Skocz do zawartości

Wyprzedzanie "na trzeciego"


Gal

Rekomendowane odpowiedzi

Opcja "wyprzedzanie wyprzedzanego" moim zdaniem wymaga dróg znacznie szerszych niż w Polsce

 

Ależ skąd. 8) . Wymaga charakteru, odpowiednio wysokiego poziomu testosteronu oraz niezłego wyczucia szerokości samochodu (wraz z lusterkami) :lol:

 

 

PS. Rozumiem, że mówimy cały czas o "wyprzedzaniu wyprzedzającego" - bo "wyprzedzanie wyprzedzanego" to nawet wujek Czesiek swoim Palio czasem (no, rzadko, ale jednak) uskutecznia: powoli, bezpiecznie, na piątce i tylko z lekkim zapoceniem łysiny pod kapeluszem z tej okazji... :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 218
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

. A nie oftopik to jest to, ze jak sie jedzie do Gdanska latowa pora, to sie jednak czlowiek za kazdym razem kilka razy ociera o smierc, bo ktos wyprzedza na trzeciego. Przed ta smutna prawda uciec sie nie da. To jest zachowanie mordercze. Bo chocbysmy jezdzili po 100kilo rocznie, to i tak mozemy czegos niezauwazyc.

Nie tylko możemy, ale prawie każdego dnia mamy dowody, że czegoś nie zauważyliśmy, nie przewidzieliśmy. I to nie tylko na drodze tak jest. Gdybym ja wiedział kiedyś to, co wiem teraz, to Bill Gates by mi buty czyścił a sułtan Brunei zazdrościł kolekcji samochodów. Krótko mówiąc, tak już jest, że ciągle spotyka nas coś nieoczekiwanego i rady na to niet. Droga do Gdańska to trasa, którą zrobiłem co najmniej kilkaset razy. Był okres, że trzy razy tygodniowo wte i wewte. I co tu dużo gadać - lubię ją. Dobrze się jedzie, nie ma miast po drodze, szerokie pobocza, znam każdy zakręt i każde stanowisko suszenia obywateli zza krzaka. Tę trasę można pokonać jadąc ze stałą prędkością w granicach 130 w trzy godziny (od słupka do słupka). I ciśnienie nie skoczy ani razu. Bo 130 na tej trasie to prędkość spacerowa. Warunek - nie latem. Bo latem to jest mordęga, a powody dwa:

1. ogólny tłok (najważniejszy)

2. duża liczba obywateli, którzy uważają, że na 60 można jechać 110, ale 130 to już piractwo czystej wody jest (jak to, jak zwykle słusznie, raczyła już zauważyć wcześniej Mamusia)

I wracając do meritum - na 7-ce wyprzedanie na trzeciego (ver.1) to bułka z masłem, pod warunkiem, że obywatele wokół nas nie mają ambicjonalnych powodów, by nam to uniemożliwić/utrudnić,

 

Oczywscie nasze sluszne auta daja nam nieomylnosc na drodze i prawo do robienia co chcemy, bo MY akurat myslimy. ONI nie.

 

To jest aksjomat stanowiący kamień węgielny tego forum. Bo na forum Audi na ten przykład są inne słuszne auta.

 

A mam pytanie dodatkowe, jest sznurek, jada se jakies 130, to jaka utrzymujecie odleglosc od auta przed wami? Czy on widzi wasze swiatla w lusterku?

Wiecie jakie sa zalecenia na swiecie na autosradzie? 3 sekundy. Czyli jak wyprzedzamy tira tuz za kims, bo tez sie zmiescimy, to jedziemy za nim 0.03 sekundy. I nie ma zadnej szansy na reakcje. Tylko nie odpowiadajcie, ze to klamstwo jest, bo nikt z was nigdy nikomu na ogonie nie siedzial.

A na Katowickiej z Warszawy, to jak dojezdzacie do kogos, zeby go wyprzedzic, to na ile centymetrow dojezdzacie? Tak, tak, tylko Fabie, tylko repy. MY NIE MY NIGDY!

0,03 sek to dalej niż "o grubość lakieru". A dopiero taka odległość jest naprawdę "si".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwa świeże i niestety b. tragiczne przykłady:

-wypadek Otylii Jędrzejczak

- wypadek autokaru pod Białymstokiem.

