Drugi sezon Drive to survive zupełnie mi nie podszedł. Jestem wręcz rozczarowany.
Brak Racing Point i Alfy Romeo to jakieś totalne nieporozumienie. Gunther jest jaki jest, mi się podoba. Łzawa historia Hulkenbergu zamiast wzruszyć mnie znudziła. Wiadomo, było że Merc i Ferrari nie pokażą nic kontrowersyjnego i wyszła marketingowa papka. Szkoda, że nawet słowem nie wspomnieli o Norrisie bo to największy chyba śmieszek w aktualnej stawce, natomiast do znudzenia promowali mdłego Sainza.
Odcinek o Williamsie to już w ogóle wyglądał jak sponsorowany przez Franka. Ciocia Claire ratuje sytuację, wiezie części w czarnej siatce ze złotym napisem Boss, wszystkiemu winny Paddy a Jerzyk będzie mistrzem świata. No proszę. A akcja, że Claire dostaje pytania i odpowiada na te które chce, pokazuje, że to nie jest prawdziwy dokument tylko materiał marketingowy towarzyszący wielkiemu, kolorowemu cyrkowi pod szyldem F1.
Mam wrażenie, że pierwszy sezon był szczery, ale zespoły wystraszyły się, że mogą pokazać za dużo, a zarazem dostrzegły potencjał marketingowy tego serialu. Jestem przekonany, że drugi sezon był sponsorowany, a co najmniej autoryzowany przez poszczególne zespoły.
Na drugi sezon czekałem, na trzeci już nie będę.