Rozwiązania wygodniejsze wypierają te mniej wygodne, a puryści zawsze znajdą swoją niszę
U mnie w domu schodzi obecnie 7-10 kapsułek dziennie. Jeżeli miałbym bawić się w młynki, kolby, wagi i bojlerki, to mógłbym się zatrudnić jako barista we własnej kuchni.
Do zabawy w kawę zakupiłem sobie aeropress, v60 i czajniczek z łabędzią szyjką. Ostatecznie rzadko się bawię, bo cała celebra to więcej przygotowania niż picia.
Mamy automat w zabudowie kuchennej Siemensa (obecnie nieużywany), bo taki mi się zawsze marzył - bardzo schludne rozwiązanie, ale jak się okazało: zaparzacz trzeba było non stop czyścić, bo pleśniał, filtry wymieniać, część mleczną płukać. Z czasem zaczął działać słabo, na naprawę poszedł tysiąc, a do świetności nie wócił. Teraz jest problem, bo miejsce zajmuje, a pożytku nie ma.
Jak się ma czas, zacięcie i miejsce, to można się bawić