Skocz do zawartości

O motoryzacji ale niekoniecznie o Subaru


WRC fan

Rekomendowane odpowiedzi

owoc666, w wordzie pisałem i napisałem dobrze, lecz nie zauważyłem, że on sami "poprawił". Słaby dzień dzisiaj mam, już nic więcej nie będę pisał :?

 

kowalzki, nie. Byłem święcie przekonany, że nie wyhamuję, że zabraknie pół, może metr. Wina była moja, bo nie przewidziałem/nie zauważyłem, że samochody stoją, a nie jadą. Wszystko się dobrze skończyło tylko dzięki odrobinie szczęścia, nowym hamulcom i sprawnemu autu. Moje zerowe umiejętności nic by tu nie zmieniły, nawet pulsacyjnie nie umiem hamować (i dlatego się cieszę z ABSu).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nawet pulsacyjnie nie umiem hamować (i dlatego się cieszę z ABSu).

 

I bardzo dobrze, że nie umiesz. I tylko przypadkiem się tego nie ucz.

Jeżeli chcesz skutecznie hamować, ćwicz hamowanie "na raz", czyli wcisnąć pedał z taką siłą (oczywiście różną w zależności od przyczepności nawierzchni), by uzyskać jak największą skuteczność hamowania i koła obracały się na granicy poślizgu. Jedynie jeżeli zaczyna koła blokować, minimalnie odpuścić, ale nie "pulsuj", tylko odejmij tyle, że odzyskają maksymalną efektywność zwalniania (ewentualnie można trochę dodać gazu, jeżeli hamujesz lewą nogą). Po jakimś czasie nawet w sytuacjach awaryjnych da się odruchowo tak reagować. Tylko trzeba to wyćwiczyć.

A wtedy zapewniam Cię, że zatrzymasz się szybciej niż z jakimkolwiek seryjnym ABS'em i o całe lata świetlne wcześniej, niż przy nożnym pulsowaniu.

Zresztą hamowanie to chyba jeden z najtrudniejszych (o ile nie najtrudniejszy) element jazdy samochodem i ćwiczeń tutaj nigdy nikomu za wiele.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wtedy zapewniam Cię, że zatrzymasz się szybciej niż z jakimkolwiek seryjnym ABS'em

Może tak być, ale niekoniecznie.

 

Jeszcze nie spotkałem samochodu, w którym ABS nie wydłużałby drogi hamowania. Ale oczywiście nigdy nie jeździłem sprzętami typu 911 i im podobne, więc może tam ABS jest na tyle zaawansowany, że trudno go byłoby pokonać.

Ale np w WRX, ABS w każdych warunkach przegrywa z dobrze wykonanym hamowaniem bez niego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze nie spotkałem samochodu, w którym ABS nie wydłużałby drogi hamowania. Ale oczywiście nigdy nie jeździłem sprzętami typu 911 i im podobne, więc może tam ABS jest na tyle zaawansowany, że trudno go byłoby pokonać.

Ale np w WRX, ABS w każdych warunkach przegrywa z dobrze wykonanym hamowaniem bez niego.

 

Myślę, że mówisz o "idealnie" wykonanym hamowaniu, a nie o "dobrze" wykonanym. ABS "idealny" nie jest, ale na gładkiej nawierzchni jest zwykle bliższy ideałowi niż 99%kierowców. Jeżeli zaczynają się problemy z nawierzchnią, to ABS nadal jest lepszy niż większość kierowców. Bo nie odczuwa lęku, nie panikuje i jest mniej więcej 10'000 razy szybszy niż przewodzenie impulsu w nerwach...

 

Są sytuacje w których ABS jest w oczywisty sposób gorszy - kopny śnieg, piasek. W takich sytuacjach ogarnięty paniką kierowca ciśnie pedał ile wlezie i... wygrywa na tym.

 

No i fakt, że systemy ABS różnią się znacznie w poszczególnych samochodach. 911 jeździłem, ale 25 lat temu. Wątpię, by był tam ABS.. 8) A może i był, tylko o tym nie wiedziałem...?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jasne, mówię o bardzo dobrze wykonanym hamowaniu, ale też i możliwym do wykonania!

I oczywiście masz rację, że wiekszość kierowców nie będzie potrafiła być lepsza od ABS, szczególnie w sytuacjach nagłych, gdzie działa na nich odruch panika: noga w pedał hamulca do oporu, skręcona kierownica na zablokowanych kołach (jak nie ma ABS) i potem po wypadku (o ile przeżyją) komentarz, że nic nie dało się zrobić, a auto nie chciało skręcać.

Dlatego mówię tu o ćwiczeniu. I to takim do znudzenia, na różnych nawierzchniach, by wyrobić sobie odpowiednie odruchy i co jeszcze trudniejsze, wyczucie.

Miałeś okazję jeździć 911'ką sprzed 25 lat? To mimo że było to te 25 lat temu, to chyba zazdroszczę Ci jeszcze bardziej, niż gdybyś miał okazję teraz jeździć nówką...........

Samochody z czasów przed pojawieniam się wszelkiej maści elektroniki zabierającej całą przyjamność z jazdy i wszystkich tych kilogramów ze wzmocnień pięcio i więcej gwiazdkowo carshowych......... to jest to.......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego mówię tu o ćwiczeniu. I to takim do znudzenia, na różnych nawierzchniach, by wyrobić sobie odpowiednie odruchy i co jeszcze trudniejsze, wyczucie.

 

Tylko, że nikt, oprócz kierowców rajdowych/testowych, tak nie ćwiczy. Cała reszta ćwiczy "odpowiednio do przebiegu" (może paru "bardzo zawziętych" kierowców drogowych ćwiczy więcej). Ja jeżdżę 60-70kkm rocznie. Raczej szybko. Ale nie polegałbym na swojej nodze w sytuacjach ekstremalnych bardziej niż na ABS-ie. Chodzi mi o moment, w którym "coś" mnie naprawdę przestraszy...

To naprawdę trudne do zdefiniowania. Nagle stajesz przed sytuacją, w której włos ci się jeży na głowie... Tylko instynktowny odruch może być lepszy od ABS, a i to nie zawsze, bo zawsze jesteś wolniejszy. I nie ma co odnosić sytuacji drogowych do jazdy rajdowej. Stopień wyćwiczenia i koncentracji kierowcy rajdowego ma się nijak do przeciętnego (a nawet "nadzwyczaj zdolnego") kierowcy drogowego w podróży z Kielc do Przemyśła. I po prostu będzie na wszystko za późno.

Dlatego jestem umiarkowanym zwolennikiem szkół typu SJS, bo dają one złudne poczucie nadzwyczjnego panowania nad kierownicą bez prawdziwego wytrenowania, które to skutkuje nadmierną pewnością siebie na drodze bez prawdziwego doświadczenia. Mam przekonanie, że na drodze ważniejsze jest doświadczenie i umiejętność oceny sytuacji (i przewidywania tej sytuacji!), niż posługiwanie się LFB...

 

Miałeś okazję jeździć 911'ką sprzed 25 lat? To chyba zazdroszczę Ci jeszcze bardziej, niż gdybyś miał okazję jeździć nówką...........

 

Nie umiałem nią jeździć i cud Boski, że jej nie rozwaliłem. To jest, moim zdaniem bardzo trudny do prowadzenia samochód. Tak długo, jak się jedzie "grzecznie", to wszystko jest bajkowo, ale każdy błąd, czy przegięcie w zakręcie jest bardzo trudne do opanowania. O ile OBK koryguje błędy kierowcy w zakręcie, to 911 je tylko obnaża. Takie jest moje wrażenie, jak sięgnę pamięcią te 25 lat wstecz :?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podejrzewam, że 25 lat za kółkiem zrobiło swoje i teraz byś 'dał radę' takiej 911-stce..

 

 

Podejrzewam że wielu kierowców z naszej szpicy rajdowej by nie dało. To wyjątkowo wredne urządzenia. Jak ktoś udostępni trochę miejsca to mam super film on-board z rajdowego 911 Turbo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego mówię tu o ćwiczeniu. I to takim do znudzenia, na różnych nawierzchniach, by wyrobić sobie odpowiednie odruchy i co jeszcze trudniejsze, wyczucie.

 

Tylko, że nikt, oprócz kierowców rajdowych/testowych, tak nie ćwiczy.

 

Ano zdarzają się tacy maniacy....... Kierowcą rajdowym/testowym (niestety) nie jestem, a jakoś ciągle sobie ćwiczę.......

