Cześć!
Spotkała mnie dzisiaj taka sytuacja. Pojechałem rano na zakupy, jako że jestem na wakacjach, to miałem kilka kilometrów do trochę większej wioski niż ta, w której się zatrzymałem. Wracam. W pewnej chwili samochód wyrzuca CheckEngine + Cruise (czyli standard) i wchodzi w jakiś dziwny tryb awaryjny. Jedzie 30 km/h na godzinę i tam ma blokadę. Silnik i skrzynia działają normalnie (przy 20 km/h wciskam mocno gaz, skrzynia normalnie redukuje do jedynki, auto rozpędza się do 30 km/h i dalej koniec). Poza tym nic dziwnego się nie dzieje. Dobra, zatrzymam się, żeby wyłączyć silnik. Stanąłem, wrzucam "P" i wtedy obroty zaczynają samoistnie rosnąć. Przy 4500 obr/min wyłączyłem silnik, bo nie wiedziałem, co się stanie dalej. Próbuję odpalić, nic. Druga próba, auto nie odpala. Trzecia próba, samochód odpalił. Kontrolki na desce dalej się świecą, ale samochód jedzie normalnie. Moc, prędkości, praca skrzyni, odgłosy, wszystko w całkowitej normie. Dojechałem pod "dom", wyłączyłem silnik, przystępuję do sczytania kodów metodą "włącznik świateł + patyczek przebiegu". Brak kodów błędu. Zgasiłem silnik, odpalam ponownie, kontrolek już nie ma, deska rozdzielcza czysta, samochód jeździ jak gdyby nigdy nic.
Ktoś ma pomysł, co tam się wydarzyło?