Skocz do zawartości

Zagrozenie.


Than_Junior

Rekomendowane odpowiedzi

  • 4 tygodnie później...

http://motoryzacja.interia.pl/news?inf=582907

 

Pewnie juz slyszeliscie o tym karambolu wczorajszym.

 

Jedno, co mnie zastanawia, to wypowiedz jednego z uczestnikow wypadku, ktora brzmiala mniej wiecej tak:

 

"jechalem spokojnie, piecdziesiat na godzine, a tu nagle sciana mgly, no to ja po hamulcach i we mnie TIR wjechal"

 

Aha, no tak. Czyli ta "sciana mgly" to kurcze czekala tam gdzies z boczku, a jak zobaczyla tego faceta to tak hyc hyc szybko na obwodnicy sie postawila no i on biedak no coz mogl zrobic, jak ona tak z nikad sie pojawila... :lol:

 

A tak ogolnie jeszcze na temat, to wkurzaja mnie ludzie, ktorzy sie perfidnie wpychaja przed L-ki. Ja rozumiem, ze jak sie taka nauka jazdy snuje czterdziecha, to wtedy sie ja wyprzedzi, wjedzie przed nia, ale no bez jaj. Tym bardziej, ze ja akurat, jak teraz jezdze, to naprawde calkiem sprawnie sie poruszam, tamte kilka km/h nad ograniczeniem, sprawnie ruszam spod swiatel i nie jestem zawalidroga. A i tak sie wpychaja perfidnie,"byle byc przed L-ka" Smutne :( bo ja wtedy musze dawac po hamulcach :?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To wczle nie jest smutne. Uczy Cie to hamowania. Po drugie, wiadomo, zes wyjatkowa Lka. Najlepsza i sprawna i w ogole. Ale normalna Lka to jest zawalidroga i sie ja wyprzedza kiedy sie da. Prawda? Bez chamowy co prawda ale sie wyprzedza. A moze na twoja ocene tego wpychania sie przed Ciebie ma wplyw wlasnie tyo ze sie dopiero uczysz i wcale nie jest to az tak drastyczne wpychanie sie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To wczle nie jest smutne. Uczy Cie to hamowania.

 

Monsieur Arno potrafi spojrzec na wszystko z dobrej strony :mrgreen:

 

pamietaj o tym, ze gdy przesiadasz sie z prawego na lewy, to wywraca sie do gory nogami postrzeganie wydarzen na drodze. za jakis czas, to co teraz ci sie wydaje "perfidnym wpychaniem" bedziesz widzial inaczej.

 

 

ps. wracajac do tej krakowskiej stluczki, to wsadzilbym do kryminalu tych gliniarzy co sobie stali i patrzyli jak ludzie na siebie wjezdzaja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesień 2004. Jade trasą 8 w kierunku W-wy, jestem jakieś 60 km przed W-wą w okolicy Rawy Maz. godz. 8:00 rano, szaro, senna pogoda.

Jakiś 1 km przede mną koleś stoi na lewym pasie na światłach awaryjnych.

 

Patrzę co się dzieje: zatrzymał się, żeby przepuścić babę, która chce przepędzić 3 krowy przez trasę.

 

Ruch na trasie prawie żaden, zwalniam, włączam awaryjne, zatrzymuję się na prawym pasie.

 

Baba rusza, przepędza krowy.

 

Spojrzenie w lusterko wsteczne: pędzi na nas jakiś kamikadze. Nie wygląda na to, że też mam zamiar też się zatrzymać. Migam mu światłami stopu.

 

Upewniam się, że baba i krowy są już poza jezdnią i patrzę jednym okiem w lusterko: kierowca Fiata Uno jakieś sto metrów za mną zobaczył, że mój samochód nie jedzie tylko stoi. Panicznie hamuje, widzę jego twarz: :shock:

 

Ruszam w tej samej sekundzie i może ratuję mu życie: kiedy uderza w mój samochód mam już jakieś 30 km/h.

