zaoferują Ci cudowną metodę pozbycia się obcego akcentu.

 

Jest taka teoria okresu (wieku) krytycznego, którą potwierdziły badania. Wiek, w którym człowiek traci zdolność przyswojenia obcego akcentu  to 10 lat.  Oczywiście, pomijam przypadki patologiczne, których nikomu nie życzę:

http://www.medonet.pl/zdrowie-na-co-dzien,artykul,1625806,1,po-ataku-migreny-angielka-mowi-z-francuskim-akcentem,index.html

 

Koniec, amen, odsyłam do gugla. 

 

 

 

Bez złośliwości i nie o akcencie, ale chyba tak do końca idealnie nie jest: 'ten_Typ_tak_ma' powiedział Mój anglojęzyczny zięć ostatnio narzekał, że jego maleńka córka zmusza go mówić po polsku.   ...odrobinkę trąci to angielszczyzną

 

A gdzie jest idealnie? Czy jest na The Forum ktoś, kto mówi (pisze) bezbłędnie? Różne anglicyzmy są zmorą współczesnej polszczyzny. Nie tylko młode pokolenie jest na to podatne, ale nawet osoby, które z językiem angielskim nie mieli styczności. Stąd też mnożą się różne dizajny, eventy, happeningi, prodżekty, itd. Wszelkie anglicyzmy czy kalki językowe są obecnie tak powszechne, że zdziwienie budzi raczej ten, kto angielskich zapożyczeń nie używa.

 

Nie przeczę, że w zacytowanej wypowiedzi można dopatrzeć się pewnej kalki z języka angielskiego. Łatwo jednak jest szczegółowo analizować tekst pisany i doszukiwać się tam wpływów angielskich. W mowie potocznej nie ma czasu i możliwości takich analiz. A już zuuupełnie co innego jest zapomnieć polski języka czy mówić z innym akcentem. 

 

Teraz fakty. Nikt z moich znajomych NIGDY nie zwrócił mi uwagi, że "mówię po polsku z angielskim akcentem", że mój polski się zmienił, itd. Nikt z nieznajomych rozmawiając ze mną, słuchając moich wypowiedzi, mojej polszczyzny, NIGDY nie domyślił się, że spędziłem kawał swego życia za granicą

 

Tak więc muszę Cię trochę rozczarować, Watsonie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy mówię po polsku, na przedostatnią sylabę. Gdy mówię po angielsku, na pierwszą. Robi to jakiś automat, nie wymaga to żadnego wysiłku z mojej strony. Przyznam, że zdarzyło mi się szczególnie po kilku głębszych zapomnieć się i zwrócić się do zięcia po polsku, ale to sporadyczne, zabawne wpadki. W pozostałych przypadkach automat działa bezbłędnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy mówię po polsku, na przedostatnią sylabę. Gdy mówię po angielsku, na pierwszą. Robi to jakiś automat, nie wymaga to żadnego wysiłku z mojej strony. Przyznam, że zdarzyło mi się szczególnie po kilku głębszych zapomnieć się i zwrócić się do zięcia po polsku, ale to sporadyczne, zabawne wpadki. W pozostałych przypadkach automat działa bezbłędnie.

 

No to "szapoba".Ja już nawet przestałem się łudzić,że nasi czołowi redaktorzy i politycy opamiętają się i zaczną akcentować tego typu słowa prawidłowo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Nic na tym nie tracę, że mi nie wierzysz, nawet nie zamierzam Cię przekonywać. A akcent to rzecz nabyta, a nie wrodzona.

Nabyta w wieku dziecięcym. Tu nie chodzi czy ja Ci wierzę czy nie. Tu chodzi o to, byś przestał żyć mrzonkami i złudzeniami. Nie chciałbym też, byś kiedyś dał naciągnąć się hochsztaplerom z jakiejś szkoły językowej, którzy za "drobną" opłatą zaoferują Ci cudowną metodę pozbycia się obcego akcentu.

 

Jest taka teoria okresu (wieku) krytycznego, którą potwierdziły badania. Wiek, w którym człowiek traci zdolność przyswojenia obcego akcentu to 10 lat. Oczywiście, pomijam przypadki patologiczne, których nikomu nie życzę:

http://www.medonet.pl/zdrowie-na-co-dzien,artykul,1625806,1,po-ataku-migreny-angielka-mowi-z-francuskim-akcentem,index.html

 

Koniec, amen, odsyłam do gugla.

 

(...)

Teraz fakty. Nikt z moich znajomych NIGDY nie zwrócił mi uwagi, że "mówię po polsku z angielskim akcentem", że mój polski się zmienił, itd. Nikt z nieznajomych rozmawiając ze mną, słuchając moich wypowiedzi, mojej polszczyzny, NIGDY nie domyślił się, że spędziłem kawał swego życia za granicą

 

Tak więc muszę Cię trochę rozczarować, Watsonie...

