Skocz do zawartości

TomaszOBK

Użytkownik
  • Postów

    216
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez TomaszOBK

  1. Spodziewam się wycieczki w tamtą stronę w lutym i na pewno będę jechał na centrum Belgradu, o ile nie pojadę przez Rumunię i Karpaty (ale do Salonik to nie całkiem po drodze, o ile nie ma parcia, żeby nie wyjeżdżać z Unii). A tak przy okazji: z tej mojej Bułgarii wracałem właśnie przez Rumunię (przejście z Serbii przez Żelazne Wrota, winietka 3 euro na tydzień - przejazd przez Serbię znacznie droższy): droga nad Dunajem na Timisoarę jest już w świetnym stanie - wszędzie nowy asfalt, szerokie pobocza, nowe obwodnice, oznakowana jak się patrzy. Jakieś 10 km przed Timisoarą zjeżdżasz na nową autostradę do Aradu (nawet w Google maps jej nie ma) i rura - droga pusta i za darmo (wylot za Aradem na drogę do Szegedu na Węgrzech). Odcinek Żelazne Wrota - Arad wg nawigacji średnia 79 km/h bez napinania się, a pamiętam ten sam odcinek jako jedną długą pomyłkę (dziury, ograniczenia na prostej do 30 km/h, policja za każdym krzakiem i kolumna starych rumuńskich Aro z arbuzami), a część Timisoara - Arad jako walkę o przeżycie (natężenie ruchu i wielki pośpiech). Jak nie będzie nawałnic śnieżnych to pewnie w lutym właśnie na tę drogę się skuszę.
  2. TomaszOBK