 

Jest BUM! Co sie dzieje:

- Baba pędzi krowy biegiem i znika gdzieś za horyzontem,

- Facet w Seacie na lewym pasie, który zatrzymał się pierwszy, ucieka z miejsca wypadku,

- Kierowca Fiata Uno wychodzi zszokowany z samochodu, który nie ma już przodu, łzy w oczach: ("..panie.. ja pana przepraszam... wcześnie wyjechałem z Katowic do córki w Warszawie... niewyspany jestem...co ja teraz zrobię...)

- Ja oglądam moje auto: prawie nic się nie stało :lol:

Wzywam policję, i po spisaniu notatki, jadę dalej.

 

Mój główny wniosek:

- NIE BĄDŹ ZBYT UPRZEJMY!

Dlatego jeśli jestem w Polsce na szosie o dwóch pasach ruchu, nigdy się nie zatrzymuję, żeby przepuścić pieszych. Jest duża szansa, że inny kierowca nie zatrzyma się, tylko przejedzie drugim pasem i ich potrąci.

Mój przykład z kolei uczy, że zatrzymać się też jest źle, bo można dostać "w dupę".

Dlatego sorry: dopóki wszyscy w Polsce nie nauczymy się podstawowej kultury, po prostu nadmierna kultura jakiegoś kierowcy jest niebezpieczna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj na zakopiance w godzinach wczesno popołudniowych kierowca toyoty bardzo się spieszył- ostry zakręt, podwójna ciągła a on wyprzedza dostojnie sunącą za odśnieżarką kolumnę samochodów. Fakt, trochę padał śnieg- ale nie aż tak, żeby zasypać całą przednią szybę w toyocie. W popłochu umykał przed tymi z przeciwka; dobrze, że ktoś litościwie przyhamował. na szczęście potem był b. grzeczny to i jazda wszystkim minęła spokojnie.

pozdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Pomykam dzisiaj w godzinnach porannych do pracy, nie jade za szybko bo kto by się do roboty spieszył (a rano tym bardziej rano :lol: ), Al. Solidarności i juz z daleka zobaczyłem jak na jednym skrzyżowaniu czai się nerwowo złotówa (nie lubie skurczybyków :twisted: ). Zastosowałem dla niego zasadę ograniczonego zaufania i jak się okazało bardzo słusznie, bo pmimo tego, ze miałem zielone światło (i nie mówie o podświetleniu deski) to on bez żenady wypada przede mnie. :shock: Szybko wydałem za pośrednictwem kończyny dolnej rozkaz dla Subiego spowlaniaj i wszystko skończyło się dobrze. :P

O pieszych przechodzących na czerwonym świetle nie wspomnę.

Nie chcę uogólniać ale duża część taksówkarzy jeździ jakby byli sami na drodze, buraki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie już szczerze mówiąc nie chce się wczuwać w to, co dzieje się na naszych drogach. Ja po prostu staram się jeździć tak, aby unikać wszelkich sytuacji niebezpiecznych. Jak ktoś jest głupi to i tak ciężko go czegoś nauczyć i wyobraźni też mu nie przybędzie. Najlepiej omijać takich szerokim łukiem. ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Dziś w radiu usłyszałem o jakiejś kolejnej aferze łapówkarskiej w ośrodku szkolenia kierowców - prawa jazdy wydawane za łapówkę, bez egzaminu.

 

I to jest zagrożenie, że tak powiem hurtowe. Kilkuset kolejnych uzytkowników dróg o niepewnych kwalifikacjach. I tysiące innych, codziennie wypuszczanych ze "szkół jazdy" - z wyćwiczoną umiejetnością parkowania między palikami... i niczym więcej.

