Niestety już koniec tego niesamowitego weekendu: towarzystwo, rajd, zwiedzanie, tego nie zapomnimy do końca życia
Szkoda, że skończyło się tak jak się skończyło. Byliśmy tak zdołowani, że nawet na metę rajdu nie pojechaliśmy, a miał być Mazurek i nasza flaga w roli głównej...
Najwaźniejsze, że załoga cała i że Robert zrobił kolejny duży krok w kierunku powrotu do regularnego ścigania.
Rajd sam w sobie niesamowity; organizacja, oesy, ilość załóg, rajdówki w stawce, dosłownie wszystko powodowało opad szczęki. Latałem jak dzieciak między oesami i cieszyłem się każdym przejazdem Roberta, WRC'ów, Porszaków, S2000, czy nawet mega szybkich Twingo i starych ale jarych historyków.
Za dużo jeszcze emocji, żeby wszystko opisywać, ale bardzo dziękuję carfitowi i dziobie za ten weekend. Panowie jesteście wielcy
Wielkie dzięki i mam nadzieję :arrow: do następnego razu :cool: