Skocz do zawartości

Byłe samochody


mati

Rekomendowane odpowiedzi

nabyłem w drodze kupna Hondę NX 650 DOMINATOR. Mam ją do dzisiaj - świetny sprzęt na weekendowe zabawy po szutrach.

 

 

Stoi taki u mnie w garażu :) pamiętam jak jakieś dwa lata temu postanowiłem tym sprzętem przejechać pewien szutrowy odcinek tak szybko jak Subarakiem. Niestety, nie powiodła się ta próba i skończyłem w gipsie :|

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Ford Focus byl w posiadaniu 7 miesiecy zakupiony w 2005 2.0

2. Hyundai Santa Fe 2006 2.7 V6

3. Subaru Tribeca 2008 3.6 H6

4. Hyundai Santa Fe 2013 2.0 turbo obecnie zastapil miejsce Tribec'i

 

oraz Toyota Corolla,Peugeot 405 na tych autach uczylem sie jezdzic (samochody rodzicow)

 

jest jeszcze Toyota Rav4 ,Volvo XC90,Vw new beetel oczywisci jak jestem w Polsce

 

Jakie wrażenia z jazdy Santa Fe 2013? To auto mnie urzekło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie nie ma długiej i fascynującej listy posiadanych aut:

-Pierwsze auto na jakie uzbierałem golf III 1.8 75KM bardzo fajne auto do nauki jazdy po zrobieniu prawa jazdy.Auto paliło porównywalnie do Forka którego mam teraz :wink: Autkiem zrobiłem około 50000km w dwa lata.Auto był z komisu miało 100% cofnięty licznik i to sporo ,podejrzewam również ,że mogło być bite. Sprzedałem bo chciałem zmiany,trochę mocy więcej, dodatkowo autko zaczęło mieć różne drobne problemy z którymi ja nie chciałem już walczyć.Kupił je człowiek który nie chciał nawet jeździć po Warszawie na jeździe próbnej bo się bał ruchu,miał je zabrać na wieś i miała go wozić na stacje i do domu,tak więc zaakceptował stan faktyczny auta.

 

-Abarth grande punto : 1.4T 160KM ,mały włoski wariat,zrobiłem 50000km równo w dniu sprzedaży dobiłem do tylu :D Wszyscy ostrzegali mnie przed włoskim autem ,a ja w sumie nie mogę bardzo narzekać teraz z perspektywy czasu.

img9449copy2.jpg

 

-Abartha sprzedałem jakoś kilka dni po zakupie Forka 2.5XT od marca zrobiłem nim 14000km.Zjadł mi nerwów,kasy i cierpliwości na początku o czym już nie raz pisałem tu,ale cały czas mam nadzieje,że to juz koniec problemów.Z technicznego punktu widzenia to najgorsze moje auto :mrgreen:

img0023copy.jpg

 

 

Nie moje auta ale te którymi trochę pojeździłem czyli przynajmniej kilkaset km:

-Alfa 159 1.9jtd bardzo fajny samochód.Cichy ,wygodny,rewelacyjne prowadzenie,wystarczająca dynamika,pozycja za kierownica idealnie uszyta jak na mnie. Gdyby miała 4x4 i większy prześwit to już była by moja.

 

-Volvo s40 1.6D w tej bardziej kanciastej budzie już.Sympatyczne wygodne auto,bardzo przyjemne spalanie.Tylko mało pociągające.

 

-Fiat Croma chyba ten sam silnik co w alfie,najgorsze całościowo auto jakim jeździłem.Wszystko w nim jest masakrą od foteli przez wygląd po osiągi i prowadzenie :wink:

 

-najciekawsze auto jakie miałem okazję prowadzić SL w tegorocznej edycji ,z podstawowym silnikiem V6.A i tak ilość doznań podczas jazdy oszałamiająca,auto rewelacyjne ,spalanie wyszło około 10l/100km po mieście i to nie eko prowadzenia.Osiągi odczuwalnie porównywalne do forka,ale wnętrze nawet z dachem opuszczonym lepiej wyciszone od forka więc może po prostu nie czuje się tak prędkości :mrgreen:

Samochód wyposażony w całą masę bajerów,pompowane w zakrętach fotele,podgrzewanie szyi ,drganie kierownicy po najechaniu na linię bez kierunkowskazu,ostrzeżenia o martwym polu.

img2296copycopy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Lanos 1.6 1998 - jeździł koszmarnie, dużo palił, ale miał klimę, więc chociaż to miło wspominam. W przededniu sprzedaży się złośliwie zepsuła...

