Skocz do zawartości

Melduję, że......


stach1111

Rekomendowane odpowiedzi

10 godzin temu, mechanik napisał(a):
12 godzin temu, Blixten napisał(a):

 

Zapraszam(y) :yahoo:

Daj znać gdybyś miał przyjechać, to może jakiś zlocik i piwko zrobimy ? ;)  

 

Rozwiń  

Dajcie znać to może się spotkamy! 

Beze mnie? :P

 

  • Super! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Szürkebarát napisał(a):

Do morza zostałem wpuszczony w życiu niejednokrotnym zaciągiem a zaczęło się chyba od tego, że mój ojciec z upodobaniem, w latach 60tych, czytał (tygodnik?) "Morze". Ja się później wciągnąłem przez "Miniatury morskie", o K.O. Borcharddzie nie ma co gadać a "Okrętu" lepiej nie wspominać bo niepoprawny politycznie. "Okrutne morze", tak, to jest poprawne politycznie. Obie te książki stoją u mnie na półce obok siebie. Jaki ma tytuł ta książka o buncie, na którymś HMS krążowniku, gdzie marynarze musieli bez przerwy chodzić w komorze amunicyjnej żeby woda na deku nie zamarzła i nie zrobiło się lodowisko? Już wiem! "HMS Ulisses"!

 

Bardzo proszę nie pluć na mnie od razu. Jakież to bojowe sukcesy osiągały kolejne podwodne ORP "Orły" żeby warto było je utrzymywać jako obiekty muzealne? Taniej i według obecnej poprawności politycznej, było by sprowadzić do Polski rozwalone na Ukrainie rosyjskie czołgi i porozstawiać je to tu to tam w Polsce. Tak jak to hurra RP obłąkańcy już próbowali zrobić.

Też nie zamierzam pluć, każdy ma prawo do swojego zdania, jednakowoż patrząc na ten tok rozumowania to czym się wsławił taki obraz Mony Lisy, że go wystawiają w muzeach i nie tylko? Ani objekt portretu ładny ani sam portret szczególnie piękny a ten niby "tajemniczy" uśmiech to taka naciągana teoria żeby dorobić kawałek historii do średniego malowidła.

Edytowane przez adamW202
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po kilku próbach zbliżających efekt do dobrego dziś udało sie mojej ładniejszej połowie uzyskac efekt przezarąbisty. Piękny chlebek na zakwasie - test odbył sie na szczęście po obiedzie bo inaczej zeżarlibyśmy pół bochenka na stojąco :)

A w tle 16kg mięsiwa do peklowania - za tydzień sobota z wędzeniem.

 

20231125_185326.jpg

20231125_185424.jpg

  • Super! 6
  • Lajk 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, FOR CVT napisał(a):

Pochodzicie z Wielkopolski?

hahahaha - dobre :) w rzeczywistości masełko się rozpuściło na gorącej kromce co widać po innym kolorze.

 

16 godzin temu, Szürkebarát napisał(a):

Dasz gryza?

no pewnie, powiększymy grupę testową ;)

 

16 godzin temu, skwaro napisał(a):

A my zimową nalewkę właśnie nastawiamy :)

a ja kilka dni temu 15kg tarniny - tu 20-litrowy gąsiorek. Reszta w 6-litrowym

 

20231125_211211.jpg

  • Super! 3
  • Lajk 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, STIFF napisał(a):

 

a ja kilka dni temu 15kg tarniny - tu 20-litrowy gąsiorek. Reszta w 6-litrowym

 

20231125_211211.jpg

Jak robisz? Bo mi litr spirytusu został i coś bym jeszcze nastawił, szkoda żeby tak stał :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, FOR CVT napisał(a):

Oni uwazaja ze masla na chlebie powinno byc tyle zeby widac bylo wyrazne slady zebow

nie inaczej :)

 

1 godzinę temu, skwaro napisał(a):

Jak robisz?

Większość owoców po prostu zalewam delikatnie rozwodnionym spirytusem - tak 80-85%. Tarnine trzeba jednak najpierw przemrozić. Potem to sobie stoi - im dłużej tym lepiej ale min 6 tygodni. U mnie 2-2,5m-ca. Potem zlewam spitytus a owoce delikatnie proszę cukrem - bardzo delikatnie bo nie lubię słodkich nalewek a dosłodzić zawsze zdążę. Cukier ściągnie troche soku - obserwuję jak temat postępuje i ewentualnie jak szybko sporo schodzi soku to zlewam i ponawiam procedurę - jeden cykl min 4 tygodnie. Czasem np przy pigwowcu, który jest bardzo twardy i ma niewiele soku - za mało na sam cukier zalewam syropem (woda + cukier). Pigwę tne w robocie na tarczy do mizerii w cienkie plasterki więc ładnie oddaje co ma oddać. Jak już cukier wyciągnie cały sok to zalewam jeszcze raz owoc lekkim syropem ale takim już ledwo słodzonym - może 1/4 szklanki na półtora litra wody. W tym samym czasie spirytus mieszam już z sokiem licząc proporcje żeby % wyszedł na w miarę logicznym poziomie. Przy czym zakładam że spirytus jest nie ma juz pełnej mocy ale jakieś max 70% a sok z kolei ma 5%. I tak to sobie stoi i się miesza przez kolejne 6-8 tygodni. Potem następuje proces testowania paszczą. Jak za mocne to dolewam trochę tego ostatniego lekkiego syropu (ew. można go dosłodzić jak czuje, że mało cukru). Ten syrop robię po to żeby nie rozcieńczać wodą bo gubi się kolor i smak a w syropie nawet po 3-cim nastawieniu jest jeszcze dużo smaku i koloru a może nawet jakieś zaginione 2%.

