Skocz do zawartości

Tegeso-nieteges, albo nietegeso-teges


Przemeq

Rekomendowane odpowiedzi

4 godziny temu, Urabus napisał:

Poruszacie niezmiernie ważne kwestie... ale to jest dział Pytań do Dyrekcji... gdzie przenieść Wam tę dyskusję?

Może do konfesjonału :) 

Urabus, przenieś gdzie chcesz, tylko nie zamiataj pod dywan. To ważne sprawy i myślę, że dobrze jest o nich rozmawiać w każdej sytuacji i miejscu. Nawet jeśli to offtop, to może być pożyteczny. A już na pewno nie jest szkodliwy.

3 godziny temu, Lisek napisał:

Czepiasz sie o bzdury i szczegoly. Rozumiem ze Ty nigdy nie zlamales zadnego przepisu nawet nie swiadomie.Jałowa dyskusja i trzeba ją przesnieść gdzie indziej.

Nie czepiam się, dyskutuję - jak przystało na forum dyskusyjne ;-) 

I oczywiście, że złamałem. Nie raz. Ale samodoskonalenie, rozmowa z innymi kierowcami - pozytywnie wpływają na bezpieczeństwo ruchu. I dlatego należy to robić, także tu i teraz.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czepiasz sie i wymyslasz dziwne historie jakbym jadac do szkoly chcial kogos zabic jadac w terenie zabudowanym.Nie znasz drogi o ktorej pisze wiec po co te wymysly...

Wez sie posluchaj i nie truj juz plis bo szkoda klawiatury.

Edytowane przez Lisek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 19.11.2019 o 16:52, ben napisał:

nie trzymasz już w rękach kierownicy, tylko...

Przykład kompletnie nietrafiony. owa 15-latka miała więcej szczęścia niż rozumu. Wylazła po koła zza przejeżdżającego autobusu w ogóle nie patrząc czy coś jedzie. Ten kierowca praktycznie nie miał szans jej zobaczyć i zareagować. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Jaca68 napisał:

Przykład kompletnie nietrafiony. owa 15-latka miała więcej szczęścia niż rozumu. Wylazła po koła zza przejeżdżającego autobusu w ogóle nie patrząc czy coś jedzie. Ten kierowca praktycznie nie miał szans jej zobaczyć i zareagować. 

 

Wybacz, ale nie mogę tego pozostawić bez komentarza. Dziewczyna faktycznie postąpiła nieostrożnie, bo znając bezmyślność naszych kierowców mogła być czujniejsza. Ale "mogła" nie uprawnia do przerzucania winy z agresora na ofiarę. Określenie "wylazła" jest po prostu przerażające.

 

Pierwszy kierowca zbliżał się do przejścia dla pieszych, którego pół zasłaniał mu autobus. Nietrudno było przewidzieć, że zza tego autobusu wyjdzie pieszy. To jest typowa sytuacja, gdy dojeżdżamy do przejścia, którego pół jest zasłonięte przez sznur samochodów na przeciwnym pasie i jakoś nigdy nie wpadło mi do głowy, żeby wbijać na nie pięćdziesiątką. Po co? W jakim celu? Żeby poczuć ten wyrzut adrenaliny "a może znowu nikogo nie będzie na pasach i się uda"? Tak samo jest z parkowaniem dostawczaków tuż przed przejściem, które zmusza mnie do zwolnienia do kilku km/h. Nie widzisz - nie jedziesz (sławetny par 47 p. 4 się kłania).


Podobnie drugi kierowca zbliżał się do przejścia oślepiany z naprzeciwka światłami tego pierwszego i miał w nosie dostosowanie prędkości do widoczności, więc chyba nie zaprzeczysz, że obaj jechali z zamiarem ewentualnym zabicia kogoś. Brak widoczności nie jest żadnym usprawiedliwieniem dla szarżowania, bo jeśli wyciągnę przed siebie nóż, zamknę oczy i będę biegł chodnikiem aż kogoś ugodzę, to chyba nie powiesz, że mi "wylazł", a ja nie miałem szans go zobaczyć przez zamknięte oczy. Tak samo ta bezsensowna, dzika, obłąkańcza szarża obu samochodów na przejście dla pieszych. Niestety póki nie wprowadzimy bezwzględnego pierwszeństwa pieszych na przejściach, to nadal będziemy czytać o "wtargnięciu pieszego na pasy", a kierowcy będą widzieć tylko czubek własnego nosa i będą mieli głęboko w poważaniu, czy kogoś zabiją, czy nie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, bvb napisał:

Wybacz, ale nie mogę tego pozostawić bez komentarza.

A zasadzie mogę.

A za komentarz niech posłuży obowiązujące (nadal) prawo:

Art. 13 Prawa o ruchu drogowym nakłada na pieszych obowiązek zachowania szczególnej ostrożności przy przechodzeniu przez przejście dla pieszych. W takich sytuacjach pieszy jest obowiązany m.in. do oceny prędkości nadjeżdżających pojazdów; zachowaniu ostrożności przy niesprzyjających warunkach oraz ograniczonego zaufania dla innych uczestników ruchu. Ciąg dalszy, w art. 14. – zabrania się pieszym wchodzenia na jezdnię bezpośrednio przed jadący pojazd, w tym również na przejściu dla pieszych; spoza pojazdu lub innej przeszkody ograniczającej widoczność drogi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O czym ty mowisz? Przeciez ona byla na pasach i przeszla przez polowe jezdni wiec nie dosc ze miala pierwszenstwo to nie weszla bezposrednio pod jadacy pojazd. W przypadku zblizania sie do skrzyzowania kierowca ma obowiazek zmniejszyc predkosc i spodziewac sie, ze pieszy pojawi sie na drodze. Jezeli auto wjedzie pod tira ktory wymusza pierwszenstwo albo przejezdza na czerwonym tez bedziesz usprawiedliwial tirowca?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Art. 14 mówi o wchodzeniu na przejście, więc nie ma tu zastosowania. Pieszy znajdujący się już na przejściu ma jednoznaczne pierwszeństwo wyrażone w cytowanym przez Ciebie art. 13. Pozwolę sobie również go wytłuścić: Pieszy znajdujący się na tym przejściu ma pierwszeństwo przed pojazdem. Jedyne, z czym się zgodzę, to nakaz zachowania szczególnej ostrożności, choć co do Twojej dalszej wykładni, to nie znam podstawy prawnej, na której opierasz konieczność posiadania przez pieszego umiejętności oceny prędkości nadjeżdżających pojazdów - mógłbyś przytoczyć?

 

W każdym razie zupełnie inna jest waga niedochowania szczególnej ostrożności przez uczestnika ruchu posiadającego pierwszeństwo, a inna złamania trzech fundamentalnych zasad: niedostosowania prędkości do warunków (na tyle drastycznego, że uniemożliwiającego podjęcia jakiegokolwiek manewru), zignorowania nakazu zmniejszenia prędkości przed przejściem (na którym nie widać braku pieszego) i wreszcie nieustąpienia pierwszeństwa.

 

Cały problem naszych dróg polega na tym, że jesteśmy od dziecka przyzwyczajani do prawa silniejszego. Nie mówię tu o jawnej agresji, tylko takich małych, codziennych przypadkach, gdzie pierwszeństwo przepisowe zastępowane jest pierwszeństwem większego/droższego/szybszego. Od rowerzystów, którzy na chodnikach czują się jak u siebie, przez kierowców, którzy przecinając DDR po prawoskręcie może coś tam rzucą okiem, ale zatrzymanie i porządne odwrócenie głowy to już nie honor, po wyprzedzanie w sposób, który utrudnia jazdę wyprzedzanym i zmusza ich do ciągłego zwalniania, żeby mieć przed nosem jako taki odstęp (co jest zwłaszcza słabe na pustej autostradzie, gdzie - powszechny przecież - zbyt wczesny powrót na prawy pas da się wytłumaczyć chyba tylko nieświadomym ignorowaniem "słabszych"). Ja też tak byłem wychowany, ale z czasem uległem paskudnej zachodniej propagandzie miłości na drogach :wub: i znacznie przyjemniej mi się jeździ.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, bvb napisał:

Ja też tak byłem wychowany, ale z czasem uległem paskudnej zachodniej propagandzie miłości na drogach

Mnie te 40 lat jako dzieciak uczono, ze zanim wejdę na przejście mam spojrzeć w lewo, spojrzeć w prawo, ponownie spojrzeć w lewo i dopiero wtedy ostrożnie przechodzić.

Stosuje to do dziś i jako pieszy nie mam problemów z "zabójcami" za kierownicą. Dziś jak widać na przytoczonym filmie młoda dziewczyna beztrosko maszeruje przez przejście, bo nakładli jej do głowy ze jak postawi nogę na zebrze to ma pierwszeństwo. Ona wchodząc na przejście nie widziała co się dzieje na pasie zasłoniętym przez odjeżdżający autobus, ergo nie miała prawda nogi na zebrze postawić. Ty twierdzisz że kierowca jadący z dozwoloną prędkością jest prawie mordercą:

5 godzin temu, bvb napisał:

obaj jechali z zamiarem ewentualnym zabicia kogoś.