2. Focus 1.6 2000 - raz cewka padła, poza tym bezawaryjny, wygodny i całkiem żwawy był. Kuzynka do dziś nim jeździ i chwali, choć ruda go trochę zżera, taki rocznik.

3. Audi A4 1.8T Quattro 2002 - po Focusie to był niezły skok w osiągach. Gorzej, że po 140k km posypało się sprzęgło, skrzynia i wał napędowy... Ale naprawione i u ojca teraz ciągle jeździ.

4. Mustang V6 2006 - bez ABS i kontroli trakcji. Ostatnią zimę nim przejeździłem i był to niezły ubaw :) Choć to nie V8 to i tak osiągi i brzmienie silnika są bardzo przyjemne. Teraz to tylko weekendowy samochód, bo pojawił się...

5. Forek 2.0 2006 - mam go od niedawna, ale na razie się sprawdza :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może teraz Ja

 

Początki były ciężkie ale człowiek był młody i cieszył się że może czymś jeździć

 

Skoda 100s jak kupiłem to miała 18 wiosen

Golf 1 1,5 śmigał jak rakieta

Opel Askona 1,8 normalnie po golfie to limuzyna

Daewo Lanos nówka

Opel Astr 1,6 kombi

Meganka 1,6 kombi nówka drugie auto dla żony Peugeot 104 eksponat ale przebieg 75tyś

Skoda Fabia 1,3 nówka awaryjny silnik żona Peugeot106 sprowadzony z Niemiec

Wypad do Niemiec po Mazdę 6 super autko drogi serwis

No i teraz Outback H6 bajka jednak ciężkie czasy nastały i czas na zmiany na coś bardzie ekonomicznego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakie wrażenia z jazdy Santa Fe 2013? To auto mnie urzekło.

 

Poprostu moge z niego nie wychodzic."To jest szatan" powiedzial szwagier po pierwszej jezdzie. Auto jest bardzo zwinne i ekonomiczne.Jest troszke mniejsze niz Tribeca ale miejsca w srodku jest tyle samo jedynie bagaznik jest mniejszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Misiek Mirage S Coupe 1.5 - od tamtej pory mam slabosc do tej marki

- Opel Astra 1.4 SE - tym nabilem prawie 300 kkm :-) Sprzet nie do zajezdzenia

- Ford Mondeo 2.0 TDCi - pasc :-) Nigdy wczesjniej, ani pozniej nie jezdzilem niczym bardziej awaryjnym

- Subaru Impreza WRX 2.0 - Czarnuch - pierwsze Subaru, mam duzy sentyment

- Subaru Legacy 2.0 Turbo - pojezdzawkowoz :-)

- Ford Mondeo 2.2 TDCi - zupelnie odmienne wrazenia od 2.0 TDCi, bardzo fajny dupowoz

- Subaru Impreza WRX 2.5 - aktualnie... d..y nie urywa :-|

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czas na update :twisted:

Chronologicznie ;) :

1. malcer '86 (never again, wszystko na temat), choć mam do niego sentyment bo był pierwszy :lol:

2. favor '91 przeskok o co najmniej 0,5 roku świetlnego :mrgreen: , ale rudy go tak rąbał, że aż trzeszczało :twisted: )

3. corolka VII '95 (absolutna rewelacja, dość powiedzieć, że przez pierwszy miesiąc musiałem sprawdzać obrotomierz, by sprawdzić czy silnik chodzi :lol: )

4. carinka e lfb '96 (jedno z moich ukochanych aut, 1.6 116 KM, 6.5 l średnio, rewelka)

5. carinka e kmb '97 (j.w. :twisted: )

6. avensis kmb '00 (też 1.6, bardzo dobre auto zarżnięte castrolem :evil: )

7. legas III kmb '00 (pierwsze subaru, miłość od pierwszego łuku :mrgreen: :wink: )