Nie umiałem nią jeździć i cud Boski, że jej nie rozwaliłem. To jest, moim zdaniem bardzo trudny do prowadzenia samochód. Tak długo, jak się jedzie "grzecznie", to wszystko jest bajkowo, ale każdy błąd, czy przegięcie w zakręcie jest bardzo trudne do opanowania. O ile OBK koryguje błędy kierowcy w zakręcie, to 911 je tylko obnaża.

No i własnie dlatego chciałbym sie nim przejechać.......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NIe Sej tylko kierowca szybki ;-> A w ogóle to jutro jedzie do Dżanka na szybki przegląd, może typ zajadły znajdzie jakiś zaworek który mozna tam podkręcić?? hmmm na pewno jak się ogarnę z Cossim to trzeba dziadkowi zapodać do Seja Bilsteina żeby mu sie lepiej jeździło ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ano zdarzają się tacy maniacy....... Kierowcą rajdowym/testowym (niestety) nie jestem, a jakoś ciągle sobie ćwiczę.......

No, to szacunek. Ale zdajesz sobie sprawę, że jesteś wyjątkiem...?

No i własnie dlatego chciałbym sie nim przejechać.......

OK. Przejechać - tak. Ale, czy chciałbyś nią jeździć 60'000 km rocznie rozmawiając przez telefon komórkowy 50% czasu w podróży...? A jeszcze do tego jechać szybko... :?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OK. Przejechać - tak. Ale, czy chciałbyś nią jeździć 60'000 km rocznie rozmawiając przez telefon komórkowy 50% czasu w podróży...? A jeszcze do tego jechać szybko...

 

 

Niektórzy lubą życie na krawędzi ;-) Ja też chciałbym jak Jarmaj :-)

 

 

BTW: kiedyś zobaczysz jakie wredne jest moje urządzenie i jak szybko potrafi pojechać tyłem a jak jeździ to robię nim całkiem sporo km. I po sniegu jadę długimi slajdami walcząc z autem, a na asfalcie w koleinach tylko celuję w czarne bo tor jazdy auto wybiera samo ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NIe Sej tylko kierowca szybki ;->

Hehe, no nie chciałem tego pisać, co by nie posądzono mnie publicznie o lizusostwo względem moderatorni! :wink:

Przejechać - tak. Ale, czy chciałbyś nią jeździć 60'000 km rocznie rozmawiając przez telefon komórkowy 50% czasu w podróży...?

Nie robię takich przebiegów i już na pewno dużo mniej rozmawiam przez telefon!

A jeszcze do tego jechać szybko...

tak TAK! :twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do ABSu. Można nie dożyć "wyćwiczenia się". Trzeba ćwiczyć w normalnych warunkach i dopóki się nie nauczymy będzie niebezpiecznie. ABS ma jedną zaletę, zawsze hamuje tak samo, a człowiek może być zdenerwowany kłótnią, rozkojarzony, bo np. usłyszał w radiu, że np. jego drużyna wygrała, może mieć słabszy dzień itp. itd. Ponadto w czasie groźnej sytuacji kierowca może być czymś zajęty, np sięganiem po picie i wtedy ciężko będzie mu się skupić na odpowiednim hamowaniu. Jeśli hamowanie jest najtrudniejsze, to może lepiej w dramatycznych chwilach poświęcić uwagę na zastanowienie się gdzie by uciec, jak uderzyć niż na hamowanie ? Takie jest moje zdanie, oparte bardziej na teorii niż praktyce więc nie piszcie „wymądrza się” tylko wytłumaczcie jak jest naprawdę.

 

Zgadzam się z Galem, że nie można porównywać rajdów i wyścigów do normalnej jazdy. Nie ta koncentracja inne problemy i zagrożenia.

 

Gal, źle odbierasz SJS. Cóż jeśli ktoś uważa, że po kilku godzinach na torze jest mistrzem kierownicy to jest po prostu głupcem. Oczywiście po szkole pewnie wszyscy czują się ciut lepszymi kierowcami, ale to sprawa indywidualna czy ktoś po szkoleniu będzie jeździł tak jak zwykle czy przyśpieszy. Myślę nawet, że jeśli przyśpieszy to jest duża szansa, że mu minie po kilku dniach. Jeśli ktoś na szkoleniu jest zbyt pewny siebie i jego umiejętności tego nie potwierdzają to instruktorzy prędzej pokażą takiej osobie braki niż to że jest mistrzem. Rzadko w którym ćwiczeniu przekracza się 100 km/h i to na drugim stopniu.

