Skocz do zawartości

Pieprzona sesja (czyli wątek dla studentów)


adaś

Rekomendowane odpowiedzi

Jednakowoż wydaje mnie się, że ewentualny pracodawaca inaczej patrzy na dyplom ze studiów zaocznych, a dziennych. O ile chce się pracować w zawodzie...

Jednakowoż nie ma medycyny zaocznej, więc nie mądralińskuj :twisted:

 

Jako pracodawca (wielkie, groźne słowo ;) ) na kwestię zaoczny/dzienny nie zwracam uwagi. Zwracam za to uwagę na typ szkoły, a absolwenci wytworów typu "Łazarski" lub inne Wyższeszkołyszkółwyższych wypadają z kolejki natychmiast. Nic nie poradzę, chodziłam do prywatnego liceum, wiem jak to działa. Ten mgr nie ma zbyt wiele wspólnego z tymi ze szkół publicznych. I trochę jeszcze wody w Wiśle upłynie nim się to zmieni. Czy można się tam czegoś nauczyć? Teoretycznie można. Ale nie trzeba.

 

Na studiach byłam i dziennych i zaocznych i wiem dokładnie jakie są różnice. Na zaocznych nie dostaje się dyplomu tylko za czesne, za to można przy okazji sobie Subaru kupić. To pozytywna opcja uważam.

 

i postrafiam SGGW ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 434
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

A ja wam powiem tak... puki wszystko nie padnie na pysk to nic się nie zmieni.

To jaki teraz Polska przeżywa drenaż mózgów spowoduje zaraz, że matoł z wykształceniem teoretycznym, który ślizgał się na kuciu, będzie zarządzał zaraz czymś czego nie powinien dotykać bez praktyki 5 letniej. Innymi słowy grozi nam duże bum.

 

Barbie Nie zgodze się z Toba, że wszystkie szkoły WyższeodWyższych nie nadają się do niczego. Mamy np. taką Łódzką SWSPIZ - niepubliczną. Gro osób leci tam z przekonaniem: płacę - wymagam i po pierwszej sesji jest płacz i zgrzytanie zębów. Bardzo fajny przesiew i zostaję tylko Ci którzy albo zrozumieją i się uczą albo uczyły się od początku. Z ciekawostek powiem, że z przyjaciółką wymienialiśmy się wykładami z ekonomi prowadzonymi przez tą samą Panią a egzamin mieli nawet gorszy. :lol:

 

Co do samego przechodzenia przedmiotów na zasadzie wkuwania bez zrozumienia. Nie wiem, ja stosuje zawsze jedną i tą samą zasadę - lubie przedmiot - rozumiem (socjo, demografia, ekonomia, matematyka) - nie lubie - wkuwam (architektura, geo).

Zresztą ja mam mały skromny plan --> specjalizacja "rynki finansowe".

Trochę dziwne jak na Gospodarkę Przestrzenną ale w tym szaleństwie jest metoda.

Uczę się tego samego co ekonomiści, tego co wydział Geografii, nikt nie robi sobie z żadnego przedmiotu wielkiego "ale" a i tak dobrnę do tego co planuje.

Może to trochę pójście na łatwizne ale szczerze? Napewno spotkaliście się z personami które swój przedmiot uważały za nadrzędny nad Bogiem bo to główny tor studiów i wychodziły kwiatki a tak to jest luz, starcza mi czasu na naukę, na pracę i na kombinowanie.

 

P.S: asysten jest albo super miły i do rany przykładaj albo to taki @#$%&!, że aż się wierzyć nie chce, że to człowiek jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bushwalker, to oczywiste że są wyjątki. Niestety większość prywatnych/niepublicznych szkół, z którymi miałam styczność to masakra. Co gorsze, absolwenci tych szkół często uważają, że przecież mają wykształcenie wyższe i powinni na dzień dobry coś dostać. Nieważne co sami mają do zaoferowania ;)

 

owoc666, jednakowoż ranyboskie. Jak już skończysz tą medycynę, to ja się przestaję leczyć :twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bushwalker: za 2 tyg. zaczynam V rok GP na UŁ, czyli już tylko napisać mgr :razz: Pamiętam również pana G. :twisted: Jest herbatnik, ale będą jeszcze lepsi :mrgreen:

Jakby co to wal śmiało z pytaniami :wink:

Pozdrawiam.

