BladeRunner Opublikowano 30 Lipca 2020 Udostępnij Opublikowano 30 Lipca 2020 I jak, poszło? Ja przed rokiem się poddałem. Rower trafił do serwisu a tam goście podobno po 20 minutach siłowania odkręcili. Miski miały 8 lat i jakieś 10kkm przebiegu. Nie...Do tego wyszło że gwint w mufie jest typu włoskiego... czyli inny suport...Echhhhhh... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
RoadRunner Opublikowano 30 Lipca 2020 Udostępnij Opublikowano 30 Lipca 2020 8 godzin temu, Eryk napisał: Rozumiem ze nie masz tarczowek na rowerze? Procz tego wydaje Ci sie ze jest fajnie - ale tak naprawde to wdmuchujesz syf w rozne zakamarki w ktore byc moze by sie normalnie nie dostal. Do jazdy po piachu lancuchy nie sa najlepsze z powodow ktore opisywales - najlepiej sprawowalby sie pasek jak juz zauwazyles. Wszelkiej masci smarowidla do lancucha nie sa nastawione na uzytkowanie w piachu. Woski sa dobre bo piach sie do nich nie klei tak, ale z drugiej strony na krocej starczaja. Przez wiele lat uzywalem WhiteLightning, ktory w sumie byl niezly - ale nie super czysty. Wydaje mi sie ze nie ma smarowidla idealnego - zawsze cos bedzie kosztem czegos innego. Mam tarcze Nie boję się, że kompresorem coś gdzieś się wdmucha. W warsztatach kompresor to podstawa czyszczenia - nie tylko do pompowania czy narzędzi. Trudno mi sobie wyobrazić jak kompresorem można przedmuchać fragmenty brudu z olejem na hamulce - zawsze dla pewności na koniec można przedmuchać zaciski Przy 60 PSI jest silny strumień może do 2 cm. Nie dalej. Jak jest piach w łańcuchu to wyraźnie go słychać jak się rusza łańcuchem. Po przedmuchaniu kompletna cisza. Masz rację, że piach to najtrudniejsze warunki dla łańcucha. Także podstawa to dać minimum oleju, najlepiej z tych bardziej wodnistych i częściej smarować. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
BladeRunner Opublikowano 31 Lipca 2020 Udostępnij Opublikowano 31 Lipca 2020 Nie...Do tego wyszło że gwint w mufie jest typu włoskiego... czyli inny suport...Echhhhhh...Suport zamówiony... po weekendzie jak będzie, znów do roboty Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
faza20 Opublikowano 31 Lipca 2020 Udostępnij Opublikowano 31 Lipca 2020 Możesz polecić coś w okolicach Gdańska, ale niezbyt trudnego ? Tzn. jak na lekarstwo jest imprez typowo grawelowych. Prawie zawsze albo szosa albo XC. Szosy nie lubię a na XC nie kręcą mnie hopy, slalom wśród drzew, podprowadzanie itp. Z braku laku już wolę XC, ale właśnie takie bardziej grawelowe niż MTB Najbardziej „łagodna” to była zawsze Skandia/Vienna bo to maraton (a nie XC) dla mas i liczy się frekwencja.U nas generalnie jest cały czas albo w górę albo w dół.W tym roku to nawet nie wiem czy coś się odbywa bo jakoś się nie interesowałem. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Knurek1111 Opublikowano 31 Lipca 2020 Udostępnij Opublikowano 31 Lipca 2020 Wczoraj, na zmianę z trzema gośćmi, reanimowaliśmy rowerzystę w Lesie Wolskim. Niestety chyba nieskutecznie. Wszystko wskazywało na to, że facet przeleżał nieprzytomny dłuższą chwilę zanim znalazł go pierwszy rowerzysta. Akurat miejsce było wybitnie ustronne a pora niepopularna. Z ułożenia ciała wynikało, że zanim upadł zwyczajnie się zatrzymał a nie uległ jakiemuś wypadkowi... Nauczka z tego nieszczęścia może być taka, że na każdego jest pora (choć ten facet był tak na oko z dziesięć lat młodszy ode mnie). Albo próbować zabezpieczyć się jeżdżąc zawsze z kimś lub nosząc smartwatcha z monitorem serca i funkcją SOS. Polecam pod rozwagę. Jedyny kiepski pozytyw w tej historii to ratownicy medyczni. Chłopaki musieli biec z tobołkami dobre kilkaset metrów przez pagórkowaty las po czym zlani potem dosłownie rzucili się na nieprzytomnego, zapięli w masażer serca, podłączyli do kroplówki, ekg, udrożnili drogi oddechowe, zrobili zastrzyk z adrenaliny itd. Wyglądało to bardziej jak dwudziestominutowy atak komandosów. No ale bez happy endu. 