Skocz do zawartości

Nowa Zelandia roadtrip


simpulator

Rekomendowane odpowiedzi

Ahoj!

Ponieważ niebawem mam w planie zostać szczęśliwym posiadaczem jakiegoś ładnego Legacy (dla ścisłości: 2.0 sohc kombi // edit: no i kupiłem 2.5 //), to postanowiłem przywitać się z Wami dzieląc się od razu czymś przyjemnym :)

Nie jest żadną sztuką napisać, że było się w fajnym miejscu i wrzucić kilka ładnych zdjęć; wypada choć trochę nawiązać do tego, z jakiego powodu powstają takie fora jak to.

Wszystkim nam chodzi o to, że znajdujemy przyjemność z jazdy samochodem i ten temat jakoś tam eksplorujemy, każdy na swój sposób.

 

Toteż i ja właśnie chciałbym się podzielić z Wami kilkoma migawkami z samochodowego urlopu jaki zafundowaliśmy sobie z żoną w zeszłym roku.

 

screen.thumb.jpg.4d1465cc24d46ec867ff096032efef47.jpg

 

W ogromnym skrócie: 6400 km, 16 dni, pełna pętla dookoła obu wysp, średnie spalanie 4,27l/100km, noclegi airbnb. (Na mapce każdy kolor to inny dzień.)

Z uwagi na to, że generalnie lubimy (jak chyba wszyscy tutaj) doświadczenie jazdy samochodem a nie gniazdkiem usb, to teraz czas na trochę wstydu - całą trasę zrobiliśmy Priusem (III gen).

Wynajmując to auto byłem wewnętrznie pogodzony z tym, że będzie to coś w rodzaju zła koniecznego - obrzydliwie ale w perspektywie tanio. Ot takie łykanie tranu... albo mleko z czosnkiem. Ale okazało się, że to bardzo dobry wóz do spokojnej eksploracji, bo kombinacja zasięgu (850 km), nieprzyzwoitej przestronności wnętrza i bardzo ergonomicznych foteli MUSI dać coś chociaż trochę dobrego. A zatem zaskoczenie było piorunujące i po tej podróży obydwoje zmieniliśmy o priusach zdanie. Ba, nawet pojęliśmy dlaczego ludzie tak chętnie to kupują.

Faktycznie jest to trochę plastikowe, ale wszystkie elementy są dobrze spasowane, a zresztą o skrzypieniu nic nie wie ten, kto nie jechał którymkolwiek z nowych Renault. Układ kierowniczy jest po prostu nie do wyczucia i to jest super minus, a twarde opony i znikome wyciszenie przenosi hałas z co bardziej szorstkiej jezdni. Z pewnością jednak nie jest to auto, które zasługuje na tak złą obiegową opinię jaką ma.

Szczególnie, że kiedy trzeba, to zbierze się w te 10s do setki : )

 

Ogólnie NZ to idealny kraj dla wszystkich ludzi kochających drogę. Niekoniecznie taką do celu, tu sama droga jest celem sama w sobie. Zaskakuje, czasem postraszy, nagradza, zachęca do niekończącej się jazdy.

Wizualnie jest to uczta różnorodności - alpy, lodowce, plaże, równiny, doliny, lasy, przełęcze, kaniony, etc.

 

Ograniczenie na większości dróg, łącznie z autostradami, to 100km/h (oczywiście poza miastem). Może się to wydawać niewiele, ale tu nie ma znaków co 50m, informujących że "z okazji pewnego ostrzejszego łuku, który będzie za 8km, od teraz zakaz przekraczania 40kmh i podwójnaciągła ty wariacie ty".

Jeśli jest 100, masz prawo jechać 100. Coś w stylu raczej: "na tym zakręcie sugerujemy 70, ale jak dasz radę stówę, to luz". Jest to fantastyczny reset zmysłów np. po wycieczce przez Słowację... Efekt jest taki, że nasza średnia prędkość na wielu, długich odcinkach, to 65-75km/h i to przy pełnym relaksie. I w tym oto miejscu przyjemność wita się z ekonomią :)

Sama kultura drogowa (i nie tylko) jest już w ogóle niesamowita, a słynna nowozelandzka życzliwość to jeden z uroków, którego po prostu doświadczyć. Przykład: ciężarówki snujące się pod górę korzystają z każdej okazji żeby zjechać z pasa i nieco zwolniwszy przepuścić sznurek samochodów, który się za nimi utworzył. Skala naszego zdziwienia na widok tego dość powszechnego gestu była taka, jakby ktoś nas właśnie oświecił, że np. ziemia nie ma jednak kształtu banana.

 

Nie chcę przynudzać, może raczej chętniej odpowiem na pytania (o ile się pojawią), a tymczasem zapraszam do scrollowania przez małą galerię zdjęć zza szyby (taki klucz przyjąłęm podczas selekcji).

Może być to coś innego niż kojarzycie z LOTRa ;)

 

DSC_2844.thumb.jpg.ce99eb984afbded6528655a4f0ac49cf.jpg

wyjazd z tunelu na Milford Sound

DSC_3301.thumb.jpg.1c6b459298206458985a3c91ccaeeb94.jpg

Oamaru i kolonia najmniejszych pingwinów na świecie 

DSC_3715.thumb.jpg.612bf79e223529ec976fa80446d76627.jpg

wulkan Tongariro

20161103_194533.thumb.jpg.174a4555ea4eecc9fb3dc61699d0472b.jpg

gdzieś na wyspie poludniowej, na drodze do Greymouth

DSC_0711.thumb.jpg.78daa32d8b6f1e6fb357c3754e66e1d2.jpg

w drodze na Cape Reinga, najbardziej północny punkt NZ

DSC_1147.thumb.jpg.210b3fa5134cb4b56585ee50e827c76f.jpg

wjazd na Alexander Farm - gdzie ulokowano Hobbiton

20161104_133350.thumb.jpg.7f612bb50310798d83b208be84a38fc2.jpg

droga do Milford Sound

DSC_1571.thumb.jpg.97d4b17ca29a41b079ff6a738d3670d7.jpg

tunel na Forgotten World Highway

DSC_1553.thumb.jpg.15ab10d5a5fa0c473ec7f63c67b23af6.jpg

Forgotten World Hwy

DSC_1638.thumb.jpg.ee6e6782ace132dd911c63693464f8cc.jpg

droga na parking (1100m npm) pod wulkanem Mt. Taranaki

DSC_2115.thumb.jpg.5363efa80eef002ebf4ce1b2991b21a4.jpg

droga do Greymouth

DSC_2129.thumb.jpg.7d36faf0330af1cd3f5dc3254721dce9.jpg

Greymouth

DSC_2553.thumb.jpg.a52a7cfebef8a305111a721cc17752b9.jpg

jezioro Wanaka

DSC_2559.thumb.jpg.18187a9159ee4a0d5bb9f52f71d7701b.jpg

jezioro Hawea

DSC_2556.thumb.jpg.6058ae1b70bb240cb82a54ad25304bd3.jpg

widok na Mt Albert, droga nad jeziorem Wanaka

DSC_2818.thumb.jpg.05cd8107f2ab5bacac876f0243b6778b.jpg

droga do Milford Sound

DSC_1627.thumb.jpg.b17b45ae500a77a4ddad8a5120e03737.jpg

droga do parku narodowego Mt Taranaki 

DSC_2467.thumb.jpg.16fd180ee513212911677a14042fcbbb.jpg

a cholera wie gdzie ;) w każdym razie wyspa południowa

20161102_162312.thumb.jpg.0e92b035d233bb278de8b3f947d5fdee.jpg

j.w.

20161029_190805.thumb.jpg.9869939aa474c249fd4a870462efc9f0.jpg

Waimana

20161104_163226.jpg

droga do Milford Sound

Edytowane przez panszuba
zapomniałem o jednym zdjęciu
  • Super! 4
  • Dzięki! 2
  • Lajk 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Genialne !!!!! zawsze marzyłem aby jechać do NZ , czekam aż będzie tam runda WRC , wtedy będzie pretekst ;) . Podobno jeszcze lepsza jest Tasmania , może kiedyś , ale i tak zazdroszczę NZ ! :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gorąco polecam! Ale koniecznie na dużo dłużej niż jakieś marne 16 dni : )

Teraz jest to już trochę dostępniejszy kierunek, bo pojawia się coraz więcej biletów w normalnych cenach. Zresztą nie dalej niż miesiąc temu pojawiła się (na bardzo krótko) pula tanich lotów Warszawa-Sztokholm-Auckland za 3154 zł (tam i z powrotem).