Ja uważam że takie wejście na pasy jest czynem samobójczym. Nie widzi co się dzieje, bo zasłania jej autobus,  ale idzie.

Jeszcze raz art 14

Zabrania się:

1) wchodzenia na jezdnię:

a) bezpośrednio przed jadący pojazd, w tym również na przejściu dla pieszych,

b) spoza pojazdu lub innej przeszkody ograniczającej widoczność drogi;

2) przechodzenia przez jezdnię w miejscu o ograniczonej widoczności drogi;

 

Kto z nas ma rację w tym przypadku najprawdopodobniej rozstrzygnie sąd. Nie nasza rola ani kompetencje.

Dodam tylko że gdyby to była moja córka to za takie bezmyślne zachowanie dostałaby ze dwa miesiące szlabanu. 

 

ps.

I żeby wyjaśnić wątpliwości, prawo jazdy mam od 1985 roku i jeszcze  żadnego pieszego nie trafiłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, blejzu napisał:

O czym ty mowisz?

Stęskniłeś się?

Rozumiem że Ty najpierw zmniejszył byś prędkość przed przejściem, a po zauważeniu kilka metrów przed maska wyłaniającej się zza autobusu pieszej, dodałbyś gazu  i wykorzystując zalety napędu AWD gładko ominąłbyś beztroskie dziewczę. :thumbup:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, Jaca68 napisał:

Stęskniłeś się?

Rozumiem że Ty najpierw zmniejszył byś prędkość przed przejściem, a po zauważeniu kilka metrów przed maska wyłaniającej się zza autobusu pieszej, dodałbyś gazu  i wykorzystując zalety napędu AWD gładko ominąłbyś beztroskie dziewczę. :thumbup:

OK Boomer :)

 

Kierowca nie podjal zadnej akcji obronnej, nie skrecil kierownica, nie wyglada zeby hamowal. Na pierwszy rzut oka nawet przyspieszyl. A mam wrazenie, ze dziewczyna sie popatrzyla w jego strone. Juz szczytem wszystkiego jest to, ze wysiada z auta i najpierw bierze sie za sprawdzenie czy przod auta jest OK. Ale tak, zmniejszylbym predkosc. Tam sie pograzyles, tutaj juz grzebiesz po dnie.

Edytowane przez blejzu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, bvb napisał:

Tak samo ta bezsensowna, dzika, obłąkańcza szarża obu samochodów na przejście dla pieszych. Niestety póki nie wprowadzimy bezwzględnego pierwszeństwa pieszych na przejściach, to nadal będziemy czytać o "wtargnięciu pieszego na pasy", a kierowcy będą widzieć tylko czubek własnego nosa i będą mieli głęboko w poważaniu, czy kogoś zabiją, czy nie...

A tak jeszcze wymyśliłem, że twoja propozycja o  bezwzględnym pierwszeństwie pieszych na przejściach to półśrodek. Powinniśmy odważnie pójść dalej, i wprowadzić przed każdym przejściem dla pieszych bezwzględny nakaz zatrzymania, znak "stop". Tak przez analogię, przejście dla pieszych jak niestrzeżony przejazd kolejowy. Kierowca miałby obowiązek zatrzymać się, upewnić że żaden pieszy nie nadchodzi i ruszyć. I tak na każdym przejściu. Gwarantuje że ilość ofiar wśród pieszych znacząco spadnie. Bezpieczeństwo wzrośnie. Wpływy z mandatów w początkowym okresie też. Same plusy takiego rozwiązania.

Więc łapcie za klawiatury, piszcie do swoich parlamentarzystów, zorganizujcie akcje zbierania podpisów. Może uda się ten niewątpliwie genialny i nowatorski pomysł wprowadzić do PRD. 

ps.

I macie go ode mnie gratis. :yahoo:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Jaca68 napisał:

A tak jeszcze wymyśliłem, że twoja propozycja o  bezwzględnym pierwszeństwie pieszych na przejściach to półśrodek. Powinniśmy odważnie pójść dalej, i wprowadzić przed każdym przejściem dla pieszych bezwzględny nakaz zatrzymania, znak "stop". Tak przez analogię, przejście dla pieszych jak niestrzeżony przejazd kolejowy. Kierowca miałby obowiązek zatrzymać się, upewnić że żaden pieszy nie nadchodzi i ruszyć. I tak na każdym przejściu. Gwarantuje że ilość ofiar wśród pieszych znacząco spadnie. Bezpieczeństwo wzrośnie. Wpływy z mandatów w początkowym okresie też. Same plusy takiego rozwiązania.