 

Skoro u Ciebie "automat działa", przestawiasz się z automatycznie z angielskiego na polski i odwrotnie, właściwie akcentujesz po angielsku i po polsku, i podpierasz się długością swojego stażu za granicą, to dlaczego odmawiasz mi możliwości właściwego akcentowania, zachowania melodyki języka w niemieckim.

 

Napisałem o fenomenie, o którym wspomniał już jeden z kolegów - po bardzo długiej nieobecności w kraju - kilka pierwszych dni wymaga na nowo przyzwyczajenia się do polskiego, ponieważ nie żyję w polskim środowisku i na codzień posługuję się niemieckim, a polskim sporadycznie.

 

Powtarzam, że akcent to rzecz nabyta. Jako dziecko wychowałem się i dorastałem na Górnym Śląsku w kulturze dwujęzycznej, dlatego nie uważam że żyję mrzonkami i złudzeniami.

 

PS: w dalszym ciągu nie rozumiem Twojej złośliwości, mam wrażenie, że coś cię frustruje i próbujesz to wyładować.

Edytowane przez Christoph
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W temacie tych naszych rozważań był wczorajszy komentarz synoptyka z meteo.pl:

 

„ORKAN FELIKS”

Jak przewidywałem we wczorajszym komentarzu, żądne sensacji media ogłosiły, że czeka nas przetaczający się dziś przez Polskę orkan Feliks. Jak widać niektórzy dziennikarze i publicyści są wyjątkowo odporni na wiedzę a idąc po najmniejszej linii oporu kopiują bez zrozumienia newsy zachodnich kolegów, w tym przypadku zapewne niemieckich. Jedynie w Niemczech terminem „orkan” określany jest 12.stopień w skali Beauforta, czyli w polskim nazewnictwie „huragan” W tym miejscu przytoczę fragment mojego komentarza z grudnia 2013 roku, po „orkanie: Xawerym”

 

2013 W pierwszych dniach grudnia usłyszeliśmy o „orkanie Ksawerym”. Tytuł i nazwę temu intensywnemu, pozazwrotnikowemu układowi cyklonalnemu nadały natychmiast polskie wszystkie media, kierując się chyba chęcią podkreślenia grozy sytuacji. Dotychczas jak pamiętam, pojęcie „orkan” w odniesieniu do zjawisk meteorologicznych w Polsce się nie pojawiało. Próżno szukać orkanu w polskim słownictwie meteorologicznym i geograficznym. Znajdziemy go natomiast w niemieckiej wersji skali Beauforta jako nazwa 12. jej stopnia (wiatr średni powyżej 118 km/h, 32,7 m/s) – polski jej odpowiednik to huragan, rosyjski – uragan, angielski – hurricane, francuski – chociaż nie do końca – ouragan, hiszpański – huracan, portugalski – furacao, a po włosku uragano i kasirga – po turecku. Niejednoznaczności wynikają z podobieństwa nazw cyklonów tropikalnych i pozazwrotnikowych układów o dużej intensywności, lecz o innej genezie i strukturze. Od pewnego czasu obserwujemy w mediach kopiowanie nazewnictwa układów niżowych i wyżowych wprost z mediów niemieckich. O ich genezie można przeczytać w moim komentarzu z 27 maja 2011 roku lub na stronie www.met.fu-berlin.de/adopt-a-vortex/tief/. Warto podkreślić, że nazewnictwo to nie jest stosowane w innych krajach europejskich i przez ich służby meteorologiczne, np. huraganowy niż wg nazewnictwa FU-B (Freie Universitat Berlin) – Christian (koniec października 2013) został przez Anglików nazwany huraganem Św. Judy – Apostoła, z racji tego, że miał kulminację 28 X – w dzień imienin Tadeusza, Judy właśnie. Ponadto, jeśliby stosować się do oryginalnej terminologii był to Xaver , nie zaś Ksawery.

...

Edytowane przez Kambol
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wcale nie jestem złośliwy, tylko Ty zamknąłeś się w sobie. Wręcz przeciwnie - wzbudziłeś moją sympatię, ponieważ przełączyłeś klawiaturę na polską, a na to jestem akurat uczulony. Większość młodych ludzi uważa, że skoro wyjechali z kraju lub kupili laptopa za granicą, to polskie znaki są już niepotrzebne. 

 

 

 

Skoro u Ciebie "automat działa", przestawiasz się z automatycznie z angielskiego na polski i odwrotnie, właściwie akcentujesz po angielsku i po polsku, i podpierasz się długością swojego stażu za granicą, to dlaczego odmawiasz mi możliwości właściwego akcentowania, zachowania melodyki języka w niemieckim.