 

W Australii jeszcze nie byliśmy, ale wszystko wskazuje, że też koniecznie trzeba :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba zacząć od tego, że teraz, kiedy złotówka leży, 1 dolar nowozelandzki (NZD) jest po 2.7/2.8 zł. I to narzuca nam dość wysokie ceny wszystkiego. Jak tak teraz czytam, że kilka lat temu nasi tam byli i narzekali, że "jaki to drogi kraj" podczas gdy NZD był po niecałe 2 złote, to mi się zbiera tylko na pusty śmiech. :facepalm:

 

Paliwo: 1 litr w zależności od regionu, kosztuje od 1.80 do 2.10 NZD (a więc na nasze ~5,5 zł/litr).

Przy okazji, jednostki miar i wag są metryczne.

 

Wynajem auta: na cały okres 16 dni, kosztowało nas to 2253 zł (140 zł = 40 NZD / dzień). Są tańsze opcje, ale z powodu planowanej dużej ilości kilometrów, bardziej opłacało nam się zapłacić więcej na początku i potem zaoszczędzić na paliwie. Da się też wstrzelić w bardzo bardzo ciekawe oferty związane np. z koniecznością odbioru auta z jakiegoś dziwnego miejsca, ale nam się akurat żadna w tym czasie nie trafiła.

Aha, w tej cenie już było pełne ubezpieczenie - polecam dla świętego spokoju, ale najpierw trzeba dokładnie przejrzeć oferty i przyswoić warunki. Ja od lat korzystam z brokera/wyszukiwarki CarDelMar, bo już dawno temu przekonała mnie przejrzystością regulaminu i bardzo, bardzo uczciwie wycenionymi pakietami ubezpieczeniowymi auta. Uwaga: Nigdy nie brać polisy w wypożyczalni (to akurat działa na całym świecie), bo każda to zdzierstwo i co firma, to inne "owu" - zawsze tylko u brokera.

Przepłynięcie promem z jednej wyspy na drugą (2 os + auto), to koszt 640 zł (już po zniżce 10%).

 

Noclegi: kwatery Airbnb w niższym zakresie cen, to kwoty pomiędzy 170-300 zł za nocleg dla dwóch osób. Ho(s)tele z tego co zauważyłem podobnie, ale trzeba trochę polować na promocje na bookingu.

Tu nieocenioną pomocą służy karta Travel Sim Vodafone z pakietem danych 3GB, zakupiona od razu na lotnisku.

Niektórzy preferują podróż kamperem, właśnie ze względu na wysokie koszty noclegów, ale po podliczeniu o ile więcej kosztowałoby nas wynajęcie kampera o rozsądnym poziomie komfortu (+ podwyższone spalanie) wyszło na to samo, a może nawet drożej. Taki pojazd porusza się też wolniej, więc trzeba to mieć na uwadze planując trasę. Kamper ma za to jedną poważną zaletę - można obudzić się na wschód Słońca w miejscach jakich sobie nie wyobrażamy. Myślę, że to jest opcja dla ludzi, którzy mają dużo czas na podróż, lub już mocno obyli się z lokalną kulturą i teraz czują, że potrzebują czegoś innego, lub też po prostu dla rodzin z dziećmi.

 

Na początek jednak uważam, że jechać tam i nie dać sobie możliwości dłuższej rozmowy z żadnym Nowozelandczykiem, to grzech śmiertelny.

 

Żywność: najsmaczniejszy, jaki w życiu jedliśmy, obiad w knajpie przy plaży, kosztował 170zł (ale troszkę przyszaleliśmy). Innym razem gdzieś indziej było to 100zł, a jeszcze innym 70 zł. Kawa w kawiarni tyle co u nas, a nawet czasem taniej :)

Ceny w marketach są przyzwoite, o ile się kupuje z głową i tyle ile faktycznie potrzeba. Niestety cen nie pamiętam, ale można je na bieżąco podejrzeć na stronie jednej z najczęstszych i najtańszych sieciówek - Countdown: https://shop.countdown.co.nz/ . Polecam gotowe zupy do odgrzania - super smaczna, sycąca i zdrowa rzecz.

