Skocz do zawartości

maciek323

Użytkownik
  • Postów

    567
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez maciek323

  1. Warto jeszcze odnotować ogłoszony chyba w piątek pomysł kredytu hipotecznego gwarantowanego przez państwo na 2% (stałe) na 10 lat dla młodych. Do 500-600 tysięcy złotych, bez wymaganego wkładu własnego. Ma wejść od 3 kwartału 2023 roku. W sumie taki niemal darmowy dostęp do kapitału to bardzo dobra rzecz dla młodych ludzi, którzy chcą kupić mieszkanie. Nawet przy obecnej inflacji te 2% to jak darmo, a co będzie jak inflacja będzie wyższa? 25%? 30%? Nie jest to niemożliwe. Zatem od 2024 roku rynek zapewne znowu na kursie wzrostowym. Deweloperzy i banki zarobią swoje. Zresztą można się było spodziewać, że rząd o nich zadba. Za to teraz pierwsza połowa 2023 roku zapowiada się raczej jako poważna stagnacja na rynku (tak wtórnym, jak i pierwotnym) i zakupy jedynie przez klientów w pełni gotówkowych.
  2. Oczywiście, że w wypadku wielu ruder tak będzie. To stały problem w Warszawie, kto ma remontować budynki komunalne, szczególnie te przedwojenne. Gdzie nad wszystkim wisiał Dekret Bieruta i możliwa (teraz juz nie możliwa) ewentualna reprywatyzacja. Ale nie wszędzie jest tak jak piszesz. W budynku który ja opisuje i we wszystkich okolicznych standard utrzymania jest bardzo wysoki. Tam od dawna jest większość własnościowych i wspólnoty dbają.
  3. Budynek z 1958 roku, tam klasa robotnicza raczej nie mieszkała. Raczej elita komunistyczna, bezpieczniaki itp element. To okolice Koszykowej, Alei Róż. Nie mam spisu mieszkań wg metrażu bo budynek nigdy nie leżał w zakresie mego zainteresowania, tylko grunt pod nim. Ale na 6 mieszkań wystawionych na sprzedaż w ostatnich latach w tym budynku, 3 były w metrażu 75-85 metrów. I one były wystawiane po ok 18 tys zł za metr i po 1-2 miesiącach znikały. Mniejsze 35-50 metrów były wystawiane za 19-20 tys za metr. Za ile poszły to nie wiem, ale znikały też po 1 miesiącu maksimum. Wogóle budynki z lat 50-tych w tych okolicach nie przypominają innych obiektów budowanych w tych latach, jak Muranów czy inne dzielnice bardziej "ludowe". Np w leżących tuż obok kamienicach z lat 50-tych przy Alei Wyzwolenia masz marmury na klatkach i schodach. To zarówno przed wojną, jak i w czasie wojny była jedna z lepszych części Warszawy. W czasie wojny dzielnica niemiecka, pradziadków wypędzili z domu dając im 15 minut na spakowanie się. Kamienica przetrwała Powstanie, miał tylko spalony dach, została wyburzona po wojnie. No nieistotne te rysy historyczne, jeśli rozmawiamy o dzisiejszym rynku nieruchomości. Ważnym z dzisiejszego punktu widzenia jest to, że na rynek zapewne trafi kilkadziesiąt tysięcy, lub więcej, wykupionych mieszkan komunalnych, w różnych na prawdę ciekawych lokalizacjach Warszawy. W innych miastach podobnie, może nawet więcej - zależy jak duży jest zasób komunalny. Kolejny ruch na rynku mieszkaniowym, który ma służyć chyba tylko zadowoleniu jakiejś części elektoratu? Bo czemu jeszcze? Bo rozsądną polityką mieszkaniową trudno nazwać wykup mieszkań komunalnych za procent wartości, aby potem puścić je na rynek. Bo zdecydowana większość trafi na rynek, nie ma co ukrywać. Oddajemy komunalne mieszkania za grosze, potomkom dygnitarzy komunistycznych, po to aby potem narzekać że w Polsce jest kryzys mieszkaniowy, brakuje tanich mieszkań na wynajem, nie ma mieszkań komunalnych i trzeba budować kolejne. Można to też odbierać jako kolejny element walki władzy centralnej z samorządem. Bo władza centralna rozdaje coś, co samorząd chciałby zatrzymać. No ale to nie na wątek gospodarczy te dywagacje.
