Skocz do zawartości

Czy da się wyżyć na studiach bez pomocy rodziców?


Jachu93

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 90
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Paweł C, to było tak dawno, że aparatów jeszcze nie było :mrgreen:

może monitoring był na basenie :idea:

 

:wink: :D:mrgreen:

 

ps.

 

pytała cię kiedyć mała np., gdzie jest Twój film z pierwszej komuni :?: :mrgreen:

Mnie młodszy czasem prosi, zebym pokazał mu np film z mojego przedszkola :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj tam Oj tam , to taka docinka z mojej strony :oops:

Wiem :lol::mrgreen::P

 

A jacuzzi :?: :lol:

Nie było... ale była sauna :mrgreen:

 

może monitoring był na basenie :idea:

Koledzy byli w tym czasie na sali :mrgreen:

 

 

pytała cię kiedyć mała np., gdzie jest Twój film z pierwszej komuni :?: :mrgreen:

Nie, nigdy... zdjęcia chciała obejrzeć, ale o filmy nie pytała nigdy... :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

szycha, a to mi przypomina taką oto opowiastkę:

Pewien bogaty biznesmen przybyły z północy zobaczył rybaka wygodnie wspierającego się o swoją łódź i palącego fajkę. Przedsiębiorca zdumiał się bezczynnością rybaka i zapytał:

 

Dlaczego nie rozkładasz sieci, by wyruszyć na połów?

 

Rybak spokojnie uniósł wzrok i odpowiedział:

 

Ponieważ mam dość na dzisiaj połowu.

Ale dlaczego nie łowisz więcej? - spytał ponownie przedsiębiorca.

A co bym zrobił z większą ilością ryb? - odpowiedział pytaniem rybak.

 

Na to przedsiębiorca z dumą odparł:

 

Mógłbyś zarobić więcej pieniędzy. Mógłbyś za to kupić lepszy silnik do swojej łodzi, a następnie mógłbyś wypłynąć na głębsze wody i złowić więcej ryb (...) Wkrótce mógłbyś zakupić lepsze nylonowe sieci do łowienia jeszcze większej ilości ryb i zarabiałbyś jeszcze więcej pieniędzy. Ostatecznie mógłbyś stać się na tyle bogatym, by kupić sobie nową łódź lub nawet flotę. Mógłbyś być tak bogaty jak ja (...)

 

A potem co bym robił? - zapytał zdziwiony rybak.

 

Na to przedsiębiorca odparł:

 

Mógłbyś odpoczywać i cieszyć się życiem!

 

A jak myślisz, co ja teraz robię (...) ? - odpowiedział zadowolony rybak.

:mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

już za momencik mam mature :twisted:

 

Jaki momencik, jeszcze mnóstwo czasu... :twisted:

 

Boję się tylko ustnej z polskiego, bo nawet nie zacząłem nic do tej pracy jeszcze...

 

Zapomniałem, jaki mam temat :roll:

 

Mam trochę podobną sytuację. Mieszkam dość daleko od potencjalnej uczelni i byłoby miło wynająć mieszkanie z kimś, gdzieś bliżej.

Ale wiem też, że nie mam ochoty na walkę o finansowe przetrwanie już na pierwszym roku, a pierwsze zarobione pieniądze wolałbym wydać na pierdoły ;-) niż na żarcie z Biedronki. Dlatego jeśli wyprowadzka, to na drugim roku. O ile oczywiście zdam maturę i dostanę się na studia... :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiem jako jeden z niewielu studentów tutaj :mrgreen:

Po pierwsze - jeśli mieszkasz w mieście w którym studiujesz, i nie mieszkasz 3h drogi od uczelni, i masz własne pół pokoju i normalne (pokojowe) stosunki z rodzicami, a przy tym - po drugie - rodzice nie chcą Ci pomóc w wyprowadzce, co jest normalne, a przy tym po trzecie - w domu jesteś w pełni utrzymywany, a przy tym - po czwarte - na pierwszym roku nie dostaniesz stypendium naukowego, bo są od drugiego roku, a przy tym - po piąte - koszty studiowania np. na politechnice czy ASP są ogromne (komputer porządny, wydruki wielkie, częste i drogie, materiały itd), a przy tym - po szóste - nie wygrałeś w lotka, a przy tym - po siódme - na pierwszym roku nie wyobrażam sobie pracy innej niż "na fajki i piwo" - zostań w domu.

 

Wiem, podcinam skrzydła :P

 

Ale sam jestem na 3 (znów :mrgreen: ) roku, wciąż mieszkam z rodzicami, i zupełnie mi to nie przeszkadza, biorąc pod uwagę ilość + i -. Nie do ogarnięcia jest moim zdaniem praca (i to w wymiarze wielu godzin), gotowanie (na mieście za drogo), sprzątanie, pranie, prasowanie i sensowne studiowanie na raz. KROPKA. Albo porządnie studiujesz, albo porządnie pracujesz. (ależ poważnie zabrzmiałem ^^)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jachu93, czekają Cię najdłuższe wakacje w życiu teraz po maturze. Poszukaj czegoś za granicą na pare miesiecy. Cokolwiek, gdzieś w sadach, na farmie, truskawki i inne pierdoły. Praca nielekka,ale pieniądze mogą być z tego paradoksalnie niezłe. Odłożysz, i na pare miesiecy dasz rade. W ciągu roku ucz się pilnie, może jakieś stypendium na następny wpadnie, krecha studencka, ładnie zdaj letnią sesję i dawaj na trzy miesiące zagramanice. Mam paru znajomych co tak robią i spokojnie żyją NORMALNIE, w wynajmowanym mieszkaniu, na własnym utrzymaniu, studiując dziennie.

 

Sam studiuje dziennie, raczej nienajłatwiejszy kierunek (nie żebym se sam ego łechtał) i pracuje. Tylko, że mam ten komfort, że to ile dziennie pracuje i w jakich godzinach, moge se sam ustalić.

 

Wielu znajomych z roku (obecnego i byłego :D:D ) w czasie studiów pracowało w knajpach jako kelnerzy, grafik dopasowywali do własnych planów zajęć. Orka była nieprzeciętna, na sesje dostawali wolne, ale jak zepniesz dupę, to dasz rade ze wszystkim.

 

Jedyne czego mogę żałować, to że nie pracowałem właśnie od pierwszego roku studiów, tylko zacząłem na trzecim (w sensie stała praca, bo dorywczo coś tam wpadało no i wakacje).

Agencje pracy, okej, jest to prostsze rozwiązanie, ale se liczą prowizję. Masz zdrowe ręce i nogi? Języka w gębie nie zapominasz? Pochodź, popytaj, podzwoń, może akurat coś się trafi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest tak:

 

Studia poza domem to świetna sprawa.... jeśli chciałbyś studiować np. na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Albo jakimś innym z dala od Torunia (Oxford, Harvard, Szanghaj...)

 

Mieszkanie w domu nie uczy samodzielności. Córka zawsze powtarza, że jest wdzięczna, że mogła studiować poza domem (konkretnie KUL w Lublinie). Ja i Żona też studiowaliśmy poza domem (w Krakowie) i chwała Rodzicom, że nam to umożliwili. Bo choć to było dawno, też nie było za darmo, mimo bezpłatnego szkolnictwa wyższego w PRL. Z drugiej strony - u nas nie ma uczelni, więc nie było dyskusji.

 

Dzisiaj to kosztuje. Naprawdę dużo. Same studia okazują się kosztowne, nie mówiąc już o mieszkaniu.

 

Dlatego teraz masz do wyboru (i jak to mówią w telewizji - wybór należy do Ciebie :wink: ):

- pracować, zamiast się uczyć (nie łudź się, pracodawca to nie Caritas, takie rzeczy to tylko w "M jak miłość");

- uczyć się i nie zawracać sobie d...y innymi rzeczami.

 

Oczywiście są różne studia i uczelnie, są pseudostudia, nibystudia, quasistudia i prawdziwe studia. Te ostatnie wymagają poświęcenia, jeśli chce się uzyskać dyplom, którego nie trzeba się wstydzić. Wydaje mi się, że renomowany (przynajmniej w Polsce) Uniwersytet M. Kopernika w Toruniu oferuje właśnie te ostatnie. Ewentualnie jakaś porządna politechnika czy szkoła techniczna. Inżynierów z prawdziwego zdarzenia w naszym kraju chronicznie brakuje. Ale porządne studia inżynierskie wymagają dużo pracy - tzn. nauki i czasu. Studia humanistyczne - teoretycznie mniej, ale nie do końca. Np. Córka studiowała angielski; pierwsze lata to był koszmar. O studiach medycznych czy prawniczych lepiej nawet nie mówić. Chyba, że interesuje Cię jakiś "Marketing i zarządzanie", modne ostatnio "Stosunki międzynarodowe" lub "Politologia", ale to z kolei można sobie podarować i iść od razu do roboty.

 

A wynajmowanie mieszkania w czasie studiów mieście rodzinnym to wyrzucanie kasy, którą można przeznaczyć na coś bardziej przydatnego, na wakacje, albo nawet umieszczać na lokacie, np. na "start" po studiach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ oczywiscie ze mozna :) możesz połaczyc dwie prace np. rozwozisz pizze i dilerka :mrgreen: dodatkowe przychodzy jak nic.

