Skocz do zawartości

TomaszOBK

Użytkownik
  • Postów

    216
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez TomaszOBK

  1. Tośmy tu Amerykę odkryli. Już widzę te artykuły na onecie: Jak donoszą serwisy internetowe ostatnie opinie na forum Subaru sugerują, że H6 ma lepsze osiągi od słabszych silników montowanych w takich samych pojazdach Ale żeby nie było, że sobie żarty stroję: jeżdżę obk diesel głównie na długie dystanse, głównie prawie pusty i głównie po drogach, tak zwanych, regionalnych - auto zachowuje się rewelacyjnie w takich warunkach. Kiedy jest załadowane brakuje mu co prawda trochę tchu do dynamicznego wyprzedzania, ale z drugiej strony załadowanym autem nie powinno się przesadzać w dynamicznej jeździe. Na początku stycznia wracałem z BG (ok 1300 km: przez Karpaty 2x, ale też po równej jak stół Nizinie Węgierskiej) dość mocno dociążony, nie odczułem wpływu ładunku na trakcję (przeciwnie do innych samochodów, którymi pokonywałem tę trasę) - cały czas banan na twarzy poza momentami, kiedy trzeba było szybko wyprzedzać TIR-y. Spalanie na bułgarskiej zwykłej ropie zatankowanej na Lukoil do 7 litrów, po zatankowaniu na Węgrzech (OMV, też zwykła) strzałka paliwomierza spadała w oczach!
  2. na przykład [you] a także [you], widuję też tu [you]... Tak trzymać!
  3. To ja sobie też posta nabiję: Witam wszystkich.
  4. Ja się Waszym blogiem zaraziłem jeszcze przed zarażeniem się Subaru - świat (nawet elektroniczny) jest jednak mały... Byliśmy wtedy (zarażając się wpzs) akurat na etapie planowania wyjazdu do NZ. Pierwsze podejście (styczeń 2011) ze względu na formalności australijskie okazało się nieudane, ale nie ma tego złego - pojechaliśmy tam na ichnią jesień i mieliśmy wiele dni pięknej pogody, poza tym ominęło nas trzęsienie ziemi w Christchurch (kiedy tam lądowaliśmy, była już pitna woda w wodociągach) i jakieś tornado w Auckland. Dzięki Waszemu blogowi oczekując na wyjazd mogliśmy się czuć już prawie w NZ. Spędziliśmy (2 rodziców + dziecko) tam miesiąc w opcji guided tour z lokalnym biurem podróży (wszystkie formalności załatwione z Europy przez internet) - baliśmy się jednak organizacji miesięcznego zwiedzania, tym bardziej czapka z głowy przed Wami (rok logistyki!), poza tym finansowo jakoś wychodziło porównywalnie. No i niemała zaleta opcji z opieką: ktoś za nas podejmował decyzje, jak poukładać trasę, żeby zobaczyć jak najwięcej. Jak się odnaleźliście w życiu po takim gap year? Jeszcze raz gratulacje i wakacji, i świetnego bloga (tylko nowe materiały spływają jakoś strasznie powoli...)!
  5. Wyprowadziłem się z bloku. Już nie słyszę tłukących się sąsiadów... bezcenne.
  6. TomaszOBK

