Skocz do zawartości

TomaszOBK

Użytkownik
  • Postów

    216
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez TomaszOBK

  1. Rzeczywiście. A bez tego porównania z OBK Skoda wygląda przecież całkiem sensownie. Na tych zdjęciach kolegi eddie_gt4 jest naprawdę biedniutka. I pomyśleć, że się nad nią zastanawiałem... Dlaczego OBK na tych zdjęciach nie ma wlotu na masce?
  2. Jest to zgodne z prawem w przypadku jazdy w dzień przy dobrej widoczności. W przypadku pogorszenia widoczności, jazdy w tunelu itp. musisz włączyć (lub robi to za ciebie tryb auto) światła mijania wraz z tylnymi pozycyjnymi, oświetleniem tablicy rej. itp. Zwróć uwagę nawet na nowe autobusy - jeżdżą na dziennych bez włączonej reszty świateł (tył + pomarańczowe boczne).
  3. Pozwoliłem mu, żeby sobie zaklajstrował dziurkę. W przedniej szybie. Potem pozwoliłem mu się wykąpać i nakremować. Teraz błyszczy. Poza tym w końcu sprzątnąłem zwały śniegu i lodu z podjazdu do garażu - niech mu się wydaje, że wiosna idzie.
  4. Aga, ty tu z żadnymi szpilkami nie wyskakuj. Już inny wątek kipi od emocji.
  5. Kiedyś słyszałem, że kodeks nakazuje prowadzić w obuwiu. Słyszał ktoś coś o tym? Czy to tylko plotka?
  6. Ja (a raczej, no ten, eeee... no cóż, przyznam się: moja żona, ja palcem nie kiwnąłem przy tym) naklejki z szyb okiennych (w domu - nie w aucie) usuwałem (czyli żona usuwała) bez problemów odrobiną masła - bez opalarek, suszarek i skrobaków.
  7. Po słowacku, ale materiał filmowy ładny: http://auto.sme.sk/c/6269870/prvy-test- ... gendu.html (poza tym to takie podobne języki...)
  8. TomaszOBK

    50 tyś i nic :-)