Tak w ogóle, to przez 12-godzinną różnicę czasu odczuwaliśmy znacznie zmniejszony głód. Mimo, że jetlag trzymał ze dwa dni, to bio-zegar najwidoczniej nie zdążył się nam przestawić przez cały pobyt. Z plusem dla ekonomii : )

Kupując w Countdown, należy sobie też wyrobić kartę, na której odkładają nam się całkiem odczuwalne zniżki na paliwo na stacjach BP i Caltex.

 

Atrakcje: Hobbiton dla dwóch osób, to wydatek rzędu 475 zł, ale wierzcie mi - jak już się jest wewnątrz, ani trochę nie boli :) 

Ogólnie polecam nabrać darmowych magazynów z lotniska - jest w nich masa kuponów zniżkowych, które mogą się potem przydać w dalszej podróży.

 

Mam nadzieję, że odpowiedziałem.

 

Edytowane przez panszuba
  • Super! 1
  • Lajk 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje marzenie, to przejechać NZ i Kanadę camperem, tylko w tempie spokojnieszym, bo 400km/dobę to jest zdecydowanie za szybko. Ale to dopiero na emeryturze, jak dostanę i dożyję.

Nie powiem, zdarzają mi się dojazdówki, ostatnio 1500km na dobę, ale jak już dojadę, to staram się chłonąć w tempie slow.

 

Jeździliśmy swego czasu ze znajomymi i robił numery w stylu "200km dalej jest do zobaczenia xyz, jedziemy?" Kierownika wycieczki nigdy nie mamy, o wszystkim decyduje walne zgromadzenie, więc jedziemy. I okazuje się, że te 200km w Rumunii to jest 5h jazdy, a w następnym roku będąc w tym samym miejscu robimy wycieczki wokół komina i atrakcji, które odpuściliśmy jest co nie miara. Jedyny plus, że obok xyz mamy już wymacane miejsca do biwakowania i plan projekt na następny wyjazd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planowanie trasy na gorąco jest najlepsze!

Mam też świadomość, że 400km na dobę to lekkie przegięcie, ale tak to jest jak bilety lotnicze są w takim odstępie czasu, a teren rozległy. Coś trzeba wybrać, a coś odpuścić.

Zawsze można jeszcze wrócić i poprawić ; )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilkanaście lat temu byłem w NZ służbowo i na miejscu udało mi się wyskrobać 6 dni wolnego. Przez te 6 dni przejechałem 3000 km czyli średnio 500 km dziennie (głównie nad ranem i wieczorem) ale nie można tego porównywać do kilometrów zrobionych w Polsce. 200km u nas bardziej męczy niż te 500 tam. Dlaczego? Bo ten kraj powierzchniowo jest prawie tak duży jak Polska tylko że ma 8 razy mniej mieszkańców / potencjalnych kierowców a do tego 1.5 mln mieszka w Auckland więc ruch na drogach (pomijając kilka głównych) jest co najmniej 10 razy mniejszy niż w Polsce . Zdarzało mi się jeździć po drogach które przez kilkadziesiąt kilometrów miały szerokość jednego samochodu (i tylko co parę kilometrów była zatoczka / mijanka) i nie spotkać żadnego samochodu - tak samo na Forgotten World Highway - żadnego samochodu przez całą trasę :-). I zresztą bardzo dobrze bo widoki są takie że człowiek cały czas się gapi dookołą i trudno się skupić na jeździe. Jak ktoś lubi samochodowe gran tourismo to w NZ będzie mu jak w raju. 300km dziennie to dystans który spokojnie można pokonywać nawet z dziećmi. 

 

No i ten luz.... niby są przepisy... ale takie że np. za kierownicę nie można siadać dopiero po przekroczeniu bodajże 0.8 promila - byłem w szoku jak na koniec pierwszego dnia pracy wszyscy wypili po 3 piwa, po czym jak gdyby nigdy nic rozjechali się do domów :-) ale szybko się zaadaptowałem do nowych warunków i później zdarzało mi się jeżdzić trzymając jedną ręką kierownicę a z drugiej popijając browara (wiem, strasznie to brzmi ale zapewniam że wszystko zgodnie z prawem). No i po plaży nie można u nich jeździć szybciej niż 100kmh :-) (dowód poniżej).