 

Wszystko zalezy na jaki kierunek idziesz. Czy Ci sie opłaca isc na dzienne studia? Masz darmowe czy płatne? to jest wazne. Jak płatne to ja bym wybrał zaoczne i w tygodniu pracował.

Ja wybrałem opcje studia zaoczne i prace, studia zawaliłem... Troche żal bo nie poznałem zycia studenckiego. Ale teraz sie ciesze ze tak wszystko sie potoczyło :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedynym wyjściem w Twojej sytuacji jest harówka za granicą od razu po maturze. Jak zaczniesz rok akademicki to łap się tego co jest pod ręką ale staraj się nie schodzić poniżej 10pln za godzinę (płaca warszawska). Na ogól proponują mniej ale da się znaleźć i taką płacę. Kumpel pracował w Telepizzy i uważam, że jest to praca poniżej godności człowieka szanującego siebie samego. Zarabiał chyba coś ok 5-6pln na godzinę, jeździł skuterkiem z plackami. Nie polecam. Ogólnie kombinuj, staraj się wyspecjalizować w czymś, co może dac Ci kasę a nie musi być związane ze studiami. I zastanów sie także, czy studia które chcesz zaczac, mogą tak na prawde coś dac. Ja studiuje wspomnianą politologię i myśle, że nie da mi to nic ale po pierwsze są to studia dzienne państwowe, po drugie czas/trud w nie włożony jest na tyle niski, że mogę się zając zarabianiem i trenowaniem 4-5 razy w tygodniu i bardzo mi to pasuje. 8)

 

Padło coś o dilerce... nie dokonuje tu oceny osoby, która się tym zajmuje, tylko wskazuje na fakt, że zjawisko to jest dosc popularne wśród młodych ludzi i to zupełnie różnych. Łatwa, szybka kasa. Ryzyko też duże ale nie na tyle, żeby się nie opłacało. Uważam, że bezpośrednią winę za taki stan rzeczy ponosi państwo i prawo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Padło coś o dilerce... nie dokonuje tu oceny osoby, która się tym zajmuje, tylko wskazuje na fakt, że zjawisko to jest dosc popularne wśród młodych ludzi i to zupełnie różnych. Łatwa, szybka kasa. Ryzyko też duże ale nie na tyle, żeby się nie opłacało.

 

nie o tym temat i rozumiem ze kwestia ta przewinela sie tu tylko w ramach dowcipu, jednak nie bylbym taki pewien czy ta kasa taka duza, a i o krzywde łatwo

 

natomiast ad rem:

1. za 600PLN/miesiecznie nie wyzyjesz

2. sporo zalezy od tego na jakie studia pojdziesz. domyslam sie ze rozwazasz panstwowa uczelnie i dzienne studia.zostaje kwestia kierunku. na niektorych zajecia masz od rana do wieczora pon-pt, na innych (u mnie w sumie tak jest) jak sie postarasz to mozesz wszystko upchnac w jeden dzien. w tym przypadku troche latwiej o szukanie pracy.

3. mnie osobiscie nie przekonuja kredyty studenckie. ja wiem, wszystko spoko i dogodnie ale dla mnie wchodzenie w zycie juz z bagazem kredytowym jest troche srednim rozwiazaniem. na Twoim miejscu unikalbym jesli nie musze...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

QbaqBA, czegoś takiego jak kredyt w ogole nie biorę pod uwagę. Chcę iść na studia państwowe na UMK, dzienne. Ma to być ekonomia (tak tak wiem, to zły pomysł, ale podoba mi się to i nie zmienie raczej już zdania. Zresztą i tak już chyba za późno).

 

No to widzę, że ciężko będzie. Jeszcze będę coś kombinował. Jest jeszcze jedna opcja, która póki co jest tylko taką luźno rzuconą opcją, ale podoba mi się w miare. A mianowicie znajoma mojej mamy, będzie miała za jakiś czas mieszkanie na wynajem. Mieszkanie jest oddalone od moich rodziców jakieś 500 metrów, więc z jedzeniem problemów nie będzie. Lokum jest za mostem, jest to znajoma, więc i cena pewnie jakaś ogromna nie będzie. Ale to póki co wszystko w miare odległe wizje, więc na razie ograniczam się do badania rynku i sprawdzania, czy w ogole da się udźwignąć i studia i prace naraz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oj moja siostra skonczyłą ekonomie w Warszawie nie pamietam na jakiej uczelni, zaocznie, czyli miała dotakowo 5 lat stażu w pracy i to nie byle jakiej, konkretne firmy dość duże , spore zarobki,

po studiach zjechała na podkarpacie aby szukac pracy w kierunku takim jakim skonczyła studia czyli coś co wiążę się z tą ekonomią. Pracy szukała 7 miesięcy i teraz ma prace, nie narzeka, ale w całkiem innym kierunku niż ekonomia, poprostu pomógł jej staż który nabiła studiując zaocznie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli Twoje plany się powiodą...przejdziesz porządną szkołę życia i będziesz przygotowany na wszelkie niespodzianki w przyszłości.