A potem się dziwimy... Oczywiście, o ile przeżyjemy kolejny dzień na drodze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poniedziałek,ostatnie jazdy przed egzaminem na prawko,zatrzymuje sie na Bałtyku(Poznań) chcąc jechać Grunwaldzką. Czerwone światelko, ustępuje pierwszeństwo tramwajowii nagle jebs...przyłożylam głową w kierownice..

Przemiła starsza pani posuneła mnie od tyłu, że tak powiem..szkoda tylko że popchnęła mnie pod nadjeżdżajacy tramwaj.Na szczęście instruktor zaczął kręcić kierownicą, w ten sposób lekko poodzieral samochód,ale dzięki temu nas nie zgniotło...

 

 

Pozdrawiam starszą panią, która po całym zdarzeniu była niezwykle oburzona moim postojem na czerwonym. I proponuje nowe okularki kupić,albo wznowić kursy na jazde samochodem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie wczoraj wieczorem zginą w wypadku mój znajomy. Nie jego wina.

 

Przykro mi... Też nie tak dawno straciłem kumpla - jadącemu z przeciwka pijanemu idiocie jego pas był za wąski...

Kumpel miał 35 lat, zostawił przewlekle chorą, niepracującą żonę i dwójkę małych dzieciaków.

 

Jak widzę "polityków" PSL krzyczących "dość polskich ofiar w Iraku" i zbierających podpisy pod petycją o polski powrót do zaścianka - to tak sobie smutno myślę, dlaczego żadna "partia" (piszę w cudzysłowiu, bo politologicznej definicji partii politycznej to żadna z tych organizacji nie spełnia :twisted: ) nie zajmie się kwestią kilkudziesięciu niewinnych, cywilnych ofiar, ginących co tydzień na polskich drogach?

 

Dlaczego nikt ze świata polityki (bo tam podejmuje się realne decyzje) nie potraktuje tego kompleksowo, nie wpisze do Strategii Bezpieczeństwa RP, nie zdefinuje czynników ryzyka i nie zaproponuje realnych metod ograniczania codziennego horroru? Kiedy w 2001 roku powstawała Platforma Obywatelska, poważnie rozmawiałem o tym z ówczesnym koordynatorem programowym, Bartkiem Sienkiewiczem (pozdro :wink: ). Ale rozlazło się po kościach, zdaje się, że liderzy mieli to w de.

 

A na polskich drogach jest coraz gorzej. Piętnaście lat temu na trasie Kraków - Warszawa przeciętnie raz albo dwa spotykałem kretyna lub wariata, chcącego mnie zabić - i bliskiego sukcesu. Dzisiaj zdarza się to przeciętnie co 20-30 kilometrów... Raz po raz sytuacja, którą możnaby opisać w tym wątku.

 

Coraz szybsze samochody (niekoniecznie sprawne technicznie), coraz większy tłok i pośpiech, coraz gorsze drogi, coraz więcej kierowców, którzy nie potrafią nic poza włączeniem radia na full i wdepnięciem pedału gazu do podłogi, coraz durniejsze rozwiązania w zakresie inżynierii ruchu i coraz bardziej bezradna policja... Kto jeszcze musi zginąć, żeby problem znalazł się w centrum uwagi? Bo te codzienne tragedie - to nie jest dopust Boży. Tak wcale nie musi być, mam wrażenie...

 

Przepraszam za smęcenie. Ale mnie nosi. Jest tu pewnie parę osób, które mają i mozliwości lobbingowe, i praktyczne kwalifikacje, żeby podjąć temat. Może zamiast milcząco godzić się na to, co jest - i codziennie zastanawiać się "czy wrócę?" - jednak spróbować zawalczyć o to i owo?Jakby co, zapraszam do knucia - także na priv.

 

PS. Graża, pogratulować przytomnego instruktora... :wink: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poniedziałek,ostatnie jazdy przed egzaminem na prawko,zatrzymuje sie na Bałtyku(Poznań) chcąc jechać Grunwaldzką. Czerwone światelko, ustępuje pierwszeństwo tramwajowii nagle jebs...przyłożylam głową w kierownice..

