Skocz do zawartości

Zeby rozluznic atmosfere :D


Thanatos

Rekomendowane odpowiedzi

Wysłany: Dzisiaj 14:31

Harvester, jesteś niesamowity - odpowiedziałeś w minutę po moim poście :shock: :mrgreen: Pozdrawiam :wink:

 

Żeby nie było OT:

 

Wsadzili dziadka do wiezienia. Dziadzio wchodzi do celi pełnej strasznych zakapiorów: -Za co cię posadzili dziadzio?-Za figle. - Za jakie k*** figle?! Co ty będziesz kit wciskał, gadaj zgredzie za co, bo po tobie!

- To ja to mogę pokazać - mówi dziadzio. - Ta? No to pokaz! - mówi zaintrygowany herszt celi.

Dziadzio przeżegnawszy się bierze wiadro służące w celi za ubikacje i puka w drzwi. Kiedy uchylił się judasz, dziadzio chlust zawartością wiadra przez judasz, odstawił wiadro na miejsce i stanął obok drzwi na baczność. Po chwili drzwi się otwierają, staje w nich gromada wkurzonych klawiszy, w tym jeden wysmarowany gównem, i mówią: - Dziadek, ty się odsuń na bok, żeby ci się przypadkiem nie oberwało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawie 6 postów dziennie, nie licząc off-topowych.. :mrgreen:

 

nic Mu nie ujdzie uwadze

 

No właśnie widzę..

 

Jak to się mówi: "Nie ma rady na Harvestera" :P

 

http://images40.fotosik.pl/33/cf869738801200eb.jpg

Na wszelaki wypadek - od 18 roku, żeby potem nie było :twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pewnym supermarkecie klient poprosił młodego sprzedawcę o pół główki

sałaty. Niestety chłopak zaczął odmawiać. Klient był nieugięty i

bardzo napierał, więc sprzedawca poszedł na zaplecze zapytać kierownika.

Przychodzi i mówi:

- Panie kierowniku jakiś palant chce kupić pół główki sałaty.

W tym momencie obejrzał się, a za nim stoi klient i patrzy na niego,

więc szybko dodaje:

- A ten miły pan reflektuje na drugie pół główki!

Kierownik się zgodził, ale potem poszedł do sprzedawcy i mówi:

- Chłopcze mogłeś mieć niezłe kłopoty dzisiaj, ale wykazałeś się

opanowaniem i refleksem, potrzebujemy takich ludzi w naszej firmie.

Skąd pochodzisz chłopcze?

- Z Nowego Targu proszę pana

- A dlaczego stamąd wyjechałełś?

- Wie pan, to miasto bez przyszłości, same dz..ki i hokeiści.

- Hmmmm, moja żona pochodzi z Nowego Targu!

- Taaaak? A na jakiej gra pozycji?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stoi facet na brzegu jeziora, w którym tonie kobieta. a ze nie umiał pływać, wiec wola na pomoc do wędkarza:

- Ratuj moja żonę. Dam ci stówę. Ja nie umiem pływać!

Wędkarz wskoczył do wody uratował babę i mówi do faceta:

- Dawaj stówę, którą mi obiecałeś, a facet na to:

- Jest jeden szkopuł. Kiedy była pod woda myślałem, że to moja żona. Teraz widzę, że to teściowa.

- Rozumiem - mówi wędkarz sięgając do kieszeni. - ile ci jestem winien?

 

Pewnego dnia, podczas mszy, pojawia się znienacka Szatan, patrzy wielkimi ślepiami po ludziach, uśmiecha się szyderczo i siada na ołtarzu. Ludzie uciekają z kościoła i tylko jeden staruszek się nie rusza i patrzy na Bestię. Wreszcie Szatan podchodzi do niego i pyta:

- Czy nie wiesz kim jestem?

- Oczywiście, że wiem.

- I nie boisz się mnie?

- Ani trochę.

Szatan lekko się zdziwił.

- Mnie się wszyscy boją, a ty nie? Dlaczego się nie boisz?

- Jestem żonaty z twoją siostrą od 48 lat

 

Mąż wrócił z pracy i zobaczył, jak trójka jego dzieci siedziała przed domem, ciągle ubrana w piżamy i bawiła się w błocie wśród pustych pudełek po chińszczyźnie, porozrzucanych po całym ogródku. Drzwi do auta żony były otwarte, podobnie jak drzwi wejściowe do domu i nie było najmniejszego śladu po psie. Mężczyzna wszedł do domu i zobaczył jeszcze większy bałagan. Lampa leżała przewrócona, a chodnik był zawinięty pod samą ścianę.

Na środku pokoju głośno grał telewizor na kanale z kreskówkami, a jadalnia była zarzucona zabawkami i różnymi częściami garderoby. W kuchni nie było lepiej: w zlewie stała góra naczyń, resztki śniadania były porozrzucane po stole, lodówka stała szeroko otwarta, psie jedzenie było wyrzucone na podłogę, stłuczona szklanka leżała pod stołem, a przy tylnych drzwiach była usypana kupka z piasku.

Mężczyzna szybko wbiegł na schody, depcząc przy okazji kolejne zabawki i kolejne ciuchy, ale nie zważał na to, tylko szukał swojej żony. Zaniepokoił się, że może jest chora, albo że stało się coś poważnego. Zobaczył, że spod drzwi do łazienki wypływa woda. Zajrzał do środka i zobaczył mokre ręczniki na podłodze, rozlane mydło i kolejne porozrzucane zabawki. Kilometry papieru toaletowego leżały porozwijane między tym wszystkim, a lustro i ściany były wymalowane pastą do zębów.

