Skocz do zawartości

Zagrozenie.


Than_Junior

Rekomendowane odpowiedzi

Wracam wczoraj wieczorem do Warszawy z Katowic. Przede mną jedzie tir, litewskie rejestracje, naczepa pełna samochodów. Gość ledwo mieści się na swoim pasie (wliczając pobocze) tak jedzie zygzakiem. Wieczór, pada deszcz. Więc wybieram 112. Zgłasza się Pan i mówi, że to teren Piotrkowa a nie Radomska i żebym zadzwonil do nich :shock: No więc dzownię po przejechaniu kilku kilometrów i znów Radomsko. Policjant niechętnie, ale wreszcie obiecuje przekazać sprawę do Piotrkowa. Dodatkowo mówi do mnie w formie przypuszczenia-pytania "A może on zepsuty jest że tak jedzie?" :shock:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dajcie spokoj z tym 112. Kiedys jak bylismy u znajomej w mieszkaniu, a mieszkala w starej kamienicy na Kazimierzu, i nad nami wybuchla jakas straszna awantura, to wlasnie wykrecilem ten numer, ale wczsniej wyjalem karte SIM, bo to nigdy nie wiadomo, jakie kto ma uklady i czy nie bedzie chcial zemsty (nawet tu na forum ktos o tym pisal). Za pierwszym razem sie nawet ktos zglosil, ale powiedzial tylko "Dzien..." i odlozyl sluchawke. Sprobowalem jeszcze raz - najpierw byl zwykly sygnal, potem ktos na chwilke odebral i odrazu odlozyl. No to super po prostu! Na szczescie ktos inny sie dodzwonil i niebawem przyjechali funkcjonariusze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to super po prostu! Na szczescie ktos inny sie dodzwonil i niebawem przyjechali funkcjonariusze.

 

Ja ostatnio dzwoniłem, bo leżało mi dwóch nawalonych facetów na klatce. Mi to tam zwisa, ale współlokatorka się boi.

Wybieram, przedstawiam się, podaję adres, mówię jaka jest sytuacja, że leży dwóch pijanych facetów (takich punków, śmierdzieli - tego już nie powiedziałem). Kobieta na to:

- A próbował ich pan budzić..?

 

:shock: Mówię, że nie - bo nie wyglądają zbyt sympatycznie :lol:.

Ona na to, że przecież ona musi wiedzieć, czy wysłać policję, czy pogotowie?

Więc dalej wyglądało to tak:

- To może niech ktoś przyjedzie i to oceni?

- (Z wielką łaską) Och, ech, ach, no dobrze - jaki adres?

- Garbarska 12.

- Domofon jest?

- Jest.

- Jaki numer?

- 13. Tylko, że ja teraz wychodzę (szedłem na zajęcia)

- To nie mogę nikogo wysłać!!! Bo oni muszą do pana zadzwonić!

- Chwileczkę, to nie mogą do nikogo zadzwonić!? To przecież P O L I C J A!

- Nie, nie mogą...

(Chwila zastanowienia z mojej strony i atak :twisted:)

- Dobrze, pani się nazywa.......?

- Yyyyyyyy, yyyyyy, yyyyyy, Maria Jakaśtam.

- Więc - pani nie wysyła patrolu, ale jak się tak coś, nie daj bóg, stanie... To będę się powoływał na panią.

 

Wychodząc z mieszkania widziałem patrol wjeżdżający w Garbarska i stający na parkingu :mrgreen:.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- 13. Tylko, że ja teraz wychodzę (szedłem na zajęcia)

 

owoc

 

to szedłeś rozumiem do samochodu na parking ? :mrgreen:

.

.

.

 

Tak, potem wsiadłem, wjechałem w strefę A, pięknym slajdem wyjechałem z Szewskiej na Rynek, który objechałem z prędkością 100 km/h (i włączonymi wycieraczkami - bo dużo pieszych było), a potem to już prosto, Mikołajska, Krzyża i jestem na Kopernika... Zostawiam auto na środku ulicy i spadam na ćwiczenia.

 

Howgh!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

WRC fan, ostatnio wpadałem na dwójce, wiesz, muszę się zmieścić między drzewem a budami, bo postawili ostatnio :(. Ale - generalnie to na trójce, bo prędkość koło ~90 km/h.

 

No i pamiętaj, żeby w Mikołajską nie wjeżdżać z prędkością mniejszą niż 150 i na długich - bo to przecież jednokierunkowa - więc muszą ci się odsunąć. Wiesz, tym bardziej, że w Legacu nie ma hamowania (tylko STIFAN potrafi hamować wszystkim), więc żadne zatrzymanie się nie wchodzi w grę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 2 miesiące temu...

Jechałem sobie dziś prostą, dwupasmową ulicą z prędkością, hmmmmm, może nie tyle "przepisową", co raczej "normalną". Kilkaset metrów przede mną baba stała na krawężniku - popatrzyła, weszła, zobaczyła, że się jakoś szybko zbliżam, a może się na przystanek spieszyła... i postanowiła podbiec.

A niestety była na wysokich obcasach. I ledwo przeszła w trucht, to gwizdnęła jak długa.

 

Bozia strzegła - jeszcze jak baba wykonała ruch w kierunku jezdni, zdjąłem nogę z gazu. Jakoś tak odruchowo. I przeniosłem na hamulec chyba - nie wiem, wiem tylko tyle, że mi fajnie wyszło to awaryjne hamowanie.

 

Na szczęście. Bo diabelnie nie lubię przejeżdżać leżących kobiet.

 

Wiele razy słyszałem o podobnych sytuacjach, ale zdarzyła mi się po raz pierwszy w dość długiej karierze kierowcy. Dlatego opisuję, ku przestrodze dla tych, którzy też jeszcze tego nie mieli.

Ot tak, żeby "ograniczone zaufanie" także w tej sytuacji przejawiać...

 

(zgodnie z dyskretną sugestią wMorderatorni przeklejone z innego wątku - tamten do kasacji)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio wracałem z Krakowa do Bochni, drogą nr 4, w godzinach nocnych, ruch mały, sucha droga.

 

Jechałem ~130, dojeżdżam do ciężarówki, a tu... DUP! Coś mi spadło na szybę. Sam się zastanawiam, jak to się stało, że nie spanikowałem...

 

Okazało się, że z dachu naczepy spadła mi na szybę lodowo-śnieżna listwa długości ~1 m, wysokości... ~15 cm. Połowa została na szybie, połowa złamała się na słupku i odpadła.

 

Lekki fart, że szyba nie pękła.

Wyprzedzając tą ciężarówkę (chciałem to zrobić jak najszybciej) znowu coś takiego spadło, tym razem obok mojego samochodu.

 

Myślę sobie - mam nadzieję, że to mnie ostatni raz spotkało, a tu... dupa.

Wczoraj jechałem DO Krakowa i znowu podobna sytuacja - tym razem - zachowałem odpowiednią odległość i taki śnieg spadł przed maskę.

 

Czy kierowcy nie powinni dbać o to, żeby ich pojazd nie powodował zagrożenia na drodze?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio wracałem z Krakowa do Bochni, drogą nr 4, w godzinach nocnych, ruch mały, sucha droga.

 

Jechałem ~130, dojeżdżam do ciężarówki, a tu... DUP! Coś mi spadło na szybę. Sam się zastanawiam, jak to się stało, że nie spanikowałem...

 

...

 

Czy kierowcy nie powinni dbać o to, żeby ich pojazd nie powodował zagrożenia na drodze?

 

Powinni, ale mają to w du..e :!: bo roboty dużo, a jak zbiją Ci szybę to nawet o tym nie wiedzą, a ty już na jakimś drzewie siedzisz :(

 

W dzień jak taki stoi i ma luźną plandekę to słońce stopi śnieg i się robią wiszące wielo litrowe wola z woda. W nocy to zamarza i potem spada podczas jazdy. Podejrzewam ze jak by się przyjęło taki paro kilowy lodowy kamień na szybkim łuku jadąc z naprzeciwka to można się go spodziewać i kabinie przy odrobinie pecha :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Kielce, miasto, dzisiaj, godz. ok. 21.20, ul. Warszawska w kierunku Wa-wy jakby ktos znal okolice - jade sobie jezdnia dwupasmowa, przede mna czerwone mondeo na holenderskich tablicach celnych, jedzie lewym pasem (szybkim). zachowanie nader niekulturalne, wiec zaprzaglem swoje kucyki i mimo wyraznego niezadowolenia Pana w mondeo, jak i jego staran, co bylo slychac po wyciu silnika forda, po chwili ogladal moje tylne swiatla (tak, wiem ze nie wolno wyprzedzac z prawej). i teraz najlepsze, droga z dwujezdniowej zweza sie i dalej juz normalna droga po jednym pasie w kazdym kierunku (w okolicach os. Na Stoku, wtajemniczeni wiedza gdzie jest zygzag jadac Warszawska w dol). no wiec jade dalej i za jakies 400m roboty drogowe i zwezenie drogi i to przy skrzyzowaniu (skret w lewo w ul. Witosa). oczywiscie przed robotami znak <<<<<<<< (szeroka plyta drewniana na metalowym stojaku). zwalniam do 50km i zjezdzam na lewy pas, zeby ominac roboty. Duma Pana w mondeo zostala najwyrazniej urazona (w koncu jakies tatusiowate kombi go "wzielo") i postanowil "mi pokazac" i wyprzedzic z prawej (moze myslal ze skrecam w lewo?). widze we wstecznym jak zjezdza na prawy pas (ktory jest zajety robotami). pisk hamulcow mondeo, ja sie tylko modle zeby koles nie postanowil jednak zjechac na mnie (zdazyl sie prawie wyrownac z moim Legasiem) i po chwili widze w prawym oknie iskry i znak <<<<<<<< polecial jakies 10m w kierunku robotnikow, ktorzy chyba cudem zwiali na pobocze. Watpie, czy skonczy sie wylacznie na wymianie zderzaka.

 

glupota ludzka nie zna granic, ja sie nie scigam z STI, bo szkoda mi zylowac silnik na darmo, ale jak widac niektorzy poprostu nie umieja odpuscic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no niestety :(

ja sie ze wstydem przyznam ze 2 razy zdarzyło mi sie byc troche hamskim dla innego kierowcy (no ale nie az tak jak mondeo), pogadałem trochę ludzmi z forum i mnie troche nawrócili, pozniej samemu mi do pustego łba doszło ze nie ma sęsu sie rzucac, teraz jest juz całkowicie ok

 

wracałem z elmotu, droga swidnica-wrocek, mimo ciągłych na zakrętach inni kierowcy popisywali sie ogromnym hamstwem, jest tez czarny punkt (napisane kilkadziesiąt ofiar)

rownierz w zakrętach i linie ciągłe ludzie sie przed morde wpychają a mi nic nie pozostawało jak zjezdzac prawie na samo pobocze, ale cudem dotarłem jakos do domu :)

 

jeden koles ostatnio mi opowiedział dokładnie jak jego kumpel dał w łapę przed egzaminem, myslelem zewłosy mi wypadną.... takie procedury...., i to nie dajesz egzaminatorowi, w to są zamierzani instruktorzy...

 

nie ma co, strach wyjezdzac na droge, strach wylazic na chodnik....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro odświerzono temat to opisze zdażenie które ostatnio widziałem. Ul. powstańców skrzyżowanie z 29go . sznurek aut stoi i czeka aż zapali się zielone światło byłem chyba 10 w kolejce miałem skręcać w prawo. Spod salonu pilartechu przechodził przez jezdnie Pan z pieskiem, z przeciwka nic nie jechało , nasz pas stał w koreczku. Pan przeszedł drogę, doszedł do chodnika i w tym momencie śmignęła moją prawą stroną toyota miała ze 40 km/h jadąc całą szerokością chodnika. Dobrze że przechodzień był człowiekiem o szybkim refleksie i z głową na karku bo w ostatnim momencie cofnął się z chodnika i szarpiąc smycz poderwał w powietrze psa który prawie nad maską przeleciał!!. Różna rzeczy na tym skrzyżowaniu widziałem ale takiego &&&& to jeszcze nie. Wypadało go dogonić i zrobić pacyfikację (jechał sam). Smutne jest że na następnych światłach go dogoniłem (gdyby nie to że umówiony byłem i musiałem skręcić to bylismy w aucie wszystcy gotowi udzielić lekcjii :) przy pomocy lewarka). Omało nie zabił człowieka aby być na następnym skrzyżowaniu 1 auto wcześniej!! trzeba uważac śmierć czai się w każdym aucie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość KubaRally2

kiedys wracajac ze szkoly na rowerze,tez wyprzedzala mnie ciezarowka,akurat w dołku,do tego byl tak gwaltowny uskok.no i tez płaty lodu zaczely sie zypac...za mna...i przede mna....ufff.mialem wielkiego farta bo gdybym dostal z takiej bryły w glowe to bym juz patrzyl na Was z gory.to nie byla oznaka idiotyzmu ale raczej niedbałości.takk mi sie zdaje....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat:

kiedys wracajac ze szkoly na rowerze,tez wyprzedzala mnie ciezarowka,

 

 

Pała z polskiego... wiesz za co?

 

He.. he ... he...

Powiedzcie mi proszę, dlaczego ciężarówka wracała ze szkoły i to w dodatku na rowerze??

:mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...