    Punkty karne

    Mnie się tak zdarzyło na granicy, przy czym naprawdę pieniądze w paszporcie znalazły się przez nieuwagę. W paszporcie po wjechaniu do BG schowałem wszystkie złotówki, jakie miałem (tak ze 2 tys.), bo w BG niepotrzebne, oczywiście zapomniałem o nich na amen. Wracałem z BG przez Serbię małym przejściem. Wyjeżdżając z BG (z obszaru celnego Unii) nie spojrzałem w paszport i dałem go wraz z gotówką pogranicznikom. Ci na szczęście oddali kasę. Zawartość bagażnika nie nadaje się do opisywania publicznie, na szczęście nie zaglądali...
  7. Nie jest łatwo. Jeździ polski autobus firmy STRAMA (rozkład jazdy w google) na trasie Zakopane=Poprad, z Zakopca trzeba sobie radzić (np. do Nowego Targu i potem do Sącza) łatwo nie będzie. Łatwiej poprosić kogoś, z Sącza, żeby Cię odebrał. Ewentualni dostać się do Starej Lubowli na Słowacji i stamtąd do granicy w okolicach Piwnicznej, z Piwnicznej jeżdżą minibusy do Sącza - ale wszystkie te opcje to dramat. Łatwiej chyba autostopem... Jest jeszcze ekstremalna możliwość samolotu do W-wy (lata chyba 2x w tygodniu) i stamtąd do Sącza. Pogranicze polsko-słowackie nie jest najlepiej skomunikowane, przerabiałem to wielokrotnie.
  8. TomaszOBK

    50 tyś i nic :-)

    Ja po 8500 km miałem katastrofalną awarię układu hamulcowego (i nie chodziło o komfort, ale o życie, pisałem o tym w wątku: viewtopic.php?f=24&t=150562&view=unread#unread). Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.
  9. Ja na takiej eliptycznej zębatce na Kasprowy Wierch wjechałem (a nigdy nie byłem jakimś wyczynowcem), jak jeszcze nie było zakazu jeżdżenia po TPN na rowerze. To był fajny patent, ale jakoś się pokrzywił na tych górkach.
  10. Moja żona (zresztą zawzięty językoznawca z jakimś kosmicznie zakręconym tytułem rozprawy) komentuje to tak: "mówimy wziąć, bo wziąć jest od brać, a nie, jak się wielu ludziom wydaje, od kraść". O!
  11. TomaszOBK