Przyspieszył kroku i wszedł do sypialni, gdzie znalazł swoją żonę, leżącą na łóżku w piżamie i czytającą książkę. Spojrzała na niego, uśmiechnęła się i zapytała jak mu minął dzień. Popatrzył na nią z niedowierzaniem i zapytał:

- Co tu się dzisiaj działo?

Uśmiechnęła się ponownie i odpowiedziała:

- Pamiętasz, kochanie, że codziennie jak wracasz z pracy do domu, to pytasz mnie, co ja do cholery dziś robiłam?

- Tak - odpowiedział z niechęcią.

- Więc dziś tego nie zrobiłam.

 

Tamtego wieczora chciałem zanocować w motelu. Wszedłem do pokoju i kiedy zamknąłem za sobą drzwi zobaczyłem na klamce przywieszkę "Nie przeszkadzać". No dobra, nie wiem co się tam na korytarzu działo, ale przesiedziałem w pokoju trzy dni...

 

Jasiu wpada spóźniony do szkoły. Na schodach stoi dyrektor i woła:

- Dziesięć minut spóźnienia!

- Ku****a, ja też! - stwierdza Jasiu ze zrozumieniem.

 

Środek grudnia. Od dwóch miesięcy Norwegia ma w Stanach swojego nowego ambasadora. W jego biurze właśnie dzwoni telefon.

- Dzień dobry panie ambasadorze, jestem z New York Times, dzwonię by spytać co by pan chciał dostać na święta.

Ambasador nie jest głupi. Doskonale zna zasady, więc nie będzie żadnego skandalu.

- Proszę posłuchać, Panie Smith: nie chcę żadnego prezentu. Wykluczone! To mogłoby być postrzegane jako łapówka i ja do tego nie dopuszczę. Do widzenia.

Następnego dnia znowu telefon.

- Dzień dobry, to znowu ja, może się pan jednak namyślił i powie co chciałby otrzymać jako prezent gwiazdkowy?

Ambasador cierpliwie wyjaśnia dlaczego nie bierze żadnych prezentów i rozmowa wkrótce się kończy. Następnego dnia dziennikarz z New York Timesa dzwoni po raz kolejny, tym razem ambasador jest już wyraźnie wkurzony.

- Panie! Myślałem, że sobie już wszystko wyjaśniliśmy! Żadnych prezentów!

Jednak po chwili nieco się uspokaja i spokojnym głosem dodaje:

- No dobrze, niech będzie koszyk owoców. Tak, owoce będą w porządku. Naprawdę. Teraz ambasador ma nadzieję, dziennikarz da mu spokój. To pewne, wszak owoce są niegroźne i nie spowodują niepotrzebnego skandalu.

Dwa dni później The New York Times publikuje:

 

Co ambasadorowie chcieliby na gwiazdkę:

Niemiecki ambasador życzy sobie stabilnej ekonomii na świecie.

Francuski ambasador życzy sobie kontynuowania dobrych wschodnio-zachodnich stosunków.

Szwedzki ambasador życzy sobie aby zniknął problem głodu trzeciego świata.

Norweski ambasador chce koszyk owoców

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to raczej ciekawe niż śmieszne - nie pamiętam żeby było:

http://www.youtube.com/watch?v=cyXKsrmNsfI

 

:shock: :shock:

 

szkoda, że początku historii nie znamy... bo nie wiem komu współczuć... zachowanie kolesia skaczącego na maskę/szybę w zasadzie ażsie prosiło o taką reakcję... o ile nie było sprowokowane wcześniej jakimś równie głupim zagraniem...

PZDR!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to raczej ciekawe niż śmieszne - nie pamiętam żeby było:

http://www.youtube.com/watch?v=cyXKsrmNsfI

 

:shock: :shock:

 

szkoda, że początku historii nie znamy... bo nie wiem komu współczuć... zachowanie kolesia skaczącego na maskę/szybę w zasadzie ażsie prosiło o taką reakcję... o ile nie było sprowokowane wcześniej jakimś równie głupim zagraniem...

PZDR!

 

co nie znaczy, że trzeba było go odrazu przejechać....... :shock:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ludzie z matiza potrącili gościa, wysiedli, a gość w tym czasie wstał i chciał odjechać ich samochodem. Kierowca Matiza (ew. postronny bohater) widząc to, chciał zatrzymać tamtego i wskoczył mu na maskę, nie wyszło.

Taka jest moja wersja wydarzeń. :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ludzie z matiza potrącili gościa, wysiedli, a gość w tym czasie wstał i chciał odjechać ich samochodem. Kierowca Matiza (ew. postronny bohater) widząc to, chciał zatrzymać tamtego i wskoczył mu na maskę, nie wyszło.

Taka jest moja wersja wydarzeń. :roll:

 

Bzdury - nie znacie angielskiego?

 

Doszło do "incydentu drogowego (road brawl) " - gościu z Matiza dostał łomot. Pozbierał się i chciał odjechać (bez buta), a tu nagle jeden z poprzednich napastników wskoczył mu na maskę (w celu narobienia szkód). Gość w Matizie spanikował i ruszył potrącając gościa. Oboje usłyszą zarzuty...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...