    Też oberwałem kamieniem. Bardzo małe pęknięcie poza polem widzenia, więc dałem do zaklejenia jakąś żywicą czy coś w tym stylu bez papierkologii. Godzina roboty i 100 zł. mniej w kieszeni. Mam nadzieję, że będzie trzymać i rysa nie pójdzie dalej. Martwi mnie tylko przednia maska - po wizycie na myjni zauważyłem kilka rys i wgnieceń, też wyraźnie od kamyczków - blacha miększa niż w moim poprzednim aucie (160 tys. km bez takich wgnieceń) albo większy pech (albo wyższe prędkości? bo w subaru to aż się chce te przepisy jakoś tak lekką ręką i ciężką nogą traktować...)
  9. Ostatnio miałem okazję jechać z Sofii do Budapesztu niemal pustymi drogami (nie chce mi się liczyć, ale zdecydowana większość trasy to autostrada) - spalanie 7,6/100 km, jazda na tempomacie (różnie dla obydwu krajów, wyżej niż dozwolone w Serbii 120, a na Węgrzech 130, ale bez szaleństw, obroty silnika ok. 2500) przy wyprzedzaniu dłuższych kolumn ciężarówek na większym gazie, prawie bez używania hamulców przez cały dzień (z wyjątkiem granicy, bramek w Serbii, Budapesztu i jakichś wyjątkowych bardzo rzadkich sytuacji). Oczami wyobraźni widziałem jak ubywa paliwa w baku... Na drogach południowo-wschodniej Polski, z wyprzedzaniem wozów drabiniastych i TIRów mam ok. 5,6/100 km, ale średnią prędkość wg nawigacji o połowę niższą niż na autostradzie. Poza tym (jak już ktoś zauważył podczas takiej autostradowej monotonii człowiek się nudzi) naszło mnie pytanie: Jak tak prawie cały dzień jechałem z jednostajnymi obrotami silnika zacząłem się zastanawiać, czy długotrwałe utrzymywanie równych obrotów (np. 2500) przypadkiem nie ma jakiegoś negatywnego wpływu na silnik? Wniosek o zużyciu paliwa mam więc podobny jak kolega Xandau: pali zdecydowanie więcej w trasie autostradowej niż w trasie regionalnej (mówienie o jeździe miejskiej w kontekście Podkarpacia jest oczywistym nadużyciem). Mogłem niby zwolnić o parę km/h i spalanie spadłoby niewspółmiernie, ale jakoś tak ładnie się jechało i dźwięk silnika taki przyjemny... /tak zupełnie na marginesie: byłem na Bałkanach i jechałem tam w czasie tych wielkich opadów śniegu - banan na twarzy non stop! jazda po przysypanych autostradach (5-10 cm śniegu) to prawdziwa frajda. Oczywiście biorę poprawkę na to, że jechałem najbardziej głównymi drogami i gdybym miał podróżować przez odcięte od świata wioski, już bym się tak ze śniegu nie cieszył... To moja pierwsza zima z Subaru i samochodem 4x4 w ogóle - nie spodziewałem się aż tak dużej frajdy z jazdy)/
  10. Czyli faceci mogą ginąć,byleby kobiety były bezpieczne :roll: Chodzi o to, że jak na całym, caluteńkim świecie zostanie bardzo mało kobiet i wielu, bardzo wielu mężczyzn, to nasz gatunek nie ma szans. Mężczyźni pozabijają się zanim dojdzie do aktu prokreacji i (oczywiście) związanej z tym próby zachowania gatunku, no i katastrofa nieunikniona. Ale jeżeli na planecie przetrwa nieliczna grupka samców i wiele (bardzo wiele) przedstawicielek płci pięknej, to DOPIERO BĘDZIE MISJA!!! Czyli kolega Pawlo20 pokrętnie miał w swoim poście jednak rację.
  11. Pozdrówka dla obmruganego (i odmigującego awaryjnymi) czarnego legacy (nr WE...) z urwanym prawym kawałkiem tylnego zderzaka, który mnie dziś trzy razy wyprzedził na odcinku Subotica - Kecskemet
  12. Szyja boli, poza tym do tyłu jest tylko jeden bieg. Knurek w instrukcji zalecają wiele różnych rzeczy i nie tłumaczą się z tego... Już kiedyś na przykład pytałem na forum, czy ktoś z Was wozi zimą pochodnie: viewtopic.php?f=24&t=148548
  13. O tym śniegu w IC jest nawet w instrukcji obsługi Chyba nawet dość jednoznacznie, żeby przy silnych opadach wcale nie jeździć, bo można uszkodzić - przykro mi się zrobiło po przeczytaniu instrukcji, bo właśnie na zimowe warunki się cieszyłem. Niby śmieszne, ale pewnie coś w tym jest.
  14. Dzięki! to go tylko wykopię z zaspy, żeby mógł zbierać nowy śnieg
  15. Czy jeżeli auto stoi pod chmurką przez kilka dni przy jakichś -9 stopni to odpalacie je co jakiś czas profilaktycznie? Jeżeli tak, to na jak długo, żeby się nie okazało, że akumulator padnie od kręcenia rozrusznikiem? Czy to rzeczywiście zdrowe dla aku przed odpaleniem włączyć na chwilę jakiś odbiornik prądu, żeby się rozruszał (tzn. prąd w akumulatorze - jakoś mi to trudno zrozumieć, ale z chemii nie byłem orłem)? czy tylko jakieś wierzenia ludowe? Jestem w skutej arktycznym mrozem Bułgarii, ostatnio musiałem tu lawetę do subaru wzywać, ale teraz mam pewność, że laweta nie ma szans tu dojechać... Dzięki za info
  16. TomaszOBK

