Skocz do zawartości

O rowerach


Niuniek

Rekomendowane odpowiedzi


I jak, poszło? Ja przed rokiem się poddałem. Rower trafił do serwisu a tam goście podobno po 20 minutach siłowania odkręcili.
Miski miały 8 lat i jakieś 10kkm przebiegu.
Nie...
Do tego wyszło że gwint w mufie jest typu włoskiego... czyli inny suport...
Echhhhhh...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Eryk napisał:

Rozumiem ze nie masz tarczowek na rowerze?  Procz tego wydaje Ci sie ze jest fajnie - ale tak naprawde to wdmuchujesz syf w rozne zakamarki w ktore byc moze by sie normalnie nie dostal.  Do jazdy po piachu lancuchy nie sa najlepsze z powodow ktore opisywales - najlepiej sprawowalby sie pasek jak juz zauwazyles.  Wszelkiej masci smarowidla do lancucha nie sa nastawione na uzytkowanie w piachu.  Woski sa dobre bo piach sie do nich nie klei tak, ale z drugiej strony na krocej starczaja.  Przez wiele lat uzywalem WhiteLightning, ktory w sumie byl niezly - ale nie super czysty.  Wydaje mi sie ze nie ma smarowidla idealnego - zawsze cos bedzie kosztem czegos innego.

Mam tarcze :) Nie boję się, że kompresorem coś gdzieś się wdmucha. W warsztatach kompresor to podstawa czyszczenia - nie tylko do pompowania czy narzędzi. Trudno mi sobie wyobrazić jak kompresorem można przedmuchać fragmenty brudu z olejem na hamulce - zawsze dla pewności na koniec można przedmuchać zaciski :) Przy 60 PSI jest silny strumień może do 2 cm. Nie dalej. 

Jak jest piach w łańcuchu to wyraźnie go słychać jak się rusza łańcuchem. Po przedmuchaniu kompletna cisza. Masz rację, że piach to najtrudniejsze warunki dla łańcucha. Także podstawa to dać minimum oleju, najlepiej z tych bardziej wodnistych i częściej smarować. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Możesz polecić coś w okolicach Gdańska, ale niezbyt trudnego ?  Tzn. jak na lekarstwo jest imprez typowo grawelowych. Prawie zawsze albo szosa albo XC. Szosy nie lubię a na XC nie kręcą mnie hopy, slalom wśród drzew, podprowadzanie itp. Z braku laku już wolę XC, ale właśnie takie bardziej grawelowe niż MTB  

Najbardziej „łagodna” to była zawsze Skandia/Vienna bo to maraton (a nie XC) dla mas i liczy się frekwencja.
U nas generalnie jest cały czas albo w górę albo w dół.
W tym roku to nawet nie wiem czy coś się odbywa bo jakoś się nie interesowałem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj, na zmianę z trzema gośćmi, reanimowaliśmy rowerzystę w Lesie Wolskim. Niestety chyba nieskutecznie. Wszystko wskazywało na to, że facet przeleżał nieprzytomny dłuższą chwilę zanim znalazł go pierwszy rowerzysta. Akurat miejsce było wybitnie ustronne a pora niepopularna. Z ułożenia ciała wynikało, że zanim upadł zwyczajnie się zatrzymał a nie uległ jakiemuś wypadkowi...

Nauczka z tego nieszczęścia może być taka, że na każdego jest pora (choć ten facet był tak na oko z dziesięć lat młodszy ode mnie). Albo próbować zabezpieczyć się jeżdżąc zawsze z kimś lub nosząc smartwatcha z monitorem serca i funkcją SOS. Polecam pod rozwagę.


Jedyny kiepski pozytyw w tej historii to ratownicy medyczni. Chłopaki musieli biec z tobołkami dobre kilkaset metrów przez pagórkowaty las po czym zlani potem dosłownie rzucili się na nieprzytomnego, zapięli w masażer serca, podłączyli do kroplówki, ekg, udrożnili drogi oddechowe, zrobili zastrzyk z adrenaliny itd. Wyglądało to bardziej jak dwudziestominutowy atak komandosów. No ale bez happy endu.

