Skocz do zawartości

TomaszOBK

Użytkownik
  • Postów

    216
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Profile Information

  • Auto
    OBK 2011

Osiągnięcia TomaszOBK

..:: Bywalec :..

..:: Bywalec :.. (3/13)

1

Reputacja

  1. TomaszOBK

    Tani ZUS

    Chyba zaczęliśmy tu pobijać kotka za pomocą młotka..., ale to off, więc co szkodzi... Jak chodziłem za komuny do podstawówki, uczyliśmy się jakiegoś wierszyka, że i piekarz ma ciężko, i strażak, i górnik, i policjant (tfu! - milicjant), i murarz, występował tam chyba też ktoś od zamiatania ulic, który zamiast w nocy spać, dba o to, żeby chodniki czyste były. Ogólnie, chyba lepiej niepracować niż pracować. Jak się pracuje, to jest bardzo ciężko (już za komuny ciężko było, a teraz jeszcze dowalili zusy, podatki i inne daniny). Ale z drugiej strony jak się nie pracuje, to też jest źle, bo co tu robić, przecież nie można cały dzień na forach siedzieć i czytać jak innym, którzy pracują, ciężko jest... Ale do rzeczy: Z tą działalnością w Polsce i umową o pracę w innym unijnym kraju jest fajnie do momentu jakiejś bardziej "zawziętej" kontroli z ZUS. Jeżeli wypiszesz się z ZUSu w Polsce i fikcyjnie (to ważne w tym przypadku) zatrudnisz się np. w Słowacji, to słowacki odpowiednik naszego ZUSu może (na prośbę naszego ZUSu) przeprowadzić u twojego pracodawcy kontrolę, czy istotnie świadczysz tam pracę. Nie wiem, jakie są procedury przy tej kontroli, czy ma tu znaczenie jakaś specjalna forma zawarcia umowy o pracę, czy też świadczenia tej pracy (np. telepraca), ale kontrole takie są przeprowadzane i wykazują, że taki-a-taki pracy w Słowacji nie świadczy. Po otrzymaniu takiego stanowiska nasz ZUS wszczyna postępowanie zmierzające do ściągnięcia zaległych składek, kar, odsetek, kosztów postępowania, biegłych, egzekucji itd. Z drugiej strony spotkałem się z bardzo wieloma umowami o pracę, które miały charakter unikania ZUSu w Polsce i w sumie z kilkoma zaledwie sprawami związanymi z kłopotami z tego tytułu. Statystycznie więc może się opłacać. Jeżeli będziesz się "wynosił" do pracy poza Polskę, to lepiej chyba poszukać pracodawcy, który nie uprawia tego procederu na masową skalę, bo prawdopodobieństwo kontroli u niego jest dużo większe.
  2. Bardzo fajny opis i zdjęcia, dzięki za przypomnienie tego miasta. My byliśmy w Tallinnie w 2010 r. na przełomie listopada i grudnia. Zimno jak fiks, śniegu po pas i krótkie dni, ale za to widoczki świetne. Kilka wrażeń (niezatartych) na + ale i na - 1. lotniska w całej Europie zablokowane (nasi klienci spóźnili się na spotkanie 36 godzin), Tallin ma zwały śniegu na wysokość kilku pięter, ale samoloty lądują (może akurat zdążyli uprzątnąć), przechodzimy po lotnisku piechotą - oddech zamarza 2. CAŁE lotnisko spowite zapachem likieru i piwa, szukałem potem po sklepach tych wkładek zapachowych, ale to chyba był najprawdziwszy zapach alkoholu 3. Nie wiem, czy coś się zmieniło w związku z Rosjanami, ale: Przejazd autobusem (miejskim) z lotniska do hotelu - idę do kierowcy po bilet i podpytać o trasę, którą jedzie, gość po angielsku ni w ząb. Przeczytałem w przewodniku, że po rosyjsku pod żadnym pozorem nie należy do Estończyków mówić, bo mogą się zeźlić, ale widzę, że kierowca coś jakby nieśmiało parusskij. Dogadaliśmy się bez problemu. Daję pieniądze za bilety (3 osoby) facet je chowa do kieszeni i mówi żeby siadać, on powie, gdzie wysiąść... Ot, porządek. Nad prawie każdym słupku i przy kasownikach wisi lusterko z napisem "czy ty skasowałeś swój bilet?". Język rosyjski jest używany niemal wszędzie przez starsze pokolenie (chyba że mieliśmy kontakt wyłącznie z tymi przesiedleńcami?), młodzi - angielski, wiadomo. 4. nikt tam nic nie odśnieża. Byliśmy przez około tydzień i nie pamiętam pługów. Owszem restauracje i lepsze sklepy czy hotele mają podgrzewane chodniki, ale nie wszyscy. Natomiast "służby" regularnie odśnieżają dachy i strącają sople. 5. jesteśmy na spacerze po starówce, temperatura ok. -15, trzech facetów w ubraniach roboczych układa ozdobną dachówkę na płocie (więc nie jest to dziura w dachu, nic nikomu się nie leje na głowę, mogliby spokojnie poczekać do wiosny). Zagadani odpowiedzieli, że po prostu zostali zamówieni, to pracują, nawet nie jest przecież tak zimno... 6. Ogólne wrażenie porządku, poukładania i bezpieczeństwa bardzo duże. 7. Bardzo mało turystów, jeśli już, to Finowie - ale to wyłącznie ze względu na nieturystyczną porę roku, na zdjęciach z pierwszego postu widać, że starówka nie jest pusta w sezonie.
  3. Mnie w salonie przy kupnie poinformowano, że jeżeli już, to tylko pełnowymiarowe, bo szerokość też ma znaczenie dla oporów toczenia. Dodam, że po lekturze TheForum już wiem, że nawet bieżnik powinien być równo zużyty, więc zrezygnowałem z koła i wożę zestaw naprawczy oraz: częściej zwracam się do swojego anioła stróża. Na razie działa.
  4. Nie wiem, czy dobrze się dogrzebałem i doczytałem, ale cena tej anteny to 16500 dolarów? jak tak, to wybieram status "off-line", zostawiając ją rzeczywiście wymagającym. Strach byłoby coś takiego trzymać na dachu auta...
  5. Ja jeżdżę ze zwykłym modemem Plusa, na głównych drogach nie ma problemu. Pamiętam, że stacjonarnie na jakichś wczasach przyklejałem go taśmą klejącą do szyby okna w pokoju i kabelkiem do komputera - też chodził. Dark Knight, z tym satelitarnym internetem to nie jest tak, że trzeba mieć dobrze nacelowaną tę antenę na satelitę? Jak tak, to w czasie jazdy odpada. Ale za to zasięg w całej Europie bez patyczkowania się z zagranicznymi kartami do modemu.
  6. A ma ktoś takie zakładane elementy przyciemniające, które można zdejmować w razie potrzeby? Coś takiego mi proponowali w serwisie, ale nie jestem przekonany. Poza możliwością zdejmowania (bez suszarki i acetonu) widzę jeszcze jedną zaletę - na postoju można otworzyć okno a zasłonka dalej będzie przyciemniać i nie wpuszczać much/komarów i innego badziewia latającego. O czymś takim myślę: http://www.sklep.subaru.pl/oslona-od-sl ... d-576.aspx Jeżeli ma ktoś z tym jakieś doświadczenia, fajnie byłoby się dowiedzieć, jak się te osłonki spisują
  7. Ja miałem 4.2 wg komputera na trasie Łapsze - Nowy Sącz (a tam są górki po drodze), po przejechaniu przez Nowy Sącz średnia poszła na 4,8, potem jeszcze spadła na 4,4, by po ok. 200 km jazdy pod domem osiągnąć 4,6. Wiozłem w bagażniku bardzo fatalnie (moja wina) zabezpieczoną lodówko-zmywarko-kuchenkę i jechałem naprawdę po emerycku, żeby niczego nie poobcierać na zakrętach. Przejazd w niedzielę, bez większego ruchu. Już nigdy więcej takiej jazdy nie uprawiałem.
  8. TomaszOBK