    Jazda żabką

    Zdaje się, że lepiej jakiegoś szuwaksu dolać niż benzyny.
  17. W sobotę wybrałem się na przejażdżkę do Sofii (bo podobno na Bałkanach sporo śniegu - żart oczywiście, najlepiej bym w domu przy kominku posiedział w taką pogodę). Trasa z Podkarpacia, więc wiadomo Barwinek - Koszyce - Miszkolc - Budapeszt i dalej równo na południe autostradą przez Serbię. Trasa miodzio, praktycznie do Belgradu biało! Na Węgrzech wiadomo - spory ruch, ale w Serbii dosłownie zero samochodów, zero piaskarek, w najbardziej trudnych miejscach śnieg usuwały maszyny budowlane. I takie dziwne zjawisko wystąpiło: Na Węgrzech (autostrada M3 Miskolc - Budapest) straszne zamiecie: prawy pas biały ubity, na lewym kilka cm śniegu, silny boczny wiatr. Na odcinku ok. 50 - 60 km wyprzedziłem kilka TIRów i w pewnym momencie pojawiły się potworne wibracje, początkowo obstawialiśmy zły stan drogi, ale w końcu dogoniliśmy jakieś pługi i droga była wyczyszczona do asfaltu, a wibracje nie ustały. Na pierwszej stacji oględziny i okazało się, że na wewnętrznej stronie felg w tylnych kołach osadziło się sporo ubitego śniegu (przednie czyściutkie od środka), ale nie równomiernie po całym obwodzie, tylko tak w 1/3 obwodu. Fizyka by nakazywała równomierne osadzanie się takiej warstwy, ale widocznie była zajęta czymś innym . Wyczyściłem, wibracje ustały, potem jeszcze parę razy sprawdzałem i już śnieg rozkładał się równo, ciekawe skąd taka anomalia. Na noc zatrzymaliśmy się w Nowym Sadzie w hotelu z ogrzewanym garażem podziemnym, więc wszystko pięknie odtajało i rano dalej w trasę. Od Belgradu sporo wojska i sporo soli na drodze (średnia do końca autostrady w Niszu wg nawigacji 93 km/h z przejazdem przez Belgrad). Droga czarna albo z lekkim błotkiem, temp. ok. -8 do -10 stopni, jechaliśmy na tempomacie może z godzinę, może dłużej bez używania hamulców i przed bramkami zonk: przez 1 sek. (ale wrażenie jakby wieczność) prawa strona nie hamuje, ściąga w lewo jak diabli, włosy mi stanęły dęba, ale jak się tarcze (tłoczki? - nie wiem) rozgrzały to wszystko zaczęło działać normalnie. Morał taki, żeby w zimie używać nie tylko gazu, ale profilaktycznie sobie przyhamować czasem, bo się obladza. A w BG rzeczywiście mają teraz dużo śniegu i białe z nieba leci nieustannie. Piaskarek mało, bo kraj południowy - to nie trzeba tyle techniki
  18. Ja startowałem w sobotę w trasę do Sofii. Auto garażowane w temp. ok. 8 - 10 stopni, na zewnątrz -17, niebieska lampka zgasła po 3,6 km spokojnej jazdy, komfort cieplny w kabinie praktycznie od razu, nawet na tylnym siedzeniu, ale podejrzewam, że ogrzewany garaż ma tu znaczenie. Poza tym po odpaleniu auta cały panel ogrzewania daję na jakiś czas na off (auto w środku jest jeszcze w miarę ciepłe bo garażowane). Świeciła jeszcze żółta od poziomu oleju (zaświeciła się jakiś czas temu, zrobiłem dolewkę, ale nie zgasła, zgodnie z opinią pracownika ASO i użytkowników The Forum lampka gaśnie po osiągnięciu odpowiedniej temperatury roboczej oleju). Z tą żółtą lampką przejechałem przez przełęcz dukielską (granica w Barwniku), potem jeszcze jedną przełęcz w drodze do Preszowa (to już normalna jazda, bez jakiegoś szczególnego oszczędzania silnika, ale też bez szaleństw - żona i dziecko na pokładzie). Żółta lampka zgasła po przejechaniu przez Preszów, czyli po ok. 135 kilometrach od wyjechania. Temperatura stopniowo rosła od tych -17 do -11 w Preszowie (podejrzewam, że to nie silnik się bardziej rozgrzał, tylko temperatura zewnętrzna wzrosła).
  19. użytkownik zento w innym wątku pisze: Może na te mrozy jakiś dodatek sobie dolać jednak?
  20. TomaszOBK

    Zakopane

    Droga przez Wierch Poroniec jest naprawdę przednia! Szaleliśmy tam maluchami w latach dziewięćdziesiątych. A te randki na Cyrhli pod "7 kotami" z widokiem na rozświetlone Zakopane. Eeech młodszym się było...
  21. Wybieram się znów na Bałkany, czytając prognozy pogody i o tej wytrącającej się parafinie (dotychczas jeździłem benzynowymi) zamówiłem na nocleg po drodze hotel z parkingiem podziemnym. Mam nadzieję że w czasie jazdy mi ropa nie zamarznie (mam pół baku zwykłej z Orlena). Po drodze do granicy poza Orlenem mam jeszcze BP, nie wiem, które mniejsze zło wybrać? Do Statoila niestety z Polski B jest kawał drogi.
  22. Ale "nasz" SIP potrafi pokonać nawet grecką niemoc. Już o tym kiedyś pisałem i dziękowałem na forum w związku z gwarancyjną naprawą mojego auta w greckim salonie Subaru w BG. To mówiłem ja - zadowolony klient (zadowolony z rozwiązania, nie z awarii )
  23. Tylko jak to wytłumaczyć zamarzniętym przewodom spryskiwaczy i kazać im się rozmrozić? I skoro to nie solanka waliła po szybie to co? -27 było rano, -29 między Krosnem a Jasłem, a potem, im bliżej południa (pory dnia) to już "wsio lato". Dzisiaj w czeskiej telewizji pokazywali jak na jakimś osiedlu pękł wodociąg, woda rozlała się na parking i zamarzła unieruchamiając wszystkie zaparkowane tam auta. Warstwa lodu nie była gruba, tylko trochę chwyciła opony samochodów. Mieszkańcy osiedla czekają na ocieplenie.
  24. Solanka zamarza zależnie od wersji jakieś 10-17 stopni poniżej zera, poniżej tej temperatury masz suchy asfalt, ewentualnie pokryty lodem i zmrożonym śniegiemi. Asfalt był suchy (prawie suchy?) i pokryty nalotem soli. Najbardziej nieprzyjemnie było od wjazdu do Małopolski (czyli gdzieś za Pilznem) a na obwodnicy Tarnowa już dramat - szyba się robiła biała co kilka minut.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...