Ja się w końcu rozdziewiczyłem w kwestii jazdy Prosiakami i przejechałem się wersją 2.5 GTS. Jazda nie była zbyt długa, mi brakuje „skażenia” wersjami 6-cylindrowymi, ale ten silnik sprawił bardzo przyjemne pierwsze wrażenie. Pewnie działał też efekt „nowości” oraz tego, że słychać go za plecami (co skojarzyło mi się z Garbusem, którego w latach 90-tych posiadaliśmy w rodzinie). Moc jest nie za duża, nie za mała, wydaje się w sam raz, brzmienie całkiem ok.
Jeżeli celem nie jest ściganie się ze wszystkimi spod świateł, łaskotanie ego 500 plusami, szpan na WNR-ach, czy autostradowe wyścigi do 250, to myślę, że „T” są również wystarczająco miłymi zabawkami.
Teraz jestem ciekawy tych 6-cylindrowców
Podstawowy Cayman/Boxter jedzie 275. Skody nie mają takiego zasięgu Fabie przy 180 walą długimi, ale przy 190 zaczynają się już rozpadać