Skocz do zawartości

Mogłaś moją być KRYZYSOWĄ narzeczoną...


Korton

Rekomendowane odpowiedzi

7 godzin temu, Blixten napisał(a):


Urodziłem się w piątek 13-ego i całe życie walczę z prawami Murphy’ego ;) 

Nie wiem też czy uchwyciłeś, ale nie pochodzę z bogatego domu, wręcz przeciwnie. 

A o zdrowiu pisałem nie przypadkiem, bo gdyby mi nie siadło kilka lat temu, to osiągnąłbym znacznie więcej … i nie mam tu na myśli tylko strony materialnej. 
 

Nie mam własnego szofera ;) , więc jakie inne ograniczenia masz na myśli ? 

Przedstaw może jakiś konkretny przykład, a wspólnie zastanowimy się nad rozwiązaniem ? :

 

Choćby to że urodziłeś się zdrowy, bez obciążeń. Druga rzecz - urodziłeś się wcześniej i wchodząc w dorosłe życie (zakładam) mieszkania były po 3-5 tysięcy za metr, a nie po 20 tysiecy jak teraz. Zresztą nie ma co licytować się kto miał gorzej, tylko warto patrzeć szerzej i empatycznie. I nie tylko przez pryzmat własnych doświadczeń. 

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, BelegUS napisał(a):

 

3. Miasto w którym ceny nie odpłynęły do poziomu absurdu (w Krakówku śwagier też kupił ostatnio 50m2, od flippera, za 600k+. Zgroza i absurd)

 

To bardzo tanio. Niemal okazyjna cena z mojego punktu widzenia. W dzielnicy w której dużą część życia mieszkałem mieszkania do remontu 40 metrów w bloku 16 pięter przypominającym ruski kołchoz (blok z wczesnych lat 60-tych, jakość mieszkan również) schodzą ostatnio po 900 tysięcy do miliona złotych. Zazwyczaj ogłoszenia wiszą 1 max  2 dni.

  • Zmieszany 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, BelegUS napisał(a):

 

Jedyna szansa na własne mieszkanie dla osób młodych to spełnienie jednego lub zapewne kilku z poniższych warunków:

1. Odziedziczenie

2. Bardzo dobrze sytuowani rodzicie którzy dadzą/pożyczą

3. Miasto w którym ceny nie odpłynęły do poziomu absurdu (w Krakówku śwagier też kupił ostatnio 50m2, od flippera, za 600k+. Zgroza i absurd)

4. Praca w IT lub innej kasogennej branży (czyli w sumie, skoro mowa o osobie młodej, to tylko w IT bo w innych branżach na wysokich stołkach siedzi zazwyczaj beton) z zarobkami na poziomie 15k+/ręka/mc

5. Kredyt na 15 lat (i oddanie dwukrotności pożyczonej kwoty) lub 30 lat (i oddanie trzykrotności lub więcej pożyczonej kwoty)

6. Zrobienie tego teraz, bo choć chciałbym zaklinał rzeczywistość to będzie tylko gorzej (obym się mylił).

 

Czyli gdzieś tak 3/4 do 4/5 (na podstawie danych IDzD) mojego pokolenia 30-latków, i jakieś 5/4 pokolenia 20+ jest w głębokiej D.

Ogolnie masz rację w tej wyliczance, jest jeszcze jedna zmienna której nie zawarłeś.

 