 

Powoli zaczynam się bać architektury bo słyszałem, że ona też lubi się spotykać ze studentami na poprawkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

chodziłam do prywatnego liceum, wiem jak to działa

ja również i działało super. świetny kontakt z nauczycielami, ciekawe i rozwijające zajęcia dodatkowe, dużo sportu dla chętnych i świetne towarzystwo.

 

Zwracam za to uwagę na typ szkoły, a absolwenci wytworów typu "Łazarski" lub inne Wyższeszkołyszkółwyższych wypadają z kolejki natychmiast.

o, to pewnie i mnie byś wyrzuciła bo studiuję na "koźmińskim". oczywiście z wyboru, na WZ na UW i na turystykę na SGGW się dostałem. Mam jednak ten komfort, że moi rodzice są w stanie opłacić mi studia i nie stałem pod ścianą i nie musiałem wybrać bezpłatnych. po prostu uznałem, że wyścig szczurów nie jest dla mnie a za parę lat różnica między dyplomem uczelni prywatnej a państwowej się wyrówna.

obecnie między najlepszymi uczelniami prywatnymi a państwowymi nie ma dużej różnicy (mówię o kierunku studiowanym przez prawie wszystkich Polaków- zarządzaniu). mówię tak na podstawie obserwacji moich znajomych z UW i opinii znajomej pani profesor wykładającej na UW i WSPiZ.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

chodziłam do prywatnego liceum, wiem jak to działa

ja również i działało super. świetny kontakt z nauczycielami, ciekawe i rozwijające zajęcia dodatkowe, dużo sportu dla chętnych i świetne towarzystwo.

Szkoła szkole nie równa. Ale pisałam już, że wśród znanych mi przypadków, szkoły prywatne wypadają blado. O ile w edukacji średniej wiem o istnieniu bardzo dobrych liceów prywatnych, o tyle przy szkołach wyższych znacznie z tym gorzej (a może nie wiem...)

 

Zwracam za to uwagę na typ szkoły, a absolwenci wytworów typu "Łazarski" lub inne Wyższeszkołyszkółwyższych wypadają z kolejki natychmiast.

o, to pewnie i mnie byś wyrzuciła bo studiuję na "koźmińskim".

Pewnie tak. Nie ma w tym nic osobistego, bo zazwyczaj kandydatów do pracy nie znam i oceniam ich wyłącznie na podstawie nadesłanych CV. Mam natomiast większe zaufanie do uczelni publicznych, więc absolwentów takich szkół biorę na pierwszy ogień.

oczywiście z wyboru, na WZ na UW i na turystykę na SGGW się dostałem. Mam jednak ten komfort, że moi rodzice są w stanie opłacić mi studia i nie stałem pod ścianą i nie musiałem wybrać bezpłatnych. po prostu uznałem, że wyścig szczurów nie jest dla mnie a za parę lat różnica między dyplomem uczelni prywatnej a państwowej się wyrówna.

Nie wiem o jakim wyścigu szczurów mówisz, nie zatrudniam absolwentów zarządzania, więc może dlatego nie mam z tym styczności. Na swoich studiach nie spotkałam się z takim zjawiskiem.

Jak poziom się wyrówna i absolwenci np. Ochrony Środowiska z WSEiZ będą wiedzieli czy elektron ma ładunek dodatni czy ujemny, to zacznę się zastanawiać nad ich zatrudnieniem (chociaż to nie ta branża) ;) W tej chwili takie osoby kończą tę szkołę z mgr inż. i ruszają na rynek pracy. Dla mnie ktoś kto nie ma takich podstaw a odchodzi jako mgr inż. jest dowodem jakości tych studiów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No pewnie, kto by się ze mną nie zgadzał? No kto mądry, przynajmniej? :mrgreen:

 

Ja się tak nie do końca ze sobą zgadzam. Słowo mondry można by zamienić na sprytny. Najbardziej spektakularne fortuny powstawały dzięki sprytowi, a nie nauce. Na pomysłach genialnych w swojej prostocie.