  4. Z ciekawostek rynku mieszkaniowego: Rząd umożliwi wykup za 1-3% wartości mieszkań komunalnych, w tych budynkach w których część mieszkań komunalnych już kiedyś została wykupiona na własność. Ciekawy przewrót, dzięki temu, szykuje się na rynku wtórnym, np w takiej Warszawie. Na rynek trafi (na raz w zasadzie) jakieś 100-150 tysięcy mieszkań. Mam przykład budynku który postawiono na zrabowanej mojej rodzinie działce, okolice pl. Zbawiciela. Tam jest 120 mieszkań, z tego 70% wykupionych. Ale 30% to dalej komunalne. Jako że dzisiaj nawet lokatorzy komunalni są stronami postępowania przed SKO (taki mamy absurd) to wiem nawet kto i kiedy umarł w tym budynku - brak sprawy spadkowej po choćby jednym z lokatorów komunalnych zawiesza moje postępowanie, ale to tak na marginesie. Średnia cena za metr w tym budynku to 18-20 tys zł, jest mnóstwo mieszkań o powierzchni powyżej 70 metrów. Który lokator oprze się pokusie sprzedaży za 1,5 mln zł mieszkania które dostał w zasadzie za darmo? Zresztą nawet z racjonalnego punktu widzenia: kupi sobie za to 3 mieszkania 50 metrowe na przedmieściu, albo 1 czy 2 mieszkania i 0,5-1 mln zł zostanie w kieszeni. Warto przypomnieć, że np w Warszawie mieszkania komunalne to bardzo często lokale o dużych metrażach, w najbardziej ścisłym Centrum, w wielu prestiżowych lokalizacjach. Jak na raz na rynek trafi 100-150 tysięcy mieszkań to cenki opadną. Nawet jak trafi ich tylko 50 tysięcy ale w zasadzie w jednym czasie, to będzie ciekawy ruch w dół.
  5. Myślę że będzie to przyszły klasyk, już to jest mega fajny youngtimer. Ale niestety lub stety, moim zdaniem, nigdy nie osiągnie poziomu cen swoich konkurentów klasowych marek BMW czy Mercedes.
  6. Oczywiście że tak jest, nie licząc róznych anomalii w stylu wojny światowe i lokalne, nacjonalizacje i inne Dekrety Bieruta nieruchomości rosły i będą pewnie rosnąć, w perspektywach 10-20 letnich. W zasadzie nabrało to szczególnie przyspieszenia od załamania się systemu ustalonego w Bretton Woods i opartego na parytecie złota. Nie można jednak nieruchomości rozpatrywać jako jedynego drożejącego aktywa.... tak na prawdę na wartości bardzo szybko traci pieniądz papierowy, każda waluta z dolarem na czele. Ile kosztował nowy FORD T? Ile kosztował Pontiac czy Buick w latach 50-tych? Ile kosztuje jakiś średni nowy samochód teraz? Pieniadz kreowany przez banki centralne, a następnie przez banki komercyjne ostro traci na wartości. W zasadzie utrata jego wartości, plus/minus odpowiada wzrostowi wartości nieruchomości. Zobaczcie nawet Polskę. Od denominacji złotówka straciła na wartości około 2,5-krotnie. Nieruchomości wzrosły oczywiście więcej na wartości, ze względu na bogacenie się społeczeństwa, migracje do miast, klimat rozwoju i masę innych aspektów. Nigdy nie negowałem wartości inwestycji w nieruchomości, ba wszystkim których znam i których stać na to rekomendowałem takie inwestycje, oczywiście bardziej w dołku niż na górce cenowej. Zastanawiałem się tylko tutaj, głośno, nad potencjałem i przyszłością polskiego rynku. I tak jak Skwaro napisał, małe mieszkania w Wawie trzymają się mocno i pewnie dalej będą się trzymać, aż koło 2025 roku znów ruszą do góry z cenami. Natomiast w takiej Łodzi jest spory spadek cen, w każdym segmencie rynku. W innych dużych (acz nie wojewódzkich) miastach też odnotowano ruchy cenowe w dół. Przy inflacji 17%, przypominam.
