Skocz do zawartości

Mogłaś moją być KRYZYSOWĄ narzeczoną...


Korton

Rekomendowane odpowiedzi

1 minutę temu, skwaro napisał:

liczba z wstępnego spisu nic nie daje w takiej sytuacji

Narodowy Spis Powszechny nie jest spisem wstępnym tylko ostatecznym.

 

Należało by do niego dopisać moją sędziwego wieku mamę sztuk jedna, do której rachmistrz spisowy nie dotarł ani per pedes ani przez telefon. Mam nadzieję, że nie dotrze też do niej wezwanie do zapłaty grzywny za nieuczestniczenie w NSP 2021.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Aga napisał:

KW są rzut kamieniem ode mnie :P

 

Może zamiast na molo to na bastionie ta kawa, jak już będziesz miał co mazać :OO:

Nie, nie, żaden bastion. 

Dwa lata zajęło nam ustalenie w jakiej dzielnicy to molo się znajduje, więc może przy nim już lepiej zostańmy ;) 

Niech tylko ten wirus trochę odpuści i słońce wyjdzie :yahoo:

  • Zdrówko! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Blixten napisał:

Skoro już nie jestem obiektem zainteresowania pewnego Junior cośtam / Moderator to odważę się napisać, że w moim odczuciu, to co się dzieje na rynku mieszkań w Polsce wygląda jak przeganianie baranów z jednaj strony zagrody w drugą i golenie ich w tym pędzie.

  • Lajk 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Szürkebarát napisał:

Skoro już nie jestem obiektem zainteresowania pewnego Junior cośtam / Moderator to odważę się napisać, że w moim odczuciu, to co się dzieje na rynku mieszkań w Polsce wygląda jak przeganianie baranów z jednaj strony zagrody w drugą i golenie ich w tym pędzie.

Podają właśnie, że inflacja w strefie euro w styczniu wyniosła 5,1, a spodziewana byla 4,4% 

Ciekawe jak będzie u nas, ale ... "taniej, Panie, to już było" :faja:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo też nie pamiętam. Kto to czeka na spadek cen nowych samochodów?

 

Nowe normy emisji spalin Euro 7 [które być może wejdą w życie już w 2025 roku – przyp. red.] będą oznaczały definitywny koniec tanich samochodów. Średnio cena każdego nowego auta z silnikiem spalinowym na rynku wzrośnie bowiem o około 5 tys. euro, niezależnie od jego wielkości. To dopiero początek: w 2030 roku prawdopodobnie aż 70 proc. rocznej produkcji marek — takich jak Škoda — będą musiały pochłaniać modele elektryczne, by spełnić wymagane normy emisji.

 

 

https://biznes.autokult.pl/43745,szef-kody-obiecuje-powrot-do-normy-w-drugiej-polowie-roku-podaje-tez-date-po-ktorej-nie-bedzie-juz-tanich-aut

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

https://biznes.interia.pl/nieruchomosci/news-deweloperzy-strasza-dalszym-wzrostem-cen-mieszkan,nId,5808099#comments4-1
Warto poczytać komentarze i zobaczyć jak zmieniły się nastroje.
Z chęcią sprzedałbym działkę (inwestycyjną), po cenach ofertowych.. i kupił grunt za granicą, Polska źle rokuje..
Zobaczyłem że ceny działek w okolicy gdzie będę się budować, skoczyły o jakieś 150 p.p. do 300-340pln za 1m^2. Nie wierzę że ktoś naprawdę byłby skłonny tyle dać.. Ludzie zwariowali i ta pazerność się kiedyś obróci przeciwko nim. Przed boomem, był wystawiony dom w okolicy (nie wykończony w środku, ale też żadna lipa), za 380k pln razem z działką 900metrów. Nie sprzedał się przez 10 lat.

Screen Shot 01-31-22 at 04.52 PM.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, chojny napisał:

Bo też nie pamiętam. Kto to czeka na spadek cen nowych samochodów?

 

Czekanie na spadek cen nowych samochodów nie jest możliwe bez czekania na upadek Unii Europejskiej w obecnej formie.

 

Jak coś to jestem fanem Unii, ale w kwestiach klimatycznych ta instytucja jest akurat solidnie oderwana od ślizgawki.

  • Lajk 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, BelegUS napisał:

 

Czekanie na spadek cen nowych samochodów nie jest możliwe bez czekania na upadek Unii Europejskiej w obecnej formie.

 

Bo np. w takich Stanach ceny aut nie rosną wcale:

https://www.caranddriver.com/news/a38748092/new-car-average-sale-prices-47100/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, skwaro napisał:

Rzeczywiście, masz rację. Zwracam honor! W takim razie pozostaje czekać na pełny raport w którym podadzą pełne dane z podziałem na cudzoziemców mieszkających w Polsce i Polaków za granicą, bo tylko w ten sposób można określić rzeczywistą ilość mieszkańców, a liczba z wstępnego spisu nic nie daje w takiej sytuacji. 

