Akurat Ryanair ma najświeższą flotę w Europie (choć teraz może go AirBaltic wyprzedził).
Nie wiem jaka była dokładnie wtedy sytuacja w Krakowie, ale o "przekierowaniach" decydują piloci/linia lotnicza. Nie wiem co rozumiesz przez pojęcie "zamknięcia lotniska", ale co do zasady póki nie ma problemu z drogą startową (zalanie do takiego stopnia, że lądowanie/start byłyby niebezpieczne lub np dziury w nawierzchni) to jest dostępna do operacji i nawet kompletny brak widzialności etc nie powoduje zamknięcia. Także to, że pilot nie decyduje się na lądowanie wynika z tego że warunki w danej chwili są poniżej minimów jego/oprzyrządowania.
Co to znaczy konkretnie? Co było gorsze? Widzialność? RVR? Podstawa chmur? Windshear?
To raczej nie miejsce na "wykłady" w tej materii i wyjaśnianie czemu pilot postąpił tak a nie inaczej, więc mam nadzieję że zaufasz mi na słowo - takie są procedury. I najlepszym dowodem na odpowiedzialność pilota było to, że nie próbował za wszelką cenę wylądować, tylko wykonał kolejny element standardowej procedury - odlot po nieudanym podejściu. Historia lotnictwa byłaby dużo mniej krwawa, gdyby wszyscy się do tego stosowali...
Trochę nie do końca tak, ale na potrzeby tej rozmowy można uznać że to co napisałeś + "uprawnienia" pilotów, od których też zależą minima "pogodowe" przy których mogą kontynuować podejście/lądować.
To też nie do końca wina Balic...