  7. Ale powyzej 100 metrów mieszkania i domy nie sprzedają się wcale i wracają do cen sprzed 2020.
  8. Lubi nie lubi. Za działkę kupioną w 2016 w marcu 2022 dostałem 250% tego co włożyłem. Całość wrzucona od razu w dolary, sprzedane następnie po kilku miesiącach po prawie 5zł. W ten sposób z 80 tysięcy które posiadałem w 2016 dziś mam wielokrotność tej sumy, w sumie głównie dzięki wzrostowi cen nieruchomości. zatem trudno tego zjawiska nie lubić szkoda tylko że operowałem na takich groszowych kwotach, bo gdybym w 2016 roku miał 1 mln zł a nie 80 tysięcy, to dzisiaj byłbym już ustawiony do końca życia... no ale każdy orze jak może. Nie lubię tylko gadki że nieruchy mogą tylko rosnąć "TO THE MOON" , gadki nie popartej argumentami. Ciekawostka z rynku nieruchomości, skoro już na ten temat (znów) zeszliśmy. Dobre kawalerki sprzedają się w Warszawie w 1 max 2 dni od ogłoszenia. Trochę byłem w szoku jak to zaobserwowałem. Szkoda że rząd wprowadził wakacje kredytowe, bo załamał tym samym wszelkie prawa rynkowe i naturalne procesy które by na tym rynku wystąpiły. Ja w każdym razie z zakupami wstrzymuję się do połowy, może do końca 2023. Na razie rosnąć nie będzie, przynajmniej nie w tych segmentach, lokalizacjach które obserwuje.
  9. W tym panstwie i z tym rządem afera goni aferę i nic z tego nie wynika. Niestety. W zasadzie w każdym obszarze działania państwa jest mnóstwo afer. Poprzednie rządy zatapiały sprawy bardzo drobne i błahe w porównaniu do tego co teraz się dzieje. Klucz utrzymania się u władzy jest jeden - rozdawnictwo. Póki są "HELICOPTER MONEY" dla ludu to i poparcie stabilne. Pamietajmy również że helicopter money, to nie tylko dopłaty bezpośrednie, różne 500+, tarcze antycovidowe, ale również np wakacje kredytowe. Nie chciałbym pożyczyć sąsiadowi pieniędzy umawiając się na miesięczną ratę, w sytuacji w której potem rząd uchwala że sąsiad może mi 4 miesiące w roku nie oddawać i to w momencie gdy pieniądze tracą na wartości dzień w dzień w przerażającym tempie. Rozdawnictwo trwa w najlepsze, to i poparcie nie szybuje w dół. Afery mają małe znaczenie. Jak widać kosztami rozdawnictwa obarczono nie tylko budżet, czy agencje pozabudżetowe - ale nawet prywatnych przedsiębiorców - czyli w tym wypadku banki. Co uchwalą później? Zabór nieruchomości jak masz więcej niż 2? Potęzny podatek katastralny (tego akurat pewnie nie bo ludzie z PiSu też są umoczeni w nieruchy)? PRL przewrócił się jak stał się całkowicie niewydolny gospodarczo i z obecną władzą też tak będzie - niestety nie żadne afery, tylko realny głód lub utrata nieruchomości skłonią ludzi do zmiany myślenia. A rząd robi wszystko żeby do tego nie doszło, kosztem większości społeczeństwa, kosztem rozwoju, zadłuzania przyszłych pokoleń, kosztem wielu innych bolesnych zabiegów.
