Skocz do zawartości

Mogłaś moją być KRYZYSOWĄ narzeczoną...


Korton

Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, skwaro napisał:

Najbardziej znane przykłady to ilość delicji szampańskich w pudełku

Nad zmniejszeniem ilości biszkopta, czekolady i galaretki w delicjach pracował mój kolega z roku, taka dygresja. 

Konsumenci mieli się nie zorientować, że czekolady jest na ciastku mniej. To było w ubiegłym tysiącleciu jakoś ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Aga napisał:

Nad zmniejszeniem ilości biszkopta, czekolady i galaretki w delicjach pracował mój kolega z roku, taka dygresja. 

Konsumenci mieli się nie zorientować, że czekolady jest na ciastku mniej. To było w ubiegłym tysiącleciu jakoś ;)

 

Tak zwane optymalizacje odbywają się wszędzie, na budowach optymalizatorzy potrafią tak przeprojektować, że zbędnymi stanie się kilkanaście ton stali.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Aga napisał:

A tak a propos produktów marki własnej dyskontów, biedronka ma najwyższe wymagania jakościowe ;)

 

A mimo to jakość ich produktów jest tragiczna. Gnijące owoce, warzywa bez smaku, stare mięso i śmierdzące ryby. Ja omijam szerokim łukiem. 

Edytowane przez skwaro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, skwaro napisał:

A mimo to jakość ich produktów jest tragiczna. Gnijące owoce, warzywa bez smaku, stare mięso i śmierdzące ryby. Ja omijam szerokim łukiem

Ciekawe na jakiej podstawie zatem masz tak szeroką wiedzę na temat jakości tych produktów ;) :mrgreen:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Aga napisał:

Ciekawe na jakiej podstawie zatem masz tak szeroką wiedzę na temat jakości tych produktów ;) :mrgreen:

 

Mam pod nosem na osiedlu i parę razy się zdarzyło tam coś kupić, za każdym razem to samo. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Aga napisał:

@skwaro, to gdzie robisz/robicie zakupy spożywcze? 

Ryby w sklepie rybnym Orka, mięso w zaprzyjaźnionym sklepie mięsnym, chyba że mowa o dobrej wołowinie to wtedy jadę do sklepu Befsztyk, warzywa i owoce na targu od sprawdzonych sprzedawców, tych samych od lat, jaja od jednej pani która ma własne kury. W marketach świeżych produktów praktycznie nie kupujemy, jeśli już to awaryjnie jak czegoś zabraknie, wtedy zazwyczaj lidl, bo da się coś z tego zrobić. 

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Aga napisał:

A tak a propos produktów marki własnej dyskontów, biedronka ma najwyższe wymagania jakościowe ;)

 

Tak, wymagają tylko żeby europalety nie były połamane :biglol: a tak to biorą jak leci. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, ESP napisał:

KIedyś na wakacjach poznałem faceta: technolog pracujący w jakimś sporym zakładzie bo produkowali sporo znanych marek jogurtów, margaryn i innych produktów wokoło mlecznych . 

Powiedział, że mają trzy linie: jedna dla produktów idących na zachód, druga dla polskich supermarketów i trzecia dla polskich marek niskokosztowych. Wiadomo, to co na pierwszej linii to najwyższa jakoś składników, druga linia też dobre składniki ale już czuć oszczędność ale trzecia linia to dramat. Dlatego np. MasMix kupiony w Carrefour a MasMix kupiony w Biedronce to dwa różne produkty i tego drugiego w życiu by nie dotknął.

Podobnie jest z sokami ale to słyszałem od sadownika z okolic Grójca.

 

I takich firm jest jeszcze więcej, o kilku w świętokrzyskim wiem osobiście. Czy się opłaca? jasne, bo taka linia przez kilka zmian produkuje dla jednej sieci bo bierze dobre ilości przeważnie w jednym opakowaniu/pojemności. Temat jakości i jej kontroli to już druga sprawa wszak chrząszcz nie narzeka jak np. Lidl czy kiedyś Tesco. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, B-52 napisał:

I to by się opłacało? Mieć trzy ciągi technologiczne? Na pierwszy rzut oka nie do wiary ;)

 

To nie jest dokładnie tak. Na każdej linii da się ustawić różne parametry.

Kiedyś odwiedzałem jedną z firm, która produkuje całkiem dobrej jakości przetwory- Pudliszki. 

Produkcja szła do klasycznych opakowań z ich logo, ale też po przestawieniu tych samych linii, szła to opakowań z logo sieci.

Czasami trafiał się bonus. Gdy nie było czasu/opłacalności/etc na przestawienie produkcji. Do puszek z tanizną, pakowali seryjny produkt wysokiej jakości.

 

I podobna historia. 

Odwiedzałem pewnego producenta wędlin. Nie napiszę jakiego....nie chcę zdradzać, kto stosuje takie praktyki....pewnie wszyscy ;) 

To producent słynący z jakości. 

Szef produkcji-współwłaściciel dostał przy mnie telefon z zamówieniem od zaprzyjaźnionej firmy.

Rozmowa dotyczyła ceny parówki, jaką życzy sobie zamawiający. Szef otworzył zakładkę z "tą parówką", składała się z kilkunastu słupków. Zmniejszył 2 z nich, inne podciągnął i przez telefon odpowiedział, że ok, cena jest do zaakceptowania.

:facepalm:

  • Super! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, STIFF napisał:

chyba najbardziej znany jest zjazd gramatury Snikersa czy marsa - kiedyś chyba 60g potem 54 a teraz 51g - i jeszcze wszystkim wmówili, ze to dla ich zdrowia bo mniej im dupa urośnie. Cóż - ja mam lepszy patent na moje zdrowie i wcale tego szajsu nie kupuję

A to? Zjazd z 170 na 150 g już w 2016 r. Pal licho gramaturę, z łańcucha górskiego zrobili wyszczerbiony grzebień :twisted:

tbl-old.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Blixten napisał:

 

Na liście zabrakło lodów.

Gałka kosztowała wtedy jedną aluminiową złotówkę. 

Dużą, bo małe były potem. ;) 

 

 

 

Ale Ty stary jesteś :mrgreen: 

  • Zdrówko! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, subleo napisał:

Ciekawostka.

 

PRL.thumb.jpg.a8ace0ff1304f5d31a71a0518a06fd8c.jpg

Zestawienie bardzo prawdziwe choć "sporty" to ja pamiętam po 3,5 za paczkę a klubowe po 4,40. Mleko 2,20 za litr 2% a 3,20 za 3,2%. Gałkę lodów, od lat 60tych pamiętam po 1,20. Rurka z kremem 2 zł. Wino marki "Wino" kosztowało 23 zł. Kiełbasa zwyczajna 44 zł/ kg. "Żytnia" była po 100 zł za pół litra , czyściocha "z czerwoną kartką" kosztowała chyba 40 zł. Być może średnia płaca wynosiła ponad 4000 ale taki zwykły robotnik jak zarobił 2500 bez nadgodzin to było dobrze i w soboty też się pracowało.

 

Wranglery z Pewexu kosztowały 14 $ a 1$ u cinkciarza 120 albo i 140zł, zależy jak się trafiło. "Żytnia" w Pewexie była po 65 centów.

  • Super! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...