    Pająki cudaki

    Niezbyt ekologiczne te cudaki...
  3. No ale jak sobie tak wychloruje wszystko, to mu tapicerka w ciapki wyjdzie, albo zupełnie się wybieli... poza tym na przykład pasów bezpieczeństwa bym chlorem nie traktował, bo przeżre.
  4. Obiecałem, że sprawdzę, więc sprawdziłem: Przejechałem od granicy Węgierskiej w Szeged przez Belgrad, Nisz do granicy bułgarskiej. Droga bardzo dobra, na całej długości do Niszu dwupasmówka, potem już normalna, ale i tak bardzo szybka (uwaga tylko na odcinek od granicy do Sofii - policji jak mrówek). W tym nieszczęsnym Belgradzie pojechałem za znakami dla tranzytu na Nisz i rzeczywiście, jak sebachon pisze: skręcasz w prawo na lotnisko i dość spory kawał jedziesz na zachód (czyli w przeciwnym kierunku) i potem "jakby" po śladzie (czasem jest coś zrobione, czasem w budowie, a czasem po starej wąskiej drodze się snujesz) przyszłej południowej obwodnicy Belgradu aż do bramek na południowym wschodzie Belgradu. W zasadzie jechaliśmy bez stania w korku, ale cały czas w kolumnie - wynik: dodatkowe 40 minut zwiedzania obrzeży Belgradu. Wydaje mi się, że przejazd przez centrum i stanie w korku na remontowanym tam odcinku trwałby tyle samo lub niewiele dłużej. Ale bracia Serbowie ostro pracują i już jak jedziesz od Nowego Sadu (czyli z północnej strony Belgradu) widać, że budowana jest obwodnica prowadząca na lotnisko i dalej jak opisałem wcześniej do bramek na wylocie na Nisz i jak już skończą prace będzie sensowne jeszcze przed Belgradem (czyli bez ładowania się w ich ograniczenie do 60 km/h na dwupasmówce na wlocie do miasta) pojechać na tę obwodnicę, ale to pewnie dopiero na przyszłe lato. pozdrawiam
  5. Masz może jakieś linki do serwisu z tymi mieszkaniami? W Polsce używam np. noce.pl i zawsze coś fajnego trafiam, może i w Norwegii takie coś mają? Z góry dziękuję, na pewno prędzej czy później u mnie Norwegia też się pojawi w planach.
  6. W moim starym samochodzie (ale nie Subaru tylko Ford) też się coś dziwnie tłukło po wymianie amorków, na badaniu w stacji diagnostycznej wychodziło wszystko OK, a w czasie jazdy nieprzyjemne łupanie. Koniec końców okazało się, że poduszka się "rozwulkanizowała", po wymianie stuki ucichły.
  7. Obmacaliśmy, co się tylko dało, mając nadzieję, że to jakaś drobnostka, ale nic takiego nie zidentyfikowaliśmy. Jedyna nowość jest taka, że przy podniesionej masce po wyłączeniu silnika, który chodził przez chwilę na wolnych obrotach, słychać wyraźny syk, jakby skądś schodziło powietrze po przekręceniu kluczyka na off. Ale równie dobrze mógł zawsze tak sobie syczeć, bo przecież nigdy wcześniej nie było powodu, żeby go aż tak uważnie słuchać. Włączanie i wyłączanie silnika, jak i pompowanie tym hamulcem - jak już wcześniej pisałem - nic nie zmienia. Wioska już robi zakłady, co się posypało. Większość obstawia pompę, którą nazywają tu vakuum-servo, bo wspomagania hamulców wyraźnie nie ma, ale płynu hamulcowego nie ubywa. Na nasze pewnie to jakaś pompa próżniowa. Jeden mi opowiadał, że ma Forda i ta pompa mu poszła zaraz po upływie gwarancji, musiał więc zmieniać i od tego czasu drugą wozi w bagażniku. Ale z drugiej strony ta pompa próżniowa jest napędzana na pasku klinowym z silnika (rzekomo) i jeżeli się posypie, to widać rozpryskany olej, a u mnie wszystko czyste. Jedyna nadzieja, że to jakaś drobnostka albo błąd elektroniki. Zaleta jest taka (czyli coś teges), że każdy tu w wiosce przepala swoją rakiję, a na Boże Narodzenie zarzyna świnię, więc takie wspólne spotkania-konsylia to zawsze dobry powód, żeby skosztować, co sąsiad zrobił. W przypadku grubszej roboty z tymi hamulcami już wiemy, które jagnię poświęcimy Plejadom. Od Subaru dostałem SMS, że serwis w Gabrovo (BG) (ok 60 km od mojej wioski) się zajmie autem. Może ktoś z Was coś słyszał o obsłudze?
  8. Urządziliśmy wiejskie konsylium i obejrzeliśmy przewody - wydają się OK, ale nie daję głowy, że wszystko dobrze zlokalizowaliśmy. Skończy się pewnie na lokalnym ASO - jest ich tu, w BG, pięć. Miejmy nadzieję, że wszystko skończy się dobrze i że mechanicy będą wiedzieć, co jest grane.
  9. Zgłosiłem od razu do assistance, tylko że jestem ok. 1500 km od domu (i to zdecydowanie nie jest Europa Zachodnia...) Co z tego, że będę miał auto zastępcze - jutro miałem jechać do Polski, a auto zastępcze zwracasz tam, gdzie wziąłeś, naprawione auto też trzeba odebrać stąd a nie z serwisu pod domem. Tutaj 31. gru, 1. i 2. sty. to dni wolne od pracy i nie ma siły, żeby ktoś z trzech czy czterech serwisów w całym kraju się tym zajął. W tym jest problem i dlatego grzecznie zapytałem, czy są jakieś domowe sposoby sprawdzenia, czy wszystkie kabelki są na miejscu. Jak wyglądają te przewody od serwo hamulców? Poziom płynu jest rzeczywiście prawie maks. Idę przestawić auto tyłem w dół - może coś pomoże... dość śmieszne rozwiązanie by to było, gdyby rzeczywiście pomogło. Gdybym jutro stąd pojechał, to też jeszcze zdążę do Polski. Jak się nic nie da zrobić - laweta jest zamówiona przez Subaru na wtorek 8.00, wczoraj wieczorem jeszcze szukali mojej wioski na mapie. Jak coś konstruktywnego komuś przyjdzie do głowy, to z góry dziękuję. A co do przestawiania na wyłączonym silniku o parę metrów z górki - to nie moje pierwsze auto i nigdy z tym nie miałem problemów, zresztą subaru też zrobił mi to po raz pierwszy. -- So gru 31, 2011 11:50 am -- Nie ubywa płynu, nic nigdzie nie cieknie - raczej wykluczyłem zwierzątka Nic się z obrotami nie dzieje. Pedał także nie zmienia swojej twardości nawet przy tzw. "pompowaniu". Jest tak samo twardy niezależnie czy silnik chodzi, czy nie. Hamulec nożny jest zdecydowanie słabszy od ręcznego (czuć to na wzniesieniu). Zgłosiłem zaraz, jak stwierdziłem, że jest coś nie tak. Laweta (jak już zlokalizowano wioskę, w której się znajduję) miała zostać wysłana zaraz, ale auto miało trafić na parking holownika do wtorku, kiedy ludzie zaczynają tu pracować, i we wtorek miało zostać przewiezione do serwisu (na razie nie wiadomo, który serwis je przyjmie), więc powiedziałem operatorowi, że równie dobrze może stać u mnie na podwórku do wtorku. A po co piszę na forum? Bo myślałem, że od tego jest forum. We wsi już tu podpytałem wszystkich znajomych, co o tych hamulcach sądzą. Miałem nadzieję, że co kilka głów (które na subaru się znają) to nie jedna i to laika. Poza tym to nowiutkie auto, kupione, carfit, w salonie zresztą w Nowym Sączu w październiku, nie chce mi się wierzyć, że zepsuło się (bądź co bądź hamulce to poważna sprawa) po 8500 km przebiegu głównie po autostradach i drogach regionalnych, bez szaleństw. Mam wciąż nadzieję, że to nie żadna awaria, tylko gdzieś się kabelek odłączył i całą naprawę można przeprowadzić szybciej. Nie miałem najmniejszego zamiaru psuć opinii o Subaru. Auto zastępcze dają: NA CZAS naprawy - teraz nie mam (ale też nie potrzebuję, hotelu zresztą też nie) Auto naprawiają i oddają - ale TU! 1500 km od Polski, to zastępcze auto też zwracam TU i - jak już wspomniałem - to auto jest na czas naprawy. Planowałem być w Polsce w poniedziałek, a następny przelot w te rejony planowałem na połowę lutego, nikt przy zdrowych zmysłach nie pozwoli mi jeździć zastępczym autem do połowy lutego przy założeniu, że moje auto zostanie tu naprawione np. pod koniec przyszłego tygodnia - w tym problem. Sorry, za przydługi post, ale mam teraz baardzo dużo czasu. W swoim czasie dam znać, jak się sprawy potoczyły, a tymczasem czekam do wtorku na lawetę.
  10. TomaszOBK

    Twardy pedał hamulca

    Dzisiaj chciałem przestawić auto, które stało na lekko pochyłym podjeździe (przodem w dół), o jakiś metr niżej. Stoi na wolnym powietrzu, więc nie zaciągałem ręcznego, żeby przypadkiem nie przymarzł. Więc wsiadam, wciskam sprzęgło, auto lekko odjeżdża do przodu i... jak już widzę, że wystarczy, wciskam hamulec, a tu pod nogą kamień i prawie zero hamowania. Auto w końcu stanęło, włączyłem silnik, popracował sobie, sprawdzam - pedał dalej twardy, żadnej poprawy. Objeździłem dzielnicę w kółko, żeby "rozruszać hamulce" - nic, jakby nie miał ich wcale, trzeba niemal stanąć na tym pedale, żeby skłonić auto do lekkiego przyhamowania (nie ma co marzyć o jakimś bardziej zdecydowanym zatrzymaniu się na skrzyżowaniu). Pojeździłem dość ostrożnie może z pięć-dziesięć minut na zasadzie ruszanie - zatrzymywanie się, ale nic to nie dało. Tarcze hamulcowe po tym jeżdżeniu: tylne ciepłe, przednie gorące. Poziom płynu w zbiorniczku prawie max., temperatura na zewnątrz około 1 stopień Celsjusza, wczoraj auto jeździło bez najmniejszych problemów do południa. Jeździłem tylko po asfalcie, czasem był lekko oblodzony z grudkami zlodowaciałego śniegu, może ze dwie kałuże zaliczyłem, ale nic szczególnego (to w czasie tej wycieczki). Na forum wyczytałem, że ktoś miał problem z twardym pedałem hamulca z tego powodu, że auto stało na pochyłym, ale ja na pochyłym tu parkuję od tygodnia i nie było żadnych problemów do dziś. Ktoś pisał o przegrzanych klockach - u mnie nie ma takiej opcji (auto stało półtora dnia). Bezpieczników nie oglądałem - jutro zajrzę, ale i tak się nie znam i nie wiem, czy coś to da, żadne kontrolki typu ABS itp. się nie świecą. Auto ma przejechane dopiero ok. 8500 km spokojnej jazdy głównie autostradowo-regionalnej (więc klocki nie miały prawa się zużyć), teraz boję się nim gdzieś wybrać. Jak macie jakieś pomysły (typu: zobacz, czy nie odczepił się żółty kabelek po lewej stronie od pompy wspomagania), chętnie je sprawdzę, bo sytuacja jest dość sylwestrowo-podbramkowa. Dzięki z góry za wszelkie idee (oczywiście opcja serwisowa już ruszona, ale na razie subaru assistance sprawdza, co się da zrobić - przy czym wesoło nie jest). Udanego sylwestra!
  11. No i wyobraź sobie jakie piorunujące wrażenie zrobisz w towarzystwie, jak na licytacji pod tytułem "Ile ci pali" odpowiesz 17 na 100. Zresztą gdzieś już o tym było na forum.
  12. Bo te nasze subaraki trakcję mają perfect, ale z fizyką i siłami bezwładności jednak trudno walczyć.
  13. Zakopane mi tu telefonicznie zgłasza zakopanie się w śniegu.
  14. Przy 15k km rocznie benzyna chyba lepsza. Zresztą, jak pisali poprzednicy, ON i PB to dwa zupełnie odmienne style użytkowania. Pewnie też sporo zależy od tego, do czego jesteś przyzwyczajony. Ja się przesiadłem z PB na ON i trudno jest mi się przyzwyczaić, że auto inaczej chodzi.
  15. Zależy, gdzie co kto ma. Ale wydaje mi się, że tyle by ci już miało wystarczyć
  16. TomaszOBK

    Egipt.....

    Ja to biorę tak, że po prostu nie muszę pracować. Brak internetu jest wtedy fajnym pretekstem do poobijania się. Kiedyś byłem w Syrii, okazało się, że Plus nie miał tam wtedy partnera roamingowego. To dopiero był luksus - prawdziwe zero telefonów!! Trzeba zawsze szukać jakiegoś pozytywa
  17. TomaszOBK

    Cos nie teges

    Ty prawo jazdy robisz? Ciemności zawsze możesz latarką rozproszyć, gdzieś tu reklamowali porządne, co byś sobie mógł nią ten tramwaj oświetlić. Ale nie martw się, jak nie ten, to następny będzie (tramwaj of course).
  18. TomaszOBK

    Egipt.....

    Nie byłem w tym hotelu, ale byłem kiedyś w tym terminie w Hurgadzie. W basenie hotelowym można było się pluskać do woli, bo był podgrzewany, bez tego - powiedziałbym dość rześko, choć temperatura powietrza ok. 20 stopni z tendencją wzwyż. Morze: raczej tylko w piance albo spacery. Jak się nastawiasz na nadrobienie zaległości w lekturze, jakieś drinki itp. to będziesz zadowolony. Ja się tam uczyłem do kilku solidnych egzaminów - spokój, regularne wyżywienie, słońce (bez przypiekania) i nikt nie zawraca gitary (internetu wtedy po hotelach nie było), byłem naprawdę zadowolony. Baw się dobrze
  19. arkadias, cieszę się, że ktoś to też zauważył. tyrtyr, tyrkaj tu sobie, ile chcesz i nie bierz sobie tak do serca tego, co tu piszę bez Twoich postów The forum nie byłoby tym, czym jest. Więc przymknij oko na tych twoich natrzaskanych 35 tys. km i pisz, pisz, pisz! I się nie martw.
  20. Słuchajcie, ale o teoriach olejowych jest przecież osobny wątek (nie, żebym się czepiał, ale na pewno wielu innych forumowiczów, którzy akurat nie śledzą outbackowego wątku, jest zainteresowanych sprawą oleju) A ten założył nasz kolega, żeby opisać wrażenia z użytkowania świeżego nabytku Pozdrówka
  21. sebachon, dzięki, sprawdzę to.
  22. TomaszOBK

    Egipt.....

    Zawsze jeździliśmy na taką krótką przerwę na przełomie roku (gru-sty) i zawsze byliśmy zadowoleni. Przzy wyborze hotelu zwróć uwagę, żeby hotel miał własny dostęp/zejście do plaży (a nie że plaża blisko, zapewniony dojazd). Przy takim układzie rozwiązuje się szereg komplikacji logistycznych związanych na przykład z drinkami i jakimiś przekąskami przy barze (który wtedy jest właśnie na plaży), towel servicem i innymi drobnostkami, którymi człowiek nie chce się zajmować, jak się obija. W tym okresie jest ogólnie mniej ludzi, więc warto zaliczyć jakiś fakultatywny wypad do ichnich atrakcji. Udanego wypoczynku!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...