  10. Ojej przypomniałeś mi tego nieszczęśnika o którym słuch już dawno zaginął. Rzeczywiście ktoś taki istniał, były premier z karierą i życiem zniszczonym przez swoją średnio-brzydką asystentkę. Jeśli powstanie gdzieś kiedyś studium upadku mężczyzny współczesnego, to Kaz powinien w nim zająć pierwsze zaszczytne miejsce. Jego expose na kiblu przeszło do annałów polityki polskiej, conajmniej jak wystąpienie Mazowieckiego w sierpniu 1989 roku w Sejmie lub przemówienie Józefa Becka w Sejmie 3 maja 1939 roku. Kurski spada lepiej, zawsze na cztery łapy. W końcu, częściowo, ze starozakonnych - ma więc na czym czapkę nosić. Co nie umniejsza obrzydliwości jego postaci.
  11. A czy ja napisałem że są złą? W czasach dużej inflacji na pewno są lepszą od wielu innych zakupów. Napisałem tylko tyle że ludzie kupują dużo niepotrzebnych rzeczy. Jeśli ktoś ma dobry i sprawny nowoczesny samochód, to kupić samochód nowy aby tylko kupić bo za rok będzie droższy, to dla mnie bez sensu. Ja znam lepsze metody inwestowania pieniędzy niż samochody. Powiem Ci więcej - ja ze swojej (mini)kolekcji się własnie wycofałem, w tym roku poszło Legacy GT, wcześniej BMW M5 i jeszcze coś innego, zaraz pójdzie Infiniti. Pieniądze poszły na coś innego, co dało dużo większy zysk, niż zysk wartości używanego samochodu. A uwierz mi ze M5 poszły lepiej do góry niż zwykłe skody czy toyoty. Poza tym Ty patrzysz w wąskim wycinku historii ostatnich 3-4 lat, co było w latach 2018-2022, gdy auta nagle zaczęły drożeć. Jesteś pewien że w 2023 będą nadal rosły? Nie wiem, pewnie tak, chociaż pewności nie ma, bo od zbyt wielu rzeczy do zależy, choćby od kursów walut. Ogólnie w Polsce będzie drożało wszystko co jest wytwarzane za granicą, ale dla mnie osobiście to nie jest argument żeby kupować bo jutro będzie drożej. Jeśli komuś coś jest niezbędne, to niech sobie kupuje Poza tym historia gospodarcza nie zaczęła się w 2020 od covida i rzucania pustych pieniędzy na rynek, które to działania wywołały inflację. Spójrzmy np 3 lata do tyłu od pierwszej fali covida. Ktoś kto kupił np w 2017 nowe BMW w cenie kawalerki w Warszawie, stracił strasznie. BMW straciło na wartości 50% lub nawet 70%, kawalerka zyskała 20-30% lub nawet więcej, zależnie od lokalizacji. Pomijając ewentualny zysk z najmu, o samej wartości mowa.
  12. Gorzej jak ma stopień naukowy, ale jest ruską onucą... bo i takie przypadki bywają, nawet tu na forum Wtedy nie wiadomo co ważniejsze - czy stopień naukowy - czy deklaracje polityczne
  13. Cena złota rok temu 233 zł za gram teraz cena 255 zł za gram: złoto zyskało 9% na wartości. Problem z inflacją jest taki, że co nie zrobisz to w zasadzie jest słabo: dużo ludzi mówi mi teraz, że właśnie jest czas na wydawanie, póki są pieniądze i póki wszystko jest tańsze niż będzie za miesiąc, rok itp. I że nie ma sensu oszczędzać, bo 7% na lokacie to jest i tak strata 10% na wartości złotówki. Niby racja, owszem. Ale jak wydasz te pieniadze to masz stratę nie 10% a 100% wydanych pieniędzy. Widzę teraz że dużo ludzi, nawet inteligentnych i wyedukowanych ekonomicznie coraz częściej kupuje mnóstwo niepotrzebnego dziadostwa (elektronika, samochody, meble) tłumacząc sobie i innym, że "teraz trzeba, bo potem będzie drożej".
