Skocz do zawartości

O rowerach


Niuniek

Rekomendowane odpowiedzi

Nie zazdroszczę. Ja od zawsze w kasku jeździłem, ojciec kupił mi go razem z rowerem na komuniędefault_smile.png

Ale fullface kupiłem po poważnej glebie na dziabarze właśnie na Szyndzielni. Sławna ścianka która została już na szczęście albo nieszczęście przebudowana.

 

Ale tak z innej beczki, współczuję wam dziś pogody. W Bielsku było dziś mega duszno. W tym sezonie ceny kolejki trochę spadły jedyny plus z tego.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W poszukiwaniu rozwiązania mojej zagwozdkę odnośnie tylnego koła trafiłem na takie coś jak Gaadi Two End (dętki nie na bazie koła ale raczej "parówka" z wentylem). Szczerze, byłem nieźle zaskoczony istnieniem czegoś takiego. Próbował ktoś takie cudo? Rozważam wożenie żonie jako "dojazdówkę" w razie W, żeby w trasie pół roweru nie rozbierać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może zalej jej dętkę tym:

https://allegro.pl/oferta/uszczelniacz-do-detek-slime-tube-sealant-237-ml-9315938979?utm_medium=app_share&utm_source=facebook

 

Mleko w oponach zdaje egzamin. Nie pamiętam kiedy dętkę przebiłem.... Bo jej nie ma:)

Takie uszczelniacze dają radę.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie zalewalem. Kolega mi kiedyś o nim wspominał, jest jak to mówią "sakwiarzem". Parę razy w roku jeżdżą na dłuższe parudniowe wypady. Jak wspominał to gumy nie złapał. Ale nawet jak zamleczysz opony MTB to nie ma efektu chlupania. To oblewa od razu praktycznie całą oponę czy dętkę. Takie wynalazki są też do opon samochodowych, też z tej samej firmy.

 

Ja dętek nie mam. Bo za często snejka łapałem. A opony DH jakoś nie uśmiecha mi się zakładać. Ważą ok 2kg.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, przymar napisał:

W poszukiwaniu rozwiązania mojej zagwozdkę odnośnie tylnego koła trafiłem na takie coś jak Gaadi Two End (dętki nie na bazie koła ale raczej "parówka" z wentylem). Szczerze, byłem nieźle zaskoczony istnieniem czegoś takiego. Próbował ktoś takie cudo? Rozważam wożenie żonie jako "dojazdówkę" w razie W, żeby w trasie pół roweru nie rozbierać.

Jak jeździłem z dętkami to opona które rozwiązała problem przebić była Schwalbe Maraton Plus. Opona nie jest zwijana i cholernie trudno ją założyć. Ale potem zero problemów. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, RoadRunner napisał:

Jak jeździłem z dętkami to opona które rozwiązała problem przebić była Schwalbe Maraton Plus. Opona nie jest zwijana i cholernie trudno ją założyć. Ale potem zero problemów. 

Plan jest najpierw "zjechać" pierwotne, a potem na oku miałem właśnie te Schwalbe. A "backup" i tak musi być. Zamówiłem tą dętkę, mam nadzieję, że nie będę musiał testować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Matkobosko pneumatyczno a  może pocwiczyć zdejmowanie dętki i zakładanie zamiast tych wszystkich wymysłów. W większości kół 30 sekund zdjęcie i z minuta założenie plus 3 minuty na podeschnięcie kleju na łatce i zrobione.

Kiedyś testowałem fajne dętki butylowe zdaje się : jak kondon nie szło tego nawet gwoździem przedziurawić i trzymalo kilkukrotnie lepiej ciśnienie, ale jak juz zdarzyła się awaria nie dało się załatać. Coś ten patent umarł chyba a szkoda bo niezłe to było.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, eurojanek napisał:

Matkobosko pneumatyczno a  może pocwiczyć zdejmowanie dętki i zakładanie zamiast tych wszystkich wymysłów. W większości kół 30 sekund zdjęcie i z minuta założenie plus 3 minuty na podeschnięcie kleju na łatce i zrobione.