8. corolka któraś tam '06 (1.4 vvti, całkiem ok, dużo paliła jak na taką pojemność, służbowy był)

9. pasek '07 (chyba b6, 2.0 tdi) (nie chce mi się o nim pisać... :lol:, służbowy był)

10. OBK I '98 (podobnie jak legas, ale nieco lepsze kopytko, i tempomacik mniał :mrgreen: )

11. mondziak '05 (nie wiem, który mark, ale 2005, Ghia, w dyszlu :mrgreen: w sumie jedna z ciekawszych fur, doskonały zawias, małe spalanie, ale pod koniec dwumas mu zaczął padać i wtryski też :twisted: )

12. espace IV '03 (jako rodzinny dupowóz nie ma lepszych, 2.0 benzyna, z sekwencją gazową i 6MT, naprawdę spoko... to on był tak do 180 000 km, potem jak się zaczął sypać, to nie wyrabiałem z uzupełnianiem portfela :twisted: NIGDY WIĘCEJ! ),

13. s-turbo '99 (I loved it... właśnie mija rok od sprzedaży)

14. sti '02 (tears and fun)

 

w międzyczasie był jeszcze żonowy:

(nr 5.5)pug 106 '94 1.1 całe 60 kucy (makabryczne fotele)

(nr 7.5) civik '98 1.4 też (bosko się wkręcał do prawie 7000 rpm :mrgreen: ),

(nr 12.5) carinka e '96 albo '97, 2.0 benza w gazie (teraz śwagier nią pomyka, 133 konie i lekka buda, fajnie jeździła, ori przebieg od pierwszego właściciela 430 000 km, szacun 8) )

(nr 14.5) mazda 626 2.0 benza '98 (cały czas, mega zajebiste auto)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A u mnie tak:

 

1. zaczęło się od kartinga z silnikiem od WSK125 :D (codziennie naprawiany :twisted: )

2. polonez 2000 z silnikiem od fiata 132 (ale miał "buta"). Ładnie dymił na niebiesko przez całe 2 lata eksploatacji wciągając litr (czasem więcej np. podczas zimowego driftu :twisted:) oleum na 1000km :D

3. polonez z silnikiem rovera 1.4, wieczne kłopoty z podporą wału i mostem.

4. BMW 320 e36, nie źle się prowadziło, zmienione amortyzatory i sprężyny. Seryjne autko bez "dodatków tunikofych"

5. fiat 126p :twisted: Istny czart, szedł 120, ale średnio co tydzień zapychał mu się gaźnik.

6. ford focus 2.0 hatchback, brak kłopotów przez 5 lat eksploatacji.

7. aktualny WRX :D

 

Przez jakiś czas brałem udział w testowaniu aut wypożyczanych z salonów dla kolegi z magazynu motoryzacyjnego pracującego w radio.

Nie potrafię zliczyć ile tego było, w większości mocne i szybkie auta, dobrze wyposażone.

Amen :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajny temat.

Moje furki:

126p '78 - chrom zderzaki i kołpaki

Audi 100 '80 - 2,200 ccm palił tyle co GTek

Porsche 924 '78 - rozbiłem

125p '87

CC 170 '96

Opel corsa B '96 -1,4 16V 90 KM

Ford focus '99

Subaru impreza '98 też rozbity

Subaru forester '03

 

Subaru Impreza WRX '05

 

update ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-VW Garbus 1200-więcej stał niż jeździł

-Polonez Atu 1,6 GLI-psuło się wszystko poza instalacją gazową, a raz w Wawie ukradli mi PRZEDNIĄ szybę

-Seat Ibiza 1,8 GLX-od nowości w rodzinie, nie do zajeżdżenia, sprzedany z przebiegiem coś koło 350kkm

-Suzuki Vitara Long V6-mało terenowa terenówka

-Jeep Cherokee XJ-SUPER AUTO DO WSZYSTKIEGO-niestety Super awaryjne

-Mazda 3 1,3 3d-na wypasie ale strasznie wolna

-Seat Leon 1,8 TSI-aktualny dupowóz-naprawdę szybki i oszczędny

-Nissan Patrol GR Y61 2,8 tdi 3d-mimo masy i prezencji czołgu niedawno poległ w spotkaniu ze zbyt szybko

jeżdżącą kierowniczką Avensisa (prędkość ponad 100, uderzenie w tył)

-Subaru............... będzie:-)

Do tego dochodzą służbowe:

-Fiat Fiorino MulitJet-zgiń przepadnij siło nieczysta

-VW Caddy 1,2 tsi-wygodny, wypasiony i daje radę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie historia taka :

Przed zrobieniem prawka :

- PF126 (żółty) kupiony wspólnie z kumplem od jakiegoś dziadka za przysłowiową czapkę gruszek.