Więc łapcie za klawiatury, piszcie do swoich parlamentarzystów, zorganizujcie akcje zbierania podpisów. Może uda się ten niewątpliwie genialny i nowatorski pomysł wprowadzić do PRD. 

ps.

I macie go ode mnie gratis. :yahoo:

Piszesz od rzeczy.

  • Super! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Nieteges - mieszkaniec pobliskiego bloku wywala śmieci w krzaki 50m od wejścia do jego klatki schodowej.

Teges - poświęciłem się dla planety, zgarnąłem taki spory wór do domu i po przekopaniu znalazłem rachunek za tel, czyli mam adres, nr. tel. i nazwisko.

Jakie rozwiązanie proponujecie? Co wy byście zrobili?

1. Zadzwonić do drzwi i po ich otwarciu wywalić zawartość w mieszkaniu.

2. Zadzwonić do drzwi i po otwarciu wklupać gościowi (dodam, że nie należę do osiłków i mam raczej pokojowe usposobienie, ale takich to bym :evil:)

3. Zadzwonić do drzwi i pogadać, może coś to da, choć z doświadczenia wiem, że z chamem ciężko się dogadać.

4. Zadzwonić na jego tel i dalej jak pkt 3.

5. Zgłosić na Straż Miejską. Już dzwoniłem dowiedzieć się na razie co i jak. Muszę przyjechać do nich z oficjalnym zgłoszeniem wykroczenia, z corpus delicti , złożyć zeznanie i czekać na uruchomienie maszyny sprawiedliwości. Tu jest możliwość wyparcia się gościa, że to nie on, że ktoś z sąsiadów wyniósł jego śmieci ze śmietnika, bo go chce pognębić, itp bzdety. To, czy Straż Miejska da temu wiarę, to już inna sprawa.

6. Olać sprawę, co raczej nie wchodzi w grę.

 

Nie chcę mieć w okolicy wroga, bo taki buc potrafi być zdolny do wielu podłości, ale z drugiej strony nie można takim odpuszczać.

Edytowane przez suberet
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, suberet napisał:

Nieteges - mieszkaniec pobliskiego bloku wywala śmieci w krzaki 50m od wejścia do jego klatki schodowej.

Teges - poświęciłem się dla planety, zgarnąłem taki spory wór do domu i po przekopaniu znalazłem rachunek za tel, czyli mam adres, nr. tel. i nazwisko.

Jakie rozwiązanie proponujecie? Co wy byście zrobili?

1. Zadzwonić do drzwi i po ich otwarciu wywalić zawartość w mieszkaniu.

2. Zadzwonić do drzwi i po otwarciu wklupać gościowi (dodam, że nie należę do osiłków i mam raczej pokojowe usposobienie, ale takich to bym :evil:)

3. Zadzwonić do drzwi i pogadać, może coś to da, choć z doświadczenia wiem, że z chamem ciężko się dogadać.

4. Zadzwonić na jego tel i dalej jak pkt 3.

5. Zgłosić na Straż Miejską. Już dzwoniłem dowiedzieć się na razie co i jak. Muszę przyjechać do nich z oficjalnym zgłoszeniem wykroczenia, z corpus delicti , złożyć zeznanie i czekać na uruchomienie maszyny sprawiedliwości. Tu jest możliwość wyparcia się gościa, że to nie on, że ktoś z sąsiadów wyniósł jego śmieci ze śmietnika, bo go chce pognębić, itp bzdety. To, czy Straż Miejska da temu wiarę, to już inna sprawa.

6. Olać sprawę, co raczej nie wchodzi w grę.

 

Nie chcę mieć w okolicy wroga, bo taki buc potrafi być zdolny do wielu podłości, ale z drugiej strony nie można takim odpuszczać.

Oddaję swój głos na opcję nr 1.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 29.12.2019 o 23:07, rosaskc napisał:

Oddaję swój głos na opcję nr 1.

Fun factor - max! :D:D:D

Ale że uj, to pewne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 29.12.2019 o 20:56, suberet napisał:

 

Nie chcę mieć w okolicy wroga, bo taki buc potrafi być zdolny do wielu podłości, ale z drugiej strony nie można takim odpuszczać.

Zatem wybierz opcję nr 7. Zawartość wora dyskretnie wywal pod drzwiami jegomościa. Jeśli rozpozna swoje śmieci, to drugi raz ich w krzakach nie zostawi...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 29.12.2019 o 20:56, suberet napisał:

Nieteges - mieszkaniec pobliskiego bloku wywala śmieci w krzaki 50m od wejścia do jego klatki schodowej.