    cuda :(

    To tych pozalewowych pojazdów przyszło do PL więcej. U znajomego przestało po jakimś czasie (2 tyg., miesiąc?) działać elektryczne sterowanie szyb - po rozebraniu okazało się, że w drzwiach widać resztki jakiegoś błotka. Ale z zewnątrz autko ładne.
  9. Nie, żebyśmy poganiali, ale fajna lektura, więc publika się niecierpliwi
  10. Super relacja - jak już zresztą tu przede mną napisano. Gdzie dalsze części? Co ze zdjęciami? Dzięki za te informacje o Indiach - już wiem, gdzie nie pojadę Pisaliście też o planach na Nową Zelandię: jest super łatwa i super wygodna w podróżowaniu. Spędziliśmy tam prawie miesiąc w ich jesieni bez najdrobniejszego problemu (nawet nas trzęsienia ziemi ominęły). Po przeczytaniu Waszej relacji, nie wiem, czy NZ nie wyda Wam się zbyt easy... Ale jak ktoś nie lubi śmieci, trupów na ulicy, lubi ciepłą wodę w prysznicu, okna w autobusach, i bezpieczeństwo do bólu (na jednym moście widziałem nawet tabliczkę, żeby się z niego nie rzucać, bo jest to niebezpieczne, czy grozi śmiercią...) - to NZ jest OK.
  11. Nawet w Bułgarii dziś sypnęło...
  12. Jak kapusta - to sprzęgło. Ale jedno przypalenie to jeszcze nie bigos. Taka specyfika auta 4x4, że nie da się kółkami popiszczeć na starcie , tylko po sprzęgle idzie W przednionapędówce byś oponki przypalił, a w Subaru sprzęgło...
  13. A czy te kłęby miały charakterystyczny zapach lekko nadpsutej kapusty kiszonej? Ten zapach naprawdę łatwo rozpoznać (nie śmierdzi olejem, spalinami itp.).
  14. Ale do tego twojego forum to logować się każe. Rejestrować się trzeba, a jak człowiek zabiegany, to mu się nie chce...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...