Bolid w stanie technicznym ogólnie nienadzwyczajnym, dobiliśmy go do końca. Brak było biegów 2 i 4, zamki w drzwiach pouszkadzane, więc przywiązywaliśmy drzwi sznurkiem okręconym wokół oparć foteli.

Nie odbijała manetka kierunkowskazów - gumki przymocowane poniżej i powyżej manetki do czegoś co udawało tapicerkę deski rozdzielczej rozwiązały sprawę.

Hamulców było już fabrycznie brak, spowalniacze jedynie i to spowodowało że nasz maluch zakończył żywot w wykopie metra ...

 

- kolejny pojazd "na spółkę"- z bratem motorower Romet Chart . Taki biało niebieski z silnikiem od Simsona.

Nawet fajnie toto jeździło - dla 17 latka super temat na dojazdy do swojej wybranki i wspólne wypady w ursynowski "plener" :)

 

Drugi etap kariery to prawko i to co później :

1. LADA 2107 (żółta taka jednak troszkę ciemniejsza, jakby przyszarzała) - własność dziadka który uwziął się podszkolić wnusia - no bo na tych kursach to nic nie uczą.

Jeździliśmy tym to pojazdem głównie po Ochocie, zdarzyło się kilka razy że dziadek pożyczył pojazd abym samodzielnie gdzieś pojechał - np. z lubą do teatru. Tak żeby z fasonem pod teatr zajechać robiąc wrażenie na oblubienicy :)

Potem były służbowe pojazdy - maści wszelakiej:

- PF125 (sedan, Kombi, Pick-up)

- FORD Transit (szt. 2)

- FIAT Ducato MAXI (w tym samochodzie do rozpaczy mnie doprowadzała dźwignia zmiany biegów - umieszczona jak w syrence - w kolumnie kierownicy. Drugi wqr..ący motyw to koło zapasowe położone płasko na silniku - co ja się naszarpałem aby je wydłubać stamtąd a potem uszkodzone idealnie tam umieścić...)

- Polonez -szt.2 w tym jeden bajeczka - z silnikiem Diesel-a z bodajże Citroen-a, wersja eksportowa, złocisty metalic na ładnych alufelgach - naprawdę bardzo ładne autko. Skróciłem jego żywot na skrzyżowaniu przy Gotarda (obok kina Kadr) kiedy to pewna Pani przy użyciu Skody Felicji, dodatkowo napędzana siłą ciężarówki przyklejonej do jej tyłu, urwała temu Polonezu przód. A jak wiadomo bez przednich kół i z silnikiem leżącym obok słabo się jeździ.

- IVECO TurboDaily (taki duży furgon, co to powinien być niby zarejestrowany jako ciężarowy pow 3,5T, ale ktoś importując go z Holandii jakoś tak namotał że zarejestrowali go jako poniżej 3,5T. Policjant który kiedyś mnie w nim zatrzymał, drapał się długo po głowie co z tym fantem zrobić. Koniec końców oddał papiery i kazał spier...ać i więcej się w tej okolicy nie pokazywać :) )

 

I tu zaczyna się rozdział "własne".

 

Po kolei :

- SKODA (tak było ) Felicja 1.3 MPI (poprawka - dzięki "Jachu93" za zwrócenie uwagi) , 68KM - nowa , salonowa, tradycyjnie już żółta - pierwsza w Polsce żółta :) Unikat :)

Jeździliśmy nią z koleżanką małżonką przez 5 lat bez żadnych awarii (nie licząc dwóch drobnych przygód :

1. wypadu w góry i bacy który uznał że ładniejsza będzie jak jej lewy bok przemodeluje.