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
czekker Opublikowano 31 Lipca 2020 Udostępnij Opublikowano 31 Lipca 2020 (edytowane) Też się boję takich sytuacji, dlatego zawsze gdy sam jadę gdzieś dalej to odpalam taką prostą apkę Search4Me: https://play.google.com/store/apps/details?id=com.gyokov.smsemergency Apka nie potrzebuje internetu (może korzystać tylko z lokalizacji, więc sprawdza się przy słabym zasięgu) - mam tak ustawione, że co 15min. wysyła na nr małżowinki zwyklego SMS'a ze współrzędnymi GPS i dokladnym linkiem mapy googla oraz prędkością z jaką się poruszam. Jeżeli w kolejnych wiadomościach będzie 0km/h i ta sama lokalizacja to dzwonić, jeżeli nie odbiorę to alarm Ostatnio jechałem przez takie zadupie, że chyba nikt by mnie nie znalazł przez kilka dni - źle oceniłem nawierzchnię, podbiło mnie, walnąłem głową w gałąź i gdybym nie miał kasku to mogłoby być kiepsko.. Także naprawdę do nieszczęścia wiele nie trzeba PS. Link do apki chyba nie działa, ale w sklepie ją widzę: Edytowane 31 Lipca 2020 przez czekker Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
RoadRunner Opublikowano 1 Sierpnia 2020 Udostępnij Opublikowano 1 Sierpnia 2020 Nie wiem jak gdzie indziej ale w wielu miejscach lasów warmińskich nie na sygnału więc SMS nie dojdzie. Najważniejsze to raz na kilka lat się przebadać czy nie ma przeciwwskazań. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Eryk Opublikowano 2 Sierpnia 2020 Udostępnij Opublikowano 2 Sierpnia 2020 Jakies 20 lat temu z kolega wpadlismy na genialny pomysl, by zrobic sobie zdjecie jak skaczemy ze skaly na rowerach. On chcial skakac pierwszy, ja mialem robic zdjecie. On skoczyl, ja cyknalem... Tyle ze przy ladowaniu rower katapultowal go w drzewo. Uderzenie bylo przy pelnej predkosci. Kumpel mial kask, ale uderzyl tulowiem. Jak lezal na ziemi, to zaczal krwawic wewnetrznie i pluc krwia, staralem sie go ulozyc ale ten wstal i zaczal chodzic... Zadzwonilem po pogotowie, i docelowo wyslali helikopter by nas znalezc... Na szczescie w parku byla impreza rowerowa, i natknela sie na nas grupka rowerzystow, w ktorej byla pielegniarka. Po jakims czasie pojawili sie ratownicy ktorzy wynosili mojego kumpla z lasu 8 km. W szpitalu okazalo sie zs ma pekniete 7 zeber, czesciowo zpadniete pluco, peknieta lopatke... Generalnie byl bol ale wszystko dobrze sie skonczylo. Zdjecie ktore cyknalem nie wyszlo, bo aparat kumpla nie nawijal kliszy. Wypadku mozna bylo uniknac, ale czlowiek mlody byl i glupi, rower byl zle ustawiony, i w sumie moglo sie to skonczyc inaczej. Poprostu trzeba byc zawszw ostroznym, skoki zostawic w miejscach bliskich cywilizacji. Najlepiej jechac we 2 osoby, bo jednak na telefonie komorkowym nie mozna polegac (brak zasiegu, zniszczenie aparatu)... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