 

Nie wiem jak teraz ale swego czasu najpopularniejszą i o dziwo bardzo dobrą cenowo (choć wymagającą odpowedniego przygotowania) była opcja wyjazdu na miesiąc (bo tyle trzeba na spokojne zwiedzenie dwóch wysp) i ... zakup campera na miejscu. Przed wylotem się go po prostu odsprzedaje, coś tam z reguły tracąć ale nieporównanie mniej niż się płaci za wynajem samochodu + noclego w hotelach. Wszystko to było bardzo dobrze zorganizowane i można było zdaleni kupić campera a nawet zdalnie go sprzedać jeszcze przed wylotem! Wiec spokojnie, ryzyka że zostaniemy z własnym camperem na drugim końcu świata nie było ;-)

 

 

 

F1000017.JPG

  • Super! 1
  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajna historia, dzięki. Absolutna prawda - kilometr tam, to jak 200m u nas. : )

To zdjęcie z 90 Mile Beach? 

 

I zgadza się, kupno auta/campera opłaca się, jeśli na miejscu masz troche więcej czasu. Też się w to wgryzałem i wyszło mi, że miesiąc to dolna granica na taką opcję. 

Wszystko wskazuje, że trzeba tam będzie kiedyś wrócić na dużo dłużej. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Super wyprawa, pozytywnie zazdroszczę. NZ to cel, który chciałbym zrealizować...Drogi świetne dla rowerzystów, tylko brać szosówkę i w drogę. Niektóre widoki gór przypominają mi Norwegię.

Nie widzę na mapce, ale czy byłeś w Dunedin? Tam jest ulica o największym nachyleniu na świecie, chyba 35 albo 38%.

Która wyspa oferuje ładniejsze widoki?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byliśmy tam, jedno z najładniejszych miast, niestety byliśmy już totalnie "po czasie" i nie zdążyliśmy zbyt wiele zobaczyć.

Jeśli chodzi o widoki, totalnie południowa. Jeśli chodzi o moje potrzeby estetyczne, całkowicie bezkonkurencyjna. Ciekawsze drogi, ciekawsze widoki, większe odległości między skupiskami ludzkimi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma problemu, jedziemy:

Nasze bilety były zakupione na fly4free i każdy był przez nich skombinowany z dwóch: Londyn Heathrow > Bangkok, (tu 13h przerwa), Bangkok > Auckland. W drugą stronę analogicznie, tylko przesiadka w Bangkoku trwała już trzy godziny, a nie trzynaście. Do Londynu musieliśmy sobie niestety wykombinować lot sami. W maszynowym skrócie cały łańcuszek wyglądał tak:

 

KRK>FRA LH1371
FRA>LHR LH902
LHR>BKK TG911
BKK>AKL TG491

AKL>BKK TG492
BKK>LHR TG910
LHR>ZRH LX317
ZRH>KRK LX1370

 

Logistyka ogólnie trochę upierdliwa, ale z tego co widzę pojawiły się teraz duuuużo prostsze metody dostania się na miejsce, np. jakiś czas temu widziałem bilet Air China: Warszawa > Pekin, (20h czekania), Pekin > Auckland.

Albo jeszcze lepiej (to info sprzed miesiąca), ale nie pamiętam linii lotniczych: Warszawa > Sztokholm, (krótka przerwa), Sztokholm > Auckland.

Edytowane przez panszuba
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki wielkie.