I jak pomyślał tak zrobił - lewe drzwi przód, tył i lewy tylny błotnik z okolicami do wymiany,

2. tym razem już mojego wybryku - polowania na zaparkowanego OPLA. Rzecz miała miejsce pewnego listopadowego wieczora, ok. godz. 21:00, na ul. Postępu.

Rzeczona ulica ma dobrze ponad 200 metrów prostej, po 2 pasy w każdą stronę. Wtedy na tej ulicy ruch był zerowy - tylko dwa samochody - mój i ów OPEL. Wyglądało to pewnie jak pojedynek na dzikim zachodzie - ja na wjeździe w tę ulicę ze skrzyżowania i OPEL Omega zaparkowany przed budynkiem PLUS-a - wtedy jeszcze w budowie.

Pojedynek wygrałem - upolowałem gada :)

Dobrze że się nie ruszał bo by mi pewnie uciekł (moje całe 68KM nie pozwoliłoby na jakiś dynamiczny pościg), a tak miałem zadanie ułatwione - cel nieruchomy.

Do wymiany u mnie pas przedni, maska i lampa lewa przednia.

 

Byliśmy tą Skodzianką dwukrotnie na wakacjach w Chorwacji, pojeździliśmy też sporo po Polsce, Czechach. Czasem latem mocno dawała się we znaki klima - znaczy jej brak, ale ogólnie mam fajne wspomnienia z tym samochodzikiem.

 

- Następcą SKODY była TOYOTA Corolla - 1,4 VVT-i, 97KM, HB 5D - kolor dla odmiany ... a nie, wcale nie żółty tylko czarny :)

Też salonowa, i też na 5 lat.

To był przeskok w inny świat ...

Kapitalny samochodzik, zupełnie bezobsługowy, zupełnie inny komfort podróżowania.

Bez żadnych problemów ale też emocji wielkich z nim związanych ani przygód nie było.

 

W tym czasie równolegle pojawił się służbowy pojazd - VW Sharan, V6 2.8, 204KM.

Ten samochód w rzadkich okresach "między serwisowych" (czyli jak był OK i jeździł) to był super - cholernie zrywny, bardzo szybki, z fajną dynamiką.

Księgowy pewnie ma inne zdanie , bo paliło toto w mieście pow 20 l/100km.

W trasie tylko raz, jadąc jak ostatni ślamazara, zszedłem ze spalaniem do 14 l/100. Standardowo w trasie palił ok. 17-18 l/100km.

A że bak miał mały to ruszając z Warszawy zatankowany "pod korek" dojeżdżając do Gdańska wypatrywałem z tęsknota w oczach pierwszej z kilku stacji Shell które tam są w rządku chyba 3 na krótkim odcinku na wlocie do miasta ustawione.

Ten samochód to były jedne wielkie emocje, tyle że negatywne - nigdy nie wiadomo było co i kiedy się w nim zepsuje. Więcej stał w serwisie niż jeździł. Inna sprawa że serwis (z litości podam tylko skróconą nazwę "R...i i W..r" z Piaseczna) skutecznie mnie w takim stanie permanentnej niepewności utrzymywał. Każda naprawa wymagała kilkukrotnego podejścia i eksperymentowania - a może to to ? Jak już wymienili coś tam, a usterka dalej była, wymieniali coś innego, i tak aż do skutku - czyli aż trafili na to co faktycznie było uszkodzone.

Póki to działo się w ramach gwarancji - OK, wasz ból, ale kiedy zapieczony zacisk hamulcowy w przednim lewym kole wymienili za 4 podejściem wcześniej doświadczając mnie fakturami na 7,5 tys. PLN , to już się zgotowałem.

Miarka się przebrała kiedy niby zgodnie z zasadami zrobili przegląd rozrządu. Tyle że 30 tys. km. później poleciała uszczelka pod jedną z głowic i panowie zasugerowali że rozrząd trzeba też przy okazji zrobić bo napinacze łańcucha już wyrobione, łańcuch jest luźny itp.

Jako że był robiony stosunkowo niedawno, wygrzebałem od księgowej faktury, przyjrzałem im się bliżej i doznałem olśnienia - na fakturach była wymiana paska rozrządu, napinaczy, innych elementów. Sęk w tym że w tym silniku rozrząd jest na łańcuchu.

Gruuuby dym i tłumaczenia szefa serwisu - jakoś system nam źle pozycje wybrał ... Dziwne że system źle wybrał części, konieczne akcesoria - smary, rolki podkładki i inne pierdoły oraz do tego sam sobie dobrał odpowiednie czynności obsługowe. I faktura na 5 tys PLN tez się jakoś sama napisała ... I że przy tym przebiegu nie trzeba tam było nawet zaglądać to tak już zupełnie inny temat ...

Ale dosyć o VW i przebojach z tym serwisem - mam jeszcze podobnych przygód z nimi sporo do opisania ale to nie wątek "Przygody z ASO VW".

 

Po zmianie pracy, i rozstaniu z tym samochodem już znowu przesiadka do własnego.

- TOYOTA RAV 4, VVT-i, 2.0 benz. 150KM. kontynuując nową świecką tradycje - czarna. Podobnie jak COROLLA - prawie bezawaryjna, bez przygód i bez emocji.

Awaria - 130tys KM, uszkodzony synchronizator 5 biegu - objawiał się tym że podczas jazdy, po najechaniu na nierówność - np. koleiny przy zmianie pasa, studzienka, dziura w nawierzchni - wyskakiwał 5 bieg. Po zapięciu go z powrotem dalej można było jechać aż do kolejnej takiej przeszkody terenowej.

Przy okazji grzebania w skrzyni wymiana tarcz sprzęgła i rachunek na 9 tys. PLN.

Sprzedana po 5,5 roku z przebiegiem 185 tys km.

 

- Równolegle z RAV-ką, aczkolwiek z przesunięciem w czasie ok 1,5 roku (dojeżdżenie Corollką do decyzji o sprzedaży) było SUZUKI Grand Vitara . W tym przypadku "Grand" to tylko z nazwy, bo to była wersja 3D, 1.6 benzyna, 107KM i dla podtrzymania zwyczaju - czarne.

Kupiona z przeznaczeniem "żonowóz".

Jechać to to nie chciało (a może chciało ale nie mogło) - te 107 kucyków w SUV-ie, ze stałym napędem 4x4 powodowało że parametry "przyspieszenie" i "dynamika" nie powinny się w ogóle w opisie technicznym pojawiać.

Ale żona go lubiła.

Ja poza miasto wybrałem się nim tylko raz - do Poznania. Umęczyłem się, umordowałem, na trasie ciągła walka o kierunek jazdy - jako że toto jest dość wysokie a krótkie, to każdy podmuch wiatru przy prędkości pow. 110 km/h. powodował że samochodzik zaczynał jechać niekoniecznie tam gdzie ja chciałem tylko gdzie go akurat powiało.

Każdy TIR na trasie oznaczał walkę o kierunek jazdy.

 

Ten samochodzik dostarczył mi kontaktów z Policją :)

A było to tak : pewnego dnia szalony dostawca Pizzy bez ostrzeżenia zaatakował od tyłu moją żonę (a raczej jej samochód) przy użyciu swojego czerwonego Fiata Cinquecento.

Troszkę rozumiem kolesia bo ja tez ją lubię tak od zachrystii przyatakować, ale w innych okolicznościach przyrody i bez samochodów pomiędzy nami :mrgreen: Ale ja to ja - mam urzędowe prawo :)

Szkód wielkich chłopak nie narobił - zderzak wyskoczył z zaczepów, klapa wgnieciona kołem zapasowym.

Naprawili to spece w ASO wymieniając klapę.

I na tym by się ta przygoda skończyła gdyby rzeczoznawca z PZU i owe ASO nie usiłowali swoich lodów ukręcić.

Kilkanaście dni po odebraniu samochodu nawiedzili mnie w domu dwaj panowie smutni bardzo z PZU, zażądali okazania samochodu. Pomierzyli, pooglądali, zrobili masę zdjęć, stwierdzili że wszystko jest zgodne z opisem i fakturami i pojechali.

A w kierunku odwrotnym, czyli do mnie, przywędrowało wezwanie na Policję, na upojna randkę z Panią komisarz z wydziału Przestępstw Gospodarczych.

Okazało się że rzeczoznawca z PZU i ASO mieli układ i do każdego zlecenia dopisywali swoją dodatkową prowizję za nadzwyczajny wkład pracy, którą to kasą się potem dzielili.

Pani sympatyczna policjantka pytała mnie czy nie wydało mi się podejrzane że wymiana klapy, lakierowanie, przełożenie szyby ze starej klapy do nowej i nowa osłona koła zapasowego wraz z montażem kosztowały ponad 14 tys PLN.

Odparłem zgodnie z prawdą że nie, nie wydawało mi się bo nie mam bladego pojęcia jak kształtują się ceny części zamiennych do SUZUKI i koszty robocizny - jestem z innej branży.

Pani wyjaśnienia przyjęła, zaprotokołowała i na tym się nasz kontakt urwał.

A tak się obiecująco romans rozwijał przez te całe 45 minut ...

 

Aha, z teczki z aktami wyjęła jeszcze jedną fakturę za naprawę - DAEWOO Tico - naprawa powypadkowa kosztowała tam ponad 8 tys. I to mnie już zdziwiło, bo za 8 tys. to można by było wyposażyć wtedy w takie same TICO-chody kilku przedstawicieli małego działu handlowego. A tu ledwie naprawa jednego ...

Ale nie moja sprawa - może go w blachy kute z metali szlachetnych wyposażyli ? Czasem ludzie mają takie fantazje ... Kto zabroni bogatemu ?

 

SUZUKI sprzedane jak zwykle - po 5 latach z przebiegiem kosmicznym aż 35,5 tys. km.

Sprzedać go nie było wbrew pozorom łatwo. Nasłuchałem się o sobie że jestem łobuz, oszust, nie chcę powiedzieć jaki jest faktyczne przebieg, a skoro tak to na pewno "ulep" z kilku, odwijany z przystanku i takich to tylko na Policję i do prokuratora.

Ale koniec końców poszło do ludzi - kupili go starsi Państwo, emeryci którzy mają domek gdzieś w środku lasu na Mazurach i najzwyczajniej w świecie innym samochodem nie dali by rady się tam dostać i potem jeszcze wrócić. Ich reakcja przywróciła mi wiarę w ludzi - po tym jak syn im samochodzik dostarczył, ów Pan do mnie zadzwonił, podziękował za to że samochodzik jest w tak pięknym stanie, bez żadnych ukrytych [moderator czuwa]-up'ów itp.

Bardzo miło nam się rozmawiało, z tego co wiem samochodzik dzielnie im wciąż służy i przygód żadnych z nim nie mieli.

 

I w tym momencie zaczyna się przygoda z Plejadami.

 

Bakcyla złapałem podczas wygłupów z kumplami w SJS-ie , gdzie niejaki Kajto pokazał nam o co w tym wszystkim chodzi.

Pierwszym był zastępca RAV-ki. Zadanie to spoczęło na OBK 2.0D, MY 2010.

Dzisiaj ma on przejechane ponad 70k km. i gdyby nie przygoda z dwumasą po 12 tys. km. (wada fabryczna , wymienione w ramach gwarancji u P. Andrzeja K.), uznałbym że jest blisko ideału.

Drugim jest zastępstwo za Vitarę - FORESTER 2.0, MY 2011, benzyna wolny ssak, White Satin Pearl.

Tyłka nie urywa, ale o niebo lepszy od VITARY, i o ile żona Vitarę lubiła, tak ten całym sercem pokochała. Twierdzi że gdyby ten samochód miał dupę, to ona by go po tej dupie całowała :)

Przebiegi ma symboliczne, podobnie jak VITARA - od kwietnia 2011 do dzisiaj - 18k km.

 

Ale tu ja już nie mam obawy aby pojechać gdzieś dalej, na wypadek gdyby mój traktor z jakichś nieznanych mi dzisiaj powodów nie był w stanie.

I to na tyle mojej samochodowej historii ...

Teraz piszemy nowe jej karty :)

 

 

-----------------------------------------------------------------------------------------

EDIT : Literówki, stylistyka, poprawka po uwadze Jachu93

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...