Przeczytaj proszę wcześniej o kontekst. Albo zapraszam go JG na naukę szybkiego zdejmowania koła w miejskim rowerze elektrycznym z Nexusem i osłoną łańcucha w warunkach polowych. Tego patentu @ewemarkam z płynem nie znałem, ale może być niezłym kompromisem między bezdętkowcem i zwykłą dętką dla kogoś kto niekoniecznie szuka pojedynczych gramów, nie chce bawić się w mleczka i poszukiwania pasującego zestawu jak @RoadRunner oraz ma tendencję do łapania kapci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy wozimy dętkę czy łatki zależy od kontekstu. Niezależnie czy jadę na zestawie bezdętkowym czy dętkowym mam jedną dętkę i łatki. W sumie kapcia w trasie złapałem raz. Zima, błoto, pada - klejenie byłoby średnio wygodne o lokalizacji uszkodzenia nie wspominając. Także załadowałem dętkę i po problemie. Ja robię trasy 80-120 km więc łatki mam jako zabezpieczenie zabezpieczenia. Ale podstawa to dobra opona aby zminimalizować szansę przebicia. 

No i już klejąc łatkę czy zmieniając dętkę nie zapomnieć o jednym: przejrzeć oponę czy to co przebiło dętkę nadal nie siedzi w oponie. Bo za kilka km możemy znowu kleić :)  - tutaj widać przewagę łatek bo z jedną dętką takie zaniedbanie może zakończyć jazdę na dobre :)

 

Aktualizacja co do systemu bezdętkowego: po 300 km nie ma problemów. Tak jak myślałem, opona z gęstym oplotem o wiele lepiej doszczelnia rant. Warto także mieć obręcze symetryczne - w tych niesymetrycznych trochę upierdliwe jest doszczelnienie wentyla. U mnie pomogła taśma hydrauliczna :P 

Co mnie zaskoczyło mocno in plus to, że opona bezdętkowa 35 mm na 2.5 bar jedzie w lesie o niebo lepiej niż dętka plus opona 50 mm - tutaj muszę mieć 3.5 bar. 

Edytowane przez RoadRunner
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wąska opona zawsze lepiej się toczy niż szeroka. A czy lepiej jedzie? Zależy od terenu. Powyżej pewnego ciśnienia różnicę stają się coraz bardziej subtelne. O ile wrócisz do dętki to jestem dość ciekawy porównania takiego samego zestawu z dętką i bez. Abstrahując od kapci czy nie jest to trochę jak z sztywnymi osiami - każdy używa, a różnicę poczuje pewnie z 5 % tzw. ambitnych amatorów.

  • Super! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja pewnie jutro albo w czwartek będę robił konwersje na bezdętkę, dzisiaj doszła taśma i mleczko, choć ponoć w zestawie z rowerem tez ma być, więc do pełnego bym mógł zalać:biglol:

Ale tak zastanawia mnie jedno czytając wasze wypowiedzi. Czy obecnie faktycznie te opony, dętki są dużo bardziej podatne na uszkodzenia/przebicia? Patrząc na córkę w ciągu miesiąca 2 razy przebiła oponę. A póki co pewnie zrobiła może ze 100-200 km jeżdżąc tylko po ogrodzie i 2 wycieczkami w promieniu jakiś 5 km.

Ja za dzieciaka przejeżdżałem na rowerze jednak trochę więcej km, może nie były to setki km dziennie jak w przypadku niektórych, ale licząc tak na oko po kilkadziesiąt dziennie na pewno robiłem, dobijając pewnie do 60-80km (nigdy tego nie kontrolowałem) ale na pewno sporo więcej niż przeciętność patrząc choćby na moje uda i łydki, gdzie do dzisiaj mam problemy z doborem spodni. Jednak nie kojarzę żebym kiedykolwiek przebił oponę, a jeśli nawet to może jakieś pojedyncze przypadki. Na pewno nigdy nie miałem sytuacji żebym będąc gdzieś dalej musiał iść z rowerem bo przebiłem dętkę i muszę wracać z buta jakaś dłuższa drogę. Więc czy ja miałem takie szczęście czy faktycznie obecnie łatwiej o kapcia?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie bardziej śmiecą teraz niż kiedyś. Wcześniej każda śrubka czy gwóźdź była prawie na wagę złota. A teraz idziesz do marketu budowlanego, kupujesz garść wkrętów za parę PLN. Tu gdzieś Ci wyleci z wypadnie. Nie szukasz tylko bierzesz kolejne.

