Starletka kupiona za 500 zł w komisie jako gruz do jeżdżenia, ale polubiliśmy się z nią i została.
Nie było o nią dbane przez poprzednich właścicieli i musiałem wymienić chłodnicę i UPG bo mi się zagotowała, a no i koło pasowe się rozwulkanizowało...
koszt całe 300 zł za wszystko . Robiłem sam.
No i oba wahacze wygniły, jeden nawet złamał się wpół, ale gumy zawieszenia zero luzów miały . 2 zamienniki wahaczy 140 zeta
No i przegub wymieniałem. chyba z 70 zeta kosztował.
Tym sposobem przekroczyłem naprawami wartość samochodu. Szkoda sprzedawać.
Służy mi jako auto do eksperymentów. np oklejanie szyb, malowanie karoserii itp.
Do zrobienia mam progi w niej i będzie jako autko awaryjne. Może pomaluje całą jakąś tanią farbą.
-15 na dworze, postoi 2 miechy i tak odpala od strzała.
Miałem moment że chciałem ją sprzedać za 800 zł(ubezpieczenie kosztuje 800 zł). Pies z kulawą nogą się nie zgłosił.
Niemiec jakiś dzwonił, że da 300 euro, ale żebym do Berlina podjechał. Pewnie na eksport. Nie dzwonił więcej.
Corolla o dziwo bez rdzy. Otarcia oczyściłem, pomalowałem epoksydem, nic nie wyłazi, nawet spód zdrowy, to zakonserwowałem profile zamknięte. Silnik troszkę niedomaga, wydaję mi się że kable zapłonowe do wymiany bo popryskałem kiedyś płynem do mycia szyb i zaczął telepać i przerywać więc chyba gdzieś przebicie jest.