Obecne pokolenie 20 latków będzie pierwszym w Polsce które będzie znacznie mniej liczne niż pokolenie ich dziadków, oraz mniej liczne niż pokolenie ich rodziców.   Oczywiście, będzie dziedziczyć różnie, jedni więcej inni mniej, jedni 3 mieszkania w Krakowie inni pół domu na wsi, a inni 1/4 rudery do wyburzenia. Ale liczbowo, ogólnie - odziedziczą dużo dużo więcej niż ktokolwiek wcześniej w Polsce (np moje pokolenie 40+). To jest typowa akumulacja kapitału. Dzietność jest niska i spada mocno. Widzę to nawet po swojej rodzinie. U mnie więcej sióstr i sióstr ciotecznych nie ma dzieci ( i mieć nie będzie) niż ma. A każda ma już conajmniej 1 mieszkanie, a duża część 2. Najmłodsze pokolenie w mojej rodzinie (ci 0-10 lat) kiedyś (no bo nie od razu jak wejdą w dorosłość) jeśli ich wujkowie, ciotki i dziadkowie wszystkie nie potracą to kiedyś, z czasem odziedziczą po 3 mieszkania na głowę. A dodam że nikt w rodzinie milionów nie zarabia, nikt nawet nie ma domu jednorodzinnego, wszyscy raczej małe mieszkania. Dodam że jedna moja babcia miała 9 wnuków, druga 7 i żadna z nich majątku się nie dorobiła, więc moje pokolenie odziedziczyło nie wiele lub zgoła nic. Ale już pokolenie moich siostrzeńców odziedziczy na prawdę sporo. I takie sytuacje widzę w wielu rodzinach. Więcej jak 2 dzieci mają teraz bogacze, albo patologia. Przeciętni ludzie maja 1 max 2, a bardzo wielu 0. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Luku napisał(a):

kurde już wiem gdzie popełniłem błąd... wystarczyło się urodzić z dekadę, dwie wcześniej :oops:

Też zawsze tak myślałem. Ale to do niczego nie prowadzi. Każde pokolenie ma swoje uwarunkowania, inne możliwości, inne ograniczenia i bariery.  Najwięcej zalezy od loterii genetycznej gdzie się urodzisz, kraj , grupa społeczna, rodzina. Nawet urodzenie sie w bogatej rodzinie nic nie gwarantuje, jeno szanse zwiększa na sukces. To że ktoś jest bogaty to nie znaczy że jest empatyczny lub umie dzieci dobrze wychować. Często całkiem przeciwnie. Znam bogaczy, których syn za młodu dostałby ładne mieszkanie, a odziedziczyłby pewnie z 10 nieruchomości, ale co z tego bo właśnie przez porąbanego ojca nie dożył dorosłości i powiesił się jako nastolatek. Takie przypadki też bywają...

  • Lajk 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, RedSasza napisał(a):

Może jeszcze się szofera dorobisz, kto wie? ;)

Nie sądzę żebym kiedyś potrzebował. 

 

6 minut temu, RedSasza napisał(a):

Żeby nie było, bardzo lubię self-made manów, wiec szacun, ale… oglądanie świata z perspektywy tylko swoich doświadczeń może prowadzić do mylnych wniosków.

A ograniczeń, poza wspomnianym przez Ciebie zdrowiem, jest co niemiara. Mam je zacząć wymieniać? Życia nie starczy… :) 

Szydzić możesz sobie ile chcesz, ale wiesz co mnie trzyma i co najbardziej lubię w swojej pracy ? 

Rozbierać coś co wielu wydaje się nie możliwe do wykonania na proste atomy, przekonywać, że się da, że się uda. 

Nie zawsze się udaje, jednak mam na koncie wiele trudnych projektów, które skończyły się pomyślnie.

Zawsze warto próbować !

 

Teraz, maciek323 napisał(a):

Choćby to że urodziłeś się zdrowy, bez obciążeń. Druga rzecz - urodziłeś się wcześniej i wchodząc w dorosłe życie (zakładam) mieszkania były po 3-5 tysięcy za metr, a nie po 20 tysiecy jak teraz. Zresztą nie ma co licytować się kto miał gorzej, tylko warto patrzeć szerzej i empatycznie. I nie tylko przez pryzmat własnych doświadczeń. 

 

Nie opisałem wszystkich okoliczności, przeciwności losu, porażek, niefartów, błędów, popełniłem ich wiele, ale nie o to tutaj chodzi. 

Nie warto użalać się nad sobą, szukać współczucia, siedzieć i płakać jak mi jest ciężko, ciężej niż innym, i nic z tym nie robić. Nie można tkwić w maraźmie, trzeba działać. 

Trzeba stale szukać możliwości rozwiązania problemu w każdej sytuacji ! 

Takich gadek, że komuś ciężko, że nie można, że pracą niczego się osiągnie, ja osobiście nie uznaję. Jest to nie prawda i błędne podejście.  