    jazda zima AWD

    To się nazywa miłość
  12. TomaszOBK

    jazda zima AWD

    Ale nie dawał. Taka możliwość jest czysto teoretyczna, w przyrodzie nie występuje.
  13. Nie świeciła ŻADNA kontrolka i wszyscy się dziwili, co to za technika, że hamulców nie ma, a udaje, że wszystko w porządku... Być może kontrolka ABS nadzoruje poziom/ciśnienie? płynu w układzie, a nie podciśnienie.
  14. W nowszych już tego niestety nie dają...
  15. Zdaje się, że system dwuobwodowy w razie awarii tej pompy rzeczywiście nic tu nie daje. Byłem teraz sprawdzić w garażu - z tej pompy wychodzi jeden wężyk (po drodze przechodzi w rurkę aluminiową) i prowadzi do serwo układu hamulcowego, ale po drodze odchodzi od niego (albo dochodzi?) jakiś inny wężyk przechodzący pod plastikową osłoną silnika. Początkowo nasze wiejskie konsylium inżynierów/mechaników/emerytów/pszczelarzy/byłych wojskowych itd. stwierdziło, że to wężyk z "zapasowym podciśnieniem" na wypadek, gdyby główna pompa padła. Najwyraźniej jednak tak nie jest, a byłoby mądre doprowadzić dodatkowe "awaryjne" podciśnienie do układu z kolektora na przykład, na wypadek takiego zdarzenia jak moje. Zaskakujące jest też to, że nie włączyła się żadna kontrolka. Bądź co bądź hamulce są dość istotne. Jest kontrolka filtra DPF, a w przypadku hamulców możesz w nieświadomości jeździć. No tak, ale za długo nie pojeździsz...
  16. Z tym jest chyba problem - była już dyskusja na The forum. Przy okazji też witam wszystkich witających
  17. Powiem tak. Wieczorem poszedłem do samochodu wyciągnąć z, jak to po bułgarsku mówią: "żabki" (schowek pasażera) latarkę. Wszedłem do auta od strony kierowcy (siła przyzwyczajenia), musiałem więc usiąść na fotelu i przechylić się w stronę fotela pasażera. Piszę to tak dokładnie, żeby było jasne, że siedziałem na fotelu całkiem normalnie, miałem obiema nogami dostęp do pedałów. Wziąłem sobie tę latarkę i pomyślałem, że auto długie i przeszkadza przy otwieraniu drzwi do wiaty, pod którą było zaparkowane. Nie zapalałem silnika, wcisnąłem pedał sprzęgła, żeby troszkę (ze 20 cm) siłą grawitacji auto zjechało do przodu (pisałem już, że stałem na lekko pochylonym podjeździe). Subleo, nie potrafisz sobie wyobrazić mojego przerażenia, kiedy auto nie zatrzymało się! Ja nie wiem, czy to było 30% czy 3% siły hamowania - wydawało mi się, że zatrzymało się cudem, a nie dzięki hamulcom. Przerażenie moje było tym większe, że nie włączałem świateł i nie widziałem, gdzie stoi mój teść. To naprawdę były chwile grozy, a prędkości nie było żadnej. Potem pojechałem sprawdzić, czy na cieplejszym silniku będzie lepiej hamować (pisałem już o tym wcześniej) i jako tako przyzwyczaiłem się do tak strasznie marnej siły hamowania. Jednoznacznie mogę tylko powiedzieć - auto z takimi hamulcami nie nadaje się do jazdy po drogach publicznych. Dużo większą siłę miał hamulec elektromagnetyczny (przy próbach na ostrej górce ładnie trzymał, ale kiedy go zwolniłem i hamowałem nożnym, to auto powolutku się zsuwało), który jednak nie działa powyżej jakiejś prędkości (co jest zresztą logiczne). Tak na mój gust hamulce nie miały tej 30% siły, o której piszesz, ale to bardzo subiektywne odczucie.
  18. Jechałem na początku grudnia, wyjazd z Warszawy w godzinach popołudniowych. Masakra do samego Krakowa. Innym razem jechałem z Krakowa do W-wy (też wyjazd popołudniowy) i droga była prawie pusta. Ale chyba raczej licz się z niską średnią. Link do ciekawej strony z korkami: http://mapa.targeo.pl/korki - na ile się sprawdza, nie wiem, ale przeraża.
  19. miałem jeden taki przypadek ale auto przez jakis czas stało na boku ( wypadek ) z pracujacym silnikiem... :roll: No, ja wierzę, że brak hamulców może doprowadzić do wypadku i do wylądowania na boku z pracującym silnikiem. Wolę nie myśleć, co byłoby ze mną i moją rodziną na tych krętych górskich drogach i jednokierunkowych mostach, no cóż... CONFIDENCE IN MOTION. Bardzo mnie ciekawi, co spowodowało awarię.
