Ustalanie stawki OC to jakaś tajemna magia jest. Np. nie rozumiem dlaczego obniża się stawkę ludziom mającym dzieci? Co to ma do rzeczy? Mieszkam przy drodze krajowej nr 21 prowadzącej z południa do Ustki i widzę co lato "odpowiedzialnych ojców rodzin", którzy grzeją na trzeciego z dwójką dzieci z tyłu, wyładowanym bagażnikiem i rowerami na dachu. Serio.
Ja nie mam dzieci, więc generalnie nigdzie mi się nie spieszy - nie muszę grać po potomka do przedszkola/szkoły rano/popołudniu, pędzić z nim do lekarza jak się rozchoruje etc. Czy to że jestem bezdzietnym kawalerem oznacza dla towarzystw ubezpieczeniowych, że jestem maniakiem zaglądającym co dziennie śmierci w oczy dla frajdy? Może jak miałem 19-20 lat to tak, ale nie teraz.
Ciekawe że np. duchowni i zakonnicy/zakonnice mają dodatkowe zniżki za "Bóg zapałać".
Żeby nie było całkiem bez związku z tematem - mi podskoczyło OC o 140 zł w stosunku do roku poprzedniego. Z 820 na 960, czyli jakieś 15%, więc chyba relatywnie niewiele?