To jest jazda po cienkim lodzie, bo jak się okazało maklerzy, a nie doradcy kredytowi, jak było na wizytówce pracownika banku (sic!), odmawiali kredytu z powodu braku zdolności, ale nagle przy CHF zdolność była bardzo dobra. Ja wiem, mogłem nie brać i do dzisiaj mieszkać z Rodzicami. Wkurza mnie tylko to, że podobnie postępowało się z emerytami, wsadzając ich na minę funduszy akcyjnych tuż przed krachem. Oczywiście nikt nie mógł przewidzieć, tyle tylko że w obu przypadkach z "doradcami" nie było już kontaktu po fakcie.