Bo tak na prawdę nie jesteśmy zmotywowani do segregowania (właściwie powinno to się nazywać odbiór selektywny) odpadów gdy co i raz dowiadujemy się o barkach z odpadami krążącymi po morzach i oceanach, płonących składowiskach odpadów w Polsce czy gigantycznych górach zbelowanej zużytej odzieży w Afryce. Które pewnie też ulegają "samozapłonowi", bo dlaczego nie miało by tak być. Przecież tam jest znacznie cieplej niż w Polsce...
Nie jest problemem selektywny odbiór odpadów tylko recykling tych odpadów. Pomijając ten nieszczęsny PET, czy ktoś zastanawia się gdzie się podziewają miliony ton szkła z butelek po winie wwiezionych do Polski z Francji, Hiszpanii, Włoch, Chile, Kalifornii albo i z Australii czy Nowej Zelandii? Nawet przygłup nie uwierzy, że opróżnione są zabierane tam skąd przyjechały.
PS. Kiedyś odkładałem puszki po piwie do wora a jeden taki zabierał wór pod koniec sezonu i sprzedawał sobie puszki w skupie. Teraz już ani jemu ani nikomu innemu nie chce się tego robić. Co się zmieniło, z kolan wstał cycuś?