 

 

Po pierwsze, to nie akcentuję właściwie nawet po polsku, a co dopiero po angielsku. Raz mówię rePUBlika, innym razem repuBLIka. Raz mówię RzeczpoSPOlita, innym razem RzEczpospoLIta. Gdybym nawet nauczył się prawidłowo akcentować WSZYSTKIE angielskie słowa, to i tak mówiłbym nadal po angielsku z obcym akcentem, a tej charakterystycznej melodyjki nie nauczę się ja, ani Ty. Już po ptokach, czas na to minął.

 

 

 

Napisałem o fenomenie, o którym wspomniał już jeden z kolegów - po bardzo długiej nieobecności w kraju - kilka pierwszych dni wymaga na nowo przyzwyczajenia się do polskiego, ponieważ nie żyję w polskim środowisku i na codzień posługuję się niemieckim, a polskim sporadycznie.

 

Ja tego nigdy nie nazwał fenomenem, ale wręcz przeciwnie ..... (jak napiszę szczerze, to znowu posądzisz mnie o złośliwość)

 

 

 

Powtarzam, że akcent to rzecz nabyta. Jako dziecko wychowałem się i dorastałem na Górnym Śląsku w kulturze dwujęzycznej, dlatego nie uważam że żyję mrzonkami i złudzeniami.

 

Żyjesz mrzonkami i złudzeniami, ponieważ to nie ja wymyśliłem między siódmym a ósmym piwem lingwistyczną teorię okresu krytycznego. Tobie wydaje się, że dyskutujesz ze mną, a ja stoję z boku i tylko pobłażliwie się uśmiecham, gdy próbujesz podważyć wyniki badań naukowców. Sam miałem niejednokrotnie okazję się przekonać w środowisku amerykańskiej Polonii. Polska rodzina przybyła do USA z dziećmi w wieku 8 i 11 lat. Młodsze dziecko po latach mówi bez obcego akcentu, starsze mimo, że się świetnie uczy, ma lekki, ale wyczuwalny akcent słowiański. Podobnych przykładów znam dziesiątki i nie tylko wśród Polonii.

 

Ciekawi mnie też, co poeta miał na myśli wspominając o kulturze dwujęzycznej na Górnym Śląsku. Czy chodzi o język polski i gwarę śląską? Owszem, będąc dawno temu w Katowicach widziałem 2 razy staruszki rozmawiające po niemiecku. Raz w sklepie, raz na przystanku tramwajowym. Jak to się ma statystycznie wobec wszystkich spostrzeżeń? Jakieś 1%. Teraz też czasem korzystam z pyrzowickiego lotniska i nie potrzebuję rozmówek polsko-niemieckich.Tak samo można twierdzić, że na Greenpoincie czy Jackowie ludzie żyją w kulturze dwujęzycznej i też mają swoją gwarę ponglisz. Tylko u nich z angielskim słabiutko a i z polskim różnie bywa...

 

Gwara śląska czy język polski należą do grupy języków zachodniosłowiańskich, a nie germańskich. Czy potrafisz sobie wyobrazić, jakie są tego konsekwencje dla Ciebie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do poprawnej polszczyzny, to niezmiennie irytuje mnie wprowadzanie nowych terminów,

które do meritum nic nie wnoszą. Mają na celu tylko stworzenie wrażenia, że osoba posługująca

się nimi jest wysokiej klasy ekspertem i posiada wiedzę niedostępną zwykłym śmiertelnikom.

W mojej branży np. pojawiły się słowa: "dependencja" i "kwerenda". Od razu mówię, że nie chodzi

o politologię ani bibliotekarstwo, a o zwykłą informatykę.

Generalnie jak słyszę "dependencja", to natychmiast odpowiadam:

"Lubię drajwować kara po stritach, bo czuje się wtedy taki independentny". ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lubisz drajwować? To idąc do garbecia śmignij sajdłokiem na korner do likierni po ucho.Wracając zajdź do Czajnika przy sabłeju i weź dwa dżenerale z porkfrajami i coś do picia. Tylko uważaj, bo przy muslima deli mogą kapy stać.

Edytowane przez ten_Typ_tak_ma
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy będę mógł w swoim CV (a nie życiorysie jak było dawniej) w rubryce "języki obce" wpisać język Ponglisz? 

 

 

No jest naprawdę nieźle. ;)

Z ponglisha to jednak najbardziej lubię klasyczne pomieszanie kontekstów w stylu:

Don't boat yourself it's already after birds. :D

 

Odnośnie CV, no właśnie co było złego w prostym slowie "życiorys"?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moi pacjenci,starzy polonusi ze Stanów czy WB tak pięknie mówią po Polsku,że nie można się domyśleć,iż żyją tam od dziesiątek lat.

Ci natomiast ,którzy wyjechali niedawno maja wielkie trudności ze znalezieniem polskich słów :biglol:

Też tak miałem, jeżeli np przez 6 miesiecy pracujesz z agolami, mieszkasz z agolami, pijesz z agolami, to zaczynasz myśleć po angielsku, po nagłym powrocie do Polski może się okazać ze brakuje Ci słów. Wg mnie normalne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...