  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:unsure::(

Też się boję takich sytuacji, dlatego zawsze gdy sam jadę gdzieś dalej to odpalam taką prostą apkę Search4Me:

https://play.google.com/store/apps/details?id=com.gyokov.smsemergency

 

Apka nie potrzebuje internetu (może korzystać tylko z lokalizacji, więc sprawdza się przy słabym zasięgu) - mam tak ustawione, że co 15min. wysyła na nr małżowinki zwyklego SMS'a ze współrzędnymi GPS i dokladnym linkiem mapy googla oraz prędkością z jaką się poruszam.

Jeżeli w kolejnych wiadomościach będzie 0km/h i ta sama lokalizacja to dzwonić, jeżeli nie odbiorę to alarm :rolleyes:

 

Ostatnio jechałem przez takie zadupie, że chyba nikt by mnie nie znalazł przez kilka dni - źle oceniłem nawierzchnię, podbiło mnie, walnąłem głową w gałąź i gdybym nie miał kasku to mogłoby być kiepsko..

Także naprawdę do nieszczęścia wiele nie trzeba -_-

 

 

PS.

Link do apki chyba nie działa, ale w sklepie ją widzę:

 

Screenshot_20200801-003318.png

 

Edytowane przez czekker
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakies 20 lat temu z kolega wpadlismy na genialny pomysl, by zrobic sobie zdjecie jak skaczemy ze skaly na rowerach. On chcial skakac pierwszy, ja mialem robic zdjecie. On skoczyl, ja cyknalem... Tyle ze przy ladowaniu rower katapultowal go w drzewo. Uderzenie bylo przy pelnej predkosci. Kumpel mial kask, ale uderzyl tulowiem.  Jak lezal na ziemi, to zaczal krwawic wewnetrznie i pluc krwia, staralem sie go ulozyc ale ten wstal i zaczal chodzic... Zadzwonilem po pogotowie, i docelowo wyslali helikopter by nas znalezc... Na szczescie w parku byla impreza rowerowa, i natknela sie na nas grupka rowerzystow, w ktorej byla pielegniarka.  Po jakims czasie pojawili sie ratownicy ktorzy wynosili mojego kumpla z lasu 8 km.  W szpitalu okazalo sie zs ma pekniete 7 zeber, czesciowo zpadniete pluco, peknieta lopatke... Generalnie byl bol ale wszystko dobrze sie skonczylo.  Zdjecie ktore cyknalem nie wyszlo, bo aparat kumpla nie nawijal kliszy.

 

Wypadku mozna bylo uniknac, ale czlowiek mlody byl i glupi, rower byl zle ustawiony, i w sumie moglo sie to skonczyc inaczej.  Poprostu trzeba byc zawszw ostroznym, skoki zostawic w miejscach bliskich cywilizacji.  Najlepiej jechac we 2 osoby, bo jednak na telefonie komorkowym nie mozna polegac (brak zasiegu, zniszczenie aparatu)...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 31.07.2020 o 21:54, Knurek1111 napisał:

Wczoraj, na zmianę z trzema gośćmi, reanimowaliśmy rowerzystę w Lesie Wolskim. Niestety chyba nieskutecznie. Wszystko wskazywało na to, że facet przeleżał nieprzytomny dłuższą chwilę zanim znalazł go pierwszy rowerzysta. Akurat miejsce było wybitnie ustronne a pora niepopularna. Z ułożenia ciała wynikało, że zanim upadł zwyczajnie się zatrzymał a nie uległ jakiemuś wypadkowi...

Nauczka z tego nieszczęścia może być taka, że na każdego jest pora (choć ten facet był tak na oko z dziesięć lat młodszy ode mnie). Albo próbować zabezpieczyć się jeżdżąc zawsze z kimś lub nosząc smartwatcha z monitorem serca i funkcją SOS. Polecam pod rozwagę.


Jedyny kiepski pozytyw w tej historii to ratownicy medyczni. Chłopaki musieli biec z tobołkami dobre kilkaset metrów przez pagórkowaty las po czym zlani potem dosłownie rzucili się na nieprzytomnego, zapięli w masażer serca, podłączyli do kroplówki, ekg, udrożnili drogi oddechowe, zrobili zastrzyk z adrenaliny itd. Wyglądało to bardziej jak dwudziestominutowy atak komandosów. No ale bez happy endu.


Mniej więcej rok temu, na zboczach Kopcka Kościuszki (może kojarzysz: wąwóz poniżej muld, niedaleko wylotu na ulicę Hofmana), miałem podobną "przygodę". Będąc dość srogo rozpędzony, prawie wpadłem na młodego chłopaka, który leżał bez ruchu. W ostatniej chwili udało się go minąć, jednak sam zaliczyłem potężnego sińca na pół uda. Generalnie skończyło się na strachu, ale widoku zakrwawionej twarzy nie zapomnę. Jechał bez kasku na fullu, mówił, że nie pamięta, co się stało...  Oprócz kilku szwów na głowie, ogólnych obtarć, zadrapań, stłuczeń i złamanego przedramienia historia z happy endem, boję się myśleć, co by było, gdybym na niego najechał...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja smutna obserwacja z ostatniej wycieczki jest taka, że smartfonowe zmobiaki stanowią problem nie tylko na przejściach dla pieszych, ale i rowerach. Coraz więcej osób jeździ ślipiąc się i stukając w ekran :facepalm: Nieogarnięcie level master takiego delikwenta byłoby przyczyną kraksy. Na szczęście udało się odbić i ominąć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, spawalniczy napisał:


Jest jeszcze wyższy poziom. Oprócz gapienia się w telefon trzeba jeszcze mieć słuchawki, najlepiej takie duże.

z jednej tak, ale z drugiej nie wiem co gorsze czy ci ze słuchawkami czy z przenośnymi głośnikami. Jedziesz sobie przez środek lasu i nagle słyszysz muzę, albo co gorsza kilka różnych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, radekk napisał:

z jednej tak, ale z drugiej nie wiem co gorsze czy ci ze słuchawkami czy z przenośnymi głośnikami. Jedziesz sobie przez środek lasu i nagle słyszysz muzę, albo co gorsza kilka różnych.

Jedno i drugie jest tragiczne, bo jazda na rowerze wymaga wzroku i sluchu, jesli nie slyszy sie nic poza muza to trzeba bardziej oberwowac sytuacje dookola... Nigdy nie rozumialem ludzi na szlakach ze sluchawkami w uszach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cisnę kiedyś pod Skrzyczne, doganiam gościa grało mu radio Zet z telefonu.... śmiać mi się chciało.

 

Tak jak wyżej, wychodzę na rower aby odpocząć od wszystkiego, delektować się spokojem. Kiedyś byłem o 7 rano na w/w Skrzycznem, cisza spokój jak nigdy.

 

 

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chociaż raz brak słuchawek uchronił mnie od potencjalnie niebezpiecznego incydentu. Pomykałem sobie dziarsko po lesie, akurat fragment, że jest sporo zakrętów przechodzących jeden w drug i dodatkowo małe (po kilkanaście metrów) pagórki. Prędkość około 27 km/h. Jadę i słyszę jakieś dźwięki, szuranie, fukanie - pierwszy odruch to zwolnienie. Wtaczam się na pagórek a tam centralnie na drodze locha z małymi. Gapi się na mnie i jakieś dziwne odgłosy wydaje. Nie będę ściemniał, że zachowałem zimną krew, bo zrobiłem odwrotnie niż się zaleca, czyli spie...liłem  w kierunku powrotnym ile sił w nogach :D  Puslometr potwierdził, że zrelaksowany to ja nie byłem :)

  • Super! 2
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, RoadRunner napisał:

Chociaż raz brak słuchawek uchronił mnie od potencjalnie niebezpiecznego incydentu. Pomykałem sobie dziarsko po lesie, akurat fragment, że jest sporo zakrętów przechodzących jeden w drug i dodatkowo małe (po kilkanaście metrów) pagórki. Prędkość około 27 km/h. Jadę i słyszę jakieś dźwięki, szuranie, fukanie - pierwszy odruch to zwolnienie. Wtaczam się na pagórek a tam centralnie na drodze locha z małymi. Gapi się na mnie i jakieś dziwne odgłosy wydaje. Nie będę ściemniał, że zachowałem zimną krew, bo zrobiłem odwrotnie niż się zaleca, czyli spie...liłem  w kierunku powrotnym ile sił w nogach :D  Puslometr potwierdził, że zrelaksowany to ja nie byłem :)

