Skocz do zawartości

Historie autokarowe


WiS

Rekomendowane odpowiedzi

Ochłonąłem ciut od rana i mogę teraz napisać - ku przestrodze, nauce i innym takim... Nie mogłem się zdecydować, czy dać to do "nieteges" czy do "rozluźniania atmosfery", więc kompromisowo - nowy wątek :twisted:

Może się rozwinie, bo z autobusami się wszak wszyscy na codzieństykamy, niektórzy nawet często i zawodowo... :wink:

 

Więc... :twisted:

 

Więc jak już niektórzy wiedzą, dziś rano wyprawiałem syna na wycieczkę.

 

Autokarową, do Francji (Paryż, Awinion, Monte Carlo) i z biurem Orlando Travel, słynnym ostatnio dosyć.

 

Mnie tam skojarzenia strzykają, ale na uspokajanie żony i paru zaprzyjaźnionych matek współwyjazdowiczów syna poświęcić musiałem nieco czasu i wysiłku.

 

No i dziś rano zaczęło się tango.

 

Autokar miał przyjechać o 8.30, wyjazd zaplanowano na 9.00. Czekały dzieci z opiekunami, czekała Policja i Inspekcja Transportu Drogowego (nawet dwa zespoły - "jedni czytają, drudzy piszą"? :roll: :shock: :wink: )... autokar dotarł o 9.30.

Zaczęły się oględziny. Technika nie budziła wątpliwości (nowiutkie Volvo, jedzie w trzeci kurs), ale okazało się, że brakuje tabliczek "uwaga, zboczeniec", oznaczających transport dzieci oraz nalepek "wyjście ewakuacyjne". Pan kierowca udał się po zakupy...

Była 10.00.

Pan kierowca wrócił z gadzetami, ale nadal odjazd nie następował. Okazało się, że coś jest nie tak z tachografem. Jakiś taki nowoczesny on, elektroniczny, i moje biedne prowincjonalne krokodylki nie za bardzo umiały go odczytać. Ich komp w samochodzie też. Trwały próby, konsultacje... Czas płynął.

Chyba koło jedenastej coś odczytano. Że tydzień temu kierowca (żaden z dwójki, jadącej tym autokarem dziś!) przekroczył dopuszczalny czas pracy o jakąś tam godzinę czy półtorej.

Po krótkich, acz burzliwych negocjacjach wielostronnych uzgodniono, że szczegóły tej sprawy ITD wyjaśni sobie z firmą przewozową odrębnie, bez wstrzymywania wyjazdu dzieciaków, jako że domniemana nieprawidłowość na bezpieczeństwo tego akurat wyjazu nie rzutuje. Upływający czas natomiast - i owszem.

Zaczęto pisać protokół...

W międzyczasie pan kierowca zauważył, że padł akumulator w autokarze... :shock:

Ponoć w czasie, gdy on biegał za brakującymi tabliczkami, któryś krokodylek coś jeszcze grzebał i sprawdzał, przekręcił kluczyk w stacyjce - i tak zostawił. Na włączonych światłach, klimie i czym tam jeszcze... Czy taką inteligencją wykazał się któryś z kontrolerów, czy kierowców, nie wiem. Dość, że zaczęło się poszukiwanie pomocy drogowej, żeby grata odpalić z kabla.

Grupka ojców zaczęła nerwowo dzwonić do znajomych, w poszukiwaniu ewentualnych znajomości w MPK, PKS itp. :twisted:

Tymczasem do naszego zgromadzenia zaczęli spełzać się żądni sensacji dziennikarze. Trudno się dziwić - staliśmy na placu pod regionalnym ośrodkiem TV :mrgreen: Telewizory były więc pierwsze, zaraz potem Radio Kielce, potem cała reszta, mówiona i pisana. Hasło "Orlando Travel wiezie dzieci do Francji!" zrobiło swoje... Organizatorzy ukryli się w krzakach, bo nie mieli ochoty udzielać wywiadu. Rodzice zaczęli odganiać sępy, pytające: "czy po wczorajszej tragedii bardzo się państwo obawiają o życie dzieci?"

W tej sytuacji za gwiazdy mediów zaczęły robić krokodylki :wink:

Pani pilotka zaczęla się kłócić z kierowcami i dzwonić po nowy autokar do Orlando.

Część mniej przystosowanych do realiów dzieciaków zaczęła marudzić, że już nie chcą nigdzie jechać.

Protokół dotyczący nieprawidłowości w tacho spisano około 12. Jednocześnie dotarła pomoc drogowa i autokar odpalono.

Pojechali z trzygodzinnym opóźnieniem, wszyscy nieźle wypieczeni, wkurzeni i z perspektywą, że jak w Paryżu nie zdążą na planowany nocleg, to być może będą musieli improwizować...