 

Napiszę z autopsji jak to wyglądało:

- primo, mieszkanie w akademiku, najtańsza i najlepsza :twisted: opcja;

- secundo, wakacyjne wyjazdy zagranicę (polecam program Work&Travel, jeżeli się postarasz spokojnie będziesz mógł przez wakacje 'pociągnąć' dwa etaty). Z takiego wyjazdu można było bez problemu opłacić akademik/jedzenie/transport przez całe 9 miesięcy roku akademickiego i jeszcze zostawało na 'studiowanie';

- tertio, solidna nauka, żeby otrzymać stypendium naukowe (za moich czasów była to całkiem spora sumka);

- quatro, kredyt studencki (naprawdę nie ma się czego bać, preferencyjne oprocentowanie powoduje, że można nawet 'wrzucić' pieniądze na lokatę i traktować jako bufor).

 

Nie polecam równolegle pracy i nauki na pierwszych latach studiów. W końcu podczas studiów nie chodzi li tylko o naukę, lecz także o studiowanie.

 

Pępowinę trzeba zdecydowanie odciąć wyjeżdżając z rodzinnego miasta :!: Inaczej cały plan się nie powiedzie. Jeżeli chcesz mieszkać 500m od rodzinnego domu i jeszcze wskakiwać na obiadki do mamusi to...lepiej dorzuć się do budżetu domowego i zostań w domu, będzie dla wszystkich korzystniej :roll:.

 

Przeczytaj także 2x co napisał debtux, podpisuje się pod tym obiema rękami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja studiuje wspomnianą politologię i myśle, że nie da mi to nic ale po pierwsze są to studia dzienne państwowe, po drugie czas/trud w nie włożony jest na tyle niski, że mogę się zając zarabianiem i trenowaniem 4-5 razy w tygodniu i bardzo mi to pasuje. 8)

 

Hmm... to po co właściwie studiujesz ? :mrgreen:. Jeśli chodzi o samo studiowanie, nie o papier, nie o naukę to jest w tym jakiś sens :D.

 

 

 

Dlaczego to się tutaj jeszcze nie pojawiło?

http://www.youtube.com/watch?feature=pl ... iw6k#t=93s

 

 

 

Tak bardziej poważnie. Jachu93 na ambitne usamodzielnianie się będziesz miał jeszcze dużo czasu, więc spokojnie...

Jeśli się wybierasz na ekonomię to powinieneś już wiedzieć, że założenie skrupulatnie wyliczonego budżetu na realizację danego celu jest z założenia założeniem błędnym :mrgreen: .

Zdaj mature, dostań się na wybrany kierunek, przetrwaj pierwszy semestr, pierwszą sesję i wtedy możesz już z pewnymi doświadczeniami wrócić do zastanawiania się nad usamodzielnieniem :wink:

Dłuższe wakacje pomiędzy maturą a studiami możesz ciekawie wykorzystać łącząc przyjemne z pożytecznym, poszukaj pracy w ciekawym miejscu zagramanicą np; jagody w Norwegii/Finlandii, budowa w Szwajcarii. Robota pewnie nie będzie lekka łatwa i za świetną kasę (z pewnym "ale", bo można trafić i dobry pieniądz, mimo tzw. kryzysu), ale będzie to fajna przygoda i przy okazji posmakujesz wspomnianego usamodzielnienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

szycha, myślałem o przerzucaniu dziwek przez zachodnią granice, ale to ryzykowna robota...

 

Może ktoś ma jakąś firme i potrzebuje jej przedstawiciela w Toruniu i okolicach? Moje warunki - 3000 zł na miesiąc + premie, samochód służbowy (przeżyje Superba z dizlem..), komórka służbowa bez limitu minut i sms'ów.

 

A poważnie, to wystarczy mi praca za 600 zł :twisted:

 

Rozrabiara na treningu kilka razy się przytrafiło :roll: :D

 

 

Jak starczy ci tyle to moze mcdonald

 

Sa bardzo elastyczni a tyle napewno zarobisz na pol etatu

Mowie calkiem na serio bo sam pracowalem jak jeszcze do technikum chodzilem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...