 

 

Chyba każde studia można skończyć i być nadal nieodpowiedzialnym "bezmózgiemu". Tak samo jak każdą ilość wiedzy można nie potrafić wykorzystać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Einstain też miał problemy w szkole z fizyką, a udało mu się poskładać takie teorie, że opóźnił rozwój tej dziedziny nauki o kilkadziesiąt lat. :wink:

 

 

Są ludzie, którzy są wybitnie uzdolnieni, ale tylko w jednej dziedzinie, a winnych nie radzą sobie bardziej niż przeciętni, co niektórych dziwi. Takich trzeba traktować inaczej, stosować inne standardy. :smile:

 

 

Ja zawsze najbardziej podziwiałem "ludzi renesansu" czyli wszechstronnie uzdolnionych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak czy inaczej wszyscy znani mi wykładowcy z moim ojcem na czele twierdzą uparcie że od kilku lat z roku na rok studenci coraz mniej umieją i są coraz bardizej tępi i po prostu nie możńa mieć takcih wymagań jak kiedys :-/

 

W identyczny sposób mój ojciec opisuje ten "upadek", zaznaczając, iż ma on charakter procesualny. Z roku na rok jest gorzej. Studenci - w jego przypadku studiów humanistycznych na dobrej państwowej uczelni - nie potrafią pisać, formułować myśli etc. Załamuje go stylistyka, zasad ortografii już obecnie nie ma :sad:

 

Obserwuję 2 kolegów, którzy są na studiach doktoranckich na SGH. Załamka!!! Durni wykładowcy (niby pierwszy garnitur polskiej nauki). Recenzenci doczepiający się do nic nieznaczących szczegółów... Pani Profesor pouczającą speca od, powiedzmy, procesu produkcji dżemów, iż dżemy pakuje się w słoiki i zakręca. Taki poziom. No i ta masówka...

 

Łupią dziatki licencjaty, magisterki, aż będzie w Polsze 25% ludzi z wyższym wykształceniem. Co z tego? Jaką wartość ma takie wykształcenie (myślę o studiach humanistycznych)? To ja wolę zaliczać się do tych 11% "inteligentów" z przełomu PRL/III RP.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

o, to pewnie i mnie byś wyrzuciła bo studiuję na "koźmińskim". oczywiście z wyboru, na WZ na UW i na turystykę na SGGW się dostałem. Mam jednak ten komfort, że moi rodzice są w stanie opłacić mi studia i nie stałem pod ścianą i nie musiałem wybrać bezpłatnych. po prostu uznałem, że wyścig szczurów nie jest dla mnie a za parę lat różnica między dyplomem uczelni prywatnej a państwowej się wyrówna.

 

Mozesz rozwinac te mysl? Bo jakos nie moge zrozumiec co chciales powiedziec.

 

Prawie 10 lat temu skonczylem studia, indywidualnym tokiem na WZ UW, mialem okazje czesc przedmiotow / zajec odbyc i zaliczyc wlasnie w WSPiZ, a czesc na zaocznych na moim wydziale. I wowczas roznica byla, ze uzyje modnego obecnie slowa, porazajaca. Poziom /wymagania na dziennych UW, byly dramatycznie wyzsze niz na zaocznych. WSPiZ bylo porownywalne z zaocznymi UW.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

byly dramatycznie wyzsze niz na zaocznych

 

Ja może funkcjonuję w starych realiach, ale mam dokładnie to samo zdanie. Kiedyś zdarzyło mi się napisać swojej dziewczynie, studentce prywatnej szkoły, pracę magisterską - miałem jej niby pomagać, ale po jakimś czasie zobaczyłem, że szybciej wyjdzie mi napisanie jej samemu, bo poziom jej wiedzy był DRAMATYCZNIE niski. A szkoła była niby z tych lepszych... :roll:

 

Inny przykład: prowadzałem się zupełnie niedawno z pewną studentką prywatnej szkoły (michal mnie kiedyś z nią widział w Cynie, a shodan na imprezie: pamiętacie - taka blondie na szpilce; shodan - Ty ją tak podpuściłeś, że się na Ciebie śmiertelnie obraziła :mrgreen:) i to tej najlepszej - nie pamiętam nazwy, ale siedzibę mają gdzieś w okolicach Chełmskiej. I o ile o ludziach należy wypowiadać się z szacunkiem, to muszę niestety otwarcie stwierdzić: była tak totalnym tłuczkiem i idiotką, że żal mi dupę ściskał i nie mogłem uwierzyć, że ona niebawem będzie MAGISTREM :twisted::mrgreen:.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...