akel Opublikowano 6 Sierpnia 2020 Udostępnij Opublikowano 6 Sierpnia 2020 W dniu 31.07.2020 o 21:54, Knurek1111 napisał: Wczoraj, na zmianę z trzema gośćmi, reanimowaliśmy rowerzystę w Lesie Wolskim. Niestety chyba nieskutecznie. Wszystko wskazywało na to, że facet przeleżał nieprzytomny dłuższą chwilę zanim znalazł go pierwszy rowerzysta. Akurat miejsce było wybitnie ustronne a pora niepopularna. Z ułożenia ciała wynikało, że zanim upadł zwyczajnie się zatrzymał a nie uległ jakiemuś wypadkowi... Nauczka z tego nieszczęścia może być taka, że na każdego jest pora (choć ten facet był tak na oko z dziesięć lat młodszy ode mnie). Albo próbować zabezpieczyć się jeżdżąc zawsze z kimś lub nosząc smartwatcha z monitorem serca i funkcją SOS. Polecam pod rozwagę. Jedyny kiepski pozytyw w tej historii to ratownicy medyczni. Chłopaki musieli biec z tobołkami dobre kilkaset metrów przez pagórkowaty las po czym zlani potem dosłownie rzucili się na nieprzytomnego, zapięli w masażer serca, podłączyli do kroplówki, ekg, udrożnili drogi oddechowe, zrobili zastrzyk z adrenaliny itd. Wyglądało to bardziej jak dwudziestominutowy atak komandosów. No ale bez happy endu. Mniej więcej rok temu, na zboczach Kopcka Kościuszki (może kojarzysz: wąwóz poniżej muld, niedaleko wylotu na ulicę Hofmana), miałem podobną "przygodę". Będąc dość srogo rozpędzony, prawie wpadłem na młodego chłopaka, który leżał bez ruchu. W ostatniej chwili udało się go minąć, jednak sam zaliczyłem potężnego sińca na pół uda. Generalnie skończyło się na strachu, ale widoku zakrwawionej twarzy nie zapomnę. Jechał bez kasku na fullu, mówił, że nie pamięta, co się stało... Oprócz kilku szwów na głowie, ogólnych obtarć, zadrapań, stłuczeń i złamanego przedramienia historia z happy endem, boję się myśleć, co by było, gdybym na niego najechał... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
eurojanek Opublikowano 6 Sierpnia 2020 Udostępnij Opublikowano 6 Sierpnia 2020 Kumpel w Szklarskiej co "tylko jedną hopkę sieknie na rozgrzewkę zanim po kaski pójdziemy" też później całego dnia nie pamiętał. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Zyzol Opublikowano 6 Sierpnia 2020 Udostępnij Opublikowano 6 Sierpnia 2020 Moja smutna obserwacja z ostatniej wycieczki jest taka, że smartfonowe zmobiaki stanowią problem nie tylko na przejściach dla pieszych, ale i rowerach. Coraz więcej osób jeździ ślipiąc się i stukając w ekran Nieogarnięcie level master takiego delikwenta byłoby przyczyną kraksy. Na szczęście udało się odbić i ominąć. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
spawalniczy Opublikowano 6 Sierpnia 2020 Udostępnij Opublikowano 6 Sierpnia 2020 Godzinę temu, Zyzol napisał: Nieogarnięcie level master Jest jeszcze wyższy poziom. Oprócz gapienia się w telefon trzeba jeszcze mieć słuchawki, najlepiej takie duże. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
eurojanek Opublikowano 6 Sierpnia 2020 Udostępnij Opublikowano 6 Sierpnia 2020 Ja to sie zawsze smieje jak widze dzisiejsze dzieciaki na rowerach że powinno się im montować kierownice "połówki" Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Knurek1111 Opublikowano 6 Sierpnia 2020 Udostępnij Opublikowano 6 Sierpnia 2020 Wg mnie Covidowa izolacja ludziom zaszkodziła. Raz że masowo ruszyli do lasu, dwa że jakby instynkty zatracili. Teraz jest już lepiej ale przed dwoma miesiącami obserwowałem jakiś dramat... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