W życiu nie ma nic za darmo, na wszystko trzeba zapracować i właśnie o tym, i tylko o tym, tutaj piszę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  

9 godzin temu, BelegUS napisał(a):

Cóż, to dobrze podsumowuje ścianę zrozumienia jaka stoi pomiędzy generacją X a Y i Z.

to niezrozumienie nie wynika (wg mnie) z pozycji w której ja jestem tylko z postawy, która prezentują Zetki. Zaczynałem mniej odważnie jak @Blixten więc startując z pierwszą praca nie miałem na własne M ale na część. Skrewiłem przed kredytem bo metr mieszkania był droższy niż moja pensja. 2 lata później plułem sobie w brodę bo zarabiałem 3-4x więcej a mieszkania były o 15-20% droższe. Drugi raz nie popełniłem tego błędu i na dom wziąłem kredyt, który wkrótce spłacę (po 11-tu latach). W między czasie spłaciłem działkę. Tyle, że doszedłem do tego pracą a nie jojczeniem jak mi źle.

Prowadzę firmę od 15 lat, zaczynałem od zera - z jednym kontraktem u szczytu kryzysu budowlanego / mieszkaniowego w 2008/2009 roku. Z małymi oszczędnościami. Harowałem i haruję ciężko - czasem (albo i często) po 14 godzin dziennie i w weekendy. Zatrudniam młodych ludzi, część z nich się starzeje razem ze mną, niektórzy są w mojej firmie od 8 lat co chyba świadczy o tym, że nie jestem złym pracodawcą (mam nadzieję). Natomiast z każdym nowym pracownikiem klin wiekowy sie poszerza i coraz bardziej widać postawę roszczeniową, niechcemisizm etc. Nic nie robić, dostać więcej (bo zawsze jest za mało), nie odpowiadać za nic itd. To są obserwacje nie tylko moje ale wielu z mojego pokolenia - i "prywaciarzy" i korpo czy budżetówki, którzy mają pod sobą Zetki. Nikt nikomu nic za darmo nigdy nie dał (poza tym bezdomnym od Rydzyka) ale Zetki chciałyby mam wrażenie to zmienić. I to ich przekonanie, że nie stać mnie na mieszkanie, o którym piszecie - owszem nie stać na początku drogi zawodowej. Mnie też nie było stać. Ale to ma do siebie zycie, że człowiek sie rozwija i zarabia coraz lepiej o czym pisałem a propos niekupienia pierwszego mieszkania. Też miałem wtedy takie lęki. I oczywiście pamiętam, że nie każdy zawód ma takie same perspektywy rozwoju a co za tym idzie wzrostu dochodów ale tak było zawsze. I na koniec - to nie Zetki czy Ygreki odkryły pierwsze, że mają gorzej niż poprzednie pokolenia. Że tamtym było łatwiej etc. Większość znanych mi ludzi zaczynających karierę w połowie lat 90-tych czyli 10 lat przede mną osiągnęło znacznie większe sukcesy i do tego szybciej niż ja. Ale raczej traktowałem to w ramach motywacji, że w w cięższych czasach też się dało więc i teraz można. Ale teraz zmieniła sie mentalność i o ile rozumiem zmniejszony konsumpcjonizm co jest dobre o tyle nie rozumiem zmniejszonej odwagi i ambicji.

 

27 minut temu, maciek323 napisał(a):

urodziłeś się wcześniej i wchodząc w dorosłe życie (zakładam) mieszkania były po 3-5 tysięcy za metr, a nie po 20 tysiecy jak teraz.

ale ile wtedy była minimalna krajowa? ile średnia? to jest wyznacznik a nie goła kwota za metr bo nie zarabiasz tyle samo co w 2004 roku.

 

 

  • Lajk 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, maciek323 napisał(a):

Choćby to że urodziłeś się zdrowy, bez obciążeń. Druga rzecz - urodziłeś się wcześniej i wchodząc w dorosłe życie (zakładam) mieszkania były po 3-5 tysięcy za metr, a nie po 20 tysiecy jak teraz. Zresztą nie ma co licytować się kto miał gorzej, tylko warto patrzeć szerzej i empatycznie. I nie tylko przez pryzmat własnych doświadczeń. 