Szkolenia mają jeszcze jeden plus. Czasami jakiejś sytuacji nie uda Ci się opanować jeśli wcześniej tego nie ćwiczyłeś.

 

P.S.

T-rex (wyleniały odrobinę)

O Alzhaimerze kolega zapomniał, choć wcale mnie to nie dziwi ;)

P.S.2 Mam nadzieję, że nawet w znikomym stopniu nie uraził Cię ten żart.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Azrael napisał/a:

NIe Sej tylko kierowca szybki ;->

 

Hehe, no nie chciałem tego pisać, co by nie posądzono mnie publicznie o lizusostwo względem moderatorni!

 

 

Szczerze mówiąc to mam niejasne wrażenie że w takim samym aucie nie mam z Tobą szans, ale w razie czego będę oszukiwał i podkręce zaworek jak się okazja zdarzy ;-) Najgorsze że cholera mii brakueje treningu i to coraz bardziej widać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówiąc to mam niejasne wrażenie że w takim samym aucie nie mam z Tobą szans, ale w razie czego będę oszukiwał i podkręce zaworek jak się okazja zdarzy ;-) Najgorsze że cholera mii brakueje treningu i to coraz bardziej widać.

Kto to wie, mam nadzieję, że kiedyś pojawi się okazja popróbować! :twisted:

 

Witek, jeżeli w awaryjnej sytuacji kierowca musi poświęcać uwagę technice hamowania, to znaczy że nie ma jej dostatecznie wyćwiczonej i doprowadzonej do poziomu odruchu. A wtedy z pewnością ABS się przyda.

A że hamowanie jest najtrudniejsze, to nie tylko moja opinia, bo co ja tam wiem, ale wystarczy posłuchać wypowiedzi zawodowców. Jak przez jakiś czas Panizzi był nie do pokonania na asfaltach i lał wszystkich jak chciał (a i rajdów asfaltowych było więcej niż teraz....), to pamiętam że kiedyś mówił, że najwięcej czasu na testach poświęca na wyćwiczenie (wyczucie) idealnego punktu hamowania i jego siły. Bo na tym się wygrywa!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jarmaj, nie twierdzę, że hamowanie nie jest najtrudniejsze. Ba ! Skoro jest takie trudne to czy da się je wyćwiczyć do "stopnia odruchu" ? Jeśli jest ono trudne i tak zależne od zmiennych czynników to chyba trzeba poświęcić mu więcej uwagi i świadomości ? Chyba lepiej, żeby przeciętny, a nawet trochę lepsz kierowcy, który nie ma odpowiednio dużo czasu/talentu/chęci/okazji (odpowiednie skreślić) ćwiczył się w innych aspektach niebezpiecznych sytuacji niż hamowaniu, które, żeby było lepsze niż to z ABSem musi być przeprowadzone naprawdę dobre, tym bardziej, że są sytuacje w których po prostu nie da się wyhamować. ABS ma problemy z niektórymi nawierzchniami, a kierowca jest bardzo uzależniony od swego fizycznego i psychicznego samopoczucia. Dla bezpieczeństwa jazdy lepiej będzie jeśli będzie się opracowywało coraz „inteligentniejsze” systemy ABS niż systemy szkoleń kierowców w zakresie hamowania.

 

Co do rajdów, wydaje mi się, że tam hamowanie jest najtrudniejsze nie z powodów technicznych, a (tylko?) z powodu określenia miejsca jego zaczęcia, żeby było najpóźniejsze jak to tylko możliwe na co w drogowych warunkach absolutnie nie można sobie pozwolić w związku czym na codzień nie jest to takie ważne.

 

I teraz najważniejsze pytanie. Gdzie się mylę ? :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim hamowanie należy "czuć". MOŻNA wyćwiczyć hamowanie pulsacyjne na tyle, że staje się odruchem. Ja obecnie mam taki problem, że w momentach, gdy bardziej (ze względu na drogę hamowania) opłacałoby się hamować na zablokowanych kołach (kopny piasek, śnieg. lód etc.) hamuję pulsacyjnie... Ale nie wiem czy to do końca błąd, bo przynajmniej jadę tam gdzie chcę, a nie gdzie koła zaniosą :)

 

I przyznam szczerze, że miałem raz sytuację, że gdybym hamował na zablokowanych kołach to bym człwieczka wziął na maskę. Ale odpuściłem i go wyminąłem (z)bokiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...