Czy ci kierowcy wyprzedzali "na trzeciego"?

Według mnie tak.

 

Redaktor z wp.pl też tak interpretuje:

Jeżeli faktycznie okaże się, że kierowca autokaru przewoził je (kanistry) w lukach bagażowych, będzie to prawdopodobnie jeszcze jedno jego przewinienie. Pierwsze to według świadków wyprzedzanie na trzeciego.

 

Swoją drogą przewożenie kanistrów z benzyną w bagażniku autokaru.......................

 

pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przewożenie kanistrów z benzyną w bagażniku autokaru

 

To by tłumaczyło eksplozję... A kanistry w luku bagażowym autobusów - to ponoć normalny proceder. Kupuje się tanio na Białorusi, sprzedaje drogo w centralnej Polsce.

 

Pytanie tylko, czy pan kierowca robił to na własną rękę - czy w imieniu firmy, do której należał autokar...? Bo to zdaje się jest nieźle zorganizowany biznes. :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwa świeże i niestety b. tragiczne przykłady:

-wypadek Otylii Jędrzejczak

- wypadek autokaru pod Białymstokiem.

Czy ci kierowcy wyprzedzali "na trzeciego"?

Według mnie tak.

 

Wypadek autokaru - nie mam pojęcia, ale wypadek Otylii nijak do definicji w.n.t. to mi nie pasuje. Wszystko wskazuje na to, że próbowała wyprzedzać jak najbardziej normalnie, tylko albo:

- źle oceniła swoje przyspieszenie lub długość kolumny TiRów, albo

- liczyła na to, że między TIRami będzie jakaś luka w którą się schowa, albo

- nie widziała jadącego z przeciwka (zakręt?), albo

- źle oceniła jego prędkość

 

i spanikowała w ostatnim momencie. Ona nawet nie próbowała się przytulić do TIRa i przejść środkiem. Poszła prosto w rów.

 

Więc było to typowe pójście "na czołówkę" + panika, a nie "na trzeciego"...

 

Nie wiem nawet czy na tym odcinku są twarde pobocza. Wie ktoś?

 

[EDIT] Tak mi się skojarzyło, myśląc o tym wypadku; Wiecie co mi się najbardziej podoba w OBK? Że jadę prawymi kołami po miękkim poboczu, a samochód się zachowuje prawie tak, jak bym był czterema na asfalcie. Nigdy nie miałem takiego poczucia w żadnym samochodzie. A w Polsce to jest nieoceniona zaleta.

Typowy lęk młodego kierowcy to "nie zmieszczę się"- strach przed tym z naprzeciwka - bo szybko, ciasno itp. Myślę, że Otylia próbowała tak pojechać - ominąć Uno "po zewnętrznej"- dwoma kołami na poboczu... a później czterema... I wtedy coś jej nie wyszło...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Była niedoświadczonym kierowcą. Nabrała się na pułapkę pozornej widoczności do przodu a potem nie umiała zareagować. Shit happens...

Wezcie pod uwage jeszcze psycholgie.

Ten sam syndrom co u roznych panach w drogich autach na szosie wyprzedzajacych na 3.

NAM SIE NIC STAC NIE MOZE> My jestesmy cudowni, piekni, zwyciezcy, mistrzowie, bogaci, mamy wladze - do wyboru. To straszna pulapka. I to sie na glowe w aucie rzucva. Zwlaszcza osobie nie przygotowanej do slawy.

W nastepnym poscie jest napisane: najgorsze jest to ze bedzie miala proces... cyt z pamieci.

Tak samo jak kazdy inny. I tak z pewnoscia ze wzgledu na osiagniecia, to ze jest lubiana, bedzie traktowana lagodnie, albo sie to rozmyje. ]

Takich wypadkow sa setki. Ale o innych bysmy nie powiedzieli, ze najgorsze, ze bedzie miala proces. Bo widzac ja w TV tysiace razy, cieszac sie, ze w koncu jakis Polak cos wygrywa, czujemy sie z nia zwiazani.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My jestesmy cudowni, piekni, zwyciezcy, mistrzowie, bogaci, mamy wladze - do wyboru.