 

Z takim podejściem, następne pokolenie to już w ogóle nie ma szans sobie poradzić w życiu, bo przecież taniej już było .... 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Blixten napisał(a):


Faktycznie, całkiem solidna ta ściana jak widać po Twojej reakcji i tym głupim memie. 


Ja nikim nie pogardzam, ale niestety, Twoją historią żadnego współczucia we mnie nie wzbudzisz, przykro mi znowu. Gdyby zdrowie Cię ograniczało (a mam nadzieję, że nie), to wtedy co innego, a tak … wszystko w Twoich rękach, chcieć znaczy móc… 

Oczywiście zdrowie to główna blokada, ale mogę opowiedzieć Ci mnóstwo historii młodych ludzi których dobrze znam których mocno w życiu ograniczyły rzeczy inne niż zdrowie. Np bieda (i miejsce) w której się urodzili, lub zły mindset wtłoczony przez rodziców, rodzinę. To bywa poteżny hamulec. Przy ciężkiej pracy i szczęściu, spotkaniu własciwych ludzi na drodze CZASEM da się od tego uwolnić, ale najczęściej po 30, 40 roku życia. Kiedy pociąg na ważne sprawy najczęściej odjechał. Historii takich jest wiele, ludzie lubią też wierzyć w tzw. hipotezę sprawiedliwego świata, w swoją sprawczość - czyli wierzyć że ich sukces jest wyłącznie ich zasługą, a nie zbiegu okoliczności czy okoliczności zewnętrznych. 

 

I to mówię ja, fan wolnego rynku, kapitalizmu, wolności gospodarczej. Ale warto patrzeć szeroko i wykazywać się empatią, starać się zrozumieć co stoi za drugim czlowiekiem, za jego sukcesem czy porażką. Bo nie zawsze pracowitość czy lenistwo.

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Blixten napisał(a):

 

Nie warto użalać się nad sobą, szukać współczucia, siedzieć i płakać jak mi jest ciężko, ciężej niż innym, i nic z tym nie robić. Nie można tkwić w maraźmie, trzeba działać. 

Trzeba stale szukać możliwości rozwiązania problemu w każdej sytuacji ! 

Takich gadek, że komuś ciężko, że nie można, że pracą niczego się osiągnie, ja osobiście nie uznaję. Jest to nie prawda i błędne podejście.  

W życiu nie ma nic za darmo, na wszystko trzeba zapracować i właśnie o tym, i tylko o tym, tutaj piszę. 

Oczywiście tutaj masz absolutnie rację. W 95% ciężka praca, starania i wysiłek popłacają. Czasem więcej czasem mniej, ale próbować warto i trzeba. 

  • Dzięki! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, STIFF napisał(a):

 

ale ile wtedy była minimalna krajowa? ile średnia? to jest wyznacznik a nie goła kwota za metr bo nie zarabiasz tyle samo co w 2004 roku.

 

Oczywiście masz rację, ale wtedy byly też inne mozliwości. Wiem po sobie. Np - ciężka praca fizyczna na zachodzie, była dużo bardziej opłacalna niż teraz -względem cen nieruchomosci w Polsce. Ja za kilka lat pracy na zachodzie (fakt że oszczędnosci na wszystkim i życia jak robak) kupiłem sobie pierwsze malutkie mieszkanie. Dzisiaj raczej nie możliwe. W pokoleniu moich rodziców, ludzie za 3-4 lata pracy w Niemczech czy USA kupowali działkę i stawiali dom na przedmieściu Warszawy, dzisiaj kosztujące 3 miliony złotych. Zarób dzisiaj pracą fizyczną na zachodzie 3 miliony złotych, powodzenia. Kiedyś przywiozłeś 50 tysiecy DM czy 50 tys. USD to byłeś milionerem, mogłeś przebierać w domach w dobrych dzielnicach.  Dziś po tkaiej pracy i takim wysiłku kilkuletnim przywieziesz pewnie 50 tys. euro, to starczy akurat na Golfa w sredniej wersji, no może słabego passata.  A co tu mówić o mieszkaniu w Warszawie, czy tym bardziej domu...

 

Oczywiście obecne czasy otwierają inne możliwości, są zawody IT, praca zdalna itp. Ale za to inne furtki, znane z przeszłości (chocby mnie) zamknęły się nieodwołanie.