radekk Opublikowano 6 Sierpnia 2020 Udostępnij Opublikowano 6 Sierpnia 2020 5 godzin temu, spawalniczy napisał: Jest jeszcze wyższy poziom. Oprócz gapienia się w telefon trzeba jeszcze mieć słuchawki, najlepiej takie duże. z jednej tak, ale z drugiej nie wiem co gorsze czy ci ze słuchawkami czy z przenośnymi głośnikami. Jedziesz sobie przez środek lasu i nagle słyszysz muzę, albo co gorsza kilka różnych. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Eryk Opublikowano 7 Sierpnia 2020 Udostępnij Opublikowano 7 Sierpnia 2020 11 godzin temu, radekk napisał: z jednej tak, ale z drugiej nie wiem co gorsze czy ci ze słuchawkami czy z przenośnymi głośnikami. Jedziesz sobie przez środek lasu i nagle słyszysz muzę, albo co gorsza kilka różnych. Jedno i drugie jest tragiczne, bo jazda na rowerze wymaga wzroku i sluchu, jesli nie slyszy sie nic poza muza to trzeba bardziej oberwowac sytuacje dookola... Nigdy nie rozumialem ludzi na szlakach ze sluchawkami w uszach. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
RoadRunner Opublikowano 7 Sierpnia 2020 Udostępnij Opublikowano 7 Sierpnia 2020 Nawet jakbym jechał po zamkniętej drodze to nigdy bym nie założył słuchawek. I tu nie chodzi o bezpieczeństwo tylko po prostu o odpoczynek od dodatkowych bodźców. Słuchawki to zakładam na stacjonarnym. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ewemarkam Opublikowano 7 Sierpnia 2020 Udostępnij Opublikowano 7 Sierpnia 2020 Cisnę kiedyś pod Skrzyczne, doganiam gościa grało mu radio Zet z telefonu.... śmiać mi się chciało. Tak jak wyżej, wychodzę na rower aby odpocząć od wszystkiego, delektować się spokojem. Kiedyś byłem o 7 rano na w/w Skrzycznem, cisza spokój jak nigdy. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
RoadRunner Opublikowano 7 Sierpnia 2020 Udostępnij Opublikowano 7 Sierpnia 2020 Chociaż raz brak słuchawek uchronił mnie od potencjalnie niebezpiecznego incydentu. Pomykałem sobie dziarsko po lesie, akurat fragment, że jest sporo zakrętów przechodzących jeden w drug i dodatkowo małe (po kilkanaście metrów) pagórki. Prędkość około 27 km/h. Jadę i słyszę jakieś dźwięki, szuranie, fukanie - pierwszy odruch to zwolnienie. Wtaczam się na pagórek a tam centralnie na drodze locha z małymi. Gapi się na mnie i jakieś dziwne odgłosy wydaje. Nie będę ściemniał, że zachowałem zimną krew, bo zrobiłem odwrotnie niż się zaleca, czyli spie...liłem w kierunku powrotnym ile sił w nogach Puslometr potwierdził, że zrelaksowany to ja nie byłem 2 3 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Eryk Opublikowano 7 Sierpnia 2020 Udostępnij Opublikowano 7 Sierpnia 2020 Godzinę temu, RoadRunner napisał: Chociaż raz brak słuchawek uchronił mnie od potencjalnie niebezpiecznego incydentu. Pomykałem sobie dziarsko po lesie, akurat fragment, że jest sporo zakrętów przechodzących jeden w drug i dodatkowo małe (po kilkanaście metrów) pagórki. Prędkość około 27 km/h. Jadę i słyszę jakieś dźwięki, szuranie, fukanie - pierwszy odruch to zwolnienie. Wtaczam się na pagórek a tam centralnie na drodze locha z małymi. Gapi się na mnie i jakieś dziwne odgłosy wydaje. Nie będę ściemniał, że zachowałem zimną krew, bo zrobiłem odwrotnie niż się zaleca, czyli spie...liłem w kierunku powrotnym ile sił w nogach Puslometr potwierdził, że zrelaksowany to ja nie byłem Mialem tak z niedzwiedzica z 2 malymi, jechalem na szlaku i slysze ze w krzakach co sie rusza wyjezdzam z zakretu a tu 2 maluchy hyc na drzewo a matka stoi i probuje mnie zastraszyc... i podzialalo - zrobilem sobie skrot i ominalem cala rodzinke. Generalnie na rowerze to chyba co roku niedzwiedzie spotykam - najczesciej samotne sztuki, od