Samochody elektryczne to nieunikniona przyszłość, możemy się na to obrażać, ale wpływy na zatrzymanie tego trendu nie mamy.
Zgadzam się, dopłaty i podatki to droga prymitywna, niestety takie są, będą początki.
Za całkiem niedługo proces zacznie przebiegać bardziej naturalnie. W max 23 roku zostanie wprowadzona nowa bateria, nad którą kończą pracę równolegle wielkie koncerny.
To sprawi, że elektryk w trasie nie ustąpi już spalinowcowi. Do tego czasu mocno zagęści się liczba punktów ładowania. Na zachód od nas już jest całkiem nieźle.
Zakładając proces przechodzenia na OZE i to, że spora grupa ludzi będzie się ładować z własnej fotowoltaiki, a także nastawienie na niemal pełny recykling przy produkcji większości elektryków, argument o ekologii przestanie mieć zastosowanie. Tzn ten zrównujący elektryki ze spalinowymi.
W zeszłym roku i trochę w tym, zrobiłem kilkadziesiąt tysięcy km elektrykami. Oczywiście zaznałem na sobie ich wszelkie wady, te ze stereotypów też. Dziś widzę, że wady się łagodzą i widzę, że "jutro" ich nie będzie.
Rozważałem zakup Tesli 3, ale w związku z tym, że to "jutro" wydaje się być zdecydowanie bardziej różowe, niż dziś, to poczekam na nie. A dokładnie na nową baterię.