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, BelegUS napisał(a):

29m2 to kosztowało już ono - po czterech latach, identyczna lokalizacja, prawie o połowę mniejszy metraż - 210 tysięcy.

Mieszkanie w cenie auta ze średniej półki , a ty narzekasz że drogo?

 

18 godzin temu, BelegUS napisał(a):

Kredyt na 15 lat (i oddanie dwukrotności pożyczonej kwoty) lub 30 lat (i oddanie trzykrotności lub więcej pożyczonej kwoty)

Albo bierzesz kredyt, albo wynajmujesz. Ile zapłacisz za wynajem przez 15 / 30 lat?

Jedynie wyjście to kredyt z rata taka byś mógł go wcześniej spłacić. I zawsze można się przenieść na prowincje. Tam dużo tanich ruder znajdziesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, RedSasza napisał(a):

nie wszystko mogą, nie wszystko im się udaje i mają znacznie więcej ograniczeń, niż tylko własne zdrowie.

Coś mi tu komunizmem to zdanie pachnie. Czyżbyś wyznawał poglądy razemków: mieszkanie prawem nie towarem? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Jaca68 napisał(a):

 

Albo bierzesz kredyt, albo wynajmujesz. Ile zapłacisz za wynajem przez 15 / 30 lat?

Jedynie wyjście to kredyt z rata taka byś mógł go wcześniej spłacić. I zawsze można się przenieść na prowincje. Tam dużo tanich ruder znajdziesz.

No teraz młodzi przez pół roku mieli mega szansę, kredyt BK 2% w którym rata wychodzi sporo niższa niż wynajem podobnego mieszkania. 

 

I oczywiście nie każdy musi mieszkać w centrum dużego miasta, chociaż dzisiaj wielu sie wydaje to niezbywalnym prawem.

W czasach gdy ja zaczynałem pracę w Polsce mnóstwo ludzi w mcDonalds w którym pracowałem przyjeżdzało do pracy po 50 km dzien w dzień, oczywiście komunikacją. Dzisiaj pewnie mało kto z młodych za dzisiejszą pensje w maku by tak dojeżdżał....

Żyjemy w innej rzeczywistości, Polska jest nieporównywalnie bogatsza niż te 20-25 lat temu. Tego oczywiście młodzi nie dostrzegają, bo nie mają porownania. Mają porównanie że kolega ma BMW M3 z salonu bo mu starzy dali. W moich czasach i środowisku takich przypadków nie było, jak ktoś dostał malucha to był szczęściarzem... jest teraz mega duże rozwarstwienie, którego kiedyś aż tak nie było - to też wpływa na postawy i aspiracje młodych. Tak to sobie tłumaczę, chociaż mogę się mylić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, maciek323 napisał(a):

Druga rzecz - urodziłeś się wcześniej i wchodząc w dorosłe życie (zakładam) mieszkania były po 3-5 tysięcy za metr, a nie po 20 tysiecy jak teraz.

I co z tego że było po 3 tys za metr, jak zaczynał z pensją 1200 zł?

To miał 2,5 pensji na metr2.

Dziś 5 tys to dostanie osoba na kasie w biedronce bez kwalifikacji. 5 000 x 2,5 = 12 500.

Ale to teraz młodzi mają gorzej niż my w latach 90-tych.

Nie wspominając o oprocentowaniu kredytu wtedy. Wygooglujcie sobie młodzi "kredyt Alicja z PKO" i przestańcie narzekać. :thumbup:

  • Zdrówko! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Jaca68 napisał(a):

Mieszkanie w cenie auta ze średniej półki , a ty narzekasz że drogo?

 

30 metrów to nie jest mieszkanie. To jest klitka dla singla.

 

To że branży motoryzacyjnej peron odjechał i "średnia półka" kosztuje po 210 koła - i za gotówkę czy nawet na kredyt kupuje to ułamek klientów, a cała reszta ciągnie leasing czy najem - to osobna kwestia.

 

I jak niemal dwa razy tyle powierzchni w tym samym miejscu kosztowało ledwie cztery lata wcześniej 20 tysięcy mniej to też coś nie-ten.