  14. Należy też oczywiście pamiętać, że minimalne zmiany we wskaźniku inflacji w porównaniu październik/listopad 2022 wynikają też z efektu wysokiej bazy. Po prostu w listopadzie 2021 inflacja już rozkręcała się na dobre i była wyższa niż w październiku 2021. "Wyraźnie zmierzamy w stronę stabilizacji cen transakcyjnych, która może trwać przez co najmniej najbliższe dwa - trzy lata, co przy wysokiej inflacji oznaczać będzie de facto realny spadek cen mieszkań. To z kolei, po oswojeniu się potencjalnych nabywców z wysokim poziomem oprocentowania kredytu hipotecznego, może skutkować utrzymaniem akcji kredytowej na poziomie obserwowanym w minionym kwartale" – mówi dr Jacek Furga, Prezes Centrum Prawa Bankowego i Informacji. Już nawet bankowcy naganiający na kredyty i nieruchy twierdzący że "może tylko rosnąć" przyznają że co najmniej 2-3 lata będzie stabilizacja cen. Co to oznacza przy inflacji 20-25% niech każdy sobie odpowie sam.....
  15. Bo to uderza to w europejską produkcję i konsumpcję? Bo cały świat patrzy na Europejczyków z zachodu z zazdrością? Bo nie na rękę światowej elicie i finansjerze są bogaci, syci i zadowoleni obywatele? Bo łatwiej jest rządzić ogłupionym motłochem który auto ma w leasingu, albo wynajmuje na godziny, mieszkanko (klatkę w kurniku) w kredycie na 30 lat a od bezdomności dzielą go dwie raty kredytu? Bo człowiek mający pod swoim domem kupionym za gotówkę 3 samochody z porządnymi silnikami V6-V8 plus 2/3 mieszkaniami na wynajem jako kapitałem nie będzie głosował na lewackich, czy tęczowych oszołomów? Dlatego lepiej wszystkich zrównać do biedoty, dla której luksusem jest najnowszy iPhone w abonamencie i modne auto w leasingu?
  16. Ale W124 ma mega wygodne siedzenia! Dlatego jak nic to najlepsze auto na starość dla starych schorowanych pleców. Chodziło mi o narodowych socjalistów z NSDAP którzy mordowali masowo ludzi. Narodowi socjaliści z PiS jeszcze tego nie robią, chyba że na ich konto zapiszemy ponadmiarowe śmierci w czasie COVID.
  17. Wykazane przez PAŃSTWOWY GUS obniżenie inflacji to pewnie przygotowanie pod obniżenie (albo chociaż nie podnoszenie), mocno ujemnych stóp procentowych. Glapa jasno wskazał ostatnio że idziemy prosto w wariant turecki. Max konsumpcja ile się da, niskie stopy mocno ujemne, inflacja rozkręcona. Zresztą dane GUS ws inflacji od dłuższego czasu są zupełnie niewiarygodne. Metodyka ich zbierania i opracowywania jest specjalnie ustawiona tak, żeby móc wskazania zaniżać. Zresztą starczy wypytywać ludzi jaką oni REALNIE inflację odczuwają. Większość wskazuje 30-50% i więcej, bo mało kto kupuje na codzień telefony komórkowe i komputery, a jedzenie, koszty energii i utrzymania (niemal) każdy ponosi. Teraz równie istotne, a ciekawe: Ponad 450 mln zł - tyle, według najnowszych danych Biura Informacji Kredytowej, wynosi wartość kredytów mieszkaniowych, w których opóźnienie w spłacie przekroczyło 90 dni. To oznacza wzrost o ok. 100 proc. od wiosny. Statystyki rosną mimo wakacji kredytowych. Ciekawe jaki procent ludzi w Polsce środki z wakacji kredytowych przeznaczy na nadpłatę kredytu? 5%? A ile osób wykorzysta te środki na zbędną konsumpcję (nakręcając przy tym inflację i do reszty tracąc swoje poduszki finansowe zamiast je budować)? Zresztą po wejściu wakacji kredytowych w necie pojawiło się mnóstwo pytań w stylu: jak wakacje wpłyną na moją zdolność kredytową, czy bank da mi TV na raty, czy podczas wakacji kredytowych mogą dostać drugi kredyt na drugie auto itp.... Oczywiście jeśli takie pytania zadają ludzie którzy mają dochód netto 20/30 koła a raty płacą 2-3 tysiace to nie ma problemu... tylko że w większości zadają je ludzie którzy zarabiają na styk na ratę, szczególnie po podwyżce stópek, a wakacje kredytowe to jest dla nich dodatkowe 10 tys zł w portfelu które można wydać na TV, wyjazd zagraniczny, samochód itp.
