Skocz do zawartości

Zeby rozluznic atmosfere :D


Thanatos

Rekomendowane odpowiedzi

Idzie krecik przez las i mówi:

- Jestem bogiem, jestem bogiem!

Wychodzi zdziwiona lisica i mówi:

- Kreciku ty wcale nie jesteś bogiem.

Krecik zdejmuję spodnie, a lisica mówi:

- O mój boże!

 

***********

 

Kumpel do kumpla:

- Wygrałem milion złotych w totka!

- Gratulację!A co na to twoja żona?

- Odebrało jej mowę!

- Zazdroszczę ci. Tyle szczęscia na raz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krótki wstęp: Od dłuższego czasu tankuję samochód na tej samej stacji (BP na Wale Miedzeszyńskim w W-wie). Znajduje się ona po drodze do pracy i jakoś przypadła mi do gustu. Niecałe dwa tygodnie poruszam się moim wymarzonym WRX'em i dziś dokonywałem kolejnego uzupełniania paliwa w wiecznie pustym baku :)

Akcja: Podchodze do kasy i oczywiście pada standardowe pytanie:

- PANI:"poproszę o kartę na punkty" - uprzejma Pani zrobiła beep i oddając zielony plastik powiedziała - "na karcie jest tyle a tyle punktów... może życzy pan sobie nasz nowy katalog?"

- JA:"nie dziękuję, mam jeszcze zbyt mało punktów żeby cos ciekawego wybierać"

- PANI: (spogladając w kierunku mojego samochodu przy dystrybutorze powiedziała z lekką szyderą w głosie) "ale może jednak pan weżmie katalog bo widzę, że teraz będzie pan naszym częstym gościem i zapewne punktów na karcie szybko przybędzie" (czarujący uśmiech)

Finał: Mam nowy katalog BP i z tego co widzę to niedługo będę mógł wybrać darmowe wakacje na wyspach HulaGula :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koniec roku szkolnego. Pod wieczór matka zagląda do pokoju córeczki i znajduje na łóżku następujący liścik:

 

Droga Mamo!

 

Nareszcie koniec szkoły. Dla mnie już na zawsze. Jestem od dawna zakochana i postanowiliśmy z moim chłopakiem wreszcie się urwać. Wiem, że Tobie się to nie spodoba, ale on jest taki słodki! Te jego tatuaże i piercing na każdym kawałku ciała... A ten jego motocykl! Ali twierdzi, że jazda na nim w kasku to grzech. Ali jest kompletnie na moim punkcie zwariowany. Mówi, że go uratowałam, bo ten alkohol by go w końcu zabił.

Aha, i najważniejsze:

będziesz miała wnuka! Tak się cieszę! Kolega Alego ma w lesie drewnianą chatkę. Trzeba ją wyremontować i nie ma w niej światła ani wody, ale to będzie nasz dom. Nie martw się! Będziemy mieli z czego żyć. Ali ma kapitalny pomysł. Będziemy uprawiać marihuanę i sprzedawać ją w mieście. Ma być z tego kupa forsy. Tak się cieszę! I nie martw się proszę. Wkrótce będę miała 14lat i naprawdę mogę na siebie sama uważać. Mam tylko nadzieję, że szybko pojawi się ta szczepionka przeciwko AIDS. Alemu bardzo by to pomogło. Twoja ukochana córeczka.

 

P.S.

Wszystko bzdura! Jestem u Krychy i oglądamy telewizję. Chciałam Ci tylko uświadomić, że są gorsze rzeczy niż to świadectwo, które znajdziesz na nocnym stoliku. Buziaczki.....

 

****

przy okazji witam wszystkich, bo jestem tu nowy i to jest akurat mój pierwszy post :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jak się podobało, to jeszcze jedno z serii - zez dedykacją dla WRC-fana ;)

 

Bajka o Czerwonym Kapturku.

 

Gryps Wilka do znajomych na wolności.

 

Słonecznym rankiem wybrałem się na spacer po lesie. Pogwizdując wesoło przemierzałem właśnie niewielką polanę, gdy nagle zza krzaka wyskoczyła znana kłusowniczka Czerwony Kapturek.

- Aaa! Mam cię, Wilku, stary capie - wykrzyknęła uradowana mierząc do mnie ze sztucera - Ręce do góry, ogon pod siebie! - zażądała.

Wykonałem rozkaz i na wszelki wypadek poinformowałem:

- Podniosłem łapy, schowałem ogon, nie wykonuję żadnych gwałtownych ruchów i nie mam przy sobie broni.

- Twoje szczęście, inaczej już dawno bym do ciebie wygarnęła - powiedziała dziewczynka poprawiając okulary na nosie - Czy możesz przesunąć się trochę w prawo? - spytała.

- Niby po co?

- Chciałabym mieć cię na muszce.

Usłużnie, jak na gentlemana mającego do czynienia z kobietą przystało, zrobiłem krok w prawo.

- Nie tak, tak jeszcze gorzej, chodziło mi o moje prawo.

- Teraz dobrze? - zapytałem przesuwając się o dwa kroki w lewo.

Przyłożyła oko do celownika optycznego i uśmiechnęła się z zadowoleniem.

- W porządku, twój łeb mam teraz na muszce - orzekła.

- Łatwiej byłoby po prostu przesunąć lufę - poinstruowałem fachowo.

- Wiem, ale nie mogę, bo zaczepiłam cynglem o gałąź.