 

5 minut temu, Jaca68 napisał(a):

Albo bierzesz kredyt, albo wynajmujesz. Ile zapłacisz za wynajem przez 15 / 30 lat?

Jedynie wyjście to kredyt z rata taka byś mógł go wcześniej spłacić.

 

Po co mi tłumaczysz jak działa system? Ja wiem jak działa system. Ja w tym systemie wygrałem i mam go osobiście gdzieś. A mimo to twierdzę, że system jest zepsuty i obsiadły go sępy i mendy.

 

14 minut temu, maciek323 napisał(a):

W pokoleniu moich rodziców, ludzie za 3-4 lata pracy w Niemczech czy USA kupowali działkę i stawiali dom na przedmieściu Warszawy, dzisiaj kosztujące 3 miliony złotych. Zarób dzisiaj pracą fizyczną na zachodzie 3 miliony złotych, powodzenia

 

O, to, to. No ale przecież jak 20 lat temu na saksach i szparagach dało się zarobić w 3-4 lata na ładne mieszkanie (żona dzięki temu odziedziczyła ładny dom nad jeziorem, który to jej Babcia kupiła za bycie opiekunką do dzieci we Włoszech w latach 90') to teraz przecież też wystarczy mruczeć głośniej i większy ciężar nosić.

 

No a poza tym to Zetki są roszczeniowe, UoP oczekują i widełek w ogłoszeniu, roszczeniowce jedne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wzrost cen nieruchomości który też osobiście mi się nie podoba bardzo jest po prostu pochodna kilku ważnych czynników. Po pierwsze tego, że Polska stała się bogatym krajem. Po drugie polityki rządu (wakacje kredytowe i inne sztuczne zabiegi utrzymujace wartosc betonowego złota), po trzecie inflacji i tego że mieszkanie stało się wspaniałym dobrem inwestycyjnym. Jak już wspomniałem pokolenie obecnych 5 latków odziedziczy potężną ilość nieruchomosci, również w świetnych lokalizacjach. Ciekawe czy będą mieli komu je wynajmować? czy będą pukać się w głowę że kiedyś ludzie zabijali się o te kurniki inwestycyjne i ceny rosły jak szalone. 

W przyszłości na nieruchomosciach możliwy jest trend japonski. jeno kiedy i jak się zacznie - nie wiadomo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś i dziś, można by tak zawsze.

Bo były czasy, a teraz to ich pewnie nie ma ;)

 

Może taki na szybko naciągany przykład, nie mój ;)

Prowadziłeś firmę, powiedzmy 15 lat temu.

Zatrudniałeś 4-5 pracowników, którym płaciłeś z opłatami 2-4 tys. Zarabiałeś na czysto 10-20 tys. miesięcznie.

Cena metra mieszkania w dużych miastach- wtedy 4-5 tys.

 

Dziś ta sama firma, ci sami pracownicy już z opłatami to 7-10 tys. A ty zarabiasz dalej te 10-20 tys. Podobnie do swoich pracowników, ale ze znacznie większym obciążeniem.

Cena metra mieszkania np.  w Gdyni, czy Warszawie- 20 tys w górę .

 

 

Ale oczywiście jest wiele innych perspektyw na rynku, można też zmienić pracę.

Można się też dobrze ożenić ;) , wyjść za mąż i patrzeć na innych jak ten kot wklejony przez @BelegUS ;) 

  • Lajk 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, BelegUS napisał(a):

 

 

 

image.png.87f8c300ee4fbfa75bddd2d3d11b45e1.png

No chyba że masz ponizej 26 lat to masz 4650 netto, bo dla mlodych brutto = netto. Więc aż tak źle nie macie. :)

W moich czasach to podatki się placiło, nawet od tych kilkuset złotych ciężko zarobionych....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Adi napisał(a):

ten kot wklejony przez @BelegUS ;) 

 

Serio ten kot tak Cię urzekł ? :biglol:

Może ten biały był wcześniej tym szarym, siedzącym na śmietniku ? 

 

Ja odbieram ten mem jak krzyk rozpaczy i żal do świata, że inni próbowali, a mi się nie udało. 

To nie jest właściwe, konstruktywne podejście, jeśli chce się coś osiągnąć w życiu. 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...