  18. Niestety, tzw. "klimatyczni aktywiści" to kolejny, nowy rak XXI wieku toczący Europę. Kiedyś byli to bolszewicy, narodowi socjaliści, po wojnie lewaccy kontestatorzy z pokolenia '68 i kawiorowi rewolucjoniści, a teraz przyszedł czas na takich dziwolągów. Też mam pieseła, ciekawe jak bardzo niszczy planetę. Przyznam się również do innej eko-zbrodni związanej z posiadaniem pieseła - czasem specjalnie dla niego wsiadam w paliwożerny i nie ekologiczny samochód i jadę 10 czy 20 km pochodzić po lasach. Ponadto na przekór bojownikom o klimat oddałem do mega remontu starego W124 3.0d. A co. Jak blacharz zrobi dobrze blachę to kolejne 20 lat będę jeździł. Zresztą to jest bardzo ekologiczne, remontować stare i użytkować ile się da, zamiast oddać na złom do huty i kupić nowe, przy którego produkcji emisje CO2 są potężne. Pod płaszczykiem dbałosci o planetę wyrasta nam nowy totalitaryzm, który chce zawładnąć umysłami i portfelami ludzi. Szkoda że niszczy głównie kraje UE. Ciekawe kto sponsoruje te wszystkie ruchy? USA, Chiny, Rosja? Ludzie teraz wszędzie szukają 'ruskich onuc' i agentów Rosji, a prawda jest taka że w samej UE wyrosła nam nowa bardzo groźna V kolumna. Sponsorowana przez siły zewnętrzne, wrogie Europie. Dużo groźniejsze w dalekiej perspektywie niż karzeł z Kremla.
  19. Główny problem z globalnym ociepleniem jest, jakby go tu dobrze określić, społeczno-klasowy. Chodzi o to, że bogacze wszelkiej maści chcą przerzucić (i już to robią) koszty walki z globalnym ociepleniem na klasę średnią i szczególnie niższą. Szczególnie dzieje się to na terenie UE, niestety. Unia Europejska ogólnie nie jest złym pomysłem i jako wspólnota EWG czy jeszcze wcześniejsze twory dobrze sprawdzała się w praktyce i państwa i społeczeństwa w niej uczestniczace wiecej zyskiwały niż traciły. Jednak od 10-15 lat UE zaczyna coraz niebezpieczniej skręcać, a jej walka z emisjami której koszty muszą ponosić biedniejsze warstwy społeczne, jest politycznym i ekonomicznym samobójstwem Europy. Unii nie rozwalają Orban z Ziobrą, tylko robią to klimatyczni szaleńcy. Biedny ma nie latać raz do roku do Grecji czy na Kanary, ma nie posiadać samochodu lub posiadać jakieś jeździdełko 1.0 70 KM i ma nie jeść mięsa albo raz w tygodniu. Jesteśmy sprowadzani do roli współczesnych niewolników, podczas gdy najbogatsi i celebryci są nową kastą rządzącą. Nie powinno być na to zgody ze strony Europejczyków.