 

W kwestii psychologii: mam wrażenie, że to trochę z wiekiem przychodzi, że "śmierć" (zwłaszcza własna) staje się czymś realnym, a nie tylko pustym słowem.

 

Kilkanaście lat temu jeszcze jakoś mi się w pale nie mieściło, że nagle światło może zgasnąć... i koniec.

Dziś uważam to za rzecz naturalną. Trochę się widziało, to raz. Trochę rzeczy w organizmie wykazuje objawy zużycia, to dwa. No i WIEM, że się ta zabawa może skończyć w każdej chwili.

Za kierownicą też to działa. Przynajmniej na mnie. Jak wyprzedzam na trzeciego, to wiem, że mogę tego manewru nie sfinalizować. I kalkuluję z uwzględnieniem tej opcji.

 

A jak patrzę na młodych, to czasem myślę, że oni myślą, że w razie wpadki... zrobią escape i puszczą sobie na kompie ten poziom jeszcze raz...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Duże znaczenie ma doświadczenie. Szczególnie doświadczenie wypadkowe. Widzę po sobie że przed było inaczej. Miałem znacznie większe skłonności do ryzykanctwa, szarżowania etc. Teraz - i nawet pewność zaczyna wracać - jeżdże z dużo większą rezerwą i ostrożnością, tam gdzie się da ogień to ogień ale jak się nie da to nie, koniec nic mnie już nie podpuści; po prostu albo ewidentnie można wykonać manewr wyprzedzania bepzieczny czy pojechać szybciej albo nie i koniec; zdrowy rozsądek przede wszystkim. Przed wypadkiem wydawało się że wyszstko uchodzi bezkarnie i że nic stać się nie może.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JA po wypadku myslałem tylko o jednym co zrobić aby do tego więcej nie dopuścić! Zaczołem trenować , ćwiczyć takie tam zbdury! Ale dzięki temu wiem że 2 raz nie popełnie tego samego błedu! Wiem ile moje auto potafi! Ja osobiście nie lubie takich "pod bramkowych" sytuacji ja tak do końca nie ufam sobie ani subaru! I co z tego że subaru swoje lata ma! Tak samo zemną wystarczy że z przeciwka w nocy zapali długie.... I już tylko wycieraczki mogę włączyć! Może mnie ktoś za to wyśmieje! jednak uważam to za swój najlepszy plus jako kierowcy! Jednak staram się ile mogę żeby zwiększyć swoje możliwości jezdne......... Sorka za smęcenie, ale nie zgodze się z tym że im dłużej się jeździ tym się lepiej jeździ! ostatnio widziałem jak dziadek może po 80 przez czerwone przejchał i jeszcze trąbił na mnie jak zaczołem hamować! :|

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma pobocza.

W sumie wybrała dobrze czyli nie czołówkę. Tylko dlaczego nie w pole?

Tereny truskawkowo-porzeczkowo-malinowe. NIc by się nie stało.

Drzewa są rzadko i tylko przy drodze.

I wraca temat drzew przy drodze.

Gdyby nie było tego drzewa brat Otyli by prawdopodobnie żył.

Kuba pokazywał zdjecie SI, które trafiło na pustej drodze w jedyny w zasiegu 5 mil mur.

Jest jakis dziwny mechanizm w tym, ze jeśli kierowca nie patrzy od razu w stronę drogi ucieczki, sposobu ominiecia przeszkody to wjeżdza w nią. Patrząc podczas ostrego hamowania w tyl innego auta często wjeżdzamy w nie. Jak się nagle coś dzieje i jest to jedno drzewo bądz mur-to akurat uda się w to trafić, jak się przez ułamek sekundy na tym obiekcie skupimy.

Ja od dawna staram się wyrobić w sobie (mam nadzieję, że z dobrym skutkiem) umiejętność oceniania drogi-czyli też wszystkiego tego co poza asfaltem, tak by ominąć przeszkodę "wszystkim". Jeśli na drodze, którą jechała Otylia jest mało drzew to dlaczego trafiła w to jedno?? Taki pech?? Nie wierzę, pewnie nie potrafiła się zachować w takiej sytuacji-czyli jadąć 160km/h przeciwległym pasem, poboczem na czołowe, czy potem rowem. Ale to nie jest jej wina, nie każdy ma umieć uciekać przed przeszkodą przez kurnik za żywopłotem, czy slalomem miedzy przystankiem, a drzewami. Dlatego jestem przeciwko rowom, mostką, krzkom i drzewom orzy drodze. Niech chociaż nie sadzi się nowych!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego jestem przeciwko rowom, mostką, krzkom i drzewom orzy drodze.

