Obejrzałem kalendarz od przodu do tyłu i od tyłu do przodu. Nie ma szans. Do 14 dni z planu musiałbym dorzucić jeszcze dwa, jako że start i meta byłyby w Poznaniu. Z moich obliczeń wynika, że może udałoby mi się wyszarpać sześć wolnych dni w tym terminie... z przykrością, ale rezygnuję.
Najzabawniejsze jest w tym to, że gdy trafiłem na ten wątek, w kalendarzu spokojnie miałem ze trzy tygodnie luzu. Na ten moment prawie luzu nie ma (współpracuję z kilkoma wydawnictwami, plany wydawnicze w każdym z nich co jakiś czas niespodziewanie się zmieniają). Jest zupełnie niewykluczone, że jak będziecie wyruszać, mój kalendarz będzie wyglądał tak, że znowu dałoby się to zrobić. Na ten moment tak to nie wygląda.
Trzymam kciuki za Wasz wyjazd, bo zapowiada się rewelacyjnie. Gdyby ktoś jechał z Poznania albo bliższych i dalszych okolic, a potrzebował jakiegoś sprzętu, dysponuję boksem dachowym, belkami dachowymi, uchwytami rowerowymi na dach, bagażnikiem rowerowym na hak (na 4 rowery) - chętnie pożyczę.