Przemiła starsza pani posuneła mnie od tyłu, że tak powiem..szkoda tylko że popchnęła mnie pod nadjeżdżajacy tramwaj.Na szczęście instruktor zaczął kręcić kierownicą, w ten sposób lekko poodzieral samochód,ale dzięki temu nas nie zgniotło...

 

 

Pozdrawiam starszą panią, która po całym zdarzeniu była niezwykle oburzona moim postojem na czerwonym. I proponuje nowe okularki kupić,albo wznowić kursy na jazde samochodem

 

Chyba w niektórych przypadkach kamieniowanie w Polsce powinno być dozwolone :wink:

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie kiedyś pan w kapeluszu :wink: wjechał w kufer, kiedy stałem sobie czterema kołami na chodniku... i miał pretensje, że zaparkowałem za blisko jezdni... :lol:

 

PS. Pan i jego kapelusz podróżowali Fabią... No, nie to co Matiz, ale zawsze... :wink: :twisted::lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zdałam, niechce sie chwalić,ale za pierwszym razem

 

Gratuluję !!! Czyli prawa jazdy jeszcze de facto nie masz, a już pierwszy dzwon był ? Oby ostatni ! No to......szerokiej drogi życzę i do zobaczenia na drodze...

BTW widziałem wczoraj nową elkę szkoły ATUT - obok SLK, teraz mają TT rozdster.......ah czemu 7 lat temu nie było było takich aut do nauki... :cry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrobiłem dziś zaledwie ze 20 kilometrów - i trzy razy ledwo uniknąłem śmierci, kalectwa albo (w najlepszym razie) solidnej blacharki auta. No, owszem, ja rozumiem: śnieg pada i czasem bo białym się jedzie... Ciśnienie niskie... Ale bez przesady!

1. Polonez z podporządkowanej, na ślicznie zablokowanych kołach, chciał mnie trafić w lewe drzwi. Spudłował.

2. Cienkocienki z uroczą damą w środku tak zręcznie zmienił pas, że z 6 innych samochodów też musiało ostro skręcać, hamować, etc.

3. I tu najweselsze: na podmiejskiej drodze - dojeżdżam do dość ciasnego lewego łuku - z przeciwka ostro idzie nowiuteńki merol... no i płynnie wynosi go na mój pas (ściąłem do wewnętrzenej, minęliśmy się "po angielsku")... po czym odwiedza plener. Zawracam, żeby ratować lub opieprzyć - z mesia, ładnie wkomponowanego w zaśnieżony rów, gramoli się dostojny pan i ryczy: "k...a, a oni mi mówili ze z tym e-es-pe to można szybko jeździć po sliskim i nie wpada w poslizg!!!! Ch...e jedne mię w balona zrobiły!!!!"

:lol::lol::lol:

 

NIGDY nie siadałem za kółko pod wpływem. Ale chyba zacznę - bo na trzeźwo to strach się bać...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo szybko można jeździć, tylko nie koniecznie skręcać :)

 

:lol::lol::lol:

I tak bez ESP byłoby szybciej, bo ciężar nieco mniejszy... :wink:

 

A swoją drogą, naszła mnie po tym wypadku poważna refleksja. Kiedyś wsiadał kierowca w małego lub dużego fiata, jak było slisko to przeżywał moment strachu wyjeżdżając 30 km/h z parkingu - i dalej już jechał ostrożnie. Teraz kupuje gostek auto z ESP jako swój pierwszy samochód, z parkingu wyjeżdża sobie komfortowo, zalicza test łosia przy 50 czy 60 jakby nigdy nic... jeszcze przy 70 na łuku go elektronika ratuje... no to idzie w zakręt 130... i się potem dziwi (jak przeżyje), że tym razem siła odśrodkowa była większa niż możliwości ESP... :cry:

 

Znaczy - może "powinni tego zakazać"...? :roll: :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...