 

I koniecnzie gumowe słupki iw yprostować zakręty!

 

 

Przepraszam za takie redukowanie do absurdu, ale nie potrafię się zgodzić :-(

 

Azrael!

Piotr nie przegina.

Ostatnio jechałem (chyba do Wrocławia - mi się już mylą drogi :? ), przez świeżo wyremontowany (z dofinansowaniem z Unii - o czym głosiła wielgachna tablica) fragment drogi przez dłuuugą wieś. Droga fajna - równy asfalt, szeroko, twarde pobocza - wszystko OK. W ramach remontu jednak, zrobiono włościanom solidne dojazdy do posesji. Posesje (płoty) oddalone są od drogi o dobre parę metrów. Wzdłuż drogi ciągnie się rów. Dojazdy, są to betonowe mostki z zalaną w nich rurą przepustową ~500mm średnicy. Rowu nie przykryto...

 

To jest przejazd przez wieś. Ograniczenie prędkości do...60km/h (jak jest teraz - 60 czy 50? Nawet nie wiem.). Droga prosta jak w mordę strzelił. Widoczność niczym nie ograniczona - żadnych drzew. W lecie mogę jechać 130 i zdążę wyhamować jeżeli ktokolwiek się w furtce pojawi. Ale nie daj Boże wypaść z tej drogi przy 60 (trochę lodu w zimie...?) - co 30m betonowy blok o wadze paru ton...

 

To jest bez sensu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z dofinansowaniem z Unii - o czym głosiła wielgachna tablica

 

Jeśli chodzi o takie akcje to między poznaniem a biedruskiem (jakieś 10 min) także jest zrobiona taka nowa droga... Jedzie się jak po torze! tam jest chyba 90 ale ze spokojem można 150 lecieć :oops: dziewicze biarierki itd tylko jest jedno właściwie 2 mankamenty ponieważ droga została podniesiona gdzie kiedyś było płasko teraz jest 0.5 metra wyżej jest zakręt za który jest może 4? 5 metrów? W dół? Ale tam jest barierka!!! :shock: Jednak 1.5 kilometra dalej jest kolejny podobny zakręt w zime nie ma dnia żeby kogoś nie obróciło czy coś jest to taki dziwny profil skrętu dziwaczny z górki pod górke autem ledwo co zauważalne tam barierki nie ma krzyży stało i przyba 5 metrów za drzewami jest poligon to ostatnio widziałem szczęśliwca który przeleciał przez krzaczki i zaparkował w tym błocie.... A barierek nie było i niewidać żeby ktoś je tam miał zamiar zamotować! :evil: Wspomniałem także o 2 mankamencie, a jest nim to że droga przed remontem była tylko niższa o pół metra :x :shock:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piotr, niektórzy, żeby nie stracić głowy w krytycznej sytuacji (nawet na sekundę, a to jest ważne na drodze), muszą przeżyć kilka krytycznych sytuacji i jeszcze dobrze, żeby ktoś tym osobą wytłumaczył co powinny były zrobić. Ciężka sprawa, przypomina się termin "selekcja naturalna" i przysłowie o worku szczęścia i umiejętności.

 

Gal, chodzi Ci może o Białą ? Ona ma chyba z 7 km długości, a sąsiaduje z drugą niewiele krótszą miejscowością....

 

To jest bez sensu...
Gdyby tylko to... ech - marzenia.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli na drodze, którą jechała Otylia jest mało drzew to dlaczego trafiła w to jedno?? Taki pech?? Nie wierzę, pewnie nie potrafiła się zachować w takiej sytuacji-czyli jadąć 160km/h przeciwległym pasem, poboczem na czołowe, czy potem rowem. Ale to nie jest jej wina

Z całym szacunkiem dla Niej i Jej brata, ale czyja to była w takim razie wina? Pewnie tych samochodów, które ona wyprzedzała, górki, która tam była, drzewa, no i tego faceta, który jechał z naprzeciwka - debil powinien nie wyjeżdzać z domu, albo przynajmniej ją przeskoczyć!! :?

 

Wg tego co do tej pory wyczytałem w mediach, wypadek ten (dodajmy, że straszny i tragiczny wypadek) to tylko i wyłącznie jej wina.

 

ps. Gdy nie będzie drzew ludzie będą walili w domy, znaki, barierki i inne rzeczy. Póki nie wybuduje się w Polsce autostrad to takie półśrodki niewiele zmienią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Póki nie wybuduje się w Polsce autostrad to takie półśrodki niewiele zmienią.

 

Generalnie masz rację - ale w tym zdaniu toś przyjacielu dał się cokolwiek zwieść mitowi.

 

Mit jest taki, ze Polsce potrezbne są autostrady jedynie - i że to jest lek na całe zło.

 

Tymczasem:

1) na autostradach idioci i pechowcy też będą w coś walić (w bandy albo w inne samochody), tylko mocniej.

2) nie ma na świecie kraju z SAMYMI autostradami - i raczej nigdy nie będzie.

3) żeby bezpiecznie i w miarę wygodnie pojechać z Kielc do Biłgoraja na przykład - nie muszę mieć autostrady i nie oczekuję, że mi ją ktoś kiedyś zbuduje; wystarczy mi normalna, jednopasmowa droga z rozsądnymi oznakowaniami, obwodnicami wokół choć części miasteczek (żebym 75% trasy nie robił w terenie zabudowanym), poboczami umożliwiającymi lekkie zsunięcie się w prawo dla przepuszczenia szybszego (czyli bezpieczne wyprzedzanie na trzeciego :wink: )... no i może inny system szkolenia/doszkolenia kierowców?

 

Do Warszawy, Krakowa, Poznania i Katowic też mogę jeździć takimi drogami. Serio. Nawet wolę to, niż płatne Kulczykówki, na których przysypiam... 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie masz rację - ale w tym zdaniu toś przyjacielu dał się cokolwiek zwieść mitowi.

 

Mit jest taki, ze Polsce potrezbne są autostrady jedynie - i że to jest lek na całe zło.

Napisalem "autostrady" poniewaz to co na zachodzie robi za zwykłą drogę u nas nazywane jest autostradą.

 

 

Tymczasem:

1) na autostradach idioci i pechowcy też będą w coś walić (w bandy albo w inne samochody), tylko mocniej.

2) nie ma na świecie kraju z SAMYMI autostradami - i raczej nigdy nie będzie.

Ja uważam, że główną zaletą autostrady jest możliwość szybkiego przemieszczania się.

 

3) żeby bezpiecznie i w miarę wygodnie pojechać z Kielc do Biłgoraja na przykład - nie muszę mieć autostrady i nie oczekuję, że mi ją ktoś kiedyś zbuduje; wystarczy mi normalna, jednopasmowa droga z rozsądnymi oznakowaniami, obwodnicami wokół choć części miasteczek (żebym 75% trasy nie robił w terenie zabudowanym), poboczami umożliwiającymi lekkie zsunięcie się w prawo dla przepuszczenia szybszego (czyli bezpieczne wyprzedzanie na trzeciego :wink: )... no i może inny system szkolenia/doszkolenia kierowców?

Czyli taka droga jaka jest pomiędzy Białymstokiem a Warszawą? Droga która uśmierciła ostatnio 12 osób....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

główną zaletą autostrady jest możliwość szybkiego przemieszczania się.

Samolotem jest jeszcze szybciej... ale frajda mniejsza. Przynajmniej, póki się nie ma licencji pilota :roll:

 

droga jaka jest pomiędzy Białymstokiem a Warszawą? Droga która uśmierciła ostatnio 12 osób....

1. Droga nie uśmierca - jednak. Ludzie się uśmiercają wzajemnie - droga co najwyżej z lekka im to ułatwia...

2. Gdyby między Białymstokiem i Wawą była szybka dwupasmowka - obawiam się, że trupów mogłoby być w tym czasie nie mniej, a więcej... Z przyczyn, wskazanych wyżej w moim poście o autostradach. Po prostu chłopaki w "audikach po niewielkiej stuczce" generalnie waliliby w przeszkody z prędkością 180, a nie 80...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...