 

Man111emu dziękuję za wsparcie duchowe :cool: :wink:

 

Napiłbym się teraz spokojnie piwa dla relaksu, ale mi żona nie daje: "no bo jak im ten rozładowany akumulator padnie na jakimś postoju w Niemczech, to może trzeba będzie jechać po dzieci...?"

 

Tiaaaaa...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 62
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Tez zlecam zawsze kontrole autokatu jak ktos z bliskich ma jechac.

 

Niestety jechalem kiedys takim niby sprawdzonym autokarem. (Niemcy) Deszcz, waska droga - koles sie zagapil i robil szybki unik na lewy pas - na szczescie nikt z naprzeciwka nie jechal bo byloby krucho..... :/

 

Od tej pory obiecalem sobie ze nigdy nie wsiade do autokaru....

 

Mimo wszystko wole sam byc odpowiedzialny za swoj los (w miare mozliwosci oczywiscie)

 

Tak btw. zauwazylem, ze najczesciej wypadkom chyba pielgrzymki ulegaja. A podobno jak trwoga to do Boga :???:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby WiSowi nie było głupio, że w jego autokarowym wątku pojawiła się tylko jedna odpowiedź to i ja coś napisze :wink: :twisted:

 

Parę lat temu, za czasów liceum jeszcze, zostałem oddelegowany, wraz z kilkoma innymi wybrańcami, na jakiś konkurs znajomości języka angielskiego co miał się odbyć w samej stolycy. Konkurs był organizowany przez Wyższą Szkołę Byznesu (tak wymawiał słowo Business sam jej rektor :wink: ) Administracji i czegoś tam jeszcze. (swoją drogą to o ile się nie mylę jest to jedna z niewielu szkół w Polsce na której można studiować nie mając zdanej matury - idze się na pierwszy rok, potem się poprawia mature a potem dzieje się jakieś zamieszanie niby z indywidualnym tokiem studiów itp :roll: )

Ale wracając do autokarowego meritum - szkoła ta podstawiła autokar króry miał z naszego okręgu - dolnośląskiego zebrać ludzi i przywieść ich do stolycy. Autokar był stary, podobnie jak kierowca, który od samego początku rzucał w stronę pasażerów jakimiś żartami, których nikt nie był w stanie zrozumieć :roll: I nie pomagały nawet kolejne wypite piwa :twisted: Grupka z mojej szkoły od samego początku kierowcy się nie spodobała, może dlatego, że śmialiśmy się z kierowcy a nie z jego żartów, ale mniejsza o to. :wink:

Po zakończonym konkursie w planie był autokarowy objazd stolycy. Jechaliśmy sobię jakąś dwupasmówką w samym centrum miasta a tu nagle Policja za nami, na kogucie, na gwałt nas zatrzymuje. Myśleliśmy, że chodzi o prędkość, bo kierownik lubiał sobie chwilami przycisnąć. Kierowca wystraszony, otwiera drzwi, wpada pan władza do autobusu i mówi, że się dymi za nami strasznie i że chyba coś się pali :shock: :shock:

W autobusie popłoch, rzeczywiście coś śmierdziało spalenizną. A cięty na nas kierowca zamiast obadać co się dzieje na zewnątrz, biegnie w naszą stronę (na tył autobusu) i mówi mniej więcej: 'nooo, macie, doigraliście się, teraz policja zobaczy jak palicie to świnstwo' :twisted::twisted: Powiedzieliśmy mu grzecznie, że nikt tu nic nie pali i że to raczej coś w silniku. Kierownik nie za bardzo dał wiarę ale w miedzyczasie przyleciał jeden policjant i powiedział, że to z hamulców tak się dymi. :wink: Okazało się, że jechaliśmy przez pół miasta z zaciągniętym ręcznym :twisted::mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby WiSowi nie było głupio, że w jego autokarowym wątku pojawiła się tylko jedna odpowiedź to i ja coś napisze

 

Thanks :mrgreen:

 

Opowiastka powyżej, podobnie jak tekst Fido w innym watku, to żywe dowody na to, że podwyższenie granicy wieku dla kierowców niewiele zmieni... głupota i niekompetencja z wiekiem nikomu nie mija ot tak, sama z siebie.

System selekcji i szkolenia kierowców - tu jest pies pogrzebany, będę powtarzał do znudzenia.