  20. Nikt nie potrafił mi powiedzieć, czemu to się stało. Mam filmiki, jak będę w jakimś polskim serwisie to pokażę mechanikowi, może on coś powie. Ten rozwalony kawałek plastiku rzeczywiście wygląda na delikatny. Przez dwa dni Grecy bujali się z Subaru Polska w sprawie gwarancji, auto stało w serwisie w Bułgarii i czekało na decyzję (bułgarskie Subaru podlega greckiemu, korzysta z magazynu części w Atenach), czy można je naprawić w ramach gwarancji. W tym czasie zaczęto szukać tej pompy - była na stanie w magazynie w Atenach, ale magazyn zaraz po Nowym Roku nie pracuje, najbliższy transport części do BG planowano na 16 stycznia (auto było w serwisie 3 i 4 stycznia). Mechanicy, menadżer serwisu i menadżer salonu (ale stanowisk nie jestem pewien) stwierdzili, że można zdemontować pompę z samochodu, który stoi w salonie (ten sam model) i potem (po 16 sty.) zamontować do niego nową pompę, która będzie przysłana z Grecji. To salonowe auto również było własnością Greków, więc pewnie ułatwiło to podjęcie w końcu decyzji o tej przekładce. Po stukrotnym potwierdzeniu przez polskie Subaru, że polska gwarancja jest rzeczywiście ważna, Grecy zgodzili się na naprawę i przekładkę. Rzeczywista naprawa zajęła mniej czasu niż mój dojazd ze wsi do serwisu (70 km), jak przyjechałem auto było gotowe (nie umyte, obtłuszczone z zewnątrz). Podjęcie decyzji dwa dni, robota dwie chwile... Teraz pochwały: Jak już pisałem - bardzo rzetelny kontakt i z Subaru Polska i z linią assistance. Byłem informowany na bieżąco o postępie negocjacji. Pomoc, o której piszą w broszurce, naprawdę jest dostępna. Pierwszy kontakt z bułgarską pomocą drogową był chyba w ciągu 20 minut od zgłoszenia na infolinię (tylko że te święta i dni wolne opóźniły znacznie całą procedurę). Nie skorzystałem z samochodu zastępczego, bo spieszyłem się do Polski (stwierdziłem, że procedura uzyskiwania i zdawania pojazdu zajmie więcej czasu (=czas to pieniądz) niż tzw. samopomoc, na przyjazd taksówki też musiałbym czekać około 70 minut, a w tym czasie już odbierałem naprawione auto, z hotelu nie korzystałem wybierając opcję rezydowania na wsi. Wszystkie te usługi zostały mi jednak zaproponowane. Jedyny problem z assistance jest taki, że jak już na koszt Subaru dolecicie do miejsca zamieszkania (np. z Bułgarii albo innego końca Europy), odbiór naprawionego pojazdu z serwisu będziecie musieli organizować sobie na własną rękę - tak zostałem poinformowany, ale wydaje mi się to jakimś strasznym absurdem, mam nadzieję, że mówiąc mi takie coś, ktoś się po prostu pomylił.
  21. Mam diesla - pompa jest napędzana mechanicznie od silnika (jak mi się wydaje). Jak padnie, nie ma ŻADNEGO wspomagania. Pękł kawałek plastiku, który wiruje w środku w tej pompie i wytwarza podciśnienie. Nagrałem filmik z naprawy, na pewno go tu później zamieszczę. Muszę teraz peany dziękczynne wznieść dla polskiego Subaru (i importera i assistance - tzn. dla obu), bo rzeczywiście zrobili, co w ich mocy. Auto zostało naprawione 4 stycznia (zgłoszenie co prawda 30 grudnia wieczorem z małej wioski w bułgarskich górach [jedna z pierwszych informacji z polskiego assistance była taka, że bułgarscy partnerzy nie mogą mnie zlokalizować, ale po podaniu kodu pocztowego miejscowości uwierzyli, że taka wioska rzeczywiście istnieje], biorąc poprawkę na Sylwestra, Nowy Rok i ciężko harujących w pocie czoła Greków to 4 stycznia jest całkiem dobrym wynikiem). Od razu po odebraniu auta ruszyliśmy do Polski. Na razie musimy się ogarnąć (kilka dni spóźnienia - mieliśmy być 1 stycznia wieczorem) i jak wyjdziemy z pracą na prostą to dokończę temat. Na razie pozdrawiam, dziękuję za podpowiedzi, ale awaria niestety okazała się poważniejsza niż przegryzione wężyki. -- Śr sty 11, 2012 10:29 am -- Żeby już zakończyć sprawę tej pompy zamieszczam fotki z serwisu
  22. Z tym nieodbieraniem korespondencji to rzeczywiście ciekawe. W któryś sprawach (karnych?, skarbowych? - nie pamiętam) jak nie odbierzesz pisma z sądu) przesłanego pod ostatni znany adres to poczta odsyła je z powrotem jako niedoręczone i wędruje ono w akta sprawy ze skutkiem doręczenia w dacie przesłania pierwszego awizo (to się nazywa fikcją doręczenia czy jakoś tak).
  23. Może już ktoś wkleił tę rejestrację. Miało być ekstra, a wyszło... jak zwykle
  24. Podbijam temat, bo brzmi ciekawie. Chętnie dowiem się czegoś więcej.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...