Kiedyś znalazłem taką wycieczkę/podróż pod tytułem Antypody w 30 dni, Australia i Nowa Zelandia. Moim zdaniem miesiąc to trochę za krótko, żeby zwiedzić te dwa kraje. Poza tym, to wg opinii ekspertów Nowa Zelandia jest atrakcyjniejsza. Znajoma była kilka lat temu w Australii u kuzynki, zwiedziła m.in. Uluru i na miejscu się zawiodła ;) Długa podróż, po czym wysiadka z autokaru, zderzenie ze ścianą gorącego powietrza i po kilku minutach powrót do klimatyzowanego autokaru :D Jej zdaniem jest to miejsce przereklamowane. Bardzo podobało jej się natomiast Gold Coast.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z Twojej opowieści wynika, że nie mogła się spodziewać niczego innego :) Moim zdaniem popełniła karygodny błąd. Raz, że imho nie jedzie się takiej drogi, tylko aby zobaczyć jakieś miejsce (nie ważne jak ważne by ono nie było). Dwa, że podróż nie składa się tylko z punktów widokowych na liście rzeczy do odfajkowania - w większości to przecież długa droga między zaplanowanymi punktami trasy, a na takich obszarach jak NZ, a już w ogóle Australia, proporcje tych dwóch są raczej jasne.

Ja po sobie zauważyłem, że im więcej przed podróżą oglądałem różnych ilustrowanych przewodników, fotorelacji, pięknych kadrów, tym bardziej na ich podstawie zaczynałem sobie wytwarzać konkretne oczekiwania co do tego co tam chcę zobaczyć. Szybko zdałem sobie sprawę, że jak tak dalej pójdzie, nie dam się niczemu zaskoczyć i będę już tylko narzekał, że nie doznaję akurat tego co sobie ubzdurałem, że doznam. Wiesz co mam na myśli? :)

  • Super! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, panszuba napisał:

Ja po sobie zauważyłem, że im więcej przed podróżą oglądałem różnych ilustrowanych przewodników, fotorelacji, pięknych kadrów, tym bardziej na ich podstawie zaczynałem sobie wytwarzać konkretne oczekiwania co do tego co tam chcę zobaczyć. Szybko zdałem sobie sprawę, że jak tak dalej pójdzie, nie dam się niczemu zaskoczyć i będę już tylko narzekał, że nie doznaję akurat tego co sobie ubzdurałem, że doznam. Wiesz co mam na myśli?

 Tak, wiem, o co chodzi ;) Ja miałem tak podobnie podczas planowania podróży do Norwegii, Szwecji i Finlandii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
Dnia 17.08.2017 o 16:25, Dyrekcja napisał:

Świetna wyprawa !

W jakim okresie najlepiej tam jechać ?

Czy rezerwacje hoteli jeszcze przed wyjazdem, czy na miejscu bez problemów ?

 

Pozdrowienia

 

Nie ma potrzeby rezerwować hoteli z Polski (może z wyjątkiem pierwszego noclegu po przylocie). Ten świat jest tak inny i odkrywa się na tak różne sposoby w zależności od sposobu zwiedzania, że najrozsądniejszym wyjściem jest kupno karty z internetem (Vodafone, najlepiej od razu na lotnisku) i zaprzyjaźnienie się z aplikacjami booking.com oraz Airbnb - my szukaliśmy sobie spania na bieżąco tam, gdzie planowaliśmy jechać lub tam gdzie nas zaniosło.

A porę roku polecałbym wiosenną (owce wczesną wiosną są jeszcze na pastwiskach, a to jednak ważny element krajobrazu) lub jesienną (nic nowego :), czyli u nas listopad lub marzec. 

 

Dnia 20.08.2017 o 14:29, Herostrates napisał:

Wow, pięknie ;) a Subaru jakieś na ulicach były?

 

Było sporo, szczególnie Legacy III gen. i zupełnie nowych wozów. Generalnie jednak im dalej od cywilizacji, tym bardziej imho dominują stare Toyoty. Aż przejrzę z ciekawości materiał foto żeby zobaczyć co tam złapaliśmy :)

 

Dnia 20.08.2017 o 19:10, Giechu napisał:

NZ jest na mojej liście krajów do odwiedzenia. Dużo Kiwi tam łazi? ;)

 

Kiwi jest praktycznie niespotykane. Jest dosłownie parę rejonów w kraju,  gdzie można się na nie natknąć (i w dodatku tylko w nocy), ale to na prawdę rzadkość. Byliśmy mocno zaskoczeni faktem, że drogowy znak ostrzegający przed tym nielotem występuje na całej powierzchni kraju chyba dwa albo trzy razy.