  • Super! 2
  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, STIFF napisał(a):

nie inaczej :)

 

Większość owoców po prostu zalewam delikatnie rozwodnionym spirytusem - tak 80-85%. Tarnine trzeba jednak najpierw przemrozić. Potem to sobie stoi - im dłużej tym lepiej ale min 6 tygodni. U mnie 2-2,5m-ca. Potem zlewam spitytus a owoce delikatnie proszę cukrem - bardzo delikatnie bo nie lubię słodkich nalewek a dosłodzić zawsze zdążę. Cukier ściągnie troche soku - obserwuję jak temat postępuje i ewentualnie jak szybko sporo schodzi soku to zlewam i ponawiam procedurę - jeden cykl min 4 tygodnie. Czasem np przy pigwowcu, który jest bardzo twardy i ma niewiele soku - za mało na sam cukier zalewam syropem (woda + cukier). Pigwę tne w robocie na tarczy do mizerii w cienkie plasterki więc ładnie oddaje co ma oddać. Jak już cukier wyciągnie cały sok to zalewam jeszcze raz owoc lekkim syropem ale takim już ledwo słodzonym - może 1/4 szklanki na półtora litra wody. W tym samym czasie spirytus mieszam już z sokiem licząc proporcje żeby % wyszedł na w miarę logicznym poziomie. Przy czym zakładam że spirytus jest nie ma juz pełnej mocy ale jakieś max 70% a sok z kolei ma 5%. I tak to sobie stoi i się miesza przez kolejne 6-8 tygodni. Potem następuje proces testowania paszczą. Jak za mocne to dolewam trochę tego ostatniego lekkiego syropu (ew. można go dosłodzić jak czuje, że mało cukru). Ten syrop robię po to żeby nie rozcieńczać wodą bo gubi się kolor i smak a w syropie nawet po 3-cim nastawieniu jest jeszcze dużo smaku i koloru a może nawet jakieś zaginione 2%.

I po roku już można skosztować?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Szürkebarát napisał(a):

I po roku już można skosztować?

jak dobrze idzie to pół roku starcza. A jak o jakimś gąsiorku zapomne to bywa i dłużej niż rok. Np. w tym roku sprawdzałem co mam w dwóch zapomnianych słojach. Okazało się, że spirytus z porzeczek. Ale nie miałem porzeczek. Po długich poszukiwaniach słoje z porzeczką w syropie stoją nie w pomieszczeniu za garażem tylko w spiżarni zastawione całym dobrodziejstwem. A porzeczke stawiałem 2 lata temu.

Ale generalnie nie ma stresu, zapasy mam wystarczające - co najwyżej na tą tarnine poczekam bo ostatnio robiłem 4 lata temu i się dawno skończyła a ta faktycznie będzie najwcześniej na wiosnę czyli realnie na przyszłą jesień bo latem nalewka nie wchodzi. za to niedawno zlałem wiśnię i pigwę stawiana rok temu i agrest sprzed 2 lat.

Aktualnie z zestawu obowiązkowego brakuje mi tylko rabarbaru i mirabelki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, FOR CVT napisał(a):

 

W pracy mam troche Norwegow i Szwedow

Oni uwazaja ze masla na chlebie powinno byc tyle zeby widac bylo wyrazne slady zebow

 

tapatalked


W podstawówce mieliśmy w klasie koleżankę prymuskę (jak to w klasie). Dostawała kanapki: kromka chleba, plaster masła, plaster pasztetu, plaster masła, kromka chleba. Łapaliśmy więc szkolnego kota, który lekko przerażony wpierniczał jednak pasztet i większość masła. 
Agniesia szczęśliwa dojadała chleb.

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, STIFF napisał(a):

jak dobrze idzie to pół roku starcza. A jak o jakimś gąsiorku zapomne to bywa i dłużej niż rok. Np. w tym roku sprawdzałem co mam w dwóch zapomnianych słojach. Okazało się, że spirytus z porzeczek. Ale nie miałem porzeczek. Po długich poszukiwaniach słoje z porzeczką w syropie stoją nie w pomieszczeniu za garażem tylko w spiżarni zastawione całym dobrodziejstwem. A porzeczke stawiałem 2 lata temu.

Ale generalnie nie ma stresu, zapasy mam wystarczające - co najwyżej na tą tarnine poczekam bo ostatnio robiłem 4 lata temu i się dawno skończyła a ta faktycznie będzie najwcześniej na wiosnę czyli realnie na przyszłą jesień bo latem nalewka nie wchodzi. za to niedawno zlałem wiśnię i pigwę stawiana rok temu i agrest sprzed 2 lat.

Aktualnie z zestawu obowiązkowego brakuje mi tylko rabarbaru i mirabelki.

Ja w tym roku też przegapiłem rabarbar. Ale ostatnio z żoną spróbowaliśmy pigwy którą wstawiałem 6lat temu i trzy butelki się schowały w zapasach, niebo w gębie :)

  • Super! 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...