Mialem tak z niedzwiedzica z 2 malymi, jechalem na szlaku i slysze ze w krzakach co sie rusza wyjezdzam z zakretu a tu 2 maluchy hyc na drzewo a matka stoi i probuje mnie zastraszyc... i podzialalo - zrobilem sobie skrot i ominalem cala rodzinke.  Generalnie na rowerze to chyba co roku niedzwiedzie spotykam - najczesciej samotne sztuki, od mlodzikow po dorosle samce.  Mlode mozna halasem przestraszyc i zejda ze szlaku - te stare to poprostu puszczam - a one sobie powoli ida swoja sciezka... z reszta przy domu mam to samo.  Jesli chodzi o niedzwiedzie to trzeba sie obawiac samic z malymi, i starych, chorych i wychudzonych samcow kilka lat temu wlasnie taki staruch zabil studenta z Indii w parku po ktorym w tamtych czasach jezdzilem.  Generalnie niedzwiedzie stronia od ludzi, i dlatego lubie glosne piasty, bo one ostrzegaja zwierzeta o tym ze jade.

W lesie trzeba miec oczy i uszy szeroko otwarte, bo rozne sytuacje mozna napotkac.  Niestety coraz wiecej scigantow co sie scigaja na stravie z muza w uszach, i generalnie maja opryskliwe usposobienie na szlaku.  Zawsze staram sie zagadnac do osob spotkanych na szlaku - zwykle "czesc", "fajna pogoda (lub rower)", wprowadzaja przyjemna atmosfere na szlaku.  Wiele razy zdarzalo sie ze jezdzilem z przypadkowo spotkanymi osobami przez kilka godzin, i poznalem fajne nowe szlaki... takze otwartosc dla innych rowerzystow jest fajna.

  • Dzięki! 1
  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, RoadRunner napisał:

Nawet jakbym jechał po zamkniętej drodze to nigdy bym nie założył słuchawek. I tu nie chodzi o bezpieczeństwo tylko po prostu o odpoczynek od dodatkowych bodźców. Słuchawki to zakładam na stacjonarnym.

zwykle mam słuchawki w uszach :ok: 

 

z tym że nie po to by sie odizolować :) bo słysze gadajacego obok 

 

ale po to by sobie uszu nie przewiać 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja raz zagadnąłem gościa co jechał po lesie rowerem z sakwami (raczej pustymi) i tabletem na którym leciał film. Zagaiłem żartobliwie a on rozgadał mi się filozoficznie jak to czerpie z tego przyjemność. Każdy robi co lubi ;)
Ale jak przedwczoraj widziałem dziewczynę jadącą ze słuchawkami w uszach i smartfonem w ręce (ręka jednocześnie na kierownicy) to już nie było mi do śmiechu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Kolor się spodobal
Jutro wyjazd próba generalna. Jak wrócę dam znać czy się nic nie urwalo8202d4748ccd860c0c20ce8925a3cda4.jpg&key=745229be952639f78ee84dfebd61a28678cc0206f922c01f2ec33e592c31036c
60d66af42b62d627904824f3cd46ae52.jpg&key=f64e7456e4a2059fbd9ccb2b223d90a28c0d2e154368f3290d98e8ab5d8b9d73


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Podsumowujac 3400 km zrobione w tym sporo po górskich serpentynach.. prędkości przepisowe autostradowe Wszystko działa nic nie odleciało. Chyba mogę polecic. Jako ciekawostkę dodam że lecieliśmy z Forumowiczem takimi samymi forkami. Ja 4 na platformie- on 2 na dachu. Różnica w spalaniu między 10 a 20 % w zależności od prędkości


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Gazik napisał:

...Ja 4 na platformie- on 2 na dachu. Różnica w spalaniu między 10 a 20 % w zależności od prędkości

 

10-20% od normy bez rowerów czy 10, 20% względem siebie, bo jeden na dachu, drugi na haku?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Różnica w spalaniu między jego z rowerami na dachu a moim na platformie. Lecieliśmy razem więc prędkości jednakowe. Bardzo pozytywnie zaskoczyl mnie komfort akustyczny. Forek hałasował tak samo jak lecimy na pusto


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...