Aby nie wyjechać z NZ nie zobaczywszy Kiwi z bliska, najlepiej chyba udać się do specjalnego ogrodu w miejscowości Otorohanga. Oprowadzą, opowiedzą, pokażą i zrobią to z szczerym entuzjazmem:)

 

Jakby co, śmiało pytać dalej - chętnie podzielę się wszystkim co wiem (a wiem niewiele :).

 

Dnia 20.08.2017 o 00:03, KamilP napisał:

Wow, piekne opisy i jeszcze piekniejsze zdjecia.

NZ to moj i znajomych plan na luty 2018.

Planujemy wynajac kampera i ruszyc w 3tyg. podroz :)

 

O jeździe kamperem pisałem w którejś odpowiedzi - dobrze się nad tym zastanówcie. Nowozelandczycy są super ludźmi przy bliższym kontakcie (wyjątek dotyczy Maorysów i to też w turystycznych lokalizacjach), więc jeśli mówicie dobrze po angielsku, to dużo przyjemnych doświadczeń Was może w ten sposób ominąć.

3tyg. to nie tak dużo, żeby przetoczyć się przez obydwie wyspy z prędkością o połowę mniejszą niż normalnym autem (btw, bilet na prom jest droższy na kamper niż na osobówkę ;)

 

Edytowane przez panszuba
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

trafilem przypadkiem - my tez rok temu przejechalismy [krocej] Auckland Wellington] wrazenia sa niesamowite - jak zezwolisz to tez wrzuce kilka fotek choc twoje sa fantastyczne - mam wrazenie zemy sie nawet spotkali w Waitomo

a kiwi nie widzialem nawet w Otorohanga - spaly sobie. Bylo jedno rozplaszczone na asfalcie

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, pchelek napisał:

trafilem przypadkiem - my tez rok temu przejechalismy [krocej] Auckland Wellington] wrazenia sa niesamowite - jak zezwolisz to tez wrzuce kilka fotek choc twoje sa fantastyczne - mam wrazenie zemy sie nawet spotkali w Waitomo

a kiwi nie widzialem nawet w Otorohanga - spaly sobie. Bylo jedno rozplaszczone na asfalcie

 

Wrzucaj śmiało! Obawiam się, że jednak raczej się nie spotkaliśmy, bo w jaskiniach Waitomo akurat nie byliśmy.

Czekam na zdjęcia :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 - Nowa Zelandia cz 1 (23).JPG

5 - Nowa Zelandia cz 1 (32).JPG

5 - Nowa Zelandia cz 1 (34).JPG

rożaneczniki

 

5 - Nowa Zelandia cz 1 (40).JPG

5 - Nowa Zelandia cz 1 (46).JPG

na nartach na wulkanie

5 - Nowa Zelandia cz 1 (53).JPG

5 - Nowa Zelandia cz 1 (50).JPG

5 - Nowa Zelandia cz 1 (62).JPG

5 - Nowa Zelandia cz 1 (77).JPG

kilometry pustki - jak sie jedzie

 

5 - Nowa Zelandia cz 1 (87).JPG

6 - Nowa Zelandia cz 2 (2).JPG

droga w gorach

6 - Nowa Zelandia cz 2 (9).JPG

bar piwny

6 - Nowa Zelandia cz 2 (10).JPG

pisuar piwny

6 - Nowa Zelandia cz 2 (16).JPG

Co Wam to przypomina - oryginal jest w Wielkiej Brytanii

6 - Nowa Zelandia cz 2 (22).JPG

droga w gorach

6 - Nowa Zelandia cz 2 (31).JPG

Wellington

6 - Nowa Zelandia cz 2 (37).JPG

ogrod botaniczny

6 - Nowa Zelandia cz 2 (46).JPG

6 - Nowa Zelandia cz 2 (41).JPG

6 - Nowa Zelandia cz 2 (45).JPG

6 - Nowa Zelandia cz 2 (69).JPG

cmentarz ekumeniczny

6 - Nowa Zelandia cz 2 (76).JPG

6 - Nowa Zelandia cz 2 (78).JPG

w drugim planie lotnisko Wellington

6 - Nowa Zelandia cz 2 (89).JPG

najlepsza forma przemieszczania sie

6 - Nowa Zelandia cz 2 (90).JPG

gdzies w Wellington

6 - Nowa Zelandia cz 2 (84).JPG

przekaska

  • Super! 1
  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...