Teges - poświęciłem się dla planety, zgarnąłem taki spory wór do domu i po przekopaniu znalazłem rachunek za tel, czyli mam adres, nr. tel. i nazwisko.

(...)

 

Nie chcę mieć w okolicy wroga, bo taki buc potrafi być zdolny do wielu podłości, ale z drugiej strony nie można takim odpuszczać.

 

Jesteś pewien, że to on te śmieci wyrzucił? Jest możliwość, że ktoś właśnie jemu chciał jakiegoś "psikusa" zrobić i podrzucił śmieci z rachunkiem. Fakt, że musiałby skądś wziąć taki rachunek z danymi, co w jakimś stopniu zmniejsza prawdopodobieństwo takiej wersji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, hak64 napisał:

Zatem wybierz opcję nr 7. Zawartość wora dyskretnie wywal pod drzwiami jegomościa. Jeśli rozpozna swoje śmieci, to drugi raz ich w krzakach nie zostawi...

No i z tą dyskrecją może być problem. Jak dostać się do klatki z domofonem? Może i dało by się, ale co potem? Natknę się na kogoś w windzie lub na schodach, i weź tu się tłumacz człowieku, co robisz z charakterystycznym worem  śmieci, który jest znany wszystkim mieszkańcom, bo stał na widoku kilka dni. Można by w takiej sytuacji podzielić się z nim historią tych śmieci, ale czy zostanie ona właściwie odebrana? Za dużo niewiadomych....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Bednarcm napisał:

 

Jesteś pewien, że to on te śmieci wyrzucił? Jest możliwość, że ktoś właśnie jemu chciał jakiegoś "psikusa" zrobić i podrzucił śmieci z rachunkiem. Fakt, że musiałby skądś wziąć taki rachunek z danymi, co w jakimś stopniu zmniejsza prawdopodobieństwo takiej wersji.

Tak, to pewne. Oprócz faktury są też karteczki z notatkami pisane identycznym charakterem pisma, co notatka na fakturze.

 

Mam jeszcze pomysł na pkt. 7 i chyba tak zrobię: Napiszę kartkę z jego danymi, którą nakleję na drzwi wejściowe do klatki, że jest namierzony i jeśli nie posprząta swoich śmieci sprawa trafi do odpowiednich służb. Celowo nie będę pisał o jakie śmieci chodzi, bo w tych samych krzakach lądują od kilku m-cy inne śmieci typu opony, dywan i jakieś graty. Co ważne, nigdy nikt tam śmieci wcześniej nie wyrzucał. Zaczęły pojawiać się kilka tygodni po wprowadzeniu się tego typa, więc sprawa jest coraz bardziej jasna.

Edytowane przez suberet
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam takiego jegomościa, co na klatkę schodową na półpiętrach zostawia swoje śmieci, w takich reklamówkach po zakupach. Mamy 2 windy, więc ów klatka jest rzadko uczęszczana. (dygresja: szczytem jest fakt, że śmietniki mamy centralnie pod klatką, gdzie klatek jest z 15, a śmietników ze 4- więc nie mamy jak inni po 100-200m tylko 5m!) Też chciałem zrobić małe śledztwo, jednak początkowo po falach informacji, jak to ludzie zarażone strzykawki zostawiali zamontowane pod pistoletami do tankowania paliwa oraz jak na własnych oczach widziałem porozsiewane (1 max 2 sztuki na tydzień) strzykawki po iniekcjach w łazience na siłowni- (siłownię już zmieniłem) te widoki i wieści odwiodły mnie od grzebania w tych niespodziankach...do czasu jak było już tego za dużo- jednak jegomość nie zostawia tam nic z adresem i innymi namiarami.

Mimo wszystko w głowie miałem akcję z pukaniem do drzwi i rozmową- chociaż tu miałem bardziej klarowną sytuację, bo ciężko byłoby mu się wyłgać, że ktoś je mu wyniósł gdzieś etc.

Śmiecenie mu w przedpokoju, na wycieraczce, obicie mu ryja- wszystko obróci się przeciw Nam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Nieteges - w "nowym" Forku odpadła mi prawa wycieraczka. Normalnie, podczas jazdy, przy ok. 80km/h, akurat wracała w dół, łup i się wypięła.

Teges - została na podszybiu, ale o tym przekonałem się jak dojechałem do domu. Byłem pewny, że ją wywiało w świat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...