  20. Ciekawy wywiad z rozsądnym członkiem RPP: Kotecki z Rady Polityki Pieniężnej: Na rosnącą inflację trzeba było reagować w 2019 r. [WYWIAD] OKO.press Mam jedynie małą satysfakcję, chociaż to uśmiech przez łzy, że podobne opinie nt nadchodzącej inflacji pisałem nawet tu na forum już w 2019 roku, na długo przed covid-19 czy 24.02.22.
  21. Z ważnych informacji: sprzedaż w cenach stałych rok/do roku 10.2021/10.2022 zanotowała wzrost tylko o 0,7 procenta. Mimo że przybyło w Polsce 2-3 mln mieszkańców. Sprzedaż paliw, mebli, RTV/AGD, mieszkań - załamanie.
  22. Chyba jednak trochę mniejszym, bo mogę dziś wyciągnąć dolary spod poduszki i iść sprzedać, a jutro za to kupić franki szwajcarskie ktore za tydzień sprzedam i kupię za to funty. Z kredytem, szczególnie jeśli jest hipoteczny, to nie ma takiej elastyczności.
  23. Tak, niestety, ja również w PLN. Ale kapitał, czy mniejszy czy większy możemy już trzymać w USD czy czymkolwiek innym. Ja od 2018 staram się unikać dużych ilości PLN, na razie jestem do przodu, szczególnie na CHF czy USD. No ale to rozważania ludzi którzy mogą sobie pozwolić na oszczędności/inwestycje. Zarobki mamy w PLN a ich siła nabywcza (przynajmniej w moim przypadku, ale i pewnie wielu osób) drastycznie maleje. BTW, jak jesteśmy przy tematach ekonomicznych: Na rynku wtórnym w Warszawie mamy duży wysyp kawalerek/dwupokojowych. Dwóch pośredników otwarcie powiedziało mi jak to wygląda i dlaczego tak się dzieje: wyprzedają się ludzie, którzy w kredycie kupili 3-4-5 pokojowe albo zbudowali domy. Dotąd ratę kredytu, albo dużą jej część pokrywali z wynajmu poprzedniego mieszkania, które sobie zostawili. Teraz to się kończy, mimo wzrostu ceny najmu. Jak rata skoczyła z 3000 na 6000 to z najmu kawalerki już tego nie pokryjemy. Na razie ceny stabilne, dobre lokalizacje w dobrej cenie sprzedają się w 2-3 dni. Ale jest też mnóstwo mieszkań, szczególnie na peryferyjnych dzielnicach, które wiszą miesiącami i nikt nie ogląda.
  24. Została popchnięta w kierunku dziadostwa, jak i cały kraj. Jak zwał tak zwał, w każdym razie waluta której nikt rozsądny nie chce trzymać w dużej ilości dłuższy czas jako element oszczędności. W czasach gdy pieniądz miał oparcie w złocie, a nie był kreowany przez banki było do nie do pomyślenia.
  25. W latach 80-tych każdy poważniejszy zakup, samochód czy nawet pralkę na wolnym rynku ludzie przeliczali na USD i albo płacili w USD albo tak przeliczali. Zresztą nawet państwo taką sprzedaż prowadziło - fabrycznie nowy zachodni samochód można było kupić ale w Pewexie. To samo zachodni telewizor kolorowy czy inne podobnie luksusowe sprzęty. Przy wysokiej inflacji nie ma innego wyjścia jak oprzeć się o stabilne waluty. Jak nie ma walut stabilnych - np sytuacja końca I W.Ś. na ziemiach polskich - to poważniejsze zakupy w złocie. W czasie II W.Ś. na ziemiach polskich był to oczywiście USD i w ograniczonym zakresie funt brytyjski.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...