 

Natomiast moim zdaniem finalna liczba będzie bliżej 38 niż 36mln bo jak weźmiesz po uwagę że za granicę wyjechało ok. 2mln Polaków, a samych legalnie pracujących Ukraińców wg ZUS jest ok. 850 tysięcy to jak doliczysz nielegalnych i inne narodowości to raczej się zbilansuje do 38mln...

 

Na pewno liczba osób przebywających długookresowo w PL będzie większa od 36 mln. Może i 38 mln. 

 

Natomiast bardziej mi chodziło o pokazanie, że trzeba bardzo ostrożnie podchodzić do takich wskaźników jak w cytowanym artykule, nie znając szczegółów ich obliczania. Porównuje się Polskę z innymi krajami europejskimi, a w ogóle nie wiadomo jak populacja np. Niemiec jest liczona. A przecież jest tam b. duża liczna obcokrajowców, emigrantów ekonomicznych. Są wliczani, nie są?

 

U nas GUS, twierdzi, że Kowalski mieszkający od 20 lat w Nowej Zelandii, nadal należy do populacji, dopóki się nie wymelduje ;) A później sobie bierze, co wygodnie, do obliczeń (patrz bezrobocie vs. środki unijne).

 

 

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Blixten napisał:


No faktycznie…. 

 

 

2DB27511-6C96-4965-9382-E27A71100AB0.jpeg

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 1.02.2022 o 14:11, chojny napisał:

 

 

Podobno 30-50% było wtedy, teraz ma być więcej. 

30-50% było nie podobno, tylko na prawdę, to są fakty łatwe do sprawdzenia. Żyjesz w równoległej rzeczywistości? Gdzie po 2008 roku nie było spadków na rynku nieruchomości? Czy jesteś taki młody że tego nie pamiętasz, czy przetrwałeś gdzieś w zamrożeniu? Rozumiem że mogłeś się wtedy tym nie interesować, bo Cię to nie dotyczyło. Ale niewiedza nie jest przedmiotem chluby i nie należy pisać "podobno" gdy mówi się o prostych, oczywistych i dawno znanych faktach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, maciek323 napisał:

30-50% było nie podobno, tylko na prawdę, to są fakty łatwe do sprawdzenia. Żyjesz w równoległej rzeczywistości? Gdzie po 2008 roku nie było spadków na rynku nieruchomości? Czy jesteś taki młody że tego nie pamiętasz, czy przetrwałeś gdzieś w zamrożeniu? Rozumiem że mogłeś się wtedy tym nie interesować, bo Cię to nie dotyczyło. Ale niewiedza nie jest przedmiotem chluby i nie należy pisać "podobno" gdy mówi się o prostych, oczywistych i dawno znanych faktach.

 

No to dajesz te 50%.  :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, chojny napisał:

 

No to dajesz te 50%.  :mrgreen:

W peaku w Warszawie średnie ceny na rynku wtórnym doszły do 9k w 2007 roku, chętnie zobaczę te oferty mieszkań po 4500 za metr po 2007 :)

Edytowane przez skwaro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, skwaro napisał:

W peaku w Warszawie średnie ceny doszły do 9k w 2007 roku, chętnie zobaczę te oferty mieszkań po 4500 za metr po 2007 :)

 

No właśnie :mrgreen:

 

Akurat wtedy (2010) kupowałem pierwsze mieszkanie, więc generalnie miałem temat mocno obcykany i takie szafowanie procentami jest zwyczajnie śmieszne. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Srednio 30%, wiec jeśli średnio w całej Warszawie było 30%, a w Centrum, na Żoliborzu nie spadły wcale ani o złotówkę, to oczywiste jest że w innych dzielnicach spadły znacznie bardziej niż 30%, czyli rzeczone 40%, 50%. Róznie w zależności od różnej lokalizacji.

 

Były spadki nawet bardziej widowiskowe niż owe 50% - np osiedle Parzniew w Pruszkowie. Cena deweloperska w 2007 roku była 7800 za metr, w 2012-2013 spokojnie mozna było wykończone kupić za 3500 i taniej za metr.

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, maciek323 napisał:

Srednio 30%, wiec jeśli średnio w całej Warszawie było 30%, a w Centrum, na Żoliborzu nie spadły wcale ani o złotówkę, to oczywiste jest że w innych dzielnicach spadły znacznie bardziej niż 30%, czyli rzeczone 40%, 50%. Róznie w zależności od różnej lokalizacji.

 

Były spadki nawet bardziej widowiskowe niż owe 50% - np osiedle Parzniew w Pruszkowie. Cena deweloperska w 2007 roku była 7800 za metr, w 2012-2013 spokojnie mozna było wykończone kupić za 3500 i taniej za metr.