 

A kontynuując opowiastkę - moja "pielgrzymka" do Francji miała nieplanowany nocleg za Wrocławiem, bo autobus (funkiel-nówka!) wymagał serwisu... coś ten akumulator się ponoć nie ładuje... Dziś rano przejechali granicę niemiecką. W tym tempie, to Monte Carlo osiągną już w trakcie roku szkolnego, co mojego syna zapewne specjalnie nie martwi... :cool:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... :roll: Czuje sie w tej sytuacji zawstydzony (odrobine, ale i tak sie liczy :???: ). Gwoli wyjasnienia powiem tylko, ze problemy z cyfrowymi tachografami maja wszystkie sluzby kontrolne w Europie (co oczywiscie ani ziebi ani grzeje rodzicow, ktorych cialiby aby dzieciaki po prostu wyjechaly bezpiecznie :twisted: ). Po drugie w momencie, kiedy okaze sie, ze kierowca nawet kiedys (w przeszlosci :wink: ) zawalil krokodyl musi spisac protokol, udokumentowac ten fakt, wprowadzic dane do systemu itp itd - niestety to wszystko trwa i frustruje.

Mimo wszystko jednak lepiej chyba zdecydowac sie na sprawdzenie autobiustu (bo od czasu do czasu zdarzaja sie cudenka z niesprawnym ukladem hamulcowym czy kierowniczym) anizeli drzec potem, czy Szkodniki dojada czy tez niekoniecznie :roll:

 

A za opoznienie w imieniu Sluzby Czolgowo Samochodowej serdecznie WiSa przepraszam :cool:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czuje sie w tej sytuacji zawstydzony

Niesłusznie - wszelkie pretensje są, jak wiesz, raczej pod adresem firmy przewozowej, nie krokodylstwa :cool: W końcu, to ich wina, że się:

- spóźnili na zbiórkę (ponoć w ostatniej chwili, z rana, podmieniali autokar, bo się pierwotnie wyznaczony rozkraczył),

- nie mieli tabliczek,

- nie pilnowali własnej stacyjki.

 

problemy z cyfrowymi tachografami maja wszystkie sluzby kontrolne w Europie

Hehe... nowoczesna technika rulezzz - dlatego ja tam wolę wszystko na korbę ;-)

 

krokodyl musi spisac protokol

To jasne - mój niepokój wzbudził sygnał, że panowie rozważają całkowite zatrzymanie autokaru... ale się wszystko wyjaśniło polubownie i dobrze skończyło ;-)

 

jednak lepiej chyba zdecydowac sie na sprawdzenie autobiustu (bo od czasu do czasu zdarzaja sie cudenka z niesprawnym ukladem hamulcowym czy kierowniczym) anizeli drzec potem

Oczywiste.

 

za opoznienie w imieniu Sluzby Czolgowo Samochodowej serdecznie WiSa przepraszam

Niezamaco :grin: - służby kuchenne spadochronowej marynarki wojennej odpozdrawiają :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jezdze kazda wiosne w Alpy lub Dolomity autokarami na narty. Piekna sprawa. Full servis, autokary nowki, miejsca duzo, mozna stac, mozna pic i mozna spac. Niestety od tej wiosny wstac juz raczej nie mozna, bo w pasach trzeba siedziec. Spac tez niebardzo bo niepozwalaja juz rozkladac siedzen na lozka na noc. Ale pic mozna, i siusiu da sie zrobic.

 

Coprawda w helmuckim radyjku co jakis czas ostrzegaja zeby nie jechac za szwedzkimi autokarami bo kierowcy to wariaci ale my jedziemy przepisowo, chlopaki wychowane na sniegu tylko helmuty panikuja jak spadna dwa platki sniegu na 4m2. Ordnung im sie psuje. Oni zreszta chyba zimowej opony na oczy nie widzieli.

 

Autokary maja swoje miejsce w transporcie. Wszystko zalezy jak bardzo lubimy piwo. Wole dojechac wyspany do celu i o 09:00 byc na stoku niz jechac 16h non stop i dojechac do celu padniety.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jezdze kazda wiosne w Alpy lub Dolomity autokarami na narty. Piekna sprawa. Full servis, autokary nowki, miejsca duzo, mozna stac, mozna pic i mozna spac. Niestety od tej wiosny wstac juz raczej nie mozna, bo w pasach trzeba siedziec. Spac tez niebardzo bo niepozwalaja juz rozkladac siedzen na lozka na noc. Ale pic mozna, i siusiu da sie zrobic.

 

Ło jezu. Raz jechałem autokarem z W-wy do Monachium. Nigdy więcej mnie nikt nie namówi na takie historie. Umbert, jak można w dobrym stanie przejechać kilkanaście godzin autokarem a potem na stok?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja rekordowa trasa autokarem: Kraków - Madryt (to ciurkiem) przesiadka 5 godzin i jeszcze do Gibraltaru chyba z 8 godzin. Ale te autobusy to były wygodne, jak w Pakistanie jechałem takim chińskim bez szyb w oknach, opony slicki jak w F1 tylko ostatni pit-stop 15 lat temu, miejsca jak dla średniego chińczyka, muzyka non stop lokalna (tragedia), fajnie śmierdzi i się kurzy, jazdy 26 godzin non stop ale droga szutrowa po górach, spadasz z niej to lot jest raczej długii a zakończenie nie pozostawia złudzeń. Ale za to widoczki piękne i bilet prawie gratis - no i na postojach można sobie kupić herbatkę, skręta albo kałacha - co kto lubi. Dezel sie zresztą zepsuł w dolinie pod Nanga Parbat - trzeba było stopa łapać, udało się zmienić na jeszcze większego paścia. A co robią kierowcy tych "autobusów"? Dla zabicia czasu i nudy w podróży ścigają sie, bawią sie jak kierowcy BMW "Załber" - spychanko przy wyprzedzaniu to norma, nie ma tam miętkiej gry, trza być twardym

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jeżdżę regularnie do Niemiec, trasa Bytom-Essen-Bytom. Praktycznie cały czas autostrada, nawet w Polsce mamy tą A4. Podoba mi się jazda w Niemczech, gdzie mamy 3 pasy, kierowca ustawia sobie tempomat na max prędkość ~97km/h i nie zwalnia przez 2 godziny. Szczególnie, że zawsze nocą jedziemy. Kierowcy TIRów bardzo uprzejmię mrugają w nocy długimi, jeśli autobus je wyprzedza, minął je całą długością pojazdu i może bezpiecznie zmienić pas. Podróż trwa jakieś 15-16 z czego 10godzin śpię na tylnich 5 fotelach. Autobusy przeważnie mamy nówki, Mercedes 0404 lub jakieś Many, ew Neoplan. Trzeba przyznać, że komfortowe, a klimatyzacja w Manie działała tak mocno, że przy 30st upale na zewnątrz prosiliśmy kierowcę o wyłączenie klimy, bo prawie nam zamarzały w nosie...

 

Podsumowując - ja tam na podróże autokarami nie narzekam, ale jak się cały czas wygodnie śpi, to na co można narzekać. :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od kilku lat juz nie jechalem autokarem. I nie bede! Malo miejsca, nie da sie nijak polozyc, niewygodnie i zatrzymuja sie tylko wtedy jak ma przewidziane w planie kierowca, przy czym siusiac mozna tylko w ekstremalnym przypadku, inaczej jest zabronione. Nie dziekuje. Jedyne co by wchodzilo w gre do autokar ***** (5 gwiazdek :mrgreen: ) Kawior DeLux z rozkladanymi fotelami, takimi co sie mozna prawie plasko polozyc. Ale chyba musieliby dla mnie takie specjalnie wyprodukowac :P

 

Umbert: pasy obowiazkowe?! :shock: jestem pod wrazeniem, ale to pozytywnym!

 

[edit] o taki moglby byc : http://www.a1limobus.com/new_limo_bus.htm

 

albo taki: http://www.hinsdaleunitedlimo.com/CoachBusInside.jpg

 

a tak serio to to :shock: : http://www.schoernig-reisen.de/content/luxus_bus.html

 

takim bym mogl jechac :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nawalenie rodacy już po pierwszej godzinie jazdy

 

Kochany, gdybym mial jechac autokarem, to bym sie nawalil przed wejsciem.

Moze nawet dzien przed.

W Toruniu, nad przejściem dla pieszych w okolicy akademików, wisi taka tablica:

"Kierowco, piłeś? Jedź autobusem!".

Zawsze mnie to rozbrajało. :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień przed to nie... Chyba, że z opcją jakiegoś "kickera" za raz przed samą podróżą jeszcze.

 

Bo inaczej to cieniutko to widzę.

 

Trauma jest.

 

Raz na mega-kacu-zabójcy jechałem z Poznania do Zielonej Góry.

 

Horror.

 

A kto mowi o jechaniu na kacu??? Trza byc caly czas w stanie gotowosci do odlotu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fido,

autokar autokarowi nierowny.

Ja nie jezdze Jelczem z cerata pod dupa tylko deLuxowymi landarmi z panoramicznymi dachami, fotelami lotniczymi (odkad zakazali rozkladac fotele na platformy do spania), DVD, barek, kibelek, obsluga etc. Jest super. Nawalisz sie, pospisz, wstajesz i wyrzuca cie pod hotelem, oczywiscie pokoje nigdy niegotowe, przebierasz sie i myk na stoki na lekkim kacu. Po trasie Swinoujscie-Val Torens za kolkiem non-stop autem raczej bym na stok odrazu nie polecial :-).

 

Co do equipy w jeansowych kurtkach z konserwami to raczej ... nie te klimaty. Tutaj jezdza equipy na 10 dni ostrj jazdy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...