Osobiście to jak już łapałem to właśnie snejka. Bo się dobiło obręczą do korzenia, kamienia, krawężnika. Gdy jeździłem na niższym ciśnieniu. Teraz przy bezdetce lepszych oponach tego problemu nie ma.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, radekk napisał:

Ja pewnie jutro albo w czwartek będę robił konwersje na bezdętkę, dzisiaj doszła taśma i mleczko, choć ponoć w zestawie z rowerem tez ma być, więc do pełnego bym mógł zalać:biglol:

Ale tak zastanawia mnie jedno czytając wasze wypowiedzi. Czy obecnie faktycznie te opony, dętki są dużo bardziej podatne na uszkodzenia/przebicia? Patrząc na córkę w ciągu miesiąca 2 razy przebiła oponę. A póki co pewnie zrobiła może ze 100-200 km jeżdżąc tylko po ogrodzie i 2 wycieczkami w promieniu jakiś 5 km.

Ja za dzieciaka przejeżdżałem na rowerze jednak trochę więcej km, może nie były to setki km dziennie jak w przypadku niektórych, ale licząc tak na oko po kilkadziesiąt dziennie na pewno robiłem, dobijając pewnie do 60-80km (nigdy tego nie kontrolowałem) ale na pewno sporo więcej niż przeciętność patrząc choćby na moje uda i łydki, gdzie do dzisiaj mam problemy z doborem spodni. Jednak nie kojarzę żebym kiedykolwiek przebił oponę, a jeśli nawet to może jakieś pojedyncze przypadki. Na pewno nigdy nie miałem sytuacji żebym będąc gdzieś dalej musiał iść z rowerem bo przebiłem dętkę i muszę wracać z buta jakaś dłuższa drogę. Więc czy ja miałem takie szczęście czy faktycznie obecnie łatwiej o kapcia?

No w czasach komuny to pompowalo sie opony na kamien i zasadniczo jezdzilo sie na takich oponach do czasu az nitki bylo widac, po czym zaczynalo sie polowac w sklepie na nowa opone... z przebiciami bylo roznie, bo sie rozne glupoty robilo, ale z tego co pamietam najczestrza przyczyna kapcia bylo najechanie na potluczona butelke lub szklo.  Jezdzac na goralu po szlakach gorskich najczesciej lapalem snejki na oponach 1.95, pozniej uzywalem 2.1 i bylo lepiej, teraz pompuje opony 2.35 i 2.2 do 3 bar i snejki przestaly byc problemem.  Najczesciej mam problem z wentylem - ze jest przeciety u podstawy na laczeniu z detka - taka awaria ktorej nie da sie zalatac. Powodem jest albo ostra krawedz w obreczy albo kiepska opaska na obreczy ktora sie wzyna w detke.  U zony jest bezdetka, ale u siebie mam detki bo mialem dosyc babrania sie w syfiastym mleczku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, ewemarkam napisał:

Ludzie bardziej śmiecą teraz niż kiedyś. Wcześniej każda śrubka czy gwóźdź była prawie na wagę złota. A teraz idziesz do marketu budowlanego, kupujesz garść wkrętów za parę PLN. Tu gdzieś Ci wyleci z wypadnie. Nie szukasz tylko bierzesz kolejne.

coś takiego rozumiem, ale w przypadku mojej córki jeden raz był to kolec od akacji, a za drugim rower przyhamowała na drodze na której było trochę piachu i się że tak by można powiedzieć wywaliła, że podparła się nogą, ale rower się lekko zsunął na krawędzi asfaltu i tak jakby uszczypnęło oponę trochę od boku, więc w tych przypadkach to nie kwestia wywalanych gwoździ, butelek itp. Jak pamiętam jeździło się przez krzaki, nie raz wpadało na krawężnik, że obręcz do prostowania, a dętka jakoś wytrzymywała, tak samo z ową akacją pamiętam nie raz jak wyciągaliśmy z kumplami koce które się powbijały lekko w opony, ale to było powierzchownie i nikt raczej nie miał z tego powodu problemów

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, radekk napisał:

Ale tak zastanawia mnie jedno czytając wasze wypowiedzi. Czy obecnie faktycznie te opony, dętki są dużo bardziej podatne na uszkodzenia/przebicia? 

 

Chyba nie. Znajomek mój łapał kapcia ze 3 razy w roku. Nawet po lesie bał się jeździć bo mówił ze jak wjedzie na szyszkę to złapie kapcia :D Zmienił rok temu rower i jak narazie jeszcze ani razu nie złapał. Chyba zależy tez od opon i ciśnienia na jakim się jezdzi Ja mam dętki ale zalane czymś i przez ostatnie 3 lata złapałem kapcia raz. Tyle że latam głównie po puszczy zielonce, po mieście pewnie łatwiej w coś wjechać. Chociaż w samochodzie też od kilku lat nie miałem laczka, więc może niekoniecznie :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...