mlodzikow po dorosle samce. Mlode mozna halasem przestraszyc i zejda ze szlaku - te stare to poprostu puszczam - a one sobie powoli ida swoja sciezka... z reszta przy domu mam to samo. Jesli chodzi o niedzwiedzie to trzeba sie obawiac samic z malymi, i starych, chorych i wychudzonych samcow kilka lat temu wlasnie taki staruch zabil studenta z Indii w parku po ktorym w tamtych czasach jezdzilem. Generalnie niedzwiedzie stronia od ludzi, i dlatego lubie glosne piasty, bo one ostrzegaja zwierzeta o tym ze jade. W lesie trzeba miec oczy i uszy szeroko otwarte, bo rozne sytuacje mozna napotkac. Niestety coraz wiecej scigantow co sie scigaja na stravie z muza w uszach, i generalnie maja opryskliwe usposobienie na szlaku. Zawsze staram sie zagadnac do osob spotkanych na szlaku - zwykle "czesc", "fajna pogoda (lub rower)", wprowadzaja przyjemna atmosfere na szlaku. Wiele razy zdarzalo sie ze jezdzilem z przypadkowo spotkanymi osobami przez kilka godzin, i poznalem fajne nowe szlaki... takze otwartosc dla innych rowerzystow jest fajna. 1 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Patryk Andrzej Opublikowano 8 Sierpnia 2020 Udostępnij Opublikowano 8 Sierpnia 2020 7 godzin temu, RoadRunner napisał: Nawet jakbym jechał po zamkniętej drodze to nigdy bym nie założył słuchawek. I tu nie chodzi o bezpieczeństwo tylko po prostu o odpoczynek od dodatkowych bodźców. Słuchawki to zakładam na stacjonarnym. zwykle mam słuchawki w uszach z tym że nie po to by sie odizolować bo słysze gadajacego obok ale po to by sobie uszu nie przewiać Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Knurek1111 Opublikowano 8 Sierpnia 2020 Udostępnij Opublikowano 8 Sierpnia 2020 Ja raz zagadnąłem gościa co jechał po lesie rowerem z sakwami (raczej pustymi) i tabletem na którym leciał film. Zagaiłem żartobliwie a on rozgadał mi się filozoficznie jak to czerpie z tego przyjemność. Każdy robi co lubi Ale jak przedwczoraj widziałem dziewczynę jadącą ze słuchawkami w uszach i smartfonem w ręce (ręka jednocześnie na kierownicy) to już nie było mi do śmiechu. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gazik Opublikowano 9 Sierpnia 2020 Udostępnij Opublikowano 9 Sierpnia 2020 Kolor się spodobalJutro wyjazd próba generalna. Jak wrócę dam znać czy się nic nie urwaloWysłane z iPhone za pomocą Tapatalk Podsumowujac 3400 km zrobione w tym sporo po górskich serpentynach.. prędkości przepisowe autostradowe Wszystko działa nic nie odleciało. Chyba mogę polecic. Jako ciekawostkę dodam że lecieliśmy z Forumowiczem takimi samymi forkami. Ja 4 na platformie- on 2 na dachu. Różnica w spalaniu między 10 a 20 % w zależności od prędkościWysłane z iPhone za pomocą Tapatalk Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Dymian Opublikowano 9 Sierpnia 2020 Udostępnij Opublikowano 9 Sierpnia 2020 7 minut temu, Gazik napisał: ...Ja 4 na platformie- on 2 na dachu. Różnica w spalaniu między 10 a 20 % w zależności od prędkości 10-20% od normy bez rowerów czy 10, 20% względem siebie, bo jeden na dachu, drugi na haku? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gazik Opublikowano 9 Sierpnia 2020 Udostępnij Opublikowano 9 Sierpnia 2020 Różnica w spalaniu między jego z rowerami na dachu a moim na platformie. Lecieliśmy razem więc prędkości jednakowe. Bardzo pozytywnie zaskoczyl mnie komfort akustyczny. Forek hałasował tak samo jak lecimy na pustoWysłane z iPhone za pomocą Tapatalk Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się