- Oooo, to bardzo niebezpieczne, fuzja może wystrzelić! - przeraziłem się.

- Niebezpieczne dla kogo: dla mnie czy dla ciebie? - Czerwony Kapturek przechylił się do przodu.

- Ostrożnie, nie ruszaj się! - zaskomlałem.

- No, no, nie pozwalaj sobie, ty leśny zbóju... To ty się nie ruszaj, bo wygarnę! Co tam niesiesz w koszyku? No, gadaj!

- Ot, trochę łakoci dla chorej babuni - wyjaśniłem - i flaszeczkę wina.

- Flaszeczkę?! - była mile zaskoczona. - Dawaj to prędzej!

Podałem jej koszyk. Wprawnym uderzeniem dna butelki o kolano wybiła korek i spróbowała zawartości.

- Niezłe, nie masz tego więcej?

Bezradnie rozłożyłem łapy.

- Szkoda, w takim razie będę musiała cię trzepnąć - powiedziała opychając się słodyczami z koszyka.

- Zaczekaj chwilkę - zaskomlałem - przypomniałem sobie o czymś bardzo ważnym. Mam w piwnicy jeszcze parę butelek tego dobrego wina, mógłbym cię zaprosić...

- Trzeba było od razu tak mówić - lico Czerwonego Kapturka rozjaśnił promienny uśmiech.

Poszturchiwany lufą sztucera w plecy poprowadziłem Czerwonego Kapturka do piwnicy. Nie będę ukrywał, pociągnęliśmy sobie kapkę. Potem śpiewając wesołe piosenki ruszyliśmy w las. Właściwie sam nie wiem skąd na naszej drodze wziął się niedźwiedź. Nie pamiętam dokładnie jak to było, ale zdaje się, że coś tam mu się nie podobało...

Niedźwiedź jeszcze dyszał, gdy Kapturek zostawił go na drodze.

Ponieważ dziewczynka często traciła równowagę wziąłem od niej broń.

No i właśnie wtedy spotkaliśmy gajowego. Ku memu zaskoczeniu przewrotny bachor, Czerwony Kapturek, padł przed gajowym na kolana i ze łzami w oczach błagał o ratunek:

- To ten stary potwór uprowadził mnie, biedną sierotę, w las - płakała wskazując mnie paluchem.

Roześmiałem się, gdyż był to czysty nonsens. Ja, spokojny, zacny Wilk, kidnaperem?!

- Ależ, panie gajowy, to akurat wszystko było na odwrót - zarechotałem. - To jej broń.

Gajowy nie był w tak dobrym nastroju jak ja i nie udzielił mu się mój śmiech. Spojrzał tylko wymownie i wziął mnie na muszkę.

Dwa lata za nielegalne posiadanie broni, cztery za uprowadzenie i demoralizację nieletniej oraz rok za niedźwiedzia, który na rozprawie zaparł się, że malutka słabiutka dziewczynka dała mu taki wycisk.

Razem siedem lat ogrodu zoologicznego.

Znowu będę musiał oglądać te potworne dzieciaki przez taki szmat czasu!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

coś dla melomanów, polecam :wink:

http://ciapek.uci.agh.edu.pl/~krataja/mig.mpg

Rajuśku.....ale lipa. Te pacany kręciły to w Białymstoku....Normalnie mi wstyd...Znaczy ja zapewniam, że nie wszyscy są u nas tacy i znajdzie się kilku, którzy na disco w polu reagują alergicznie...Cholera, lipa na cały kraj :oops::oops::oops:

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stoi facet przy drodze i łapie stopa. Czas mija, samochody mijają jego... Nikt się nie zatrzymuje. W końcu staje jakiś TIR. Gość wsiada i jadą. W pewnym momencie ciężarówka zaczyna słabnąć, jakby silnik się psuł, aż w końcu na jakiejś górce zupełnie stanęła. Kierowca wysiadł, wyjął spod fotela bejzbola i obszedł cieżarówkę waląc co chwilę w plandekę. Wsiadł i ruszył. Autostopowicz nie może się nadziwić, ale o nic nie pyta, żeby jeszcze samemu tym bejzbolem w dziób nie zarobić.

Za jakiś czas znów ciężarówka zaczyna zwalniać, silnik słabnie, w końcu zupełnie się zatrzymują. Kierowca wysiada, bierze bejzbola i znowu obchodzi ciężarówkę waląc w plandekę. Wsiada i ruszają. Tym razem autostopowicz nie wytrzymał i pyta:

- Panie? Co pan? Jak pan? I dlaczego to działa?

- Widzi pan... Ciężarówka ma ładowność 40 ton. Ja wiozę 80 ton kanarków. Nie ma dupy - połowa musi latać!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Excuse me, ale to MUSI być po innostrannemu:

 

After numerous rounds of: "We don't even know if Osama is still

alive", Osama himself decided to send George Bush a letter in his own

handwriting to let him know he was still in the game.

Bush opened the letter and it appeared to contain a coded message: 370HSSV-0773H. Bush was baffled, so he mailed it to Colin Powell. Colin and his aides had no clue either so they sent it to the FBI. No one could solve it so it went to the CIA, then to the NASA, then to the Secret Service. With no clue as to it's meaning, they eventually asked Britain's MI-6 for help.

MI-6 cabled the White House: Tell the President he is holding the

letter upside down!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...