 

 

2013... ceny zaczynają się od 5 500pln.  Dwa tysie za mało piękny kawalerze. :mrgreen:

 

 

https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/51,34889,14590214.html?i=2

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, maciek323 napisał:

Srednio 30%, wiec jeśli średnio w całej Warszawie było 30%, a w Centrum, na Żoliborzu nie spadły wcale ani o złotówkę, to oczywiste jest że w innych dzielnicach spadły znacznie bardziej niż 30%, czyli rzeczone 40%, 50%. Róznie w zależności od różnej lokalizacji.

 

Były spadki nawet bardziej widowiskowe niż owe 50% - np osiedle Parzniew w Pruszkowie. Cena deweloperska w 2007 roku była 7800 za metr, w 2012-2013 spokojnie mozna było wykończone kupić za 3500 i taniej za metr.

To najpierw zdecyduj czy mowa o rynku pierwotnym czy wtórnym, czy mowa o Warszawie czy Pruszkowie, i czy mówimy o cenach średnich czy jednostkowych, gdzie jakiś wariat mógł z różnych przyczyn wystawić mieszkanie za cenę z kosmosu i zejść nawet o 80%. Bo porównywanie jabłek do pomarańczy średnio ma sens...

 

3 minuty temu, chojny napisał:

 

 

2013... ceny zaczynają się od 5 500pln.  Dwa tysie za mało piękny kawalerze. :mrgreen:

 

 

https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/51,34889,14590214.html?i=2

 

I 2013 to był największy dołek na rynku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, skwaro napisał:

To najpierw zdecyduj czy mowa o rynku pierwotnym czy wtórnym, czy mowa o Warszawie czy Pruszkowie, i czy mówimy o cenach średnich czy jednostkowych, gdzie jakiś wariat mógł z różnych przyczyn wystawić mieszkanie za cenę z kosmosu i zejść nawet o 80%. Bo porównywanie jabłek do pomarańczy średnio ma sens...

 

I 2013 to był największy dołek na rynku.

Ogólnie o rynku nieruchomości. I pierwotnym i wtórnym, wiadomo że na pierwotnym aż takich spadków nie było.

W Parzniewie chodziły z wtórnego po 3500 w latach 2012-2013, to że chciwy developer sobie ogłaszał po 5500 to mógł sobie ogłaszać do woli, mógł nawet 15000 ogłaszać.

W 2012 to kupiłem po 5000 za metr na Bielanach nie daleko metra, więc jakie 5500 w Parzniewie w tym samym czasie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, maciek323 napisał:

Ogólnie o rynku nieruchomości. I pierwotnym i wtórnym, wiadomo że na pierwotnym aż takich spadków nie było.

W Parzniewie chodziły z wtórnego po 3500 w latach 2012-2013, to że chciwy developer sobie ogłaszał po 5500 to mógł sobie ogłaszać do woli, mógł nawet 15000 ogłaszać.

W 2012 to kupiłem po 5000 za metr na Bielanach nie daleko metra, więc jakie 5500 w Parzniewie w tym samym czasie?

Kto był na tyle głupi żeby tak przepłacać w Pruszkowie to sam jest sobie winien, deweloper mógł sobie rzucać ceną z kosmosu. Ale to nie oznacza że spadki na warszawskim rynku były aż tak duże. W Warszawie od peaku do największego dołka średnio było 25% i tak wskazują dane. U mnie w dzielnicy średnie ceny też tak się kształtowały. Jak jednostkowe przypadki pokazują że spadło mocniej, to znaczy że ktoś próbował sprzedać za cenę z kosmosu i tyle, ale to niezależne do cyklu koniunkturalnego, bo tacy się zawsze trafiają. I dlatego opowiadanie że były korekty na poziomie 30-50% jest zwyczajnie nieuprawnione.

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, skwaro napisał:

Kto był na tyle głupi żeby tak przepłacać w Pruszkowie to sam jest sobie winien, deweloper mógł sobie rzucać ceną z kosmosu. Ale to nie oznacza że spadki na warszawskim rynku były aż tak duże. W Warszawie od peaku do największego dołka średnio było 25% i tak wskazują dane. U mnie w dzielnicy średnie ceny też tak się kształtowały. Jak jednostkowe przypadki pokazują że spadło mocniej, to znaczy że ktoś próbował sprzedać za cenę z kosmosu i tyle, ale to niezależne do cyklu koniunkturalnego, bo tacy się zawsze trafiają. I dlatego opowiadanie że były korekty na poziomie 30-50% jest zwyczajnie nieuprawnione.

 

 

Dokładnie, nikt nie kwestionuje korekty na rynku nieruchomości po